Ekoteologia Benedykta XVI

 

Dk. mgr Piotr Majcher SDS 
 

Środowisko naturalne dobrem dla człowieka. Zarys ekoteologii papieża Benedykta XVI
     

 

 

Sobór Watykański I ujął w formie dogmatu prawdę chrześcijańskiej wiary o możli- wości poznania Boga w stworzeniu. W Konstytucji Dogmatycznej o wierze katolickiej stwierdza: „ […] Boga, początek i cel wszystkich rzeczy, na pewno można poznać z rzeczy stworzonych naturalnym świtałem rozumu ludzkiego, <albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła> (Rz 1, 20)"1. Dzięki stworzeniu człowiek jest w stanie odkryć zarówno swego Stwórcę, jak też rozpoznać Jego stwórczą moc i przymioty. To soborowe orzeczenie wskazuje wyraźnie, iż środowisko naturalne ma również doniosłe znaczenie dla refleksji teologicznej, dla teologicznego poznania, ponieważ jest ono jednym ze sposobów „wypowiadania się" Boga. Według Katechizmu Kościoła Katolickiego „Nie możemy określać Boga inaczej, jak tylko biorąc za punkt wyjścia stworzenie […]", gdyż „Różnorodne doskonałości stworzeń (ich prawda, dobro, piękno) odzwierciedlają więc nieskończoną doskonałość Boga" (40-41).

 
Człowiek dzięki swej rozumnej wolności, poza możliwością poznania Boga w stworzeniu, został jednocześnie zaproszony przez Niego do współpracy w zarządzaniu tym stworzeniem: „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: <Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną> […]" (Rdz 1, 28). Świat jest zatem głęboko związany z człowiekiem, który jednak – jak stwierdził Papież Jan Paweł II – mimo, iż został stworzony w świecie i wraz ze światem widzialnym, to jednak został postanowiony ponad tym światem2. „Ten, który jest odwieczną Opatrznością, który prowadzi cały wszechświat ku ostatecznemu przeznaczeniu, uczynił nas na swój obraz i podobieństwo, abyśmy i my stali się <opatrznością> – mądrą i rozumną opatrznością, kierującą rozwojem człowieka i świata w harmonii z wolą Stwórcy, z myślą o dobru ludzkiej rodziny […]"3.

 
Obserwując współczesny świat, trudno jest jednak nie zauważyć, iż otaczające nas środowisko jest poważnie zagrożone, gdyż od dłuższego już czasu ulega ono stopniowemu wyniszczeniu. Dominacja człowieka nad naturą, przyczyniła się w ostatnich dziesięcioleciach do ogromnego kryzysu ekologicznego. Wobec powyższego, pojawiające się problemy na gruncie ekologii, odnoszą się również bezpośrednio do teologii, bowiem niszcząc środowisko naturalne, człowiek nie tylko niweczy otrzymane dobro, lecz odrywa się także od Boga, zrywa łączące go z Nim relacje oraz relacje ze światem, co w konsekwencji powoduje zachwianie istniejącej pomiędzy Stwórcą i stworzeniem harmonii. W ten sposób zaciera on w jakimś stopniu obecne w świecie „ślady" Boga, czyniąc jednocześnie siebie jedynym właścicielem powierzonych sobie dóbr, którymi może bez jakichkolwiek ograniczeń dysponować. W związku z tym, rodzi się wiele teologicznych pytań, m.in.: Jak długo jeszcze świat będzie czytelnym „transparentem" Boga? Gdzie są granice ludzkiego włodarstwa nad stworzeniem? Co należy czynić, by zachować otrzymane od Boga dobra, służące całej ludzkości? Jak zapobiec „unicestwieniu" świata, a przez to również „unicestwieniu" człowieka? Są to podstawowe zagadnienia dla współczesnej teologii ekologicznej, określanej także mianem ekoteologii, której zarys można odnaleźć w Orędziu Papieża Benedykta XVI na Światowy Dzień Pokoju.

 
Problematyka ekologiczna jaką podejmuje Papież Benedykt XVI w swoim Orędziu z dnia 1 stycznia 2008 roku, noszącym tytuł „Rodzina wspólnotą pokoju", zawarta jest szczególnie w punkcie 7 i 8 tego – liczącego łącznie 15 punktów – dokumentu. Na początku swojej refleksji zwraca on uwagę na podstawową potrzebę każdej rodziny, jaką jest dom, czyli odpowiednie dla niej środowisko, w którym będzie mogła ona kształtować własne (właściwe sobie) relacje. Benedykt XVI stwierdza, że „Dla rodziny ludzkiej tym domem jest ziemia, środowisko, które Bóg Stwórca dał nam, abyśmy w nim żyli w sposób twórczy i odpowiedzialny" (7). To środowisko – kontynuuje Papież – należy otaczać troską, gdyż zostało ono dane człowiekowi, aby strzegł je i pielęgnował w wolności i z odpowie- dzialnością. Wolna i odpowiedzialna troska o dobro jakim jest świat, musi jednak, na co zwraca uwagę Benedykt XVI, uwzględniać zawsze podstawowe kryterium, którym jest dobro wszystkich (7). Odnosząc się do powyższych słów Ojca Świętego, można w jego Orędziu wyróżnić podwójne podejście do problemu ekologii w sensie ścisłym: w znaczeniu węższym, dotyczy ono środowiska naturalnego jako dobra samego w sobie oraz w znaczeniu szerszym, ukazuje ono środowisko jako dobro dla całego rodzaju ludzkiego.


1. Środowisko człowieka dobre samo w sobie

 
W uznaniu Boga za pierwotne źródło wszelkiego stworzenia Papież upatruje punkt wyjścia dla rozumienia i wyjaśniania wszelkich problemów ekologicznych, jakimi zajmuje się teologia. Istotne jest bowiem, co podkreśla Papież, aby w rodzinie ludzkiej zamieszkującej ziemię – ten wspólny dom – i idącej tą samą drogą, każdy starał się żyć w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem, uznając Go za pierwotne źródło własnej egzystencji, jak też egzystencji innych (6). To odniesienie się do Boga wskazuje, iż zewnętrzne środowisko w którym żyje człowiek, będące „odbiciem" zarówno Bożej mądrości, jak i Jego dobroci, jest ze swej natury czymś dobrym; „A Bóg widział, że wszystko co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1, 31), jest dobre samo w sobie, gdyż „[…] dobroć Boża w rozmaity sposób rozlewa się realnie w stworzeniach […]"4. Władza człowieka nad rzeczami stworzonymi, w których tkwi dobroć samego Boga, wymaga przeto poszanowania i ochrony powierzonego mu dobra.

 
W punkcie 7 swojego Orędzia Benedykt XVI wyjaśnia, na czym polega właściwe respektowanie otrzymanego przez człowieka środowiska. Z jednej strony, stwierdza Papież, „respektować środowisko, to nie znaczy uznać, że natura nieożywiona czy ożywiona jest ważniejsza od człowieka", gdyż „w całym stworzeniu istota ludzka ma wartość największą" (7). Papież nie wyklucza tutaj wartości środowiska naturalnego, które samo w sobie jest niezaprzeczalnie dobre, lecz zwraca uwagę na jego właściwe miejsce w hierarchii wartości. Środowisko naturalne nie wyrasta bowiem ponad naturę ludzką, ale jest podporządkowane rozumnemu i wolnemu człowiekowi. Świat jest jednocześnie dobrem samym w sobie i dobrem „dla". W stwierdzeniu Papieża, że „istota ludzka ma wartość największą", zauważyć można krytykę głoszonego przez New Age poglądu o jedności integralnej (holistycznej), w której nie ma już miejsca na rozróżnienie między człowiekiem i naturą, bowiem ludzkość stanowi tylko część uniwersalnej sieci natury i świata, i musi starać się być w harmonii z każdym jej elementem5. Dla Benedykta XVI ziemia nie jest więc – jak głoszą propagatorzy New Age – jednym sprzężonym symbiotycznym układem, którego ludzie są tylko częścią6, lecz dobrem, które człowiek powinien i może odpowiedzialnie przetwarzać, aby ono lepiej mu służyło (por. 6), mając jednak zawsze na uwadze „stwórczy Rozum Boga, od którego pochodzą wszystkie rzeczy" (12).

