Wakacje 2024

CAMINO 2024

Darem Bożej Opatrzności było dla mnie tegoroczne rowerowe CAMINO tzw szlakiem północnym od IRUN na granicy hiszpańsko-francuskiej do Santiago de Compostela. Według Compostelki jego oficjalna długość to 828 km.

De facto przejechałem 878, 65 km w ciągu 10 dni. Rozpocząłem w IRUN zmierzając do Santiago przez następujące miejscowości, w których nocowałem: Ondarrona, Portugalete, Escalante, Ribadesela, Covadonga, Deva, Santa Marina, Ribadeo, Lugo. Pomimo ciężaru wieku nie poddałem się górom, chociaż codziennie nawigacja podawała komunikat: strome zbocza, a nawet bardzo strome. Od Ribadeo do Lugo przez 47 km jechałem pod górę, co nie znaczy, że potem 47 km jechałem z góry. Ze względu na strome zbocza średnia prędkość wynosiła tylko 15 km na godzinę.

Impulsem na drodze łaski była – oprócz modlitwy i mszy świętej – życzliwość ludzi: pozdrowienia kierowców samochodów osobowych i kolarzy, przechodniów, obsługi biur informacji turystycznej czy hoteli, urzędników lokalnej junty, właścicielki pensjonatu, która przygotowała śniadanie o świcie na 6,00 rano, kiedy to w Hiszpani jest jeszcze ciemno.

Pogoda była sprzyjająca. W przeciwieństwie do Polski nie było upałów. Było ciepło, choć deszczowo.

Czasami deszcz był ulewny, jak przy wjeździe do Lugo.

Do Santiago wjechałem jako jeden z 1923 pielgrzymów, którzy tego dnia osiągnęli cel Camino. 

Tegoroczną refleksję nad moim czwartym Camino skoncentruję na: San Sebasian, Covadonga, Escalante, Lugo i oczywiście celu pielgrzymowania, Katedrze w Santiago de Compostela.

San Sebastian leży nad piękną zatoką w kształcie muszli, stąd nazwa zatoki i plaży – La Concha. Z obu stron zamykają ją wzgórza – z prawej, z twierdzą i figurą Chrystusa. Ta trzydziestometrowa figura została postawiona w 1950 roku. Przedstawia błogosławiącego Chrystusa. Czy Chrystus błogosławiłby rowerzyście, który chciałby jechać rowerem mającym tylko dwa pedały lewe lub tylko dwa pedały prawe? Błogosławi rowerzystę, który jedzie do przodu, bo jego rower ma pedał lewy i prawy. Tylko one zapewniają postęp roweru. 

Covadonga jest miejscem, w którym rozpoczęła się rekonkwista (reconquista znaczy „ponowne zdobycie”), czyli walka chrześcijan o wyparcie muzułmańskich Maurów z Półwyspu Iberyjskiego, trwająca od VIII do XV wieku. Wypędzanie muzułmanów zostało zapoczątkowane przez króla Asturii Pelayo (Pelagiusza). Punktem zwrotnym w tej walce jest bitwa pod Covadonga w 722 roku. Chrześcijanie przypisali zwycięstwo Maryi czczonej w grocie. Bitwa pod Covadonga miała znaczenie nie tylko dla Hiszpani lecz również dla chrześcijaństwa w Europie. Można ją porównać do zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, które miało miejsce 12 września 1683 roku. Liturgia upamiętnia to zwycięstwo 12 września wspomnieniem Imienia Maryi, a w Diecezji katowickiej uroczystością Matki Bożej Piekarskiej.  Król Jan III zdążając z wojskiem do Wiednia modlił się przed Obrazem Matki Bożej Piekarskiej. Do zwycięstwa pod Wiedniem nawiązuje druga zwrotka pieśni Matko Piekarska, Opiekunko sławna: 

Któraś chrześcijaństwo całe ocaliła,
Jako wojsk jego czujna straż,
Kiedyś pod Wiedniem Turków rozgromiła,
Biorąc pod płaszcz Twój hufiec nasz.

