Kazanie wygłoszone w dniu chrztu Jana, Radzionków, parafia św. Wojciecha 20.02.2022

Wśród świętych najliczniejszą grupę stanowią noszący imię Jan. Jest ich ponad 220. Imię Jan jest imieniem teoforycznym. Pochodzi ono bowiem od dwóch hebrajskich słów” Jehu (Jahwe) i channah (łaska). Dlatego imię Jan dosłownie oznacza „Bóg jest łaskawy”. Imię Jan mówiące o łaskawym Bogu zbliża się do tego, co usłyszeliśmy o Bogu w dzisiejszej Ewangelii: „Ojciec wasz jest miłosierny”. Łaskawość i miłosierdzie idą w parze. Miłosierdzie wypływa z łaskawości Boga. 

Doświadczeniem miłosierdzia Bożego jest chrzest. Misterium tego sakramentu można opisać za pomocą dzisiejszego drugiego czytania, w którym usłyszeliśmy o pierwszym i ostatnim Adamie. Po pierwszym Adamie dziedziczymy grzech, który wiedzie ku śmierci. Po ostatnim zaś Adamie, czyli Chrystusie, dziedziczymy łaskę, która wiedzie ku pełni życia. To dziedzictwo ostatniego Adama, czyli Chrystusa,  otrzymujemy poprzez chrzest. Chrzest jakby przeprowadza z rodziny Adama do rodziny Chrystusa. Poprzez chrzest w rodzinie Chrystusa jesteśmy „Synami Najwyższego” – używając słów dzisiejszej Ewangelii. 

Należąc do rodziny Chrystusa jako „synowie Najwyższego” powinniśmy mieć ideał życia na wzór Najwyższego. A ten Najwyższy żyje tym czym jest, czyli miłosierdziem. Jak nas uczył św. Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia miłosierdzie Boga objawia się w tym, że widzi On w każdym człowieku dobro, które znajduje się pod wieloma warstwami zła. Dlatego też Najwyższy nie sądzi i nie potępia, ale odpuszcza i daje według miary wypełnionej ponad brzegi. Najwyższy wymaga od swojej rodziny tego, czym sam żyje: „Nie sądźcie… nie potępiajcie… odpuszczajcie…dawajcie. Są to ideały nie z tego świata, ale dla tego świata.

Ideałem tego świata jest np. neomarksistowska ekologia. Zwolennicy tej ideologii zainicjowali akcję plakatową. Rozwieszone plakaty przedstawiają matkę z dwójką dzieci i pytanie: „Przyszłość czy zabójca klimatu?” Dla neomarksistowskich ekologów posiadanie dzieci jest szkodliwe dla planety, ponieważ zwiększa emisję dwutlenku węgla będącą zabójcą klimatu. 

O ile dla neomarksistowskich ideologów dziecko jest zabójcą klimatu, o tyle dla synów Najwyższego dziecko jest przyszłością i to także przyszłością dla klimatu, w którym żyje człowiek. Człowiek bowiem oprócz czystego powietrza potrzebuje do życia ludzi miłosiernych, którzy nie sądzą i nie potępiają lecz odpuszczają i dają według miary wypełnionej ponad brzegi. Są to ideały Najwyższego, czyli nie z tego świata, ale jednak dla tego świata, także jego przyszłości.

Kazanie wygłoszone w niedzielę 30.01.2022, Witoszów Dolny

Dzisiejsza liturgia Bożego Słowa mówi nam o trzech nauczycielach Prawdy: proroku Jeremiaszu, Apostole Pawle i tym, który jest Prawdą Jezusie Chrystusie. Do tych trzech nauczycieli Prawdy dodajmy jeszcze św. Tomasza z Akwinu (1225-1274). Tomasz z Akwinu nazywany jest „apostołem prawdy”. Zwróćmy uwagę na niektóre elementy głoszonej przez niego prawdy. 