 
Takie rozumienie respektowania środowiska naturalnego, jakie prezentuje Benedykt XVI, przeciwstawia się również koncepcji „ekologii wglądu", którą można określić mianem kosmocentryzmu afektywnego, według której, postawa „proekologiczna" powinna wypływać z doświadczenia współczucia przeżywanego w kontakcie z przyrodą. W myśl tej koncepcji, człowiek powinien posiąść zdolność do czucia się tak jak inni, a nawet czucia się innym, w wyniku doświadczenia faktu rzeczywistej wspólnoty i podstawowej jedności ze wszystkim. Ochranianie wszelkiego życia nie będzie wynikało wówczas z chęci zachowania siebie, własnego gatunku ani potrzeby bezpieczeństwa, lecz będzie podejmowane odruchowo, bez poczucia robienia czegoś dla kogoś, bez poczucia wyższości czy pokory, będzie wynikało ono po prostu z niczego. Nie jest to także żadne działanie na rzecz, nie jest to ratowanie, ani samoobrona, ale coś tak naturalnego jak oddech7. W takim spojrzeniu na środowisko człowiek zostaje podporządkowany naturze, z którą powinien stanowić psycho-duchową jedność, ponieważ dobro natury przewyższa tutaj dobro człowieka. Koncepcja ta kłóci się zarówno z biblijną ideą „obrazu i podobieństwa Bożego " w człowieku, dzięki czemu jest on „kimś" stojącym ponad przyrodą – na co zwraca uwagę Papież – jak też z jego powołaniem do czynienia sobie ziemi poddanej dla własnego dobra. Utożsamienie człowieka ze światem jest więc niczym innym, jak tylko odebraniem właściwego mu miejsca wśród stworzeń oraz odrzuceniem jego wrodzonej godności jako osoby.

 
Respektowanie natury nie oznacza także tego – pisze Papież, „że można egoistycznie uważać, że w pełni możemy nią dysponować dla własnych interesów", ponieważ – uwzględniając kryterium dobra wspólnego – „przyszłe pokolenia mają prawo do korzystaniaz dóbr stworzenia, postępując w duchu tej samej odpowiedzialnej wolności" (7). Odpowie- dzialna wolność nie jest swobodą czynienia wszystkiego, co się podoba, lecz liczy się ona z potrzebami każdego człowieka, gdyż „w wielu przypadkach ubodzy są odcięci od dóbr stworzonych o powszechnym przeznaczeniu" (7). Tak rozumiane respektowanie środowiska naturalnego uwzględnia zarówno godność osoby ludzkiej, jak i przykazanie miłości bliźniego, które przejawia się w sprawiedliwości społecznej oraz solidarnej pomocy międzyludzkiej. Papież Benedykt XVI przechodzi zatem w swojej refleksji od spojrzenia na środowisko naturalne jako na dobro samo w sobie, do postrzegania stworzenia jako dobra dla całej ludzkości.

 


2. Środowisko człowieka dobrem dla całego rodzaju ludzkiego

 
Świat, jako dar Boga wypływający z Jego miłości stwórczej, ma służyć nie tylko wybranym jednostkom czy społecznościom, lecz każdemu człowiekowi, gdyż jest dobrem dla całej ludzkości. Zagadnienie to porusza w swoim Orędziu Ojciec Święty, gdy podejmuje problem przyszłej równowagi ekologicznej, o którą niepokoi się dzisiaj ludzkość. Papież postuluje mianowicie, aby ocenę sytuacji dokonywali z rozwagą, na zasadzie dialogu, eksperci i znawcy, budując wspólnie model zrównoważonego rozwoju. Według Benedykta XVI rozwaga ta nie polega na unikaniu odpowiedzialności i odwlekaniu decyzji, lecz „zobowiązuje raczej do wspólnego podejmowania decyzji po odpowiedzialnym przemyśleniu drogi, jaką należy pójść, stawiając sobie za cel umocnienie przymierza między człowiekiem a środowiskiem, mającego odzwierciedlać stwórczą miłość Boga, od którego pochodzimy i ku któremu zmierzamy" (7). Zdaniem Papieża „Zasadnicze znaczenie ma w tym względzie pojmowanie ziemi jako <naszego wspólnego domu> i – by gospodarować nią w służbie wszystkim – wybieranie raczej drogi dialogu, aniżeli jednostronnej decyzji", ponieważ „Pojawiające się na horyzoncie problemy są złożone, a czas nagli" (8). Z powyższych słów wynika, że troska o oikos – wspólny dom jakim jest ziemia – powinna zmierzać do przywrócenia harmonii człowieka z przyrodą. Będzie to jednak możliwe wówczas, kiedy u podstaw wszelkich działań ekologicznych znajdzie się dobro każdego człowieka. Wszelkie wysiłki na rzecz ochrony środowiska nie mogą zatem nie uwzględniać prawdy, iż świat jest dobrem dla całej ludzkości. Chcąc przywrócić ekologiczną równowagę trzeba w pierwszej kolejności dążyć do przywrócenia harmonii człowieka z człowiekiem, aby było możliwe odzwierciedlenie stwórczej miłość Boga w relacji człowiek – świat. W tym miejscu zwrócić należy uwagę, że w słowach: „[…] umocnienie przymierza między człowiekiem a środo- wiskiem, mającego odzwierciedlać stwórczą miłość Boga, od którego pochodzimy i ku któremu zmierzamy", Benedykt XVI wyraźnie występuje przeciw wizji harmonii życia, jaką głosi New Age. Ruch ten mówiąc o życiu w harmonii zarówno człowieka z człowiekiem, jak i człowieka z naturą, przedstawia ideę „nowego, wspaniałego świata", ale w oderwaniu od Boskiego źródła. To sam człowiek, człowiek absolutnie autonomiczny jest stworzycielem świata ludzi szczęśliwych, żyjących bez żadnych problemów, a tym samym stworzycielem swojej nowej natury8. Tak pojmowana harmonia, według której każdy człowieka może stać się bogiem, toruje jedynie drogę skrajnemu, egoistycznemu indywidualizmowi, który dalece odbiega od wezwania Papieża do budowania między narodami ziemi solidarności i wzajemnej współpracy. Jedynie zarządzanie środowiskiem i jego dobrami uwzględniające potrzeby wszystkich ludzi może sprzyjać harmonijnemu ich współistnieniu oraz twórczemu działaniu (por. 11).

 
Dziedziną, w której według Ojca Świętego, szczególnie konieczne byłoby wzmożenie dialogu między narodami, jest gospodarowanie zasobami energetycznymi naszego globu. Podejmując to zagadnienie Papież Benedykt XVI dokonuje rozróżnienia i podziału zadań pomiędzy krajami rozwiniętymi, rozwijającymi się oraz ubogimi. W tym względzie w krajach rozwiniętych technologicznie „trzeba z jednej strony zweryfikować wysokie standardy konsumpcji narzucone przez aktualny model rozwoju, a z drugiej poczynić odpowiednie inwestycje, by zróżnicować źródła energii i podnieść wydajność energetyczną" (8). Rzeczą istotną według Papieża jest również roztropność w korzystaniu z zasobów energetycznych krajów ubogich przez kraje, w których zachodzi dynamiczny rozwój, gdyż może powodować to pewne nadużycia, łącznie z ograniczeniem ich wolności politycznej i narzuceniem takich form uwarunkowań, które niejednokrotnie są upokarzające. Zauważa on również, że w rodzinie narodów niejednokrotnie „słaby musi ustąpić nie ze względu na wymogi sprawiedliwości, ale po prostu siłę tego, kto ma do dyspozycji więcej środków niż on" (11). Wzrost zapotrzebowania na energię nie może być zatem zaspokajany kosztem krajów posiadających niedostateczne infrastruktury, również technologiczne (8). Takie ujęcie troski o środowisko naturalne pozwala zauważyć, że w rozumieniu Ojca Świętego rozwój społeczny, w którym nie uwzględnia się dobra każdego człowieka nigdy nie będzie zharmonizowany z przyrodą, bowiem porządek społeczny powinien być nieustannie kierowany na dobro osób i temu dobru podporządkowany9. Tylko roztropne wykorzystywanie dóbr i ich sprawiedliwy podział może faktycznie „zabliźnić" wielkie podziały oraz ostre konflikty i przyczynić się do równowagi ekologicznej środowiska naturalnego – ziemi, tego wspólnego domu rodziny ludzkiej. Według Benedykta XVI troska o wspólny dom, jakim jest ziemia, należy w pierwszym rzędzie do zadań instytucji o zasięgu międzynarodowym, które w swoich działaniach będą spełniały wymogi dobra wspólnego, współpracując z poszcze- gólnymi narodami na zasadach równości i sprawiedliwości (8/10). Ważniejsze jest jednak – pisze Papież – takie kształtowanie sumień, aby dojrzewało w nich przekonanie o konieczności odpowiedzialnej współpracy (8). Zgodność działania w pokonywaniu problemów ekologicznych powinna też uwzględniać różnorodność rozwoju w poszcze- gólnych krajach tak, aby koszty związane z ochroną środowiska były rozkładane sprawiedliwie (7).

