WAKACJE 2013

WAKACJE 2013

Rowerowa fiksacja

 

 

 

W ubiegłym roku przejechałem rowerem od Wrocławia do Metz. Natomiast w bieżącym pojechałem dalej od Metz do hiszpańskiego miasta Irun na granicy hiszpańsko-francuskiej. W ciągu 13 dni przejechałem rowerem 1763 km. Większość trasy pokrywała się ze szlakiem św. Jakuba, na który wskazywały liczne muszelki.

30.06 Metz-Reims

Trasa biegła przez Verdun, gdzie miała miejsce jedna z najkrwawszych bitew I Wojny Światowej, w której Niemcy straciły 337 tysięcy żołnierzy, a Francja – 362 tysiące. Po drodze do Reims mijałem liczne cmentarze wojenne, również polskich żołnierzy z Armii gen. Józefa Hallera. W wyniku działań wojennych ucierpiało Reims wraz z gotycką katedrą pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Do roku 1996 usuwano zniszczenia z czasów I wojny światowej. Katedra była miejscem koronacji prawie wszystkich królów Francji, począwszy od Chlodwiga I w V wieku. Tu w 1429 roku Joanna d’Arc kazała koronować odsuniętego od władzy króla Karola VII.

01.07. Reims- Meaux

Trasa wiodła najpierw przez winnice, a potem wzdłuż rzeki Marny. W dalszym ciągu mijałem liczne cmentarze wojenne z I Wojny. Nad Marną miały miejsce dwie bitwy. I bitwa nad Marną (5–9 września 1914) powstrzymała dalszy marsz Niemców na zachód. Druga bitwa nad Marną okazała się początkiem klęsk wojsk niemieckich. 18 lipca o czwartej rano 13 dywizji francuskich i 3 dywizje amerykańskie uderzyły frontem o długości 40 km na oddziały niemieckie. Do ostrzału artyleryjskiego oddziały Ententy użyły ponad 2500 dział, 350 czołgów oraz 800 samolotów do wsparcia z góry linii frontu.

2. 07. Meaux-Pithiviers

Tego dnia przejeżdżam przez Sekwanę, która zwiastuje bliskość Paryża. Do Paryża jednak nie wjeżdżam. Po przebyciu trasy Metz – Irun wracałem pociągiem do Metz, gdzie na parkingu przy stacji kolejowej zostawiłem samochód. W Paryżu miałem przesiadkę. Rowerem przejechałem przez centrum Paryża obok katedry de Notre Dame, jakieś 11 kilometrów, które dzieliły dworzec kolejowy Paris Montparnasse od dworca kolejowego Paris Est. W Paryżu rowerzyści mogą jeździć pasami wyznaczonymi dla autobusów. Takim pasem pokonałem odległość pomiędzy dworcami kolejowymi mając na to pół godziny czasu pomiędzy przyjazdem spóźnionego TGV z Handaye (francuskie miasto nad hiszpańską granicą) a odjazdem TGV do Metz.

03. Pithiviers- Meung sur Loire

W Orleanie osiągnąłem Loarę, która będzie mi towarzyszyła aż do swojego ujścia w Atlantyku. Jest to najdłuższa rzeka Francji. Jej długość wynosi 1020 km. Środkowa część doliny Loary we Francji jest w całości wpisana na listę skarbów UNESCO. Na obszarze zaledwie 200 kilometrów długości i 100 km szerokości wznosi się tu kilkaset oszałamiająco pięknych zamków i pałaców. Orlean szczególnie związany jest z postacią Joanny d’Arc, która tutaj odparła atak wojsk angielskich. Została jednak schwytana przez Burgundczyków i przekazana Anglikom, osądzona przez sąd kościelny i spalona na stosie w wieku 19 lat. 24 lata później papież Kalikst III dokonał rewizji decyzji sądu kościelnego. Uniewinnił ją i określił przeprowadzony w Rouen proces jako sprzeczny z prawem. Została beatyfikowana w 1909 roku i kanonizowana w 1920. O św. Joannie przypomina Dom Joanny d’Arc, w którym mieszkała od 29 kwietnia do 8 maja 1429. Dom został zrekonstruowany w XX wieku i dziś służy jako muzeum tej bohaterki, prezentując makiety i pamiątki z nią związane. Na Place du Martroi w centrum miasta stoi pomnik konny Joanny d’Arc z brązu, na wysokim cokole zdobionym reliefami ze scenami z życia bohaterki. Joanna twierdziła, że otrzymała widzenie od Boga, podczas którego dostała polecenie wydobycia ojczyzny spod panowania angielskiego w trakcie wojny stuletniej. Chcąc wypróbować jej prawdomówność, niekoronowany król Karol VII wysłał ją do oblężonego Orleanu. Po doprowadzeniu do zniesienia oblężenia miasta w ciągu zaledwie dziewięciu dni uzyskała powszechny szacunek. Kilka kolejnych zwycięstw doprowadziło do koronacji Karola VII w Reims i rozstrzygnęło spór o sukcesję tronu Francji. Postać Joanny d’Arc stała się inspiracją dla wielu twórców różnych dzieł sztuki, między innymi Szekspira, George’a Bernarda Shaw, Friedricha Schillera, Marka Twaina, Paula Claudela, Jeana Anouilha, Bertolda Brechta, czy Jana Matejki. O św. Joannie wspomina Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 2005: „…rozważanie dobrodziejstw Boga w naszym życiu i w życiu świętych daje nam pewność, że łaska działa w nas…Jeden z najpiękniejszych przykładów tej postawy znajdujemy w odpowiedzi, jakiej udzieliła św. Joanna d’Arc na podchwytliwe pytanie sędziów kościelnych: „Zapytana, czy sądzi, że jest w stanie łaski Bożej, odpowiada: <<Jeśli nie jestem, oby Bóg zechciał mnie do niego wprowadzić; jeśli jestem, oby Bóg zechciał mnie w nim zachować>>”

04.07. Meung sur Loire- Tours

Od V wieku Tours jest ośrodkiem kultu św. Marcina. W wieku 15 lat Marcin został rzymskim legionistą, przysięgę złożył jednak dopiero po osiągnięciu pełnoletności, tj. w wieku 17 lat. W roku 338 św. Marcin wraz ze swoim garnizonem został przeniesiony do Galii w okolice miasta Amiens. To tutaj miało miejsce znane zdarzenie z jego życia. Zimą gdy napotkał półnagiego żebraka, oddał mu połowę swojej żołnierskiej opończy. W nocy po tym zdarzeniu w swoim śnie zobaczył Chrystusa odzianego w jego płaszcz, który mówił do aniołów: „Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział”. Chrzest święty przyjął na Wielkanoc 339 roku. 4 lipca 371 roku otrzymał sakrę biskupią. Wynikającą z niej służbę pełnił przez 25 lat.

05.07. Tours-Montiean sur Loire

Po drodze mijam Angers. W okresie od listopada 1939 do czerwca 1940 w Angers mieściła się siedziba Polskiego Rządu na Uchodźstwie z gen.Władysławem Sikorskim jako Premierem, oraz rezydencja Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Władysława Raczkiewicza. Angers to jednak miasto męczenników. 19 lutego 1984 roku papież Jan Paweł II beatyfikował 99 męczenników z Angers. Wśród beatyfikowanych znalazło się 12 księży, 3 zakonników i aż 84 świeckich. Jan Paweł II w swojej homilii z okazji tej beatyfikacji wyjaśnił na czym polegało ich męczeństwo. Słowa Ojca Świętego mają jednak zastosowanie do wszystkich męczenników krwawej Rewolucji Francuskiej: „Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani – oni odmówili złożenia przysięgi schizmatyckiej, nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy – oni pozostali wierni swoim kapłanom w czasie mszy odprawianych przez nich, poprzez znaki swojej czci dla Maryi i świętych. Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o «sprzyjanie siłom kontrrewolucyjnym». Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych. Ale dla mężczyzn i kobiet, których imiona zostały przechowane – z pomiędzy wielu innych z pewnością równie zasłużonych – sądząc z tego, czym rzeczywiście żyli, co wyznawali na sądowych przesłuchaniach – nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich Wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej Wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako «fanatyzm»”. Rewolucja stawiała sobie za cel stworzenie „nowej Francji” i „nowego człowieka”. Każdego, kto nie mieścił się w „republikańskich wymiarach”, przykrawała do nich gilotyna.

06.07. Montiean sur Loire –  Saint Brevin les Pins

Nad ujściem Loary do Atlantyku zbudowano most o całkowitej długości 3356m łączący  Saint-Nazaire (północny brzeg) i Saint-Brevin-les-Pins (południowy brzeg). Po obu stronach mostu wytyczono ścieżkę rowerową, którą przejechałem most w obydwie strony.

 

 

 

07.07. Saint Brevin les Pins – Les Sables d`Olonne

Cała trasa biegła przez Wandeę. Z Wandei pochodził św. Ludwik Maria Grignon de Montfort. Jako misjonarz spędził w Wandei większość swego życia, głosząc rekolekcje i misje, zakładając bractwa różańcowe i inne. Hasło „Wandea” stanowi wstydliwy moment rewolucji francuskiej, rzekomo „ludowej”. Oto z inspiracji tego ludu wybucha przeciwko niej i rewolucyjnej władzy typowe powstanie chłopskie jako świadectwo, że rewolucja nie miała ludowego poparcia. Inicjatorzy zrywu powstańczego to nie szlachta czy arystokracja broniące swoich dóbr, lecz prosty lud, poczuwający się do obrony wiary i Kościoła. Wandea to także pierwszy w dziejach Europy rejon, gdzie dopuszczono się ludobójstwa – planowej, systematycznej akcji eksterminacyjnej wobec ludności, spośród której wywodzili się powstańcy. Decydentami i wykonawcami byli głosiciele frazesów o wolności, równości i braterstwie. „Wandea już nie istnieje! Dzięki naszej wolnej szabli umarła wraz ze swoimi kobietami i dziećmi. Skończyłem grzebać całe miasto w lasach i bagnach Savenay. Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci rozdeptałem końmi i wymordowałem kobiety, aby nie mogły rodzić więcej bandytów. Nie żal mi ani jednego więźnia. Trupy zaścielają drogi, miejscami jest ich tyle, że tworzą piramidy. Zniszczyłem wszystkich, nie bierzemy jeńców. Litość nie jest rewolucyjną sprawą!” – pisał rewolucyjny generał Franciszek Józef Westermann z pola bitwy Savenay do władz rewolucyjnego Paryża. Jak podają źródła wielu powstańców miało na piersiach obraz Najświętszego Serca Jezusa z napisem Dieu et Roi (Bóg i król), co wkrótce stało się nieoficjalnym symbolem powstania. Na swoich sztandarach wandejczycy wymalowali prosty i piękny zarazem symbol – czerwone serce z wyrastającym zeń krzyżem, zwane odtąd sercem wandejskim. Te symbole znajdują się na znakach ścieżki rowerowej przez Wandeę.

08. 07. Les Sables d`Olonne – La Rochelle

La Rochelle od połowy XVI w. przez kilkadziesiąt lat było politycznym i militarnym ośrodkiem hugenotów – wyznawców kalwinizmu we Francji. W 1627 miasto-twierdza wystąpiło w sojuszu z Anglią przeciwko faworytowi króla francuskiego, kardynała Richelieu. Poddało się po ponad 14-miesięcznym oblężeniu. Oblężenie La Rochelle rozsławił Aleksander Dumas w swojej powieści Trzej muszkieterowie.

09. 07 La Rochelle – Le Verdon sur Mer

Po drodze trzeba było przeprawić się promem przez ujście rzeki Garonne do Atlantyku. Długość rzeki to 650 km; źródło w Pirenejach Środkowych; uchodzi do Zatoki Biskajskiej, tworząc wspólnie z Dordogne estuarium zwane Żyronda; żeglowna 190 km od ujścia, dostępna dla statków morskich do Bordeaux.

10.07. Le Verdon sur Mer – Ares

Podziw budzą wielkie wydmy, w tym Wielka wydma Piłata, która jest największą, pod względem objętości piasku i wysokości, wydmą w Europie.Wydma składa się z około 60’000’000 m³ piasku. Rozciąga się na długości 2,7 km (w kierunku północno-południowym) i szerokości 500 m (kierunek wschód-zachód). Ma wysokość 110 m, która stale wzrasta. Wydma również przemieszcza się w tempie 5 m/rok. Wielka wydma Piłata jest jedną z 1500 wydm w tym rejonie Francji.

