Objawienie Pańskie

Ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek

Kazanie na uroczystość Objawienia Pańskiego wygłoszone w parafii św. Jana Chrzciciela w Ozimku 6 stycznia 2008.

Boże Narodzenie podzieliło ludzi na trzy grupy. Ten podział widoczny jest w dzisiejszej Ewangelii i wśród dzisiejszych ludzi. Do pierwszej grupy można zaliczyć Heroda, który chciał zabić Jezusa; do drugiej – przerażonych narodzeniem Jezusa mieszkańców Jerozolimy; a do trzeciej – uradowanych znalezieniem Jezusa Mędrców ze Wschodu.

Herod może być uznany za prekursora wszystkich zawodowych nieprzyjacół Pana Boga. 90 lat temu, ci zawodowi nieprzyjaciele Boga zaczęli tworzyć państwo bez Boga. W tym państwie walką z Bogiem kierował Związek Wojujących Bezbożników. Ta walka nasilała się w okresie świąt Bożego Narodzenia. Propagowano wtedy hasła w stylu: religia i wódka, to dwie trucizny, które otumaniają umysł i osłabiają wolę mas pracujących. Po Moskwie obwożono na ciężarówkach duże choiny, na których wisiały powieszone manekiny duchownych katolickich i prawosławnych. Wieszano jednak nie tylko manekiny duchownych. Z 400 księży katolickich 120 skazano na śmierć jako wrogów ludu. Bezwzględna walka z Bogiem nie osiągnęła jednak swojego celu, jakim miało być społeczeństwo dobrobytu, w którym masowo miano stosować zasadę: każdemu według jego potrzeb. Zamiast masowego dobrobytu osiągnięto masowy terror. Gdzie bowiem walczy się z Bogiem, tam równocześnie rośnie pogarda dla człowieka, tam – jak to napisał Włodzimierz Majakowski w wierszu Włodzimierz Iljicz Lenin: jednostka – zerem, jednostka – bzdurą.

Mieszkańcy Jerozolimy, co prawda nie chcieli zabić Jezusa jak Herod, ale na wieść o Jego narodzeniu przerazili się. Mają oni współcześnie wielu naśladowców. Ludzie, którzy uwierzyli w komunistyczną utopię, nie chcą przyznać się do pomyłki. Dawni zawodowi nieprzyjaciele Pana Boga  przekształcili się w obrońców uciskanych mniejszości. To oni propagują eklezjofobię – straszenie Kościołem. Przedstawiają Kościół jako instytucję wrogą człowiekowi, bo głoszone przez Kościół Boże przykazania mają zniewalać człowieka. Trzeba je więc zastąpić jednym nowoczesnym przykazaniem: róbta, co chceta. Owocem tego przykazania są nowe formy terroru, chociażby terror uliczny czy szkolny. Z jednej strony walczy się ze światowym terroryzmem, a z drugiej strony w krajach, które wysyłają wojska do walki z terroryzmem, rośnie uliczny i szkolny terror.

Mędrcy przypominają jak można znaleźć Boga. Do Boga prowadziła ich gwiazda. Gwiazda to element kosmosu. Ten kosmos jest śladem Boga. Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga; z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (Mdr 13, 1). Człowiek swoim rozumem może więc dojść do przekonania o istnieniu Boga. Rozum i wiara pochodzą z tego samego źródła, którym jest Bóg i dlatego obiektywnie nie mogą sobie przeczyć. Jednak gwiazda doprowadziła ostatecznie Mędrców do Jezusa. To Jezus jest Epifanią, czyli Objawieniem Boga. Jako Jego Syn zna Boga, a jako człowiek naszym językiem mówi nam o Nim. Nie jesteśmy więc skazani na błądzenie w poszukiwaniu Boga. Znalezienie Boga owocuje radością, bo Bóg promuje człowieka. Tą boską promocję człowieka wyraził arytmetycznie Angelus Silesius: zero przed jedynką nie znaczy nic, ale zero po jedynce znaczy dziesięć.

„Stworzenie, gdy się przed Boga stawia, nie znaczy nic: lecz z tyłu wartości przysparza”.

Człowiek postawiony przed Bogiem jest -używając określeń Majakowskiego- zerem, bzdurą. Człowiek postawiony po Bogu jest kimś: „Musi kimś być człowiek! Bóg wziął jego postać” (Angelus Silesius). Nie dajmy się więc zwieść postawą Heroda i mieszkańców Jerozolimy, lecz jak Mędrcy odnajdujmy w Jezusie Chrystusie Epifanię Boga.

Dodaj komentarz