 

Trzeba jednak powiedzieć, że o ile różnorodne problemy ekologiczne są wyzwaniem dla międzynarodowych organizacji, które wypracowały już w jakiejś mierze wspólne kierunki ochrony dóbr natury i środowiska, o tyle – co akcentuje Papież – rodzina, będąca funda- mentem każdego społeczeństw, jest pierwszą i niezastąpioną wychowawczynią do życia w pokoju, który jawi się jako harmonia człowieka z człowiekiem (3). I dlatego można w papieskim Orędziu wyróżnić także drugi, pośredni sposób podejścia do problemu ekologii, który w znaczeniu ścisłym ukazuje związek oikos z rodziną, natomiast w znaczeniu szerokim ów związek obejmuje całą ludzkość. Dla Benedykta XVI jest rzeczą oczywistą, że „zdrowa" rodzina, a więc taka, w której panuje miłość, sprawiedliwość, wzajemna pomoc i troska, przyczynia się do budowania właściwych relacji międzyludzkich oraz takich postaw, które stanowią podstawę w przywracaniu zaburzonej harmonii człowieka z człowiekiem, a przez to człowieka z przyrodą (2). Tylko w rodzinie może dokonać się wewnętrzna integracja człowieka, który będzie w stanie tworzyć relacje z innymi i z otaczającym go światem. Jednakże, aby rodzina mogła kształtować te właściwe relacje, potrzebuje odpowiedniego dla siebie domu, czyli środowiska, którym jest dla niej ziemia (7). Tę zależność rodziny i świata rozpatruje Ojciec Święty w kontekście Bożego Objawienia, ponieważ brak transcendentnego Fundamentu zagraża podstawom wzajemnej harmonii. W takim znaczeniu rodzina niesie pomoc dla swych członków w odnalezieniu Boga, który jest początkiem i celem istnienia człowieka i świata, w którym on żyje.

 
Głęboki teocentryzm, wypływający z biblijnego przesłania o stworzeniu świata, stanowi specyficzny rys ekoteologii Benedykta XVI zawartej w Orędziu i tworzy podstawę dla szeroko pojętych zagadnień ekologicznych. Teocentryzm ten pozwala bowiem przypisać człowiekowi szczególne, ale i właściwe mu miejsce pośród stworzeń, a także jest istotnym punktem odniesienia wszelkich działań na rzecz środowiska naturalnego. Jest on również podłożem dla „ekorodziny" – instytucji Bożej otwartej na otaczający ją świat, na całe stworzenie, dzięki której może powstać prawdziwy pokój społeczny, którego konsekwencją będzie pokój z naturą.

 
Ten stojący u podstaw papieskiego nauczania teocentryzm sprzeciwia się jednocześnie poglądom głoszonym przez New Age, a mianowicie: biocentryzmowi, z jego fascynacją naturą i nową sakralizacją ziemi; oraz kosmocentryzmowi, w którym cały świat jest boski, wieczny i samowystarczalny, gdzie istota ludzka jest tylko neuronem centralnego systemu nerwowego ziemi, a Bóg „bezosobową energią", tworzącą kosmiczną jedność. Stawiając Boga w centrum wszelkich proekologicznych działań Papież Benedykt XVI uderza również w promowaną przez ten ruch, niejednokrotnie zamaskowaną, wizję Antychrysta – ekologa, który, jak to ujął w swoim dziele Trzy dialogi i opowieść o Antychryście rosyjski teolog W. Sołowiow, będzie nowym władcą ziemi, litościwym filantropem, wegetarianinem sprzeciwiającym się wiwisekcji i rzezi zwierząt oraz popierającym wszelkie sposoby ich ochrony10. Pewne elementy takiej wizji prezentuje W. Eichelbergera, który stwierdza: „ […] poświęcamy wiele energii i czasu na walkę o prawa i warunki bytowania zwierząt rzeźnych, innymi słowy w aureoli wzniosłości dokonujemy humanizacji procesu zabijania. Nie przychodzi nam do głowy, że zamiast poprawiania warunków cel śmierci i własnego samopoczucia, zagrożonego głębokimi wyrzutami sumienia, można by rozważyć położenie kresu zabijania"11. Należy zatem odejść od „antropocentrycznej uzurpacji", by w ten sposób przełamać poczucie izolacji od przyrody i braku kontaktu z pulsacją życia, która tylko w niej jest ukryta. Człowiek uwikłany we własny egocentryzm, przez który przywłaszcza sobie wszystko, co udaje mu się pomyśleć lub doświadczyć, powinien przyznać statut nieśmiertel- ności całemu, otaczającemu go środowisku12. Dla Antychrysta człowiek znaczy tylko tyle, co przyroda. Dochodzi więc tutaj do reizacji człowieka, w wyniku czego zakwestionowana zostaje podstawowa prawda teologiczna o jego podobieństwie do Boga. Z tego też wynika, że Antychrystowi przyświeca idea ubóstwienia świata, stąd jego działania będą zmierzały do definitywnego odwróceniu się od Boga i Chrystusa, na rzecz całkowitego zwróceniu się ku stworzeniu. Ubóstwiony świat nie będzie potrzebował już przebóstwienia, jakie może dokonać się tylko w Chrystusie i przez Chrystusa, dlatego musi być On zepchnięty w cień, a nawet całkowicie odrzucony.

 
Takiej ideologizacji ekologii sprzeciwia się Papież Benedykt XVI, według którego podstawowym punktem odniesienia w ekologii musi być zawsze stwórczy Rozum Boga, od którego pochodzą i do którego zmierzają wszystkie rzeczy. W swoje ekoteologii zawartej w Orędziu kładzie na to szczególny nacisk. Podkreśla równocześnie, że we wszelkich działaniach proekologicznych istotny jest człowiek żyjący w konkretnym środowisku, a nie jedynie samo środowisko. W Orędziu tym widoczne jest wyraźnie, nawiązanie do ecologia humana Jana Pawła II, którą Papież Benedykt XVI kontynuuje i pogłębia.

 


Przypisy:

1 Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej 20, w: Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 4, Kraków 2005, s. 895.

2 Zob. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Citta del Vaticano 1986, s. 12.

3 Jan Paweł II, Modlitewne czuwanie młodzieży całego świata podczas VIII Światowego Dnia Młodzieży w Denver, w: Młodzież solą ziemi i światłem świata, Warszawa 2005, s. 180.

4 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele 62, w: Sobór Watykański II. Konstytucje. Dekrety.Deklaracje, Poznań 2002, s. 160.

5 Zob. Papieska Rada ds. Kultury, Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego, Jezus Chrystus Dawcą wodyżywej, Poznań 2003, s. 87.

6 Zob. J. Drane, Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi, Kraków 1993, s. 142.

7 Zob. W. Eichelberger, Ekologia wglądu i ekologia strachu, w: New Age, P. Macura, Kraków 1993, s. 103.

8 Zob. H. Bürkle, Będziecie jak bogowie – koncepcja zbawienia w New Age, w: Gdzie szukać zbawienia?, red.I. Dec, Wrocław 1994, s. 68-69.

9 Zob. Konstytucja dogmatyczna o Kościele w świecie współczesnym 26, w: Sobór Watykański II…, dz. cyt., s. 545.

10 Cyt. za G. Biffi, Uwaga na Antychrysta, w: Gość Niedzielny, nr 10 (2008), s. 28.

11 W. Eichelberger, Ekologia wglądu i ekologia strachu, art. cyt., s. 106.

12 Zob. tamże, s. 104-105.

Nabożeństwo ekumeniczne – Ścinawka Średnia

 

Dnia 16 marca 2008 roku w Kościele Ewangelicko-Metodystycznym w Ścinawce Średniej, odbyło się Nabożeństwo ekumeniczne, podczas którego kazanie wygłosił ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek.