11.07. Ares – Leon

Jadę bardzo dobrze oznaczonym szlakiem św. Jakuba spotykając coraz więcej pieszych i rowerzystów, których celem jest Santiago. Początki kultu religijnego w Santiago sięgają IX wieku. Ślady pielgrzymek z IX wieku znajdujemy na monetach Karola Wielkiego. Jednak największe nasilenie ruchu pielgrzymkowego przypada na wiek XI–XIV. W wieku XII akt papieski uznał Compostelę za trzecie po Jerozolimie i Rzymie miejsce święte chrześcijaństwa. Wówczas Santiago stało się na równi z Rzymem i Jerozolimą jednym z trzech najważniejszych miejsc pielgrzymkowych zachodniej Europy. Pojawia się nowa terminologia: pątnika udającego się do Santiago zaczyna się nazywać peregrino, tak jak swą nazwę miał pielgrzym udający się do Rzymu (romero) czy Jerozolimy (palmero). Pielgrzymów do grobu apostoła nazywano również kokijardami (od francuskiej nazwy muszli: la coquille). Dzisiaj rowerzystów udających się do Santiago niejeden nazywa „fiksantami”.

Dawniej pielgrzymowanie miało przede wszystkim charakter religijny. W wiekach średnich pielgrzymowano dla umocnienia wiary, odbycia pokuty, spełnienia ślubowania, z prośbą o uzdrowienie lub w celach dziękczynnych. Do Santiago pielgrzymowali m. in. Karol Wielki, św. Franciszek z Asyżu, św. Elżbieta Portugalska, św. Brygida Szwedzka, św. Ignacy Loyola. W XIV wieku, szczytowym okresie popularności trasy, każdego roku przemierzało ten szlak ponad milion osób. O ogromnej roli pielgrzymek po Camino świadczą słowa Johanna Wolfganga von Goethe, który pisał, iż „drogi św. Jakuba ukształtowały Europę”. Po rewolucji francuskiej znaczenie pielgrzymek wyraźnie spadło i dopiero od końca lat 80. XX wieku szlak znowu zaczął przyciągać coraz większą liczbę pielgrzymów z całego świata.

Po wizycie Jana Pawła II w Santiago de Compostela w 1982 r. Rada Europy uznała Drogę św. Jakuba za drogę o szczególnym znaczeniu dla kultury kontynentu i zaapelowała o odtwarzanie i utrzymywanie dawnych szlaków pątniczych. Szlak ten został ogłoszony pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym w październiku 1987 r. oraz wpisany na Listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1993 r. Najczęściej uczęszczanym szlakiem jest Camino Frances (ok. 750 km), który – wbrew nazwie („Szlak francuski”) – w 98 procentach przebiega po terytorium Hiszpanii. Wędrówkę zaczyna się w Saint-Jean-Pied-de-Port we Francji. Po drodze przechodzi się przez słynny wąwóz Roncesvalles, gdzie w roku 778 zginął dzielny rycerz Roland, bohater „Pieśni o Rolandzie”.

12.07 Leon – Irun

Po drodze przejeżdżam przez Bayonne, które skrywa kilka ciekawostek. Jedna, związana ze znaczącymi historię ludzkości wojnami, to pochodzenie noża, znanego we wszystkich armiach świata jako bayonet, czyli bagnet. Inna, choć brana przez badaczy coraz rzadziej pod uwagę jako właściwy trop, to pochodzenie popularnego w Europie sosu. Jako jeden z możliwych pierwowzorów majonezu brano bowiem pod uwagę bayonnaise, sos o wielowiekowej recepturze wywodzący się z okolic Bayonne. Jeszcze inna związana jest ściśle z odległą o ponad dwa tysiące kilometrów Polską, a żyje w polskim języku od czasów napoleońskich do dziś w postaci „sum bajońskich”, które potocznie oznaczają niewyobrażalnie olbrzymie kwoty. Określenie pochodzi od porozumienia podpisanego w Bayonne między Księstwem Warszawskim a Francją, na mocy którego w zamian za przejęcie wierzytelności długów mieszkańców ziem zaboru pruskiego odbitych przez Napoleona i przeistoczonych w Księstwo Warszawskie, Księstwo owo zapłaciło Napoleonowi 20 milionów ówczesnych franków. Bayonne leży w cieniu Pirenejów, które zaczynają jakby wchodzić do Atlantyku. Zaczynają się coraz dłuższe podjazdy i jeszcze większy żar słońca, który nieco łagodzi wiatr od Atlantyku. Połączenie Atlantyku i Pirenejów tworzy piękno, które łagodzi męczące podjazdy i jakby dodaje sił. Na granicznym moście pomiędzy Handaye (Francja) i Irun (Hiszpania) widać francuski napis „Pont Saint Jacques”, a  po drugiej stronie rzeki identyczna tablica „Puente de Santiago”. Za chwilę osiągam centrum hiszpańskiego miasta Irun. Miasto sprawia wrażenie wymarłego, bo jest czas sjesty. Licznik pokazuje 1763 km. TE DEUM LAUDAMUS i prośba, by za rok kontynuować i dotrzeć do grobu Apostoła Jakuba. Już tylko około 1000 km, dużo mniej niż w tym roku i poprzednim, ale trasa będzie zdecydowanie bardziej wymagająca, czego doświadczałem już od Bayonne. Wdzięczności Bogu towarzyszy wielka radość. Każdy kilometr niósł coś nowego. Ze współczuciem patrzyłem na tych, którzy korzystali z hotelowych basenów, a nawet atlantyckich plaż. Ciągle to samo, a na rowerze – ciągle coś nowego i to na każdym kilometrze. Choć to niemożliwe wszystkich chciałoby się posadzić na rower, zwłaszcza moich doktorantów. Mają jednak na to jeszcze czas. Zdecydowana większość spotykanych rowerzystów to ludzie starsi ode mnie. Najczęściej emeryci, którzy pragną, aby podróżą iż życia było CAMINO i nikt tego nie pożałuje. Zaprawdę „Droga ta jest ciężka, ale zarazem cudowna. Odbiera siłę zwracając ją po trzykroć„. Warto zatem być rowerowym fiksantem.

 

 

 

 

 

 

Możliwość wiary dzisiaj

Prawie 200 lat temu francuski filozof Auguste Comte (1798-1857) postawił diagnozę, że w przyszłości pytanie o Boga stanie się pytaniem przestarzałym. Tak jak dzisiaj nikt nie trudzi się podważaniem bóstw homeryckich, podobnie w przyszłości pytanie o Boga przestanie istnieć samo z siebie[1]. O tym, że postawiona przez Comta diagnoza zdaje się współcześnie urzeczywistniać, mogą świadczyć dobrze sprzedające się publikacje czołowych przedstawicieli nowego ateizmu. Termin „nowy ateizm” wiąże się z takimi osobami jak Richard Dawkins, Daniel Dennett, Sam Harris i Christopher Hitchens, do których przylgnęła nazwa „Czterej Jeźdźcy”. Książki owych „czterech jeźdzców” zdobywają nagrody krajowe i międzynarodowe, są reklamowane we wszystkich liczących się czasopismach, w najpopularniejszych talk showach i portalach. Tryumf nowego ateizmu może wśród ludzi wierzących szerzyć przeżycia, które mają pasażerowie tonącego statku. Te przeżycia rodzą pytania: czy wiara ma jeszcze przyszłość?, czy też stała się już przestarzała? Te pytania musi podjąć teologia. Zbiór reprezentatywnych dla myśli Karla Rahnera esejów, opublikowanych przez wydawnictwo Znak w 1965 roku, zatytułowano „O możliwości wiary dzisiaj”[2]. Za pomocą tego tytułu książki Rahnera można postawić aktualny w dobie nowego ateizmu problem: jakie są możliwości wiary dzisiaj?

Za Rahnerem można przyjąć, że słowo „możliwości” implikuje odpowiedź na dwa pytania: jakie widoki na przyszłość ma wiara? i jak może ona zaistnieć dzisiaj? Aby odpowiedzieć na pytanie o przyszłość wiary, trzeba najpierw odpowiedzieć na pytanie o jej aktualne możliwości[3].        Wiara będzie rozumiana przede wszystkim jako fides qua, czyli akt wierzenia lub zaufania. Z wiarą jako fides qua powiązana jest ściśle wiara jako fides quae, czyli to, w co się wierzy lub co się wyznaje. Ufność jest bowiem przylgnięciem do pewnego przesłania z pojmowalną treścią[4]. Tak rozumiana wiara wyraża bycie chrześcijaninem. Słowo credo określa bowiem postawę chrześcijanina wobec rzeczywistości. Dlatego można też powiedzieć, że wiarą jest chrześcijaństwo[5] Próba odpowiedzi na pytanie: jakie są możliwości wiary dzisiaj? będzie odznaczać się perspektywą teologiczną. Teologia zaś ma do czynienia z Bogiem. Jej ostatecznym i właściwym tematem nie jest historia zbawienia, względnie Kościół, ale właśnie Bóg[6]. W teologii wszystko jest rozumiane w odniesieniu do Boga. Teologii nie można uprawiać tak, jakby Boga nie było. Bóg w teologii nie może być hipotezą roboczą, lecz Kimś kto żyje i działa. Wiara jest łaską, która od Niego wychodzi i do Niego prowadzi. W pytaniu: jakie są możliwości wiary dzisiaj? nie chodzi zatem o futurologię lub proroctwo lecz o teologię.Teolog nie jest prorokiem, ani futurologiem, lecz tym, który wszystko stara się zrozumieć w odniesieniu do Boga.

 

1. Współczesny kontekst możliwości wiary

 

Zdaje się, że współczesność przekreśla wszelkie możliwości wiary, bo wszystko przemawia przeciwko niej. Znany prawosławny teolog Paul Evdokimov, zauważył, że: „Stać się dziś ateistą to nie tyle wybierać, jeszcze mniej – negować, ile płynąć z prądem, aby być takim jak wszyscy”[7].  Wystarczy np. iść z prądem subkultury młodzieżowej, aby stać się ateistą. Zwrócił na to uwagę papież Benedykt XVI w czasie swojej pielgrzymki do Polski. Według papieża w subkulturze młodzieżowej „Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych”[8].

Trudne czasy dla wiary zapowiadał już John Henry Newman w kazaniu „Niewiara przyszłości” wygłoszonym 2 października 1873 r. Te trudności, zdające się pozbawiać wiary możliwości, widział Newman w skandalach wywoływanych przez ludzi Kościoła oraz w powszechnym odrzuceniu tzw. „pierwszych zasad”.

Możliwości wiary będą przekreślać skandale wywoływane przez ludzi Kościoła, o których każdy może czytać w gazetach docierających już w czasach Newmana do domów i chat. Zainteresowaniu tymi skandalami sprzyja tkwiąca w człowieku ciekawość zła. Owocem nagłaśnianych przez prasę skandali będzie antypatia do katolicyzmu, a sami katolicy będą wierzyli nie w sposób absolutny lecz prawdopodobny, czyli miejsce pewności wiary zajmie prawdopodobieństwo[9]. Prognoza Newmana współgra z wypowiedzią Rahnera, według którego: „wiarę hamuje i zagraża jej sama wspólnota wierzących”, ponieważ „[…] Kościół jest też grzesznym Kościołem grzeszników, gdyż my, jego członkowie, jesteśmy grzesznikami […]. Grzeszne człowieczeństwo, a więc niedoskonałość, skończoność, krótkowzroczność […] – wszystkie te właściwości ludzkie są też właściwościami ludzi piastujących kościelne urzędy i wszystkich członków Kościoła i znajdują  wyraz – gdyż Bóg to dopuszcza – w tym, czym ten Kościół jest i co robi”[10].

Według Newmanna możliwości wiary zostaną ograniczone również na skutek powszechnego odrzucenia tzw. „pierwszych zasad”, czyli jakby znaków Boga w doświadczeniu prawa moralnego, w następstwie pór roku, w urodzajności ziemi, czy ruchu kosmosu. Dzięki tym „pierwszym zasadom” Apostoł Paweł na areopagu mógł odwołać się do nieznanego Boga (Dz 17, 23), a w Lystrze – do żywego Boga, który daje dobro z nieba (Dz 14, 17). W późniejszych wiekach barbarzyńskie ludy wierzyły w niewidzialną Opatrzność i moralne prawo, co otwierało przed nimi możliwość wiary[11]. W te „pierwsze zasady” uderza współczesny relatywizm.Według Benedykta XVI: „Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny”[12]. Relatywizm można uznać za największą herezję. O ile dawne herezje brały część za całość, o tyle relatywizm uderza niejako za jednym zamachem w cały gmach Credo twierdząc, że nie ma obiektywnej prawdy.