Akurat w czasie mojego pobytu w Covadonga była pielgrzymka młodzieży. Przybyło około 1000 młodych ludzi razem z młodymi siostrami zakonnymi oraz klerykami i księżmi w sutannach. Na placu ustawiono i dobrze oznaczono miejsca do spowiedzi oraz odbywały się próby ministrantów (sami chłopcy). Nie trudno się domyślić, że pielgrzymkę zorganizowało Duszpasterstwo Tradycji. Potwierdza to fakt, że Dykasteria Kultu Bożego zabroniła sprawowania tradycyjnej mszy świętej w sanktuarium maryjnym. Widocznie Dykasterii bliżej do pogańskiego bóstwa Pachamamy, którego figurę z honorami i z udziałem papieża Franciszka podejmowano w Watykanie, niż  do mszy świętej, którą przez wieki katolicy wielbili prawdziwego Boga.

Organizatorzy pielgrzymki musieli zrezygnować ze mszy świętej w sanktuarium. Tradycyjna msza łacińska została jednak odprawiona rano w obozie pielgrzymów. 

Covadonga nie było jedynym sanktuarium maryjnym na camino. Miejscem kultu Matki Pana jest również klasztor Klarysek Świętego Jana z góry Kalwarii w Escalante. Maryja czczona jest w tym klasztorze jako Dziewica z Łoża lub Dziewica Przejścia. ze względu na przedstawienie momentu, w którym Maryja zasypia, czyli kończy życie, aby dokonało się jej cielesne wniebowzięcie. Naturalnej wielkości drewniana rzeźba, umieszczona w ołtarzu głównym, przedstawia umieranie Maryi. Maryja ma ręce złożone na piersi, lekko otwarte usta i oczy skierowane w stronę nieba.  W internecie znalazłem następujący hymn o Maryi z Escalante:

O górska Dziewico z La Cama,
pobłogosław szlachetny lud Escalante,
lud, który jest Twoim ludem 

On przywołuje Cię i kocha.

Dla Escalante jesteś światłem i gwiazdą
oświetlającą jego ścieżkę.
Jesteś królową jego domów i ulic,
a w jego surowych górach i dolinach
twoje oczy są dwiema gwiazdami.

Kościół klarysek był otwarty w przeciwieństwie do wielu innych kościołów na szlaku. Był też wystawiony Najświętszy sakrament. Również kościół Klarysek w Ribadeo był otwarty. Klaryski nadal są najliczniejszym zakonem kontemplacyjnym w Hiszpanii. Choć brak powołań i wysoka średnia wieku sióstr zmusza do łączenia wspólnot, to jednak nadal nie brakuje kobiet, które pociąga charyzmat św. Klary. Pierwsze klasztory klarysek powstały w Hiszpanii jeszcze za życia św. Klary. Po zakończeniu rekonkwisty klaryski pojawiły się w całym Królestwie Hiszpanii. Z biegiem czasu dały także początek klasztorom w Ameryce Łacińskiej. Wiele sióstr zostało zamordowanych podczas marksistowsko-masońskiego terroru w latach 1936-1939. Innymi miejscami kultu Matki Pana są Portugalete, Lugo i Muxia. W Portugalete była całodobowa festa związana z kultem Virgen de la Guia (Virgin of the Guide) w miejscowej Bazylice, która była jednak zamknięta z wyjątkiem przedpołudniowej mszy.

W jednej z kaplic Katedry w Lugo czczona jest Madonna o Wielkich Oczach (Nuestra Señora de los Ojos Grandes). Przenośnie Maryja ma wielkie oczy, bo widzi braki, jak brak wina w Kanie Galilejskie. Temu brakowi zaradziła wypraszając cud u Syna i to czyni nadal w swoich sanktuariach. 