Przed Kościołem

Spotkanie z wiernymi przed nabożeństwem 

 

PORZĄDEK NABOŻEŃSTWA EKUMENICZNEGO

NIEDZIELA PALMOWA

Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!

Hosanna na wysokościach! (Mt. 21, 9)

Powitanie – wersety wstępne

 

Ekumenizm duchownych


Pieśń

1. Pójdź do Jezusa, dziś jeszcze czas! Usłysz głos Jego, nie bądź jak głaz! Wszak On tak bardzo miłuje nas, woła tak słodko: pójdź!

 Poznasz łaski niewymownej cud, gdy rzuciwszy wszelki grzechu  brud z swym Zbawcą życie już będziesz wiódł. Pójdź do Jezusa,  pójdź!

2. Pójdź, o grzeszniku, usłuchać chciej. Daj Mu swe serce, w sercu go miej! Pewną przystanią On duszy Twej, więc doń bez zwłoki pójdź!

 Poznasz łaski niewymownej cud…

3. Wierz tylko silnie, Pan przyjmie cię! Czyliż nie czujesz, jak zbliża się? Z miłością otrze twej skruchy łzę. Pójdź, grzeszny człeku, pójdź!

 Poznasz łaski niewymownej cud…

Naśladowanie Jezusa

Niech przed naszymi oczami będzie Jezus:

Który, jakkolwiek bogaty, stał się biedny dla nas i zamieszkał między nami, który był poddany swym rodzicom, będąc dzieckiem w ubogiej rodzinie, który żył trzydzieści lat zwykłym życiem, zarabiając swymi rękami na chleb, nie uchylając się od upokarzających prac, którego chętnie słuchali ludzie, albowiem On rozumiał ich.

Niech będą w nas te same myśli, które były w Jezusie Chrystusie.

Niech przed naszymi oczami będzie Jezus:

Który był potężny w uczynku, który uzdrawiał chorych i opętanych, posługując się siłą, jakiej nie użył dla siebie, który był Mistrzem i Panem dla swych uczniów, a jednak służył im, którego pokarmem było czynienie woli Ojca, który Go posłał.

Niechaj będą w nas te same myśli, które były w Jezusie Chrystusie.

Niech przed naszymi oczami będzie Jezus:

Który umiłował ludzi, a przecież oddalał się od nich na modlitwę, wstawał przed świtem, czuwając w nocy, przebywał na puszczy, odchodził na górę, który chcąc dopomóc kuszącemu uczniowi, modlił się za niego, który modlił się o odpuszczenie dla tych, co go odrzucili i o doskonałość dla tych, którzy Go przyjęli, który zachował dobre obyczaje, lecz odrzucał nawyki, które nie mogły służyć celom Bożym, który nienawidził grzechu, ponieważ wiedział jaka jest cena pychy i samolubstwa, okrucieństwa i nieczystości ze względu na człowieka, a tym więcej przed obliczem Boga.

Niechaj będą w nas te same myśli, które były w Jezusie Chrystusie.

Niech przed naszymi oczami będzie Jezus:

Który wierzył w człowieka do ostatka i nigdy nie wątpił w niego, który mimo zawodów nie poniechał miłości, który poniechawszy swych własnych korzyści i wygody myślał przede wszystkim o potrzebach innych, i który, choć cierpiał wiele, zawsze był przyjazny ludziom, który, gdy Mu złorzeczono, nie odpłacał złorzeczeniem, a gdy cierpiał, nie odpłacał krzywdą, który uniżył sam siebie aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej, przeto też Bóg wielce go wywyższył i darował Mu imię, które jest ponad wszelkie imię, aby w imieniu Jezusowym wszelkie kolano się zginało, tych, którzy są na niebiesiech i tych, którzy są na Ziemi, i tych, którzy są pod Ziemią, a wszelki język aby wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca. Amen.

 

wierni

 

Pieśń

1. Bóg jest miłością, On mnie ukochał, z całą tkliwością miłuje mnie.

      To zawsze wyznaję: Bóg jest miłością, Bóg jest miłością, miłuje mnie.

2. By mię ratować zesłał mi Syna, by mię zachować, Jezusa dał.

      Więc zawsze wyznaję…

3. O, Boże wielki, Tyś Ojcem moim, Ty mi grzech wszelki odpuścić chcesz.

 Więc zawsze wyznaję…

4. Gdy jesteś ze mną, mam w sercu radość, mocą tajemną napawasz je.

 Więc zawsze wyznaję…

5. Mój drogi Ojcze, chcę Ciebie kochać, świat cały wrogi porzucić chcę.

  Bo zawsze wyznaję…

Lekcja starotestamentowa – Księga proroka Izajasza 50, 4-7

Lekcja nowotestamentowa – List ap. Pawła do Filipian 2, 5-11

Ewangelia wg św. Mateusza 21, 1-11

Modlitwa

Kazanie – ks. prof. Bogdan Ferdek

Kazanie - ks. prof. Ferdek

Ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek podczas kazania 

 

Pieśń

1. Wszystko Tobie dziś oddaję, Twoim tylko już chcę być. Tobie z grzechów mych się kaję, z Tobą Jezu pragnę być.

 Jezu przyjmij mię, Jezu uświęć mię. Tobie Chryste, Zbawicielu, ja poddaję się.

2.  Wszystko Tobie dziś oddaję, kornie klękam u Twych nóg. Ciebie, Jezu, czczę, wyznaję, nie odejdę z Twoich dróg.

  Jezu przyjmij mię…

3.  Wszystko Tobie dziś oddaję, me radości i me łzy. Twą własnością już się staję, rządź mną, kieruj, Jezu Ty!

  Jezu przyjmij mię…

4.  Wszystko Tobie dziś oddaję, moją duszę, ciało weź. W nieba Twego wiedź mnie kraje, tam do siebie Ty mnie wznieś!

 Jezu przyjmij mię…

Modlitwa wstawiennicza

Módlmy się teraz do Ojca, przez Syna i w Duchu Świętym, w intencji naszych Kościołów, naszego świata i nas samych.

– Módlmy się nieustannie o jedność wszystkich chrześcijan.

      Panie, zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Módlmy się nieustannie za odpowiedzialnych za nasze Wspólnoty wiary, aby także oni trwali w pracy na rzeczy jedności chrześcijan.

      Chryste, zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Módlmy się za te Kościoły i Wspólnoty wiary, które są zagrożone podziałem i rozłamem. by ich jedność została zachowana.

      Panie, zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Módlmy się za ekumeniczne rady Kościołów na całym świecie, na poziomie krajowym i lokalnym, by praca, którą razem wykonują, była świadectwem Ewangelii w świecie.

      Panie, zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Módlmy się za dialogi ekumeniczne, by to, co nas dzieli, zostało przezwyciężone przez mądrość, miłosierdzie i prawdę.

      Chryste, zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Módlmy się, by wszyscy chrześcijanie świadczyli o Ewangelii, odwracając się od tego, co niszczy, aby żyć w prawdzie, pokoju i braterstwie. Za biednych, uciskanych, torturowanych, ofiary wojen i przemocy.

      Panie, zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Panie wysłuchaj nas i odpowiedz na nasze nieustające modlitwy, przez Chrystusa, Pana naszego.

Modlitwa Pańska

Podziękowania/ogłoszenia

Pieśń

1. Pod Twą obronę, Ojcze na niebie, grono Twych dzieci swój powierza los. Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie i broń od zguby, gdy zagraża cios.

2. Czy toń spokojna, czy huczą fale, Ty swoje dzieci w swej opiece masz. Wznosimy modły dziś ku Twej chwale, boś Ty nam tarczą, Boże, Ojcze nasz!