W sumie Newmann zapowiadał sytuację wiary porównywalną z czasami proroka Eliasza, kiedy to nastała powszechna apostazja. Współczesna sytuacja wiary może być jednak ujmowana nie tyle jako apostazja, co amorficzna masa wierzących. Według Evdokimova: „Nie tyle chrześcijanie żyją w ateistycznym świecie, ile ateizm żyje we wnętrzu chrześcijan. W przeciętnym środowisku chrześcijan idea Boga stanowi jądro, wokół którego zbiera się najbardziej gęsta ignoracja”[13]. Kryzysu doświadcza więc sama idea Boga. Trafnie ukazał to Piotr Lorek:

„Dawniej Bóg też miał się dobrze:

  • Świat był odczytywany „magicznie”, każdy z jego elementów od pogody po zdrowie zależał bezpośrednio od działania Boga
  • Ludzie byli święcie przekonani o istnieniu istot niefizycznych – aniołów i, co gorsza, demonów które miały wpływ na ich życie i powodzenie
  • Ludzie wierzyli w istnienie duszy, którą nie dotykała śmierć fizyczna i która była sądzona przez Boga i której groziły wieczne męki piekielne.

Dziś rola Boga staje się znacznie mniejsza:

  • Nauka, ze swoją rygorystyczną metodologią już nie boi opisywać się świata w kategoriach przyczynowo-skutkowych, a rolę Boga w życiu człowieka przejęły meteorologia, kosmologia, medycyna i inne dziedziny wiedzy.  Rola Boga zawęziła się do wnętrza człowieka, ale nawet i tę przestrzeń zaczynają wypełniać takie nauki jak neuropsychologia.
  • Dzięki powtarzalności eksperymentów naukowych, łącznie z rozwojem medycyny, psychiatrii i psychologii ludzie już nie boją się wpływu niewidzialnych istot na ich życie, a niejeden przypadek opętania daje się wyleczyć pigułką
  • Nauka ponadto dostrzegła bezpośrednią zależność między ciałem i duszą człowieka. Ta druga stała się po prostu funkcją pierwszego. Z czasem śmierć stała się nie taka groźna, męki piekielne nieprawdopodobne, a niebiańskie ukojenie nudne”[14].

Opisany kryzys  idei Boga zdaje się przekreślać wszelkie możliwości wiary we współczesnym świecie.

 

2. Teraźniejsze możliwości wiary

 

Pomimo przeciwności wiara ma możliwości zaistnienia w niesprzyjającej teraźniejszości. Aktualne możliwości wiary można odczytać z encykliki Lumen fidei. Tą aktualną możliwością wiary jest Kościół nazwany „matką naszej wiary” (37). Kościół uczy mówić językiem wiary, bo w nim rodzi się wiara ze słuchania, z widzenia i z dotykania.

Gdy chodzi o wiarę rodzącą się ze słuchania, to „Św. Paweł posłuży się formułą, która stała się klasyczna: fides ex auditu – <wiara rodzi się z tego, co się słyszy> (Rz 10, 17)” (Lumen Fidei 29). Dlatego też pierwsi chrześcijanie w obliczu prześladowań proszą w modlitwie: „daj Twoim sługom z całą odwagą głosić Twoje Słowo” (Dz 4, 29). Bóg spełnił tę prośbę i „Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i odważnie głosili Słowo Boga” (Dz 4, 31). Dzisiaj przez wszystkie przypadki odmienia się termin „nowa ewangelizacja”, powołuje się dykasterie i katedry nowej ewangelizacji, a potrzeba tylko jednego – odważnego głoszenia Słowa Bożego na areopagach współczesnego świata. Ze słuchania tego Słowa rodzi się wiara także i dzisiaj.

Wiara rodzi się także z widzenia. Apostołowie „Zobaczyli zmartwychwstałego Jezusa na własne oczy i uwierzyli” (Lumen Fidei 30). O znaczeniu widzenia dla wiary świadczy pośrednio 13 kanon II Soboru Nicejskiego (787): „Krótko mówiąc, zachowujemy nienaruszoną całą przekazaną nam tradycję Kościoła, zarówno pisaną, jak i niepisaną. Jednym z elementów tej tradycji jest malowanie wizerunków na obrazach, w ten sposób, by obraz był zgodny z przekazem podanym przez Ewangelie, aby te wizerunki potwierdzały, że Słowo Boże naprawdę było człowiekiem, a nie wytworem fantazji, i abyśmy mieli z tego korzyść, utwierdzając się w tej wierze”. Obrazy mają służyć wierzy, bo ona rodzi się także z widzenia. Podobną rolę jak obrazy może spełniać piękno wielkich katedr, dostojeństwo liturgii, świętowanie, kształt roku kościelnego. To wszystko jest świadectwem wiary, z którego może zrodzić się wiara.Według Ratzingera „Sposób w jaki wiara zdołała wyrazić się w historii, świadczy o niej samej, świadczy o prawdzie, która za nią stoi[15]

Wiara rodzi się również z dotykania, choć to słowo zdaje się wchodzić na jakiś współczesny indeks zakazanych słów, tworzony nie przez Kościół, ale tych, którzy pojmują wolność jako dowolność. Trudno jednak wyobrazić sobie bezdotykowe chrześcijaństwo na wzór bezdotykowej myjni samochodowej. Lumen Fidei stwierdza bowiem, że „Przez swoje Wcielenie i przyjście do nas Jezus dotknął nas, i dotyka również dzisiaj poprzez sakramenty. W ten sposób, przemieniając nasze serce, pozwolił nam i nadal pozwala rozpoznać Go i wyznawać jako Syna Bożego” (31) Sakramenty są więc przedłużeniem tajemnicy Wcielenia. Poprzez nie Wcielony Syn Boży dotyka ludzi dla wiary i dlatego są one właśnie „sakramentami wiary”. Polski teolog Wacław Schenk jeszcze przed rozpoczęciem II Soboru Watykańskiego uważał, że w teologii potrydenckiej tego aspektu sakramentów nie uwzględniano ze względu na nauczanie Wyznania augsburskiego, że „sakramenty są ustanowione nie tylko znakami rozpoznawczymi wśród ludzi, lecz raczej znakami i świadectwem woli Bożej wobec nas, aby pokrzepiały i utwierdzały wiarę tych, co przystępują do sakramentów” (XIII). Zdaniem Schenka Sobór trydencki nie  potępił powiązania sakramentu z wiarą lecz tylko ekskluzywność formuły solam fidem[16]. Sakramenty są więc sakramentami wiary, co encyklika wyjaśnia np. w odniesieniu do chrztu. „Chrzest zatem przypomina nam, że wiara nie jest dziełem żyjącej w izolacji jednostki, nie jest aktem, którego człowiek może dokonać, licząc tylko na własne siły, ale musi być ona przyjęta poprzez wejście do wspólnoty kościelnej, przekazującej Boży dar” ( Lumen Fidei 41).

