Konteksty mistyki krzeszowskiej
konferencja naukowa
pod patronatem Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk
Krzeszów 25-27 września 2015
ORGANIZATORZY:
Instytut Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego
Instytut Teologii Systematycznej Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu
PIĄTEK 25 września
10.30 Zwiedzanie Bazyliki Wniebowzięcia NMP
14.00 -18.00
Rozpoczęcie Konferencji
prof. dr hab. Andrzej Kozieł (UWr), Krzeszowskie Pocałunki Marii i Pocałunki św. Józefa a ikonografia unio mystica doby baroku
prof. dr hab. Joachim Piecuch (UO), Między mitem a poezją – fenomenologia mistyki krzeszowskiej
prof. dr hab. Leon Miodoński (UWr), Symbolika róży w mistyce krzeszowskiej
mgr Jolanta Malczewska-Kawalec, Iz 6, 1-3 i Pisma Janowe – mistyka spod krzeszowskiej ambony
SOBOTA 26 września
9.00-12.00
dr Erzsébet von Gaál, Die Gottergriffenheit der Seele bei Angelus Silesius
prof dr hab. Jan Krasicki (UWr), „Magnes miłości” i „Bezbarwne morze”. Mistyka istoty i mistyka oblubieńcza Angelusa Silesiusa
prof. dr hab. Maciej Manikowski (UWr), Angelus Silesius a tradycja cysterskiej mistyki oblubieńczej
mgr Agnieszka Łoza (PWT) Mistyczny aspekt teologii krzyża w pieśniach Angelusa Silesiusa
13.00-16.30
prof. dr hab. Bogusław Kochaniewicz (UAM), Pobożność Eufemii z Raciborza w kontekście duchowości dominikańskiej XIV wieku
dr hab. Leszek Kleszcz (UWr), Mistyka jako ćwiczenie duchowe
dr Dominika Jacyk-Manikowska (UWr), Idea kontemplacji na przykładzie malarstwa Michała Willmanna
dr Izabela Marszałak (PG), Willmann rzemieślnik czy mistyk
dr Joel Burnell (EWST), The influence of Theologia Deutsche (German Theology) on Luther, and hence on Protestant spirituality and mysticism
16.30 Zwiedzanie koscioła św. Józefa
NIEDZIELA 27 września
9.00- 11.30
dr Joanna Giel (UWr), O tym jak śpiew jest modlitwą, czyli pieśni Angelusa Silesiusa w „Krzeszowskiej Drodze Krzyżowej”
mgr Krzysztof Wolnica (PWT), „Serce” w pismach Jana Wesleya i „Krzeszowskiej Drodze Krzyżowej”
mgr Paweł Beyga (PWT), Święty Józef mistykiem? Józefologia krzeszowskich obrazów Michała Willmanna
prof. dr hab. Bogdan Ferdek (PWT), Trynitarna mistyka Bernarda Rosy
Krzysztof Wolnica – „Serce” w pismach Jana Wesleya i „Krzeszowskiej Drodze Krzyżowej”
Serce (łac. cor, gr. kardia), jako centralny narząd układu krwionośnego człowieka od zarania dziejów ludzkości ma nie tylko decydujące znaczenie dla fizycznego istnienia człowieka, lecz zajmuje szczególne, centralne miejsce w wierzeniach wszystkich ludów. Także Pismo Święte, zarówno Starego jak i Nowego Testamentu przypisuje sercu znaczenie mistyczne, bowiem istota człowieka wyraża się przede wszystkim poprzez to, co wewnętrzne, niewidoczne, a nie tylko poprzez to, co jest zewnętrzne i widoczne, a równocześnie przemijające pod wpływem czasu jak chociażby uroda.[1] W ujęciu antropologii biblijnej serce jest miejscem rozumnej, świadomej i „wolnej osobowości człowieka”[2], w którym następuję podjęcie dobrowolnej decyzji uznania Jezusa Chrystusa za Pana i Zbawiciela w efekcie, czego ma miejsce spotkanie człowieka z Bogiem. Konsekwencją takiej decyzji jest tajemnicza działalność Boga w sercu człowieka[3], który może „stworzyć serce czyste” (Ps 51,12) i „nowe” usuwając z ciała człowieka „serce kamienne” a więc martwe, dając w zamian „serce mięsiste”, czyli żywe[4] by mogło poprzez wewnętrzny płomień wiary rozpoznać obecność zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa.[5]
Od końca XIII wieku aż do połowy XIX wieku, „na kilkaset lat północna półkula, od Grenlandii i Islandii aż po Alpy, znalazła się w obszarze gwałtownego ochłodzenia”[6], które zostało nazwane „Małą Epoką Lodową”. Problem rozbudzania płomienia wiary w sercu człowieka podczas apogeum „chłodu i głodu” Małej Epoki Lodowej[7] na XVII-wiecznym Śląsku zostanie ukazany poprzez „Krzeszowską drogę Krzyżową”[8] wrocławskiego poety Angelus Silesius (1624–1677) i opat z Krzeszowa Bernard Rosa (1624-1696), co zostanie ukazane w części pierwszej.