Błogosławieństwo

Rzeczywistość wiary według Benedykta XVI

Rzeczywistość wiary według Benedykta XVI

Każda godzina historii jest próbą dla wiary. Taką próbą był wojujący ateizm marksizmu, a po jego upadku – jest nią aksjologiczny liberalizm. O ile ateizm marksistowski uderzał w pierwszą tablicę przykazań, negując samo istnienie Boga, o tyle liberalizm uderza w drugą tablicę, negując Boże prawo poprzez propagowanie modelu życia: tak jakby Boga nie było. Ateizm marksistowski prześladował za wiarę w Boga, a liberalizm może prześladować za życie według II tablicy przykazań. Na taką możliwość wskazał R. Butiglione, według którego: Dla tej nowej ateistycznej religii istnieje tylko jedna prawda, a mianowicie ta, że żadna prawda nie istnieje. Ten, kto nie chce zrezygnować z wydawania sądów wedle kryteriów dobra i zła, jest obywatelem drugiej kategorii i nie może sprawować urzędów w Unii[1]. Rezygnacja z wydawania sądów wedle kryteriów dobra i zła oznacza fikcję wolności, przed którą przestrzegał papież Jan Paweł II w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski (1991). Wtedy to Jan Paweł II powiedział, że: nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia[2]. W takiej sytuacji stwarzania fikcji wolności, która zniewala i znieprawia, przybył do Polski papież Benedykt XVI, aby wypełnić swoje podstawowe zadanie – utwierdzania swoich braci w wierze (por. Łk 22, 32).

 
To zadanie utwierdzania w wierze Biskup Rzymu wypełniał poprzez nauczanie o samej wierze. Czym zatem jest wiara według Benedykta XVI? Odpowiedź na to pytanie przynosi każde z przemówień Benedykta XVI począwszy od pierwszego na lotnisku Okęcie. W powitalnym przemówieniu Biskup Rzymu powiedział o swojej pielgrzymce, że jest ona: wpisana w misję, jaką powierzył mi Pan w osobie Piotra Apostoła, który został powołany, aby utwierdzać braci w wierze (por. Łk 22, 32)[3]. W każdym kolejnym wystąpieniu papież konsekwentnie nawiązywał do myśli przewodniej pielgrzymki: Trwajcie mocni w wierze, ukazując poszczególne aspekty bogatej rzeczywistości wiary. 

1. Łaska wiary

Według Benedykta XVI: Wiara jest darem, danym przy chrzcie, który umożliwia nam spotkanie z Bogiem[4]. Wiarę inicjuje więc w człowieku łaska Boża. Wiara nie może być dziełem człowieka, bo jest ona jakby otworzeniem okna na Boga i dlatego to okno może otworzyć tylko Bóg. Nie można otworzyć się na Boga bez Boga. Wiara w Boga jest wiarą przez Boga daną. Bóg otwierając człowieka na siebie samego okazuje mu swoją darmową miłość, czyli łaskę. Prawda wiary o tym, że początek samej wiary jest dziełem łaski, została określona przeciwko zwolennikom semipelagianizmu na II Synodzie w Orange (529):  Jeśli ktoś twierdzi, że jak wzrost, tak i początek wiary i sama chęć wierzenia – dzięki której wierzymy w Tego, co usprawiedliwia grzesznika, i dochodzimy do odrodzenia przez chrzest św. – dzieje się nie z daru łaski, tj. przez natchnienie Ducha Świętego naprowadzającego wolę naszą od niewiary do wiary, od złego życia do pobożności, lecz mamy to w sposób naturalny, ten sprzeciwia się apostolskiej nauce[5]. Wiara nie jest więc wynikiem naturalnego działania człowieka lecz nadprzyrodzonego działania Ducha łaski (Hbr 10, 29). Podkreślali to liczni Ojcowie Kościoła, np. Klemens Aleksandryjski, według którego: Nauka jest usprawnieniem posiadającym dowody, wiara zaś łaską. Dlatego być w łasce oznacza być wierzącym[6], czego żywą ilustracją jest Maryja. Ona jest pełna łaski (Łk 1, 28) i dlatego Elżbieta wypowiada pod jej adresem błogosławieństwo: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła (Łk 1, 45). Słowa Elżbiety wskazują na pewien paralelizm pomiędzy Maryją a Abrahamem. Tak jak u progu Starego Przymierza stoi wiara Abrahama, tak u progu Nowego Przymierza stoi wiara Maryi. Zarówno wiara ojca wierzących (por. Rz 4, 11), jak i wiara matki wierzących są łaską, poprzez którą Bóg otworzył ich na siebie. Wiara jest więc przychodzącym z zewnątrz darem łaski, a nie pochodzącym od człowieka wynikiem jego przemyśleń.

 
2. Wiara aktem człowieka

Łaska Boża szanuje wolną wolę człowieka i dlatego katolicka charytologia mówi o współdziałaniu łaski i wolności. Człowiek jakby wznosi się ku Bogu na dwóch skrzydłach: na skrzydle łaski i na skrzydle wolności, przy czym ten synergizm łaski i wolności nie jest symetryczny. Wiara zainicjowana przez łaskę domaga się więc współdziałania ze strony człowieka. Dlatego w Częstochowie papież Benedykt XVI powiedział: I byśmy w sposób świadomy zadbali o rozwój naszej wiary, aby ona rzeczywiście przenikała wszystkie nasze postawy, myśli, działania i zamierzenia[7]. Troska o rozwój wiary jest przejawem współdziałania człowieka z łaską wiary. Ten proces współdziałania opisuje J. Ratzinger następująco: Jesteśmy zdolni do przyzwolenia wiary, dlatego, że wola, samo serce, doznaje dotknięcia Boga, jest w jego zasięgu. Poprzez ów dotyk, dzięki owemu dotknięciu człowiek dochodzi do przekonania, że i to jest prawdziwe, co dla rozumu pozostaje jeszcze niepojęte[8].

Niedościgły przykład współdziałania z łaską wiary daje Maryja i dlatego papież Benedykt XVI powiedział: Aby Ona nas pouczyła, jak żyć wiarą, jak w niej wzrastać[9]. Wiara Maryi jest szczególnym przypadkiem współdziałania łaski i wolności. To współdziałanie widoczne jest w tajemnicy Zwiastowania. Bóg stwarzając ludzi obdarzył ich wolnością, która też decyduje o byciu człowieka obrazem Boga. Aby mogło nastąpić wcielenie Syna Bożego Bóg niejako potrzebuje wolności swojego stworzenia. Bez wolnego tak Maryi Syn Boży nie mógłby się stać człowiekiem. To tak Maryi jest jednak wypowiedziane pod wpływem łaski. Św. Łukasz pisząc o Zwiastowaniu, zanim przedstawił odpowiedź Maryi: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa (Łk 1, 38), podkreśla, że Ta służebnica Pańska jest pełna łaski (Łk 1, 28). Łaska poprzedza więc tak Maryi, ona to tak zainicjowała. Dzięki temu, to nie Maryja zapoczątkowała odkupienie, ale sam Bóg. Tak Maryi jest więc zawarte w łasce Bożej, która inicjuje dzieło odkupienia nie niszcząc jednak wolności człowieka[10]. W Maryi doszło więc do współdziałania łaski Bożej i jej wolności. Takie współdziałanie dochodzi do głosu w akcie wiary. Wiara jest więc jednocześnie dziełem łaski Bożej i wolnej decyzji człowieka wzbudzonej przez łaskę.

W. Granat twierdzi, że: Bóg daje łaskę w sposób wystarczający i wyraźny, by można wierzyć, jednak człowiek niekiedy odrzuca ją, ale i w takich wypadkach Stwórca nie zaniedbuje niczego, by mu ułatwić przyjście do wiary[11]. Szansą na łaskę wiary dla niewierzących Polaków była pielgrzymka Benedykta XVI. Teoretycznie wszystkie jego przemówienia tłumaczące istotę wiary mogły dotrzeć do każdego Polaka. Wystarczyło włączyć telewizor lub sięgnąć po gazetę. Jednak decyzja o włączeniu telewizora, czy przeczytaniu gazety, zależy od człowieka, który ma wolną wolę, a decyzja tej wolnej woli nie zawsze jest taka, jak w przypadku młodego człowieka, który w czasie spotkania Jana Pawła II z młodzieżą w Paryżu publicznie wyznał, że jest ateistą, ale przyszedł na spotkanie papieża z młodzieżą, bo nie chciał rozminąć się z szansą wiary, jaką daje obecność papieża[12]. Bóg daje szansę wiary, ale człowiek decyzją swojej wolnej woli może ją wykorzystać lub z nią się rozminąć. Wiara nie jest wynikiem wolnej decyzji człowieka, ale też bez tej decyzji nie ma wiary.