Dla Tomasza między wiarą i rozumem istnieje harmonia. Skoro zarówno światło wiary, jak i światło rozumu pochodzą od Boga, to nie mogą sobie zaprzeczać. Wiara i rozum są jakby dwoma skrzydłami, które wznoszą człowieka ku Bogu. Tomasz opisał pięć dróg, którymi ludzki rozum może dojść do przekonania o istnieniu Boga. Jedna z tych pięciu dróg wychodzi z założenia, że wszystko, co powstaje, ma swoją przyczynę sprawczą. W szeregu zaś przyczyn sprawczych  nie można iść w nieskończoność. A więc należy uznać istnienie Pierwszej Przyczyny, od której wszystko zależy. Jest to bardziej racjonalne, aniżeli przyjęcie ateistycznych dogmatów mówiących o pochodzeniu wszystkiego z nicości lub o wieczności materii.

Dla Tomasza Bóg nie był tylko Pierwszą Przyczyną lecz jednym Bogiem w Trójcy Osób. Z takim Trójosobowym, czyli relacyjnym Bogiem, trzeba nieustannie wchodzić w relację chociażby poprzez codzienny pacierz. Tomasz napisał Wykład pacierza, aby pomóc w odmawianiu tej modlitwy ze zrozumieniem. Bóg nie przyjmuje bowiem słów bez myśli. W Wykładzie pacierza Tomasz komentuje: Skład Apostolski, Modlitwę Pańską, Pozdrowienie Anielskie, dwa przykazania miłości i Dziesięć Przykazań Bożych. Zwróćmy uwagę na Pozdrowienie Anielskie, które w czasach Tomasza kończyło się słowami: „błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus. Ewa uwierzyła, że człowiek może stać się Bogiem i dlatego przekroczyła Boże przykazanie jedząc zakazany owoc. W konsekwencji tego jej czynu na świat weszło zło, które jest obietnicą sukcesu stającego się klęską. Maria w przeciwieństwie do Ewy uwierzyła, że Bóg stanie się człowiekiem. W konsekwencji wydała błogosławiony owoc swojego łona Jezusa Chrystusa. On przyszedł uleczyć człowieka i świat z pandemii zła. Jego klęska stała się obietnicą sukcesu dla nas na całą wieczność.

Abyśmy nie ustali w drodze ku wieczności Trójjedyny, czyli komunijny Bóg, daje nam Komunię Świętą. Tą wielką tajemnicę wiary Tomasz sławił w hymnach eucharystycznych. Znana pieśń „Przed tak wielkim sakramentem upadajmy wszyscy wraz” jest dwoma ostatnimi zwrotkami hymnu „Sław języku tajemnicę Ciała i Najświętszej Krwi”. W tym hymnie napisanym na uroczystość Bożego Ciała Tomasz próbuje wyjaśnić tajemnicę obecności Jezusa pod postaciami chleba i wina: 

Słowem więc Wcielone Słowo

chleb zamienia w Ciało swe

wino Krwią jest Chrystusową

darmo wzrok to widzieć chce

tylko wiara Bożą mowa

pewność o tym w serca śle

Tomasz łączy tajemnicę Wcielenia z tajemnicą Eucharystii. Słowo, które stało się ciałem jest prawdziwym ciałem w Eucharystii. Kto wierzy w Boże Narodzenie, że Słowo stało się Ciałem, konsekwentnie powinien wierzyć, że to Ciało jest prawdziwym pokarmem w Eucharystii. 

Tomasz z Akwinu jako „apostoł prawdy” chce nas dzisiaj poruszyć prawdą:

Czy nasza wiara poszukuje zrozumienia, czyli czy ku Bogu unosimy się na skrzydłach wiary i rozumu?

Czy odmawiamy codziennie ze zrozumieniem pacierz?

Czy potrafimy upaść na kolana przed Najświętszym Sakramentem inspirowani wiarą, że 

Słowem więc Wcielone Słowo

chleb zamienia w Ciało swe?

TYDZIEŃ EKUMENICZNY

 

„Zobaczyliśmy Jego gwiazdę na Wschodzie i przyszliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2)