Kiedyś pielgrzymi wchodzili do Katedry w Santiago przez Portyk Chwały. To, co napisał św. Jan, brat św. Jakuba, o przedmiocie nadziei chwały Mistrz Mateo przedstawił w Portyku Chwały katedry w Santiago. Jest on wykutą w kamieniu teologią nadziei. Przedstawia bowiem przedmiot nadziei, którym jest Miasto Święte – Jerozolima. Centralną postacią Portyku jest Chrystus. On jako Zmartwychwstanie i Życie jest drzewem życia w Mieście Świętym. On mieszkańcom Miasta daje na zawsze zmartwychwstanie i życie. Dzięki temu mają oni udział w chwale samego Boga. W Portyku chwały znajduje się również figura męczennika Jakuba, świadka nadziei chwały. Przypomina on osiągającym cel Camino, o tym, że ta droga jest tylko epizodem na drodze do Miasta Świętego mającego chwałę Boga. Wielka szkoda, że pielgrzymi nie mogą już wejść do Katedry przez Portyk Chwały.

Został on bowiem wyłączony z Katedry, zabiletowany i uczyniony częścią muzeum. Jest to jakieś okaleczenie camino. To, co służyło pielgrzymom przez wieki, stało się częścią muzeum. Z tego powodu pielgrzymi muszą wejść do katedry tylnymi drzwiami, czyli ukradkiem.

Do Katedry wdziera się nie tylko muzeum lecz również poprawność polityczna. Z jednej z kaplic zniknęła figura Jakuba Matamorosa – rycerza z mieczem na koniu, miażdżącego Maurów. Wizerunek ten związany jest z bitwą pod Clavijo (844), kiedy to wyznawcy Mahometa, posiadający znaczną przewagę liczebną i pewni zwycięstwa, zostali pokonani przez chrześcijan. Od tej bitwy Jakub zaczął funkcjonować jako patron wielowiekowej walki z islamem.

Ponowoczesność diabolizuje jednak przeszłość uznając ją za potworną i odrażającą. To diabolizowanie przeszłości doprowadziło do usunięcia Jakuba Matamorosa z kaplicy w Katedrze. Jakub Matamoros wieńczy jednak główny ołtarz Katedry i lewy prospekt organowy. Przypomina dzisiaj Kościołowi, że jest Ecclesia Militans, który mieczem Bożego Słowa walczy z bezbożnymi i demoralizującymi ideologiami. Nie może on jak wieloryb połykać wszystkiego zwłaszcza marksizmu ochrzczonego przez teologię wyzwolenia.  Dla tej teologii, jak dla marksizmu, praktyka ustanawia prawdę,  ortopraksja – ortodoksję.

O wierności ortodoksji, z której musi wynikać ortopraksja, przypomina Botafumeiro, czyli największy na świecie trybularz mający 160 cm wysokości i ważący 62 kg. Przypomina on o męczennikach chrześcijańskich pierwszych wieków, którzy spalali kadzidło przed Chrystusem, a odmawiali spalania kadzidła przed posągami cezarów i za to byli okrutnie męczeni. Hiszpania jest również ziemią męczenników. W czasie marksistowsko-masońskiej rewolucji w Hiszpani „Zakazano nauczania religii w szkołach publicznych i zdjęto tam krucyfiksy. Zabroniono zakonom pełnienia misji edukacyjnej i zajęto ich budynki. Upaństwowiono kościelne nieruchomości i wydano prawa uderzające w rodzinę. Była to okrutna ateistyczna tyrania. Już w 1934 r. w ciągu tylko dwóch tygodni zabito w Asturii 34 księży, zakonników i seminarzystów. Celem prześladowania było zlikwidowanie Kościoła katolickiego, mordując księży, zakonników i wiernych, profanując, paląc i niszcząc wszystko. Ostateczny bilans jest straszny: męczeństwo 13 biskupów, 6.838 księży, zakonników, zakonnic i seminarzystów oraz dziesiątek tysięcy świeckich, zamordowanych tylko za to, że byli praktykującymi katolikami” (kard. Angelo Amato). Przedsmakiem tego marksistowsko-masońskiego terroru był w Polsce strajk kobiet, który swoją agresję wyładowywał na kościołach, liturgii, ludziach wierzących. Przed wrocławską Katedrą profanowano figurę Matki Bożej. Świadectwo hiszpańskich męczenników – ofiar marksistowsko-masońskiej tyrani, jest aktualne w dobie spinellizacja Unii Europejskiej.

