WAKACJE 2020

IN THE FOOTSTEPS OF POPE BENEDICT XVI

Rowerem przez BAYERN śladami Benedykta XVI

1. dzień Eichstätt – Kinding 

2. dzień Kinding – Regensburg 

3. dzień Regensburg – Passau 

4. dzień Passau – Altötting 

5. dzień Altötting – Salzburg 

6. dzień Salzburg – Bischofwiesen 

7. dzień Bischofwiesen – Rosenheim 

8. dzień Rosenheim – München 

9. dzień München – Starnbergersee – München

10. dzień München – Augsburg 

11. dzień Augsburg – Neuburg 

12. dzień Neuburg – Eichstätt

W sumie przejechałem rowerem w Bayern 968 km. Trasa obejmowała również ścieżkę rowerową Benedykta XVI. Ścieżka ta wiedzie przez Marktl – miejsce urodzenia i chrztu Josepha Ratzingera, Altötting – bawarskie sanktuarium maryjne, Tittmoning, Traunstein – miejsce prymicji. Drugiego dnia wyprawy odwiedziłem Pentling, gdzie znajduje się dom rodzeństwa Ratzingerów oraz Regensburg, gdzie na Wydziale Teologicznym tamtejszego Uniwersytetu wykładał Ratzinger. W Regensburgu znajduje się grób jego rodziców i siostry, a także grób brata. W regensburskim Seminarium Duchownym znajduje się Instytut Benedykta XVI, w którym powstaje niemiecka wersja Opera Omnia. Przejeżdżałem również przez  München. W tym mieście Ratzinger studiował teologię (Schloss Fürstenried), przez jeden rok był wikariuszem w parafii Heilig Blut w dzielnicy Bogenhausen i był arcybiskupem tego miasta.   

Kazanie wygłoszone w czasie mszy pogrzebowej za zmarłą matkę chrzestną Lidię Łukawską 2.09.2020 w kościele św. Wojciecha Radzionkowie

Zasmuca nas nieunikniona konieczność śmierci. Zasmuca nas śmierć bliskiej osoby: matki, babci, prababci, siostry, matki chrzestnej.

Śmierć brutalnie niszczy wszystkie relacje, które konstytuują ludzką osobę. Śmierć niszczy także sam byt człowieka będący nośnikiem osoby. Śmierć to najtragiczniejszy wydarzenie dla osobowego bytu. To wydarzenie zawsze przychodzi za wcześnie, choć przecież w środku życia obejmuje nas śmierć.

Śmierć nieraz obejmowała Zmarłą w środku życia. Pamiętam z jej opowiadań o grozie jaką była mobilizacja ojca, podczas gdy ona kupowała zeszyty, aby 1 września 1939 rozpocząć naukę w liceum; o grozie bombowców niemieckich przelatujących nad Radzionkowem; o grozie przechodzących przez Radzionków wojsk sowieckich; o bólu po śmierci jej syna; o bólu starości ostatnich lat; nawet złowieszczo brzmiała zamiana Katowic na Stalinogród; dożyła dyktatury koronawirusa, który jak śmierć niszczy personalne relacje przez dystans społeczny, maski, izolację ludzi starych. Śmierć ją obejmowała, tak jak i nas obejmuje w środku życia. Śmierć w środku życia objęła ks. Wojciecha Wójtowicza, przewodniczącego Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce. To on jeszcze w ubiegłym roku zaprosił mnie do wygłoszenia dzisiaj w Gnieźnie wykładu do rektorów polskich Wyższych Seminariów Duchownych. Wracając po spotkaniu ze mną zginął w wypadku drogowym. Zaprawdę zasmuca nas nieunikniona konieczność śmierci. 

Ale tak jak nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, tak powinniśmy znajdować pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. Tą obietnicą przyszłej nieśmiertelności żyła nasza Zmarła. Przez chrzest została złączona ze śmiercią ale i zmartwychwstaniem Jezusa. Jako matka chrzestna była przy moim włączeniu w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Urodzony 22 czerwca 1956 do życia, które biegnie ku śmierci, narodziłem się 12 lipca tegoż roku do życia po życiu. W bierzmowaniu otrzymała Ducha Świętego, który dokonał zmartwychwstania Jezusa, po to by dokonał i jej zmartwychwstania. Od Pierwszej Komunii Świętej przyjmowała lekarstwo nieśmiertelności, z którym Chrystus związał obietnicę zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Ona była także dla niej wiatykiem, czyli pokarmem na drogę przez śmierć do nieśmiertelności. W sakramencie pokuty dokonywało się jej duchowe zmartwychwstanie. Sakramenty były dla niej architektoniką nieśmiertelności. O obietnicy nieśmiertelności przypominała naszej Zmarłej Wielkanoc, każda mała Wielkanoc, czyli niedziela i odpust św. Wojciecha męczennika, czyli świadka nieśmiertelności. 