To, że wiara rodzi się ze słyszenia, widzenia i dotykania jest konsekwencją tajemnicy wcielenia. Ona pokazuje, że Bóg szanuje strukturę człowieka, którego stworzył. „Relacja z Bogiem, jeśli ma być relacją ludzką, musi być zatem taka, jaki jest sam człowiek”[17]. Ponieważ w życiu człowieka ważną rolę odgrywają zmysły, dlatego wiara związana jest ze zmysłami: wzroku, słuchu i dotyku. To, czego człowiek potrzebuje do codziennego funkcjonowania, stoi również w służbie wiary. Łaska Boża sprawia, że dzięki słyszeniu, widzeniu i dotykaniu rzeczy tego świata stają się czymś więcej niż rzeczami – stają się one jakby przezroczyste względem Boga. Św. Tomasz z Akwinu pisze, że Apostoł „Tomasz co innego widział, a w co innego uwierzył: Widział człowieka, a w Boga uwierzył” (Suma teologiczna II-II, I, 4.). Z widzeniem Apostoła Tomasza było powiązane również słuchanie i dotykanie.Ta jedność widzenia, słuchania i dotykania powiązana jest z wystrojem katolickich świątyń, których centrum stanowi ołtarz słowa Bożego i ołtarz Eucharystii w scenerii obrazów.

Wiara ze słuchania, widzenia i dotykania rodzi się w Kościele, który uczy mówić językiem wiary. Do wielu jednak ludzi nie dociera ta misja Kościoła. Również i oni nie są pozbawieni szansy na wiarę. Znajdują się oni w sytuacji Mędrców prowadzonych przez gwiazdę do Betlejem. Znaki Boże w codziennych doświadczeniach życia, w następstwie pór roku, w urodzajności ziemi i w całym ruchu kosmosu mogą być drogą do wiary. Drogą do wiary jest również otwarcie na miłość. W sumie każde ludzkie doświadczenie może stać się drogą do wiary dzięki Temu, który jest Światłością świata (J 8, 12). On przyjmuje, oświeca i oczyszcza ludzkie doświadczenia czyniąc z nich drogę do wiary. Tym, którzy szukają Boga, ofiaruje On spotkanie z Bogiem na drogach życia (por. Lumen Fidei 35). Drogi ludzkiego życia obfitują więc w to, co można by określić jako preambula fidei. Ona jest przygotowaniem do przyjęcia wiary ze słuchania, widzenia i dotykania.

Encyklika Lumen Fidei pokazuje teraźniejsze możliwości wiary. Może ona rodzić się ze słuchania, widzenia i dotykania.  Przygotowaniem do takiego rodzenia się wiary ze słuchania, widzenia i dotykania są różne doświadczenia ludzkiego życia, które można określić jako  preambula fidei. W obliczu takich możliwości wiary mogłaby dziwić masowość ateizmu. Rahner  jednak uważa, że „pierwsi chrześcijanie nie odnosili bynajmniej samych sukcesów […] Iluż Żydów zdobyto wtedy dla chrześcijaństwa, nie mówiąc już nawet o ogromnej przecież liczbie odstępstw, które miały często miejsce po nawróceniach”[18]. Ponieważ wiarę inicjuje łaska, dlatego wymyka się ona statystykom. „Gdzież bowiem jest napisane, że mamy mieć całe sto procent? To Bóg ma je mieć. I na szczęście ma On litość dla wszystkich, chce skutecznie objąć wszystkich swą łaską”.

 

2. Przyszłe możliwości wiary

 

Aktualne możliwości wiary dają jej przyszłość. Ta przyszłość wiary związana jest przede wszystkim z Bożą opatrznością. Klemens Aleksandryjski uważa, że odrzucenie opatrzności Bożej jest równoznaczne z ateizmem[19]. Opatrzność Boża ze zła wyprowadza dobro, – z upadku człowieka czyni błogosławioną winę, a ze śmierci Jezusa wyprowadza zmartwychwstanie. Misterium paschalne Jezusa, czyli w wąskim znaczeniu Jego przejście przez śmierć do zmartwychwstania, powtarza się z życiu Kościoła. Jest to widoczne i w tym, że krew męczenników staje się posiewem nowych chrześcijan. Nawet prześladowania nie przekreślają możliwości wiary. Według Rahnera: „Nie ma bowiem po prostu sytuacji, która nie mogłaby zawierać jakiejś szansy chrześcijaństwa[20]„. Opatrzność Boża nawet z prześladowań potrafii wyprowadzić wzrost wiary.

Przyszłość wiary leży jednak nie tylko w rękach Bożej opatrzności lecz także w samym człowieku. Jest on przecież obrazem Boga (Rdz 1, 26) i dlatego jego byt jest otwarty na Boga. W konsekwencji pytanie o Boga nigdy nie będzie pytaniem przestarzałym. Przejawia się to paradoksalnie nawet w tym, że człowiek z ateizmu będzie chciał uczynić religię. Filozof i ateista Alain de Botton, autor książki „Religia dla ateistów”, twierdzi, że Dawkins czy Hitchens stworzyli ateizm jako filozofię agresji. Botton natomiast odżegnuje się od takiego podejścia i uważa, że należy docenić Kościoły za ich zarządzanie życiem społecznym i wewnętrznym człowieka. Dlatego też twierdzi, że trzeba stworzyć podobny system wartości i rytuałów dla ateistów. Filozof proponuje budowę w Londynie Świątyni Ateizmu jako odpowiednika chrześcijańskiego kościoła[21]. Z kolei Jürgen Habermas zauważa, że proces sekularyzacji przyniósł człowiekowi nie tylko sukcesy, ale również straty. Do tych strat należy zaliczyć „świadomość, że czegoś brakuje”[22]. Taka „świadomość, że czegoś brakuje” zwraca człowieka ku chrześcijaństwu jako sensownej propozycji, która daje do myślenia i może się okazać jako „a much better story[23]„. W próbie utworzenia religii dla ateistów, czy w świadomości, że czegoś brakuje, można widzieć przyczółki wiary. Teologia powinna wykorzystać te przyczółki i pomóc współczesnemu człowiekowi w drodze do wiary. Jak przypomina   Lumen Fidei: „teologia ma służyć wierze chrześcijan” (36).

Aby teologia służyła wierze, nie może być teologią kontrowersyjną. Newman twierdzi, że teologia, jeśli sama nie jest kontrowersyjna, jest najlepszą bronią w kontrowersjach[24]. Również w kontrowersji ze współczesnym ateizmem teologia powinna służyć wierze. We współczesnym ateizmie można wyróżnić dwa typy: ateizm sceptyczny i ateizm podejrzliwy. Ateizm sceptyczny podważa racjonalność wiary. Natomiast ateizm podejrzliwy podważa motywy wiarygodności. W związku z ateizmem sceptycznym teologia powinna ukazywać racjonalność wiary, a w związku z ateizmem podejrzliwym – ukazywać jej wiarygodność[25]. Tym wyzwaniom ze strony ateizmu sprosta teologia szanująca hermeneutykę ciągłości i będąca „nigdy nie ukończoną wędrówką myślenia ku Chrystusowi w jej ciągle nowych rozbiegach”[26]. Natomiast nie sprosta tym wyzwaniom teologia przekształcająca się w modne ideologie. Taka teologia jest teologią bez teologii, bo więcej ma w niej do powiedzenia modna ideologia niż Bóg.

W sumie przyszłe możliwości wiary związane są z Bożą opatrznością i otwarciem człowieka na Boga, którego źródłem jest obraz Boga w człowieku. Pomocą na drodze współczesnego człowieka do wiary może być teologia.

 

Podsumowanie

 

Na pytanie o aktualne i przyszłe możliwości wiary trzeba odpowiedzieć twierdząco. Możliwości wiary daje Bóg i dlatego wiara ma przyszłość. Ponieważ jednak adresatem łaski wiary  jest człowiek, dlatego wiara zawsze będzie przeżywała kryzys. Ten kryzys jest wynikiem poadamicznej sytuacji człowieka, którą zainaugurowała opcja „być jak Bóg” (Rdz 3, 5). W tej opcji jest źródło wszelkiego ateizmu wszystkich czasów. Dlatego pokusa ateizmu będzie zawsze aktualna i to w stosunku do każdego wierzącego. Nawet mistyk, zanim osiągnie zjednoczenie z Bogiem, w  czasie „nocy ciemnej”, którą przeżywa w swojej duszy, staje na progu ateizmu, ponieważ doświadczenie transcendencji Boga ukazuje mu przepaść pomiędzy ludzkim duchem a misterium wiary. Jednak ateizm też jest zagrożony przez wątpliwości. Myślącego ateistę będzie niepokoiło chociażby pytanie: Który dogmat jest bardziej racjonalny, czy ten ateistyczny, że u podstaw rzeczywistości stoi „ślepy zegarmistrz”?, czy też ten teistyczny mówiący, że u podstaw  rzeczywistości jest Poznanie i Myśl. Sam leader światowego ateizmu – Dawkins, raczej nie jest na sto procent przekonany o dogmacie przypadku, bo czwarty rozdział Boga urojonego nosi tytuł: „Dlaczego niemal na pewno nie ma Boga”[27]. Owo niemal otwiera na wątpliwość, że urojeniem może być dogmat o niepoznającym, niemyślącym i ślepym przypadku, który daje początek rzeczywistości. Ateizm nie udowadnia więc przeciwieństwa wiary. Wierzący nie muszą więc czuć się jak pasażerowie tonącego statku, aż do udowodnienia przeciwieństwa wiary. Nikt jednak takiego dowodu nie przedstawił[28]. Pomimo braku takiego dowodu, wiara zawsze będzie zagrożona. Wierzący mogą znaleźć się w diasporze, bo dawne chrzescijaństwo z rekrutacji zostanie zastąpione chrześcijaństwem z wyboru[29]. Chrześcijaństwo diaspory nie może być jednak chrześcijaństwem okopów lub getta, bo będzie rodziło antyklerykalizm[30]. Ponieważ wiarę zawsze inicjuje łaska, dlatego będzie wymykała się ona wszelkim ludzkim kalkulacjom, bo cudem łaski jest wyprowadzanie dobra nawet ze zła.

 

 

 

 


[1]Zob. J. Ratzinger, Wiara i przyszłość, Kraków 2007, 9.

[2]Zob. K. Rahner, O możliwości wiary dzisiaj, Kraków 1965.

[3]Tamże, 17.

[4]Zob. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Teologia dzisiaj. Perspektywy, zasady i kryteria, Kraków 2012, 21.

[5]Por. J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo, Kraków 2006, 45.

[6]J. Ratzinger, Czym jest teologia?, w: Podstawy wiary – teologia. Kolekcja Communio 6, Poznań 1991, 215.

[7]P. Evdokimov, Szalona miłość Boga, Białystok 2001, 15.

[8]Benedykt XVI, Przemówienie do młodzieży podczas spotkania na krakowskich Błoniach, w: Trwajcie mocni w wierze. Benedykt XVI w Polsce, Kraków 2006, 78.

[9]J. H. Newman, Faith and Prejudice, New York 1956, 113.

[10]K. Rahner, dz. cyt., 31.

[11]J. H. Newman, dz. cyt., 113.

[12] Benedykt XVI, Homilia (Warszawa), w: Trwajcie mocni w wierze, dz. cyt., 47.

[13]P. Evdokimov, dz. cyt., 21.

[14]Wykład wygłoszony we Wrocławiu 29.10.2013 w ramach Dni Reformacji. Piotr Lorek, absolwent University of Glamorgan i University of Wales w Wielkiej Brytani, dziekan Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej we Wrocławiu, biblista, specjalista w zakresie analizy retorycznej Nowego Testamentu.

[15]J. Ratzinger, Wykłady bawarskie z lat 1963-2004, Warszawa 2009, 164.

[16]W. Schenk, Liturgia sakramentów świętych I, Lublin 1962, 11.

[17]J. Ratzinger, Sakrament i misterium, Kraków 2011, 42.

[18]K. Rahner, dz. cyt., 246-247.

[19]Klemens Aleksandryjski, Stromata 6, 122.

[20]K. Rahner, dz. cyt., 258.

[21]Zob. A. de Botton, Religion for atheists: a non-believer`s guide to the uses of religion, New York 2012.

[22]Zob. J. Habermas, Ein Bewusstsein von dem, was fehlt. Über Glauben und Wissen und den Defätismus der modernen Vernunft, w: (red.) K. Wenzel, Die Religionen und die Vernunft. Die Debatte um die Regensburger Vorlesung des Papstes, Freiburg 2007, 47-56.

[23]J. Milbank, Theology and Social Theory. Beyond secular reason, Oxford 1990, 330.

[24]J. H. Newman, dz. cyt., 113.