Ojcem integracji europejskiej stał się nie Robert Schuman lecz Altiero Spinelli (1907-1986). Jego Manifest z Ventotene został uznany za jedyny fundament ideowy Unii Europejskiej. Manifest głosi: konieczność utworzenia  federacji europejskiej, będącej preludium federacji globalnej; zniesienie własności prywatnej; świecki charakter państwa. Spinellizacja Uni Europejskiej jest drogą do euro-kołchozu. Marksista Ernst Bloch pisze, że przedmiotem ludzkiej nadziei nie jest już Jerozolima lecz Moskwa. Ona jest światłem w ciemnym tunelu dziejów ludzkości, a to światło zawdzięcza Leninowi i dlatego ubi Lenin, ibi Jerusalem (Ernst Bloch, Das Prinzip Hoffnung II, Frankfurt am Mein 1959, 711). Dzisiejsi neomarksiści zamieniają Moskwę na Brukselę, a ich hasło może brzmieć: ubi Spinelli, ibi Jerusalem. Wbrew temu Camino uczy: ubi Christus -ibi Jerusalem, na co dobitnie wskazuje Portyk Chwały, a o czym świadczy Apostoł Jakub, który sakramentu przyszłego wieku doświadczył już na Górze Przemienienia.

Wakacje 2023

CAMINO i LOURDES

Zobacz: Camino. Rewizja po składzie. 22.09.2020 r.pdf

Tegoroczne CAMINO (trzecie z kolei, poprzednie: 2014, 2017) przebiegało szlakiem z Irun do Santiago, w sumie 827 km. Na szlaku znalazły się takie miejscowości jak: San Sebastian Donostia, Bilbao, Santander, San Sebasian Garabandal, Gijon, Ribadeo, Vilalba. Pielgrzym, nawet jeżeli sam jedzie rowerem lub idzie pieszo, nie jest nigdy sam. Poprzez pozdrowienie buen camino włącza się w rzeszę pielgrzymów.

Idą oni -lub rzadziej jadą rowerami – samotnie lub w małych grupach. Gdy chodzi o rowery, to poczta w Santiago pakuje dziennie 30 rowerów. W specjalnym pomieszczeniu rowerzysta ma do dyspozycji liczne zestawy narzędzi do złożenia roweru według ilustrowanej instrukcji. Odpowiednia osoba zabezpiecza rowerowe części i pakuje do odpowiedniego kartonu. Mój rower nadany na poczcie w Santiago otrzymałem po tygodniu we Wrocławiu. 

Camino daje doświadczenie Kościoła w drodze, czyli Kościoła synodalnego. Jest to Kościół, który modli się, rozważa Słowo Boże, gromadzi na Eucharystii i daje świadectwo wiary. Pielgrzym z muszelką, nie rzadko z różańcem, rzadziej adorujący Najświętszy Sakrament z powodu zamkniętych Kościołów, jest poprzez swoją postawę głosicielem Ewangelii, choć nie wszyscy wyruszają na Camino z pobudek religijnych. Dla pielgrzymów problemem są zamknięte kościoły, przykładowo, bazylika w Portugalette.

Górująca nad miastem bazylika zachęca do odwiedzenia. Po pokonaniu stromej drogi staje się jednak przed zamkniętym kościołem. Trzech pielgrzymów na próżno szturmowało plebanię, naciskając co chwilę dzwonek. Mówienie, chociażby w związku z synodem, o otwartym Kościele rozbija się o zamknięte kościoły. W Santiago czeka na pielgrzyma odnowiona Katedra wraz z Portykiem Chwały.

W Katedrze sprawowane są cztery msze święte. Dużo dobrego można powiedzieć o liturgii w Katedrze oraz o dyżurach w konfesjonałach. Liturgii brakuje jednak elementów łaciny. Katedry nie ominęła poprawność polityczna.

Zniknął  Santiago Matamoros, czyli Jakub pogromca Maurów. Natomiast z Góry Radości, z której pielgrzym po raz pierwszy widzi Katedrę, zniknął pomnik papieża Jana Pawła II. Papież dwukrotnie odwiedził Santiago de Compostela dając bodziec do odnowy pielgrzymowania do grobu Apostoła Jakuba. 

W drodze do Santiago zboczyłem nieco ze szlaku, aby odwiedzić San Sebastian Garabandal – miejsce nie uznanych przez Kościół objawień maryjnych, chociaż ich treść jest zgodna z dogmatami i zasadami moralnymi. Pierwsze orędzie z Garabandal dotyczy pokuty i adorowania Najświętszego Sakramentu – a drugie wspomina o wielu kardynałach i biskupach idących drogą potępienia i pociągających za sobą  rzeszę wiernych. Wspomina ono również o przywiązywaniu coraz mniejszej wagi do Najświętszej Eucharystii. Sugeruje także powrót komunizmu. Chociażby ta sugestia jest kościelnie niepoprawna. Zmutowany komunizm wdziera się bowiem do Kościoła nie tylko za sprawą teologii wyzwolenia. 

Camino pomaga wznosić myśli ku Bogu za sprawą pięknych krajobrazów skomponowanych z gór i oceanu. To piękno jest transparentem samego Piękna, czyli Boga. Nie może być ono dziełem ślepego zegarmistrza – przypadku. 

Inny charakter ma pielgrzymowanie do Lourdes. Pielgrzymi przybywają samolotami, autokarami i samochodami. Wśród nich wyróżniają się chorzy wraz ze swoimi opiekunami. Lourdes jest również doświadczeniem Kościoła w drodze. Przejawia się to w procesjach z Najświętszym sakramentem i procesjach różańcowych.

Uwieńczeniem tych procesji są msze w Grocie Objawień lub w podziemnej Bazylice św. Piusa X. W tych ostatnich mszach pojawia się łacina. Po łacinie wymawia się przede wszystkim słowa konsekracji. W czasie różańca po łacinie śpiewa się CREDO i odmawia PATER NOSTER, a w czasie eucharystycznego błogosławieństwa śpiewa się TANTUM ERGO SACRAMENTUM. 

W czasie pobytu w Lourdes podczas niedzielnej Eucharystii była czytana przypowieść o pszenicy i chwaście. Jak wyjaśnił Jezus siewcą chwastów jest diabeł. On zawsze zasiewał chwasty w postaci ideologii wrogich Bogu i Kościołowi. Stawiając im opór Kościół stawał się Ecclesia Militans. Dzisiaj diabeł ma ułatwione zadanie. Siewcami chwastów są często sami ludzie Kościoła. Promują oni, chociażby pod pozorem różnorodności, czy nawet synodalności, jakąś „inną Ewangelię” – przekręconą Ewangelię Chrystusową siejącą zamęt, odwodzącą umysły wierzących od prostoty i czystości wobec Chrystusa w taki sposób, jak w swojej chytrości wąż zwiódł Ewę. (por. Ga l ,6-7). Doświadczenie Kościoła w drodze na CAMINO i w LOURDES jest jakby odtrutką na próby zasiewania chwastów w Kościele.