Zasmuceni nieuniknioną koniecznością śmierci ale i pocieszeni obietnicą przyszłej nieśmiertelności, żegnamy naszą zmarłą noszącą imię Lidii, pierwszej chrześcijanki Europy, ochrzczonej przez Apostoła Pawła w Filippi. Chrzest Lidii przedstawia płaskorzeźba na drzwiach katowickiej katedry Chrystusa Króla. Niedawno wspominaliśmy świętą Monikę. Znamy jej prośbę: „Ciało złóżcie gdziekolwiek…o jedno tylko proszę, abyście wszędzie, gdzie będziecie, pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim”. Zanim jednak Monika wypowiedziała te słowa rozmawiała ze swoimi synami o przyszłości poza tragiczną biologiczną barierą śmierci. Tą przyszłością jest życie, którego „oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło”. Jak wspomina św. Augustyn w „Wyznaniach” chłonęli sercem niebiańskie promienie wypływające ze źródła życia, które jest w Chrystusie. Niech słowa dzisiejszej prefacji o obietnicy przyszłej nieśmiertelności, w świetle której życie naszej zmarłej zmieniło się, ale nie skończyło, będą dla nas jak dla Moniki i jej synów niebiańskimi promieniami wypływającymi ze źródła życia, którym jest Chrystus.

Kazanie wygłoszone z okazji 69. urodzin Aleksandra

 

 

Cofnijmy się do tamtych niemodnych lat, kiedy to z okazji I Komunii św. oprócz zegarka i roweru dostawało się pamiętnik. W moim pamiętniku znajduje się wpis ówczesnej wychowawczyni Stanisławy Murzyńskiej:

Czas, co w przelocie piramidy kruszy, wszystko ci weźmie, życie twoje strawi, tylko co piękne w twojej duszy, to ci zostawi

W tym dwuwierszu ukryta jest teologia czasu. Czas jest chronosem, czyli upływającą liczbą dni, miesięcy i lat. Ten powiązany z przemijaniem czas wszystko człowiekowi zabiera łącznie z życiem. Ma rację św. Augustyn, że tempus cursus ad mortem est . Jednak oprócz tego ilościowego aspektu czasu, który oddaje greckie słowo chronos, czas ma również aspekt jakościowy. Ten jakościowy aspekt czasu oddaje inne greckie słowo kairos. Dzięki kairosowi to, co piękne pozostaje w człowieku. O tym jakościowym aspekcie czasu decyduje Boża łaska. Jej działanie oddają słowa Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Do tej wypowiedzi nawiązują różne pobożne obrazki. Przedstawiają one Pana Jezusa, który puka do drzwi. Te drzwi mają tylko jedną klamkę. Znajduje się ona wewnątrz. Drzwi może zatem otworzyć tylko ten, do którego Pan Jezus puka. W przemijającym chronosie puka do nas Pan Jezus. Otwarcie mu drzwi staje się naszym kairosem. Wszystko, co zdziała w nas łaska przy naszej dobrowolnej współpracy jest piękne i nieprzemijające.

W świętowaniu rocznicy urodzin przecina się chronos i kairos. W płaszczyźnie chronosu doświadcza człowiek owego zabierania i trawienia życia. Jednak w płaszczyźnie kairosu może przeżywać nieprzemijające piękno, które w człowieku tworzy łaska. W swoim chronosie nasz Jubilat usłyszał głos Pana, otworzył mu drzwi i z Nim wieczerza. Odnosi się to nie tylko do Pierwszej Komunii Świętej i święceń prezbiteratu. Słuchanie głosu Pana, otwieranie mu drzwi i wieczerzanie z Nim to stały styl jego życia w chronosie. Co więcej w tym chronosie, który jest okrutny dla chrześcijan, bo nam złorzeczą, prześladują nas i spotwarzają, nasz Jubilat stał się ojcem. Wielu bowiem przez Ewangelię zrodził w Chrystusie Jezusie. Żyjąc w chronosie stawał się kairosem dla innych. Ci inni to parafianie, klerycy, księża, penitenci. 

W czasie liturgii Wigilii Paschalnej kapłan żłobiąc na paschale cyfry bieżącego roku wypowiada słowa:

Do Niego należy czas i wieczność. Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków. 

Na paschałach w tegoroczną Wielkanoc wyżłobiono cyfry bieżącego roku 2020. One pozostaną na paschałach  do następnej Wielkanocy. W uszach powinny nam jednak pozostawać słowa: Do Niego należy czas i wieczność. Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków. Te słowa powinny wybrzmiewać dzisiaj. One mówią nam więcej niż augustyńskie tempus cursus ad mortem est. Czas jest biegiem nie ku śmierci, ale ku Chrystusowi. W Nim pokonana już została niszczycielska moc chronosu. W Nim jest tylko kairos. W Jego pięknie nasze piękno z Jego łaski.