W części drugiej na podstawie przemyśleń i modlitw zawartych w niewielkiej publikacji „Módlcie się nieustannie”[9] ks. Jana Wesleya, twórcy przebudzenia duchowego w XVIII-wiecznej zmrożonej Anglii zostanie przedstawione jego doświadczenie „dziwnego rozgrzania serca”.
W części trzeciej zostanie przedstawione to, co wspólne w rozbudzaniu wewnętrznego płomienia wiary w sercu człowieka dla konwertyty z protestantyzmu Angelusa Silesiusa, mistyka Bernarda Rosy (1624 – 1696) i „ewangelickiego katolika”[10] ks. Jana Wesleya (1703 – 1791).
1. „Budzenie serca” przez Angelusa Silesiusa i opata Bernarda Rosę
Angelus Silesius i Bernard Rosa byli równolatkami, lecz pierwszy z nich urodził się w rodzinie protestanckiej (luterańskiej) a drugi w rzymskokatolickiej. W dobie kontrreformacji i starć nie tylko słownych pomiędzy katolicyzmem a protestantyzmem współpraca tych dwóch mistyków wywodzących się z tak różnych tradycji wydawała się niemożliwą.
Johannes Scheffler (1624 – 1677) protestancki mistyk będący pod wpływem pierwszego piszącego w języku niemieckim filozofa i mistyka Jakuba Boehme (1575 – 1624)[11] odczuwając skrępowanie luterańską ortodoksją połowy XVII wieku popada w konflikt z pastorem oleśnickim Christophem Freitagiem, gdy ten nie wyraża zgody na druk jego modlitewnika i pism mistycznych.[12] Odmowa opublikowania „dla oleśnickich dworzan zbioru bożonarodzeniowych modlitw”[13] opartych o działa znanych mistyków[14] doprowadziła w grudniu 1652 roku do odejścia Schefflera ze służby na oleśnickim dworze i jego powrotu do Wrocławia.[15] Bardzo szybko, bo 12 czerwca 1653 roku we wrocławskim kościele pw. św. Macieja Johannes Scheffler składa „wyznanie katolickiej wiary, przyjmując na bierzmowaniu imię Angelus”[16], do którego doda literacki przydomek Silesius. Decyzja o konwersji do Kościoła Rzymskokatolickiego była momentem zwrotnym zarówno w życiu duchowym jak i działalności publicznej Schefflera. Dzięki niej uzyskał w zasadzie nieograniczona możliwość studiowania mistyki oraz publikowania inspirowanych nią pism o charakterze poetyckim.[17] Swoją działalność traktował Angelus Silesius, „jako rodzaj duchowej misji mającej doprowadzić do ostatecznego zbawienia człowieka poprzez duchowe zjednoczenie z Bogiem”.[18]
Bernard Rosa od roku 1660 roku opat klasztoru Cystersów w Krzeszowie, jako wikariusz generalny i wizytator śląskiej prowincji cystersów wprowadził w życie reformy, które pozwoliły „śląskim opactwom na odegranie znaczącej roli w rekatolizacji śląskiej prowincji”.[19] Równocześnie Bernard Rosa był przesiąknięty mistyczną pobożnością ze szczególnym akcentem położonym na „codzienne rozmyślania nad Pasją Chrystusa”[20], a także posiadał talent pisarski, czego świadectwem są liczne modlitewniki o charakterze mistycznym[21] kładącym nacisk na „rozpalającą serce miłość Boga”.[22]
Opat Bernard Rosa i Angelus Silesius spotkali się po raz pierwszy 26 marca 1665 roku w Otmuchowie podczas audiencji u biskupa Sebastiana Rostocka. Kolejne spotkanie śląskich mistyków miało miejsce przy okazji pielgrzymki do sanktuarium maryjnego w Bardzie organizowanej przez krzeszowskiego opata. Kilkudniowy pobyt Silesiusa w Krzeszowie oraz wspólna pielgrzymka zapoczątkowały owocną, siedmioletnią współpracę obu poetów, zakończoną śmiercią wrocławskiego mistyka.[23]