[25]Zob. A. F. Clamor, Newman and the search for a <via media> between atheism and catholicity, w: John Henry Newman Doctor of the Church, Oxford 2007, 72-75.

[26]Jego Ekscelencja Biskup Świdnicki Ignacy Dec, Jego Eminencja Kardynał Joseph Ratzinger – Jego Świątobliwość papież Benedykt XVI doktor „honoris causa” Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, Świdnica 2005, 73.

[27]R. Dawkins, Bóg urojony, Warszawa 2007, 161.

[28]K. Rahner, dz. cyt. 19.

[29]Tamże, 204-205.

[30]Tamże, 211.

Kazanie na ślubie Magdaleny i Michała Radzionków-Rojca 24 VIII 2013

 

Proponuję, abyśmy w Roku wiary spojrzeli na małżeństwo w świetle wiary. Wiara jest zarówno tym, w co się wierzy lub co się wyznaje, jak i samym aktem wierzenia lub zaufania. Wiarę jako to, w co się wierzy, lub co się wyznaje, nazywa się fides quae. Natomiast wiarę jako akt wierzenia lub zaufania nazywa się fides qua. Spróbujmy zatem odpowiedzieć na dwa pytania:

czym jest małżeństwo w świetle fides quae? oraz czym jest małżeństwo w świetle fides qua?

 

Odpowiedzmy najpierw na pytanie, czym jest małżeństwo w świetle fides quae, czyli tego, w co się wierzy?

To w co wierzymy zawiera się w Credo. Na początku Credo wyznajemy: „Wierzę w jednego Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi„. Już w tym pierwszym zdaniu z Credo zawarta jest prawda wiary o małżeństwie. Bóg stworzył ludzi jako mężczyznę i kobietę dla małżeństwa. To On wymyślił małżeństwo w akcie stworzenia. Z tego względu różni „zawodowi nieprzyjaciele Pana Boga” zwalczają małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety, bo jest on pomysłem Boga.

Bóg wymyślił małżeństwo dla szczęścia ludzi. W Księdze Syracha czytamy: „Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę, liczba jego dni będzie podwójna. Dobra żona radować będzie męża, który osiągnie pełnię wieku w pokoju” (26, 1-2). Echo tych słów można odnaleźć w wypowiedzi bł. Jana Pawła II, która znalazła się w zaproszeniu na dzisiejszą uroczystość: „Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może go uczynić szczęśliwym”. Jednak małżeństwo zostało dotknięte tragedią grzechu pierworodnego. Ponieważ małżeństwo wyszło z samego aktu stworzenia, dlatego grzech pierworodny uderzył w nie w sposób szczególny poddając swojej korupcji. Korupcja grzechu sprawia, że małżeństwo może osiągnąć zaprzeczenie swoich ideałów -zamiast szczęścia dać nieszczęście. Według urodzonej we Wrocławiu Edith Stein, dzisiaj św. Teresy Benedykty od Krzyża: „…w obcowaniu płci owoce grzechu pierworodnego przybierają najstraszniejsze formy: … wzajemną walkę między mężczyznami i kobietami o swoje prawa„. Małżeństwo potrzebuje więc odnowy. Myśl o odnowie małżeństwa zawarta jest w słowach Credo, którymi wyznajemy, że Jezus Chrystus „za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy, i stał się człowiekiem. Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. I zmartwychwstał dnia trzeciego„. Poprzez narodzenie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa dokonała się odnowa całego stworzenia, także i małżeństwa. Według Apostoła Pawła ta odnowa małżeństwa dokonuje się przez to, że miłość Jezusa objawiona na krzyżu staje się wzorem miłości dla małżonków. Aby ten przekraczający ludzkie możliwości ideał mógł być realizowany Chrystus poprzez sakrament wspiera małżonków swoją łaską. Łaska tego sakramentu chce leczyć rany zadane małżeństwu przez korupcję grzechu. Łaska sakramentu małżeństwa nie działa jednak magicznie i nie przywraca automatycznie ideału małżeństwa. Z jednej strony łaska leczy korupcję grzechu, ale z drugiej strony uderzająca w małżeństwo korupcja grzechu jest możliwa tak długo, jak długo człowiek żyje w obecnie doświadczanej i widzialnej rzeczywistości „upadłego świata”. Dopóki trwa ten dotknięty korupcją grzechu świat będzie istniało napięcie pomiędzy rzeczywistością grzechu zainaugurowaną przez pierwszego Adama a łaską leczącą rany grzechu przyniesioną przez Nowego Adama Jezusa Chrystusa. W świetle fides quae, a więc tego w co wierzymy, małżeństwo jest pomysłem Boga dla szczęścia ludzi, poddanym jednak korupcji grzechu pierworodnego i odnowionym przez Chrystusa.

 

Przejdźmy teraz do drugiego pytania, czym z kolei jest małżeństwo w świetle fides qua, czyli aktu wierzenia lub zaufania?

Wiara jest zaufaniem Bogu. To zaufanie Bogu oddają słowa Psalmu 46: „Bóg jest dla nas ucieczką i mocą: łatwo znaleźć u Niego pomoc w trudnościach. Przeto się nie boimy, choćby waliła się ziemia i góry zapadały w otchłań morza„. Młodzieżowy katechizm Youcat stwierdza: „Związek sakramentalny to bardziej poleganie na Bożej pomocy niż na własnych zapasach miłości„. W tym stwierdzeniu zawarta jest myśl o Bożej Opatrzności. Jest to troska Boga o swoje stworzenia, która jednak nie narusza wolności stworzeń. Opatrzność Boża potrafi pisać prosto na krzywych liniach naszego życia, a jeśli dopuszcza zło, to po to, aby wyprowadzić z niego coś lepszego. To Boża Opatrzność może sprawić, że z drogą małżeńskiego życia może być tak jak z drogą do Santiago de Compostella. O tej drodze pielgrzymi mówią: „Droga ta jest ciężka, ale zarazem cudowna. Odbiera siłę zwracając ją po trzykroć„. Małżeństwo również może być ciężkie i zarazem cudowne, odbierać siłę i zarazem zwracać ją po trzykroć. Takiego przeżywania małżeństwa Wam życzę. Niech w Wasze małżeństwo przeżywane w świetle wiary jako fides qua, czyli zaufanie Bogu, będzie wpleciona modlitwa do Boga, który jest dla nas ucieczką i mocą: u którego łatwo znaleźć pomoc w trudnościach. Dlatego ufając Bożej Opatrzności nie lękajcie się, choćby waliła się ziemia i góry zapadały w otchłań morza.