Pan Jezus odrzucił ofiarowaną mu godność królewską po cudzie rozmnożenia chleba, ale ale wyznał ją przed Piłatem. Odrzucił więc królewską godność w dniu, kiedy okazał swoją moc, rozmnażając chleb, a wyznał ją w dniu, kiedy był niemocny jako podsądny Piłata. Ów paradoks wskazuje na zupełnie nowe pojęcie królowania i królestwa. Chrystus Król i Jego królestwo nie stoją na jednej linii z królami i królestwami tego świata. Na ten problem zwrócił uwagę papież Pius XI w encyklice Quas primas:
Przy różnych bowiem sposobnościach, gdy Żydzi a nawet sami Apostołowie błędnie sądzili, iż Mesjasz przywróci wolność i wskrzesi królestwo Izraelskie, zbijał to próżne ich mniemanie i nadzieję im odbierał; gdy otaczająca i podziwiająca Go rzesza miała Go ogłosić królem, uszedł i ukrył się, bo nie chciał imienia i czci królewskiej; przed Starostą rzymskim oświadcza, że królestwo Jego nie jest z tego świata. (X)
Chrystus jest jednak nie tylko królem państwa Bożego lecz także państwa ziemskiego. Dlatego Pius XI napisał:
Panowanie Jego mianowicie nie rozciąga się tylko na same narody katolickie lub na tych jedynie, którzy przez przyjęcie chrztu według prawa do Kościoła należą, chociaż ich błędne mniemania sprowadziły na bezdroża albo niezgoda od miłości oddzieliła, lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa. (XI)
Skoro więc Chrystus jest powszechnym Królem, to w konsekwencji:
Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi, lecz niech ten obowiązek spełnią sami i wraz z ludem swoim, jeżeli pragną powagę swą nienaruszoną utrzymać, i przyczynić się do pomnożenia szczęścia swej ojczyzny. (XI)
Do tego postulatu nawiązuje ruch na rzecz intronizacji Chrystusa jako Króla Polski. Ruch ten próbuje przełożyć na realia państwa ziemskiego prawdę wiary o Chrystusie Królu. Jak należałoby ocenić tę próbę?
1.Quas primas jako tło ruchu intronizacyjnego
Kontekstem dla powstania encykliki Piusa XI Quas primas jest laicyzm określony przez papieża jako zaraza:
Jeżeli więc teraz nakazaliśmy, aby cały katolicki świat czcił Chrystusa jako Króla, to przez to chcemy zaradzić potrzebom dzisiejszych czasów i podać szczególne lekarstwo na zarazę, jaka nawiedziła społeczeństwo ludzkie. A tą zarazą jest tzw. laicyzm, czyli zeświecczenie, jego błędy i niecne dążenia: a zbrodnia ta, jak Wam wiadomo Czcigodni Bracia, nie naraz dojrzała, lecz od dawna już kryła się wśród państw. Zaczęto bowiem od zaprzeczenia panowania Chrystusa nad wszystkimi narodami.
W tym miejscu należy przypomnieć, że laicyzm stawia państwo na miejscu prawa moralnego i chce decydować o tym, co jest dobre i złe, a nawet zastępuje te kategorie, tym co użyteczne i nieużyteczne. Tym samym państwo zostaje postawione na miejscu Boga. Jest to upaństwowieniem pokusy, której uległ Adam. Według niej, aby być jak Bóg, trzeba decydować o tym, co jest moralne lub niemoralne. Skoro państwo stawia się na miejscu Boga, to w konsekwencji jego największym wrogiem będzie Kościół strzegący tego, co Bóg uznał za dobre i złe. Dlatego też państwo będzie dążyło do usunięcia Kościoła z przestrzeni publicznej, a to otwiera przestrzeń dla systemów totalitarnych, które współcześnie mogą nałożyć elektroniczną obrożę całym społeczeństwom.
Środkiem zaradczym na zarazę laicyzmu jest – według Piusa XI – ponowne uznanie Jezusa Królem w życiu indywidualnym i społecznym:
Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz z swoim narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny. Gdyby ludzie uznali tak w życiu prywatnym, jak i publicznym królewską władzę Chrystusa, wówczas spłynęłyby na społeczeństwo niewypowiedziane dobrodziejstwa, jak sprawiedliwa wolność, jak ład i uspokojenie, zgoda i pokój. (XXII)
W swojej encyklice papież nie mówi jednak wprost o akcie intronizacji Chrystusa jako Króla jakiegokolwiek narodu, wprowadza tylko święto Chrystusa Króla, w które należy odmówić akt poświęcenia całego rodu ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Papież nie dokonuje więc atomizacji tego kultu, lecz wiąże go z istniejącym już kultem Najświętszego Serca Jezusowego, z którym powiązana jest ściśle Eucharystia i pokuta. Papież wspomina również o zakresie królowania Chrystusa:
Trzeba więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest z zupełnym poddaniem się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i stale w naukę Chrystusa; niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych; niech panuje w sercu, które, wzgardziwszy pożądliwościami, ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć; niech króluje w ciele i członkach jego, które jako narzędzia, lub – że słów św. Pawła Apostoła użyjemy (Rz, 6,13): jako <<zbroja sprawiedliwości Boga>>, mają przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz. Co wszystko, jeżeli wiernym będzie należycie przedstawione do rozpamiętywania i rozważania, o wiele łatwiej będzie ich można pociągnąć do najwyższej doskonałości. Oby się to stało, Czcigodni Bracia, iżby nie należący do Kościoła zapragnęli i przyjęli dla dobra swego zbawienia słodkie jarzmo Chrystusowe, a my wszyscy, którzy z miłosiernej Opatrzności Boskiej jesteśmy Jego domownikami, abyśmy nie ociężale, lecz gorliwie, chętnie i święcie to jarzmo nosili: gdy zaś życie nasze dostosuje się do praw Boskiego Królestwa, serdecznie radować się będziemy z obfitości zbawiennych skutków, a jako dobrzy i wierni słudzy Chrystusowi, staniemy się uczestnikami wiecznej szczęśliwości w Jego Królestwie niebieskim.
Królowanie Chrystusa obejmuje więc całego człowieka: jego umysł, wolę, serce i ciało. Ci, którzy nie należą do Kościoła, widząc królowanie Chrystusa w wierzących, sami mogą go zapragnąć a nawet je uznać.
2. Idea intronizacji
Idea intronizacji Chrystusa jako Króla Polski oparta jest na prywatnych objawieniach przede wszystkim Rozalii Celakówny:
W misji Rozalii jest bowiem wezwanie do dokonania Intronizacji (uznania Jezusa Królem Polski), skierowane zarówno do władz kościelnych, jak i świeckich: <<Jest ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Boga w zupełności przez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele (…)>> .(R. Celakówna, Wyznania, s. 263n.)
To żądanie Pana Jezusa, by aktu intronizacji w imieniu narodu polskiego dokonały razem i jednomyślnie władze kościelne (episkopat) i władze świeckie (prezydent z parlamentem i rządem), stanowi istotę posłannictwa Rozalii i w dziejach chrześcijaństwa jest absolutną nowością. Szczególnie zaskakuje fakt konieczności udziału w tym wydarzeniu władz świeckich. Niezwykłość i rangę tego żądania wyraża ostrzeżenie Boga, skierowane za pośrednictwem mistyczki, że na świat nadchodzi kara o wiele cięższa od kary potopu, a także zapewnienie, że Polska nie zginie, o ile uzna, w wyżej opisany sposób, Jezusa swym Królem. W ślady Polski, jak zostało to zapowiedziane Rozalii, pójdzie wiele innych narodów, które także uznają w Jezusie swego jedynego Króla i Boga; tylko one ocaleją z powszechnej zagłady. W objawieniach Celakówny Polska odgrywa doniosłą i bardzo odpowiedzialną rolę wobec całej ludzkości.Według członków ruchu na rzecz intronizacji:
Pojęcie intronizacja (łac. inthronizatio – wyniesienie na tron) określa ceremonię wyniesienia kogoś do godności królewskiej. Ceremonia ta zasadniczo składa się z dwóch części: z aktu ustanowienia króla oraz z aktu oddania się pod jego władzę. W systemach władzy monarchicznej król panował nad poddanymi w zakresie określonym prawem królewskim lub prawem danego państwa. Uznanie przez poddanych władcy i jego praw następowało poprzez złożenie mu hołdu. Ceremonia Intronizacji dotyczy także, i przede wszystkim, Pana Jezusa. Wyznajemy bowiem, że Jezus jest Królem Wszechświata, a więc Władcą nie tylko wszystkich ludzi i narodów, ale także Panem (Królem) całego stworzenia. Jego władanie jest absolutne: <<Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi>> (Mt 28,18). Jest więc najwyższym i de facto jedynym Władcą: Królem królów i Panem panujących (por. Ap 19,16). To panowanie Chrystusa nad pojedynczymi osobami i nad całymi narodami zostaje proklamowane przez Intronizację. Jednakże w odniesieniu do Pana Jezusa możemy mówić o Intronizacji w znaczeniu tylko częściowym. Jezus otrzymał godność królewską od Ojca, Boga Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i człowiek nic tu dodać ani ująć nie jest w stanie, tzn. Jezus jest Królem niezależnie od woli człowieka. Natomiast od każdego człowieka i od każdego narodu zależy, czy dobrowolnie uzna królewską godność Chrystusa i czy podporządkuje się Jego władzy.
Idea Chrystusa jako Króla Polski wyrasta z prywatnych objawień. W ich przypadku należy pamiętać o przestrodze św. Jana od Krzyża, którego cytuje KKK:
Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz i nie ma już nic więcej do powiedzenia (…). To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie w Nim dając nam Go całego, to jest swojego Syna. Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze o coś pytać lub prosić o jakąś wizję lub objawienie, nie tylko postępowałby nieroztropnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa bądź szukając poza Nim innej rzeczy albo nowości. (65)
Objawienie Boże mówi o Chrystusie Królu, natomiast nowością prywatnego objawienia Rozalii Celakówny jest mówienie o Chrystusie Królu Polski.
3. Interpretacja teologiczna a nie polityczna
Ruch intronizacyjny czerpie swoje idee z encykliki Piusa XI Quas primas, która jednak naucza o powszechnym panowaniu Chrystusa:
Albowiem, skoro Chrystusowi Panu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi: skoro ludzie najdroższą Krwią Jego odkupieni, nowym jakby prawom poddani zostali Jego panowaniu: skoro wreszcie panowanie Jego całą naturę ludzką obejmuje, jasną jest rzeczą, że nie ma w nas władzy, która by wyjęta była z pod tego panowania.
Powszechne panowanie Chrystusa nie wyróżnia jednak żadnego narodu. Natomiast dla ruchu intronizacyjnego uprzywilejowanym jest naród polski, przez który ma przyjść ocalenie z powszechnej zagłady. Takie przekonanie dryfuje w kierunku mesjanizmu, którego największy rozkwit przypada na XIX wiek między narodowymi powstaniami. Według idei mesjanizmu naród polski miał mieć szczególną rolę w dziejach świata. Rzeczpospolita Obojga Narodów miała być „przedmurzem chrześcijaństwa, azylem wolności i spichrzem Europy”. Idee te wyraził najpełniej Wespazjan Kochowski w Psalmodii polskiej (Psalm V, Psalm VII, Psalm IX, Psalm XV, Psalm XXVI, Psalm XXXVI). Mesjanizm jest sprzeczny z ideą królowania Jezusa. Chrystus Król to przecież to samo, co Mesjasz Król, a Mesjasz Król wyklucza innych mesjaszy zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych w postaci narodu czy klasy społecznej. Katechizm Holenderski, choć w wielu punktach kontrowersyjny, to jednak słusznie oddaje istotę marksizmu, uwypuklając w nim postać mesjanizmu. Marksistowskim mesjaszem jest uciskana klasa robotnicza, która jednak „rusza z posad bryłę świata” i zaprowadza doskonały ustrój komunistyczny z zasadą „każdemu według jego potrzeb”, co oznacza niebo na ziemi. Obok Chrystusa – Mesjasza nie może być żadnego innego mesjasza – indywidualnego czy zbiorowego.
W ruchu na rzecz intronizacji Chrystusa jako Króla Polski na negatywną ocenę zasługuje również pewien automatyzm przejawiający się w poszukiwaniu „skutecznego i natychmiastowego lekarstwa na laicyzm.” Tym natychmiastowym lekarstwem ma być właśnie intronizacja. Polski teolog Janusz Królikowski, oceniając ruch intronizacji, słusznie twierdzi, że:
Jest to nurt wyrastający oczywiście z pobudek teologicznych, duchowych, ale stawiający sobie bardzo mocno cele o charakterze politycznym (…). W tym nurcie występuje taki schemat: <<Ogłośmy Jezusa Chrystusa Królem Polski, a w Polsce się zmieni. W Polsce będzie od razu lepiej, w Polsce wszyscy zaczną żyć uczciwie (…)>>. (Konferencja wygłoszona do parlamentarzystów 12. kwietnia 2007 r. na temat ruchy intronizacyjnych w Polsce)
W podobnym duchu jest napisany komunikat KEP. Przestrzega on przed sprowadzaniem królowania Jezusa do jednorazowego aktu intronizacji, który miałby rozwiązać wszystkie problemy. Sam Chrystus wzywa swoich uczniów do podejmowania krzyża i pójścia za Nim w duchu Jego królowania, które nie jest z tego świata (por. J 18,36). Nie ma zatem skutecznego i natychmiastowego lekarstwa, które w doczesnym porządku z państwa ziemskiego uczyni państwo Boże. Napięcia i konflikty pomiędzy obydwoma państwami będą istniały aż do paruzji. Jednym z prodromów paruzji jest przecież prześladowanie chrześcijan, a zatem konflikt pomiędzy państwem ziemskim a państwem Bożym, który zakończy dopiero powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Gdyby przed paruzją nastąpiła symbioza państwa ziemskiego i państwa Bożego, byłaby to forma milenaryzmu. Wybitny teolog francuski Henry de Lubac w dziewiętnastowiecznym polskim mesjanizmie widział jego odmianę. Widział ją również w marksizmie. Obie teorie są więc stałą pokusą i to nie tylko dla ruchów religijnych.
Zwolennicy ruchu intronizacyjnego, aby uzasadnić tytuł Król Polski, odwołują się do tytułu Królowa Polski. Tytuł ten należy dzisiaj interpretować teologicznie, a nie politycznie. Punktem wyjścia w teologicznej interpretacji tej kwestii powinna być encyklika Piusa XII Ad Caeli Reginam, w której papież naucza:
W pełnym właściwym i absolutnym znaczeniu jeden jest Król, Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek: lecz i Maryja choć tylko w pewnej mierze i tylko analogicznie (…) uczestniczy również w królewskiej godności.. Uczestniczyć zaś w królewskiej godności Jezusa znaczy służyć na Jego wzór. Albowiem Jezus nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć (Mt 20, 28). Maryja nie przypadkowo nazwała się Służebnicą (Łk 1, 38). Jest to jedyny tytuł, który Ona odnosi do siebie. Jako królowa służy na wzór Chrystusa.
Ta Jej służba obejmuje również naród polski, co podkreśla prefacja o NMP Królowej Polski:
Ona przyjmując pod krzyżem testament Bożej miłości, wzięła za swoje dzieci wszystkich ludzi, którzy przez śmierć Chrystusa narodzili się do życia wiecznego. Wyniesiona do niebieskiej chwały otacza macierzyńską miłością Naród, który Ją wybrał na swoją Królową, broni go w niebezpieczeństwach, udziela mu pociechy w utrapieniach i wspiera go w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański.
Maryja jako Królowa Polski służy zatem polskiemu narodowi. Liturgia interpretuje ten tytuł teologicznie – królować znaczy służyć, a nie politycznie – królować znaczy rządzić.
W królewskiej godności Chrystusa ma udział nie tylko Maryja, ale również wszyscy wierni. O tym udziale przypomniał bł. Jan Paweł II w Christifideles laici:
Z tytułu swej przynależności do Chrystusa, Pana i Króla wszechświata, świeccy uczestniczą także w Jego <<urzędzie królewskim>>(…). Ludzie ci przeżywają swą chrześcijańską królewskość przede wszystkim poprzez duchową walkę, ażeby pokonać w sobie królestwo grzechu, a następnie poprzez dar z siebie, aby w miłości i sprawiedliwości służyć Jezusowi, który jest obecny we wszystkich braciach, a zwłaszcza najmniejszych. (…). (14)
Królewska godność wszystkich wiernych ma się przejawiać w wewnętrznej walce z królestwem grzechu, a nie w politycznej walce o intronizację Chrystusa w państwie ziemskim.
Próbując ocenić ruch intronizacyjny na płaszczyźnie dogmatycznej, trzeba odwołać się do współczesnych kwalifikacji teologicznych. Kongregacja Nauki Wiary w dokumencie z 29. czerwca 1998 roku Wyjaśnienie doktrynalne dotyczące końcowej części formuły Wyznania wiary postuluje trzy noty: nauczanie definitywne, nauczanie ostateczne i nauczanie autentyczne. Tym trzem notom odpowiadają następujące cenzury: odrzucanie nauczania definitywnego jest herezją; odrzucanie nauczania ostatecznego narusza pełną komunię z Kościołem katolickim, a odrzucanie nauczania autentycznego jest błędem albo zdaniem zuchwałym lub niebezpiecznym. Ruch intronizacyjny nie odrzuca ani nauczania definitywnego, ani ostatecznego, ani też autentycznego i dlatego nie można do niego odnieść zaproponowanych przez Kongregację cenzur: herezja, naruszenie pełnej jedności z Kościołem, błąd czy też opinia zuchwała lub niebezpieczna. Gdy chodzi o dawne kwalifikacje teologiczne to mówiono również o „zdaniu lekkomyślnym”. Była to nowa opinia teologiczna podawana bez solidnych uzasadnień. Według Wincentego Granata: „Zdanie lekkomyślne nie jest wcale równoznaczne ze zdaniem fałszywym, a ponadto jest lekkomyślne tylko w określonych warunkach historycznych” (W. Grant, Dogmatyka katolicka. Tom wstępny, s. 90). Do doktryny zawartej w ruchu intronizacyjnym można by odnieść tą dawną kwalifikację teologiczną – „zdanie lekkomyślne”.
Ruch intronizacyjny niesie problem nie tyle na płaszczyźnie dogmatycznej, co przede wszystkim na płaszczyźnie społecznej nauki Kościoła. Ruch ten skłania się w kierunku państwa wyznaniowego, które ułatwiłoby wprowadzenie w życie społeczne zasad Ewangelii. Państwo laickie miałoby być zastąpione państwem, które przekłada zasady Ewangelii(powtórzenie) na obowiązujące prawo. Taki ideał państwa nie odpowiada dokumentowi Kongregacji Doktryny Wiary: Nota doktrynalna o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym, który ukazał się 21. listopada 2002 roku w uroczystość Chrystusa. Nota akceptuje laickość państwa jako autonomię sfery obywatelskiej i politycznej w stosunku do sfery religijnej i kościelnej, jednak nie w odniesieniu do zasad moralnych:
Zgodnie z katolicką doktryną moralną, laickość pojmowana jako autonomia sfery obywatelskiej i politycznej w stosunku do sfery religijnej i kościelnej — ale nie w odniesieniu do zasad moralnych— jest wartością przyswojoną już i uznaną przez Kościół, należącą do dziedzictwa wypracowanego przez cywilizację. Jan Paweł II wielokrotnie przestrzegał przed niebezpieczeństwami, jakie stwarza jakakolwiek forma mieszania sfery religii i sfery polityki
Natomiast Benedykt XVI przemawiając w Bundestagu, powiedział:
W przeciwieństwie do innych wielkich religii chrześcijaństwo nigdy nie narzucało państwu i społeczeństwu prawa objawionego, uregulowania prawnego, wywodzonego z objawienia. Odwoływało się natomiast do natury i rozumu jako prawdziwych źródeł prawa – odwoływało się do zgody między rozumem obiektywnym a subiektywnym, do zgody, która jednak zakłada istnienie obu dziedzin, powstałych w stwórczym Umyśle Boga.
Nota odrzuca rozumienie laickości państwa jako niezależności od zasad moralnych. Dlatego też: „błędem byłoby utożsamianie słusznej postawy autonomii, jaką katolicy powinni przyjmować w życiu politycznym, z postulatem niezależności od nauczania moralnego i społecznego Kościoła”. Przez to nauczanie Kościół „nie chce uczestniczyć w rządzeniu poszczególnymi krajami”. Niewątpliwie natomiast nakłada na wiernych świeckich moralny obowiązek wierności przekonaniom, obowiązek wpisany w ich sumienie, które jest jedno i niepodzielne.
W ich życiu nie może być dwóch równoległych nurtów: z jednej strony tak zwanego życia duchowego z jego własnymi wartościami i wymogami, z drugiej tak zwanego życia świeckiego, obejmującego rodzinę, pracę, relacje społeczne, zaangażowanie polityczne i kulturalne. Latorośl wszczepiona w krzew winny, którym jest Chrystus, przynosi owoce w każdej sferze działalności i istnienia. (5)
Nauczanie zawarte w Nocie wskazuje na to, że państwo ziemskie nie stanie się państwem Bożym przed paruzją. Można to odczytać również z uroczystości Chrystusa Króla obchodzonej w ostatnią niedzielę roku kościelnego. To dopiero paruzja zainauguruje pełnię państwa Bożego jako królestwa prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Na przyjście tego królestwa wskazuje w dawnej liturgii kierunek celebracji ku wschodowi. W orientacji liturgii:
Nie chodzi (…) o coś przypadkowego, lecz o rzecz zasadniczą. To nie spojrzenie na kapłana jest ważne, lecz wspólne spojrzenie na Chrystusa. Uczestnicy liturgii nie zamykają się w kręgu, nie przyglądają się sobie wzajemnie, lecz jako wędrujący lud Boży kierują się na Wschód, w stronę Chrystusa, który wychodzi nam naprzeciw. (J. Ratzinger, Duch liturgii, s.74-75)
Nauczanie zawarte w Nocie koresponduje z nauczaniem Międzynarodowego Kongresu Chrystusa-Króla, który odbył się 25-29 czerwca 1937 roku w Poznaniu. Jeden z kongresowych mówców wypowiedział następującą myśl, że królestwo Chrystusa :
(…)nie jest i być nie może organizmem politycznym (…) nawet w świeckim życiu narodów polityka nie powinna zajmować zbyt przodującego miejsca z ujmą dla pracy kulturalnej. Ale nie znaczy to, jakoby katolicy mogli wobec polityki pozostać obojętni, przeciwnie: winni się starać o to, aby duch królestwa Chrystusowego przeniknął życie polityczne (…) musimy o to zabiegać za pomocą metod zgoła odmiennych od tych, którymi się posługują nasi przeciwnicy. Zostawmy bezbożnikom wszelki ciasny fanatyzm, a komunistom i ich sprzymierzeńcom wszelki brutalny radykalizm. Nie wolno też tego, co się przywykło nazywać frontem katolickim, utożsamiać z którymkolwiek z politycznych frontów (…). Świętej sprawy królestwa Chrystusowego (…) nie wolno związać z żadnym, chociażby najsympatyczniejszym skądinąd programem polityczno-partyjnym; albowiem każdy z nich zawiera tylko cząstkę prawdy, a obok niej wiele rzeczy wątpliwych, nieraz nawet błędnych. (O. Halecki, Odrodzenie duchowe życia chrześcijańskiego, Międzynarodowy Kongres Chrystusa-Króla, Poznań 1937, s.179-180)
To nauczanie oddaje paradoks Chrystusowego królestwa: Jezus po cudzie rozmnożenia chleba odrzucił władzę królewską na tym świecie, ale wyznał ją przed Piłatem. Z tych wydarzeń można odczytać następującą wskazówkę – nie trzeba intronizować Jezusa jako Króla Polski, czy jakiegokolwiek innego kraju, ale trzeba wyznawać Jego królewską godność przed współczesnymi Piłatami, zachowując w życiu prawo Jego królestwa.