Wyjątkowym owocem współpracy Bernarda Rosy i Angelusa Silesiusa okazała się krzeszowska kalwaria oraz przygotowany na jej potrzeby i przeznaczona dla masowej publiczności „Krzeszowska droga Krzyżowa z pieśniami Angelusa Silesiusa”. Pomysłodawcą wzniesienia w Krzeszowie „Nowej Jerozolimy” był opat Rosa, którego do realizacji tego dzieła zainspirował pobyt w Rzymie, podczas którego pokonał powoli z „zakochanym i zasmuconym sercem”[24] tamtejsza drogę pokutną. Jedenaście lat po pobycie w Rzymie i zapewne w wyniku spotkania z Schefflerem w roku 1772, krzeszowski opat rozpoczyna budowę zespołu 16 kaplic z 32 stacjami. Zapewne Angelus „pełnił rolę inicjatora i doradcy, natomiast obdarzony”[25]talentem organizacyjnym oraz prawie nieograniczonymi zasobami finansowymi „opat Rosa był przede wszystkim realizatorem wspólnie wypracowanych projektów i inicjatyw”[26] skierowanych do szerokich rzesz chrześcijan, aby każdy sobie mógł uświadomić, „Że na krzyżu Jezus ciężkoSkonał”[27] dla zbawienia „wszystkich dusz w sercach swych nad Chrystusem i jego Męką bolejących”.[28]
„Krzeszowska droga Krzyżowa”, w której autorami tekstów są wrocławski mistyk i krzeszowski opat[29] jest przede wszystkim modlitewnikiem pasyjnym zachęca również „współczujące serca” do posługiwania się nią także przez „dusze nieobecne” w Krzeszowie, we „własnej mieszkalnej i wewnętrznej komnacie serca” zgodnie z potrzebą „utworzyć wedle upodobania dzienną, tygodniową, miesięczną lub roczną Drogę Krzyżową, a następnie w każdym miejscu i o każdym czasie (przede wszystkim jednak w czasie Świętego Postu), prawdziwie strapionemu Sercu, Chrystusowi z tej Drogi Bólu współczując, postąpić za nim”.[30]
„Krzeszowska droga Krzyżowa” spajająca w jedną całość 32 stacje oraz rozbudowany modlitewnik zawierający miedzy innymi uczuciowy apel „Budziciela serca” – opata Bernarda Rosy – skierowany do uczestnika, „współczującej duszy ludzkiej” – oraz teksty pieśni o charakterze dialogowym – mistyka Angelusa Silesiusa „opatrzone nutami”[31], prowadzi „współcierpiące serce” od „Pożegnanie Jezusa z Matką” do momentu, gdy zostaje „Jezus do grobu złożony”.
Celem tego wyjątkowego dzieła, w którym zacierają się granice pomiędzy tym, co realne, a tym, co mistyczne[32] jest zrodzenie płomienia wiary w sercu człowieka, poprzez przebycie „z płaczem Drogi Bólu”[33] towarzysząc Jezusowi z Nazaretu „w cierpieniu i radości”.[34] Bowiem Oblubieńca – Chrystusa „Okrutny lęk chwyta”, a Jego „Serce słabnie w trwodze”[35] świadome, że w samotności „Na udręczonym grzbiecie Poniosę grzechy świata”.[36]
To „udręczenie Oblubieńca” powoduje, że w ujęciu Silesiusa, Bóg – Ojciec przemawiając do Syna prosi Go, aby położył „na szale obie (…) kochające serce,
Dobro ludzi, twe bolę, Pot i krew, i cierpienie.”[37]
Bowiem ludzie „Do ciebie wszak należą, Ulituj się nad nimi:
Synu, wdzięczni ci będą Ci biedni ludzie wszyscy.”[38]
Tak oto w pieśni Krzeszowskiego modlitewnika na jednej szali zostaje położony autentyczny, towarzyszący od dnia narodzin każdemu człowiekowi, także Synowi Człowieczemu strach przed bólem i cierpