KAZANIE WYGŁOSZONE DLA KSIĘDZA KRZYSZTOFA CZERWIŃSKIEGO 22.05.2016

 

 

 

Współczesny szwajcarski duchowny i pisarz Kurt Marti napisał o Trójcy Świętej:

„Boski byt – byt towarzyski

Nie żaden samotny autokrata

wspólnota odniesień,

gdzie każdy żyje dla pozostałych w troistym przyborze miłości”

Metaforą tego towarzyskiego Trójjedynego Boga może być taniec. W klasycznym tańcu dwie osoby zachowując swoją odrębność muszą jednak stać się jednością. Muszą wspólnie myśleć i działać, aby nie deptać sobie po stopach. W Bogu jest podobnie jak w tańcu: trzy Osoby Boskie: Ojciec, Syn i Duch Święty, zachowując swoją odrębność stanowią równocześnie jedność w myśleniu i działaniu. Ponieważ Trójca Święta jest Bogiem towarzyskim, dlatego chce nas ludzi wciągnąć do swojego boskiego tańca. My ludzie uciekamy jednak dzisiaj od towarzystwa Boga. Słusznie się mówi, że żyjemy w czasach zaćmienia Boga. Zabieganie o codzienność generuje życie tak jakby Boga nie było. Jednak wśród dzisiejszego zaćmienia Boga rozlega się Jego głos. Ten głos Boga usłyszał ks. Krzysztof i poszedł za tym głosem, aby stać się ustami i rękami samego Boga. Odtąd jego codziennością będzie użyczanie ust i rąk samemu Bogu. Przez Jego usta i ręce Bóg będzie dawał nam swoje Słowo i sakramenty.

Słowo Boże, które kieruje do nas Bóg przez usta kapłana, ma podwójny aspekt. Jest to najpierw słowo miłosierdzia. Głosi ono, że Bóg pod nawarstwieniami naszych grzechów widzi w nas dobro. Można to wyjaśnić odwołując się do popularnego powiedzenia: „każdy kij ma dwa końce”. Człowiek zawsze chwyta za brudny koniec kija i w najlepszym człowieku dostrzeże zło. Bóg natomiast postępuje odwrotnie – w najgorszym człowieku dostrzeże jakieś dobro. Tym dobrem jest zawsze obraz Boga w człowieku. I ten swój obraz Bóg wydobędzie spod największych nawarstwień zła. Słowo Boże jest jednak nie tylko miłosierne, ale i wymagające. Nie daje ono grzechowi prawa obywatelstwa. Co więcej wymaga ono, aby odrzucić grzech nawet gdy wydaje się on konieczny, tak jak posiadanie oka, ręki i nogi. Grzech trzeba odrzucić nawet, gdyby sprawiało to ból taki, jak przy wyłupieniu oka, czy obcięciu ręki i nogi. W taki sposób  św. Augustyn wyjaśniał kontrowersyjny fragment z Ewangelii według św. Marka o wyłupieniu oka oraz obcięciu ręki i nogi, gdyby miały być powodem do grzechu. Ze względu na ten wymagający charakter Słowa Bożego ludzie podnoszą wielki krzyk, zatykają sobie uszy, a nawet rzucają kamieniami w głosiciela Bożego Słowa, jak o tym świadczy męczeństwo św. Szczepana. W kontekście tego oporu wobec Słowa Bożego dla nas słuchaczy Bożego Słowa aktualne pozostają słowa Jezusa: „Kto ma uszy, niechaj słucha!”. 

 Bóg przez usta kapłana daje nam nie tylko swoje Słowo, ale przez usta i ręce kapłana daje nam swoje sakramenty. Udzielając sakramentów kapłan staje się towarzyszem całej drogi ludzkiego życia od narodzin aż po ostatnią godzinę. Kulminacyjnym punktem kapłańskiej codzienności jest sakrament Wieczerzy Pańskiej. Dziś po raz pierwszy dane będzie ks. Krzysztofowi tutaj w rodzinnej parafii przemienić owoce tej ziemi i pracy rąk ludzkich – chleb i wino, w Ciało i Krew Chrystusa. W ten sposób stanie się sługą cudu świętego przeistoczenia. To jest największy, jeżeli nie jedyny, cud eucharystyczny. Dzięki temu cudowi świętego przeistoczenia da ludziom możliwość ucztowania z samym Bogiem, który pragnie nas jako swoich gości. Na tej świętej uczcie duszę napełniamy łaską i otrzymujemy zadatek przyszłej chwałyjak głosi średniowieczny tekst modlitwy O Sacrum Convivium. Bóg chce, abyśmy byli Jego gośćmi na świętej uczcie, którą przygotowuje dla nas słowami i rękami kapłana. My jednak zabiegani wokół codzienności wymawiamy się tak, jak owi zaproszeni na ucztę z przypowieści Jezusa. Traktujemy tą ucztę jako uciążliwy niedzielny obowiązek. Tymczasem słusznie zauważa młodzieżowy katechizm YOUCAT, że wyrażenie: „Obowiązek uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej” jest nieodpowiednie dla autentycznego chrześcijanina. To tak jakby istniał „obowiązek całowania się dla zakochanych”.

W związku z głoszeniem Słowa Bożego, a nade wszystko w związku ze sprawowaniem sakramentów – i nie tylko – kapłan czyni znak krzyża powiązany z wymawianiem imion trzech osób Trójcy Świętej. Ten znak krzyża nawiązuje do krzyża Jezusa na Golgocie, który jest również miejscem objawienia się Trójcy Świętej. Na krzyżu Wcielony Syn Boży w Duchu Świętym składa Bogu Ojcu ofiarę z samego siebie dla usprawiedliwienia grzeszników. Znak krzyża przypomina również o krzyżu kapłańskiego życia. Wielu ludziom wydaje się, że kapłan stoi na straconej pozycji. Słowo Boże nie należy bowiem do modnych produktów, których się dzisiaj poszukuje i za którymi stoi się w kolejce. Sakramenty zaś traktuje się często jak świeckie obrzędy, które upiększają ważne wydarzenia życiowe. Od Jezusa przychodzącego w sakramentach ważniejsze stają się fotografie, dobre jedzenie, prezenty, ostatni krzyk mody. Od tych zewnętrznych trudności kapłańskiego życia o wiele poważniejsze są te w duszy kapłana. Święty Jan Chryzostom – Ojciec Kościoła – uważał, że trudności, które wstrząsają duszą kapłana, są większe od morskiej nawałnicy, dzisiaj powiedzielibyśmy – tsunami. Wśród tego duchowego tsunami Jan Chryzostom wymienia: zazdrość, obłudę, żądzę pochwał, szukanie bezsensownych honorów, pozory pokory, pogarda dla ubogich, a służalczość względem bogatych. Niestety, święcenia nie zmieniają ontycznie wyświęconego. W obliczu tych zewnętrznych i wewnętrznych trudności prosimy naszego Pana, aby zapewnił ks. Krzysztofa, tak jak zapewnił Apostoła Pawła: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9).

Życzymy ks. Krzysztofowi, aby dzięki łasce Bożej jego imię nabrało jeszcze głębszego znaczenia. Imię Krzysztof wywodzi się od greckiego Christophoros czyli niosący Chrystusa. Jako niosącego Chrystusa przedstawia św. Krzysztofa piękna rzeźba z ewangelickiego kościoła św. Krzysztofa we Wrocławiu. – Nota bene wczoraj w dniu święceń było dowolne wspomnienie innego świętego Krzysztofa (Magallanesa), który poniósł śmierć męczeńską w 1927 roku w czasie rewolucji meksykańskiej, poprzez którą tamtejsza masoneria chciała zniszczyć Kościół w Meksyku. – Niech dzięki łasce Bożej ks. Krzysztof stanie się przynoszącym Chrystusa przez Słowo Boże i sakramenty. Niech Go przyniesie szczególnie tym, którzy przeżywają zaćmienie Boga. Niech ich włączy w taniec Bożego życia ku chwale Ojca i Syna i Ducha Świętego.