Tą gwiazdę na Wschodzie zobaczyli Mędrcy i podjęli trud drogi, aby oddać pokłon Jezusowi. Oddanie pokłonu Jezusowi deklarował również król Herod. Okazał się jednak wilkiem w owczej skórze. Z jednej strony uwierzył arcykapłanom i nauczycielom ludu, którzy powiedzieli mu, że według zapowiedzi proroka Mesjasz urodzi się w Betlejem. Z drugiej jednak strony zapowiedź narodzenia Mesjasza przeraziła Heroda tak, że postanowił go zabić. Razem z Herodem przeraziła się cała Jerozolima. Nie przyłączyła się do Mędrców, aby oddać pokłon Mesjaszowi zapowiedzianemu przez proroków. Ewangeliczne opowiadanie o Mędrcach ukazuje dwie postawy ludzi w stosunku do Jezusa. Jest to postawa Mędrców podejmujących trud drogi, aby oddać pokłon Mesjaszowi oraz postawa przerażonego narodzeniem Mesjasza Heroda i mieszkańców Jerozolimy. Podobne postawy można wyróżnić odnośnie ekumenizmu, w którym ostatecznie chodzi o Mesjasza, czyli Chrystusa, o Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, o Jego modlitwę, aby byli jedno.

Jedni są ekumenizmem przerażeni. Przerażonych ekumenizmem nie brakuje w wielu środowiskach politycznych i kościelnych. Europejskie środowiska polityczne wolą chrześcijaństwo podzielone, bo podzielone chrześcijaństwo jest słabe. Podzielone chrześcijaństwo przypomina sól, która utraciła smak lub światło postawione pod korcem (por. Mt 5, 13-16). Takie chrześcijaństwo ułatwia sterowany przez wielu polityków proces oddestylowania chrześcijaństwa z Europy. Przerażonych ekumenizmem nie brakuje w różnych środowiskach kościelnych. Tym środowiskom brak zrozumienia znaczenia jedności. O znaczeniu jedności przekonany jest nawet szatan i dlatego jego dom nie jest wewnętrznie skłócony. Gdyby dom szatana był wewnętrznie skłócony, to nie mógłby się ostać (por. Mk 3, 22-30). Kościół jako wewnętrznie skłócony dom nie sprosta zadaniu, aby wszystkich ludzi czynić uczniami Chrystusa.

Bohaterami Tygodnia ekumenicznego nie powinni być jednak przerażeni ekumenizmem lecz ci, którzy podejmują trud ekumenicznej drogi. Człowiekiem, który w naszym dolnośląskim środowisku podejmował trud ekumenicznej drogi był zmarły w ubiegłym roku prawosławny duchowny o. Eugeniusz Cebulski. Z Ojcem Eugeniuszem byliśmy dalszymi sąsiadami. Naszym wspólnym podwórkiem był Ostrów Tumski. Na tym podwórku dochodziło do naszych częstych spotkań. Niezależnie od upału czy mrozu były one dłuższe niż krótsze. W czasie tych spotkań o. Eugeniusz karmił mnie tym, czym sam żył, a więc prawosławną teologią, liturgią i świętymi. Tym samym karmił również moich studentów, z którymi odwiedzałem Go w cerkwi św. Cyryla i Metodego. Moi studenci byli pod wrażeniem kultury dialogu o. Eugeniusza, która była czynieniem prawdy w miłości, jak o tym pisze Apostoł Paweł w liście do Efezjan 4, 15. Dochodziło to do głosu zwłaszcza wtedy, gdy dyskutowaliśmy o prawosławno-katolickich kontrowersjach, czyli Filioque, a zatem o pochodzeniu Ducha Świętego, o prymacie Biskupa Rzymu, o czyśćcu, czy nawet o kalendarzu gregoriańskim. Z o. Eugeniuszem można było dyskutować nie tylko o tym, co dzieli prawosławnych i katolickich chrześcijan lecz również o tym, co ich łączy. Gdy chodzi np. o liturgię, to o. Eugeniusz wskazywał na liturgię uprzednio poświęconym darów rzymskiego papieża Grzegorza, która przetrwała do dzisiaj u prawosławnych, a u katolików zachowała się jedynie w formie szczątkowej. Od o. Eugeniusza dowiedziałem się również o kulcie Jasnogórskiej Ikony u prawosławnych. O. Eugeniusz nie bał się ekumenizmu. Nie był jego entuzjastą lub sceptykiem. Był on dla niego trudną lecz konieczną drogą zainicjowaną przez modlitwę Jezusa „aby byli jedno”. Ta modlitwa Jezusa stała się dla o. Eugeniusza przykazaniem.

W ekumenizmie chodzi o Mesjasza, czyli Chrystusa, o Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, o Jego modlitwę, aby byli jedno. Ekumeniczna droga do Jezusa jest trudniejsza od drogi Mędrów. Nie można nam jednak zejść z tej drogi.