3. Wiara osobistą relacją z Chrystusem

Wiara posiada rys personalistyczny, bo polega na głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem[13] i dlatego: Ważne jest w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy…Wierzyć – to znaczy zawierzyć Bogu…to znaczy nawiązać osobistą więź z naszym Stwórcą i Odkupicielem w mocy Ducha Świętego[14]. Dlatego zasadnicze sformułowanie wiary nie brzmi wierzę w coś, ale wierzę w Ciebie[15]. Wiara nie jest więc ideologią, która poświęca osobę jakiejś idei. W chrześcijaństwie nie chodzi o ideę, ale o osobę Jezusa Chrystusa. Przedmiotem wiary nie jest idea Jezusa Chrystusa lecz sam Chrystus, który zawsze żyje (Hbr 7, 25). Wiara jest personalną więzią między Nim a wierzącym w Niego. Wiara wprowadza w komunię z Nim, a komunia istnieje między osobami. Bóg jest komunią trzech Osób: Ojca Syna i Ducha Świętego. Jako komunia osób jest bytem towarzyskim i dlatego wciąga w tą komunię osoby ludzkie. J. Ratzinger uważa, że: Wiara – jak uczy nas Abraham – jest komunią z krzyżem[16].

Wiara Maryi była również komunią z Krzyżem wszelkich krzyży, który jest historią trynitarną[17]. Syn z wysokości krzyża woła: Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). To oddanie Syna Ojcu dokonało się przez Ducha wiecznego, w którym Chrystus złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę (Hbr 9, 14). W tą historię trynitarną Krzyża wpisuje się wiara Maryi. Jej komunia z krzyżem jest jej komunią z Trójjedynym. Ta komunia z krzyżem dobitnie podkreśla, że zasadnicze sformułowanie wiary brzmi: wierzę w Ciebie.

4. Wiara zaufaniem Chrystusowi

Osobista więź z Chrystusem przejawia się w zaufaniu. Według Benedykta XVI: Wiara jawi się…jako zaufanie osobie – nie zwyczajnej osobie, ale Chrystusowi[18]. Wiara jest więc ufnością Bogu, czyli powierzeniem się na dobre i na złe Temu, dla którego nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37). Ta ufność jest jakby ubezpieczeniem się u Boga, który z największego zła może wyprowadzić dobro. J. Ratzinger zauważa, że amen w języku hebrajskim ma ten sam źródłosłów co wyraz wierzyć i oznacza: stanąć z pełnym zaufaniem na określonym gruncie nie dlatego, że ja tę podstawę stworzyłem i sprawdziłem, ale właśnie dlatego, że jej nie stworzyłem i nie mogę jej sprawdzić[19].

 Motywy ufności Bogu podaje następująca modlitwa: Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny[20]. Ufność oparta jest więc na takich przymiotach Boga, jak: wierność, wszechmoc i miłosierdzie. O tych przymiotach Boga mówi kantyk Maryi Magnificat. Jest to Bóg Wszechmocny (Łk 1, 49), który swoje miłosierdzie (zachowuje) na pokolenia (Łk 1, 50) i dlatego ujął się za sługą swoim, Izraelem…jak przyobiecał naszym Ojcom (Łk 1, 54-55). Magnificat objawia więc motywy ufności Maryi, która składa się na wiarę Maryi, że dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37). Wiara będąca zaufaniem Bogu wprowadza wierzącego w nowy świat, którego obrazem może być Piotr kroczący po wodzie (Mt 14, 22-33). Wierzący ufając Chrystusowi, dla którego nie ma nic niemożliwego, może z Nim kroczyć po wzburzonym morzu. Bez zaufania wiara staje się małą wiarą (Mt 14, 31).

 
5. Wiara posłuszeństwem

Wiara domaga się posłuszeństwa Bogu. Według Benedykta XVI: Kiedy Jezus nauczał tłumy, nie omieszkał potwierdzić prawa, które Stwórca wpisał w serce człowieka, a później zapisał na tablicach Dekalogu…Jezus jednak dał Prawu nową motywację: należy zachowywać dziesięć przykazań z miłości do Boga i do bliźniego[21]. Wiara włącza w teodramat, który został zawiązany przez Adama, kiedy to okazaniem nieposłuszeństwa Bogu chciał on zamanifestować swoją wolność. Ten teodramat osiąga punkt kulminacyjny w Chrystusie, który w przeciwieństwie do Adama posłuszeństwem okazanym Bogu zamanifestował swoją wolność. Ten teodramat trwa nadal. Każde czasy mają swojego Antychrysta, który przedstawia wolność jako nieposłuszeństwo Bogu, a posłuszeństwo Bogu jako zniewolenie. Wolność rozumiana jako nieposłuszeństwo Bogu prowadzi do tego, że: każdy jest dla siebie prawem. Jeżeli zaś każdy jest dla siebie prawem, to wówczas człowiek tonie w pustej dowolności[22], co można oddać słowami Chrystusa:  każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu (J 8, 35). Z tej niewoli grzechu może wyzwolić tylko Chrystus: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus (Ga 5, 1).

Refleksja nad tym teodramatem była obecna na 46. Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym we Wrocławiu (25-1VI 1997), gdzie między innymi powiedziano, że: ludzka wolność potrzebuje wyzwolenia od grzechu i ludzkiej słabości. Czyni to łaska, którą nabył dla całej ludzkości Chrystus. Im bardziej podporządkowujemy się łasce Chrystusa, tym bardziej rośniemy w wewnętrznej wolności. Święci osiągnęli wysoki stopień wolności. Grzesznicy są więźniami[23].

Maryja jest również bohaterką teodramatu zawiązanego przez Adama, a osiągającego punkt kulminacyjny w Chrystusie. Ona od samego początku była podporządkowana łasce Chrystusa i dlatego osiągnęła najwyższy stopień wolności. Ta, która jest pełna łaski (Łk 1, 28), jest też pełna wolności. Jest pierwszą, którą ku wolności wyswobodził Chrystus. Zawiązany przez Adama teodramat, który swój punkt kulminacyjny osiągnął w Chrystusie, został już rozwiązany w Maryi.

6. Wiara czynna przez miłość (Ga 5, 6)

Wiara przejawia się w miłości. Według Benedykta XVI: W duchu ewangelicznego nakazu miłości starajmy się podjąć tę pełną troski posługę względem potrzebujących braci, kimkolwiek są[24]. Miłość należy więc do struktury wiary i dzięki temu wiara chrześcijańska nie jest ideą, tylko życiem[25]. Wiara wypowiadająca się w życiu według ewangelicznego nakazu miłości staje się wiarą żywą. W. Granat wyróżnia wiarę żywą i wiarę martwą. Wiara żywa jest czynna przez miłość (Ga 5,6); natomiast wiara pozbawiona miłości jest martwa sama w sobie (Jkb 2, 17)[26].

Wiara Maryi była czynna przez miłość, np. w Kanie Galilejskiej Maryja powierza dyskretnie ludzką troskę mocy Chrystusa. Wiara Maryi była więc życiem, a nie ideą, i dlatego Maryja jest żywą ilustracją wiary żywej.

7. Wiara uznaniem za prawdę Bożego objawienia

Choć zasadnicze sformułowanie wiary brzmi: wierzę w Ciebie, to jednak nie wyklucza ono, a nawet implikuje sformułowanie: wierzę w coś. To wierzę w coś jest według I Soboru Watykańskiego uznaniem z pomocą łaski Bożej, że prawdą jest to, co Bóg objawił[27]. Do tej definicji wiary nawiązał Benedykt XVI: Wierzyć to przede wszystkim znaczy uznać za prawdę to, czego do końca nie ogarnia nasz umysł. Trzeba przyjąć to, co Bóg nam objawia o sobie, o nas samych i o otaczającej nas rzeczywistości, także tej niewidzialnej, niepojętej, niewyobrażalnej[28]. Prawdę objawioną przez Boga, czyli to wyrastające z objawienia: wierzę w coś streszczają wyznania wiary, np. Skład Apostolski. Według św. Tomasza z Akwinu wyznanie wiary nie jest dodatkiem do Pisma św., a raczej wyciągiem z niego[29]. Podobnie uważa Marcin Luter: wyznanie wiary dzielono dotąd na dwanaście artykułów, gdyby zaś wszystkie części, które zawiera Pismo, a które należą do wyznania wiary, pojedynczo ująć, byłoby tych artykułów o wiele więcej[30]. Dla J. Ratzingera wyznanie wiary, mimo wszystkich komplikacji w jego historii, jest w tym, co zasadnicze, dokładnym echem wiary pierwotnego Kościoła, który znowu w swej istocie jest wiernym echem orędzia Nowego Testamentu[31]. Znajomości tego: wierzę w coś, o którym mówią wyznania wiary, jest konieczna dla samej wiary. Nie można bowiem wierzyć w coś, czego się nie zna. Jednak to wierzę w coś musi przechodzić w wierzę w Ciebie. Można to wyjaśnić na przykładzie Maryi i Zachariasza, ojca św. Jana Chrzciciela. Oboje wierzyli w coś, tzn. znali przedmiot wiary wyrastający ze starotestamentalnego objawienia, o czym świadczą wypowiedziane przez nich kantyki. Jednak wierzę w coś przechodziło u Maryi w wierzę w Ciebie. Ona wierzyła, że Bóg działa aż do tej chwili (J 5, 17) i dlatego może ją włączyć w misterium niepłodnych kobiet Starego Testamentu, które za sprawą Jego stwórczej mocy stawały się matkami. Te niepłodne kobiety, które stawały się matkami, zapowiadały tajemnicę wcielenia. Ta tajemnica za sprawą Ducha Stworzyciela dokonała się w Maryi. W przeciwieństwie do Maryi Zachariasz, choć znał starotestamentalne wierzyć w coś, to jednak nie umiał przejść do wierzyć w Ciebie, czyli uznać, że Bóg działa aż do tej chwili i dlatego może włączyć jego żonę Elżbietę w misterium niepłodnych kobiet, które stawały się matkami.

8. Kościół środowiskiem wiary

Naturalnym środowiskiem wiary jest Kościół, dlatego Benedykt XVI przestrzegał przed przeciwstawianiem Chrystusa Kościołowi: Nie dajcie się zwieść tym, którzy chcą przeciwstawić Chrystusa Kościołowi! Za tym przeciwstawianiem Chrystusa Kościołowi stoi fakt, że dla wielu współczesnych ludzi Kościół jawi się jako główna przeszkoda w wierze. Tymczasem Kościół jest nie tam, gdzie się organizuje, rządzi, tylko w tych, którzy po prostu wierzą i w nim przyjmują dar wiary stający się dla nich życiem[32]. Kościół jest więc miejscem przyjmowania daru wiary. Ten związek wiary z Kościołem można ukazać na przykładzie Maryi. Według św. Ambrożego Maryja jakby podwójnie urodziła Chrystusa: najpierw według wiary a potem według ciała: Według ciała jest jedna Matka Chrystusa, a według wiary Chrystus jest owocem wszystkich[33]. Maryja jest więc prawzorem tego poczynania Chrystusa według wiary. To rodzenie Chrystusa według wiary dokonuje się w Kościele. Chrystus rodzi się w Kościele, gdy w Kościele na wzór Maryi przyjmowane są słowa powiedziane od Pana, albowiem: Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). To słowo Chrystusa można usłyszeć w Kościele. Od samego początku Kościół jest sługą tego słowa Chrystusa, z którego rodzi się wiara, a jego Urząd Nauczycielski tego słowa: święcie strzeże i wiernie wykłada, nauczając jedynie tego, co zostało przekazane (KO 10). Przeciwstawianie więc Chrystusa Kościołowi oznacza odcięcie od środowiska wiary. Kościół jest bowiem naturalnym środowiskiem wiary, bo w nim można usłyszeć słowo Chrystusa, z którego rodzi się wiara. Nawet ci, którzy przeciwstawiają słowo Chrystusa Kościołowi, przejęli to słowo od Kościoła. Poza Kościołem słowo Chrystusa jest interpretowane na wiele wzajemnie wykluczających się sposobów, tak że liczba sekt przewyższa liczbę zdań Biblii, a przecież wszystkie sekty twierdzą, że są biblijne w przeciwieństwie do Kościoła.

9. Próby wiary

Nie ma wiary light tak jak jest coca-cola light. Według Benedykta XVI: Wiara mocna musi przejść przez próby[34]. Papież Benedykt wskazał przynajmniej na trzy próby, którym może być poddana wiara współczesnego chrześcijanina.

Pierwsza próba wiary związana jest z subkulturą młodzieżową. Iść z prądem tej subkultury, oznacza stanie się ateistą. To w subkulturze młodzieżowej: Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych[35]. Jednak: Kto wierzy w Chrystusa, na pewno nie dozna zawodu[36]. Chrystus daje wszystko, zaś idole młodzieży obiecują wszystko, a zabierają wiele łącznie ze zdrowiem i życiem młodego człowieka.

Kolejną próbą dla wiary jest dyktatura relatywizmu. Według Benedykta XVII: Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny[37]. Relatywizm można uznać za największą herezję. O ile dawne herezje brały część za całość, o tyle relatywizm uderza niejako za jednym zamachem w cały gmach Credo twierdząc, że nie ma obiektywnej prawdy.

 
Kolejną próbą wiary i chyba najpoważniejszą jest doświadczenie cierpienia. To doświadczenie jest koronnym argumentem ateizmu za nieistnieniem Boga. Do tego argumentu nawiązał Benedykt XVI w Auschwitz: Ileż pytań nasuwa się w tym miejscu! Ciągle powraca jedno: Gdzie był Bóg w tamtych dniach? Dlaczego milczał? Jak mógł pozwolić na tak wielkie zniszczenie, na ten tryumf zła? Niektórzy teologowie, np. J. Moltmaan w swojej książce Bóg ukrzyżowany[38], próbują bronić Boga mówiąc, że On sam cierpiał. Takie usprawiedliwianie Boga nie przekona jednak ateisty, który może odpowiedzieć, skoro Bóg cierpiał, to znaczy, że wie co to cierpienie, i dlatego tym bardziej nie powinien go dopuszczać. Dlatego Benedykt XVI nie uprawia apologii Boga, bo człowiek nie jest sędzią Boga. Według papieża: Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga – widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami Boga i historii. Nie obronimy w ten sposób człowieka, przeciwnie, przyczynimy się do jego zniszczenia[39].

Wiara implikuje próby. Wierzący jest: przywiązany do krzyża – ale krzyż nieprzywiązany do niczego błąka się po odmętach morza…Tylko chwiejąca się belka łączy go z Bogiem, ale łączy go nierozerwalnie, i ostatecznie on wie, że drewno jest silniejsze od kłębiącej się pod nim nicości[40]. Próba wiary nie ominęła Maryi. Jan Paweł II w Redemptoris Mater odniósł do Niej słowa św. Jana od Krzyża o ciemnej nocy wiary, poprzez którą obcowała ona z tajemnicą swojego Syna (17). Ta ciemna noc wiary osiągnęła swoje największe natężenie na Golgocie.


10. Cel wiary

Wiara ukazuje człowiekowi przyszłość, którą jest niebo. Na tą przyszłość w świetle wiary wskazał papież Benedykt XVI w Krakowie, gdzie powiedział: Jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi, wpatrywać się w niebo[41]. Dzięki wierze chrześcijanin ma podwójne obywatelstwo[42]: obywatelstwo ziemskiej ojczyzny, bo stoi na ziemi oraz obywatelstwo ojczyzny w niebie, bo wpatruje się w niebo. Obywatelstwo nieba nie osłabia jednak obywatelstwa ziemskiej ojczyzny, czyli wpatrywanie się w niebo nie deprecjonuje stania na ziemi. Natomiast brak tej perspektywy wiary, którą jest wpatrywanie się w niebo, prowadzi często do deprecjonowania owego stania na ziemi. To deprecjonowanie stania na ziemi dochodzi do głosu w następującym paradoksie: ci, którzy wierzą w życie po śmierci, tworzą w życiu przed śmiercią kulturę życia; ci zaś, którzy uznają tylko perspektywę  życia przed śmiercią, w tym życiu przed śmiercią tworzą kulturę śmierci. Tak więc brak perspektywy wiary na życie po śmierci może stać się opium dla ludzi, które nie tylko odrywa od stania na ziemi, ale to stanie na ziemi unicestwia.

Perspektywę wiary na życie po śmierci wzmacnia Maryja. Ona przez Wniebowzięcie przeszła już od stania na ziemi do tego, w co wpatrywała się stojąc na ziemi – do nieba. Maryja osiągnęła więc już cel wiary. Wniebowzięta Maryja jest argumentem za niebem, które nie jest utopią, tylko pewnością wieńczącą pielgrzymkę wiary. Taki Argument  jest potrzebny na drodze pielgrzymki wiary. Według J. Ratzingera: Maryja przedstawia ludzkość, która cała jest oczekiwaniem i tym bardziej potrzebuje jej obrazu, im bardziej grozi jej niebezpieczeństwo, że porzuci oczekiwanie i powierzy się wyłącznie wytwarzaniu; to zaś – chociaż konieczne – nigdy nie może wypełnić pustki, jaka grozi człowiekowi, jeśli nie znajdzie owej absolutnej miłości, która mu nadaje sens, zbawienie, to, co naprawdę konieczne do życia[43]. Wniebowzięta Maryja, która już osiągnęła cel wiary, ukazuje ten cel jako sens, zbawienie, to, co konieczne do życia. Wszystko to zaś pochodzi od absolutnej miłości – Trójjedynego Boga.

11. Integralne ujęcie wiary

Papież Benedykt w swoim nauczaniu pielgrzymkowym ujmuje wiarę integralne. Bogatej rzeczywistości wiary nie można zamknąć w definicji, lecz trzeba ją opisywać jako proces o złożonej struktur, do którego można odnieść przypowieść o ziarnku gorczycy (Mt 13, 31-32). Ten proces wiary inicjuje łaska Boża, która domaga się jednak współpracy ze strony człowieka. Człowiek współpracujący z łaską wchodzi w osobistą relację z Chrystusem, którą oddaje sformułowanie: wierzę w Ciebie. Ta osobista relacja z Chrystusem przejawia się w zaufaniu i posłuszeństwie. Relacja z Chrystusem obejmuje również relację z innymi ludźmi, którą tworzy miłość. Wierzę w Ciebie implikuje wierzę w coś, czyli znajomość objawionego przedmiotu wiary, który można poznać w naturalnym środowisku wiary – Kościele. W proces wiary wpisane są w próby, którymi współcześnie są przede wszystkim dyktatura relatywizmu, fakt cierpienia oraz subkultura młodzieżowa. Proces wiary ma swój eschatyczny cel, którym jest ojczyzna w niebie (Flp 3, 20). 

Nauczanie pielgrzymkowe papieża Benedykta XVI wyrasta z jego teologii. Teologię wiary rozwija J. Ratzinger we Wprowadzeniu w chrześcijaństwo, gdzie napisał: W filozofii myśl wyprzedza słowo, jest wynikiem rozważania…Wiara natomiast przychodzi do człowieka z zewnątrz…Nie jest ona…czymś wymyślonym[44]. Za syntezą teologii wiary J. Ratzingera można uznać jego wykład wygłoszony z okazji nadania mu doktoratu honoris causa przez Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu (27 X 2000), w którym m. in. powiedział: Przeżywamy wiarę nie jako hipotezę, ale jako pewność, która dźwiga nasze życie[45]. Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał J. Ratzinger troszczył się o pełnię wiary. Potrzebę troski o pełnię wiary uzasadniał następująco: Dlatego też wciąż aktualne jest ostrzeżenie zawarte w Drugim Liście Świętego Piotra Apostoła: „Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzają wśród was zgubne herezje” (2P 2, 1). Błąd nie jest dodaniem do prawdy. Nie należy zapominać, że dla Kościoła wiara jest „wspólnym dobrem”…zatem Kościół musi bronić ortodoksji dla dobra wszystkich wierzących[46]. Jako następca św. Piotra Benedykt XVI podejmuje zadanie, które Pan Jezus zlecił Piotrowi: utwierdzaj twoich braci (Łk 22, 32). To zadanie Benedykt XVI wypełniał również w czasie pielgrzymki do Polski: Proszę was, trwajcie mocni w wierze![47]. Benedykt XVI jest pierwszym papieżem, który przybył do unijnej Polski stojącej przed pokusą stwarzania fikcji wolności, która zniewala i znieprawia. Taka fikcja wolności może być zagrożeniem dla wiary.

To, co papież Benedykt XVI mówił o wierze ucieleśnia się w Maryi, do tego stopnia, że na zasadzie antonomazji wiara otrzymuje w Maryi swoje imię: wiara to Maryja. Włoski dziennikarz V. Messori próbuje tą antonomazję uzasadnić empirycznie: Jeśli przyjrzymy się Europie, odkryjemy, że zaprzestały czcić Boskiego Syna i przeszły w stronę banalnego humanizmu nie narody, które wyróżniały się nabożeństwem do Maryi, lecz akurat te, które odrzuciły takie nabożeństwo…Katolicy będący…oskarżani o czczenie stworzenia zamiast Stwórcy, czczą Go nadal. Podczas gdy oskarżyciele, którzy mniemali czcić Boga z większą „czystością”, przestali Go czcić w ogóle…jak pokazuje nieustanne doświadczenie historyczne, obecność Maryi stanowi mocny czynnik stabilności Credo[48]

Benedykt XVI nie rozwinął tematu: wiara i rozum, choć podejmował ten temat jako teolog, np. rozwijając Tomaszowe określenie wiary: myślenie z przyzwoleniem. To myślenie i przyzwolenie jest wspólne dla wiary i nauki[49]. Jednak wiara nie jest tylko dokonaniem rozumu[50] i dlatego Benedykt XVI wyjaśnia, że: Bóg skrywa się w tajemnicy: usiłowanie zrozumienia Go oznaczałoby próbę zamknięcia Go w naszych pojęciach i w naszej wiedzy, a to ostatecznie prowadziłoby do utracenia Go. Poprzez wiarę zaś możemy przebić się przez pojęcia, nawet pojęcia teologiczne, i „dotknąć” Boga żywego[51]. W czasie pielgrzymki do Polski Benedykt XVI bardziej akcentował zaufanie w strukturze wiary, co ekumenicznie współbrzmi z luterańską koncepcją wiary, według której: wiara, która usprawiedliwia, to nie tylko znajomość historii, lecz pełne zaufania wyrażenie zgody na obietnicę Boga[52]. W związku z taką koncepcją wiary Sobór Trydencki orzekł, że:  Gdyby ktoś mówił, że wiara usprawiedliwiająca jest niczym innym jak tylko ufnością w miłosierdzie Boże odpuszczające grzechy ze względu na Chrystusa…niech będzie wyklęty[53]. To orzeczenie Soboru Trydenckiego sprawiło, że w katolickiej teologii wiary zdecydowanie więcej miejsca poświęcano relacjom rozumu do wiary niż zaufaniu. Nauczanie papieża Benedykta dowartościowuje zaufanie w strukturze wiary, choć nie sprowadza do niego całej rzeczywistości wiary.

Wiara nazywana jest organem poznawczym teologii, dlatego w strukturę wykładów z teologii musi być wpisana teologia wiary. Bez tej teologii wiary nie można uprawiać dogmatyki. Uprawianie dogmatyki bez teologii wiary można porównać do budowy gmachu bez fundamentu. Pielgrzymkowe nauczanie Benedykta XVI o wierze powinno być twórczym impulsem dla rozwoju teologii wiary, której nie można pomijać w strukturze wykładów z teologii dogmatycznej.

 STRESZCZENIE

Rzeczywistość wiary według Benedykta XVI

Papież Benedykt w swoim nauczaniu pielgrzymkowym ujmuje wiarę integralne. Bogatej rzeczywistości wiary nie można zamknąć w definicji, lecz trzeba ją opisywać jako proces o złożonej struktur, do którego można odnieść przypowieść o ziarnku gorczycy (Mt 13, 31-32). Ten proces wiary inicjuje łaska Boża, która domaga się jednak współpracy ze strony człowieka. Człowiek współpracujący z łaską wchodzi w osobistą relację z Chrystusem, którą oddaje sformułowanie: wierzę w Ciebie. Ta osobista relacja z Chrystusem przejawia się w zaufaniu i posłuszeństwie. Relacja z Chrystusem obejmuje również relację z innymi ludźmi, którą tworzy miłość. Wierzę w Ciebie implikuje wierzę w coś, czyli znajomość objawionego przedmiotu wiary, który można poznać w naturalnym środowisku wiary – Kościele. W proces wiary wpisane są w próby, którymi współcześnie są przede wszystkim dyktatura relatywizmu, fakt cierpienia oraz subkultura młodzieżowa. Proces wiary ma swój eschatyczny cel, którym jest ojczyzna w niebie (Flp 3, 20). 

 

[1] R. Buttiglione, Prymat sumienia w polityce, w: Kościół w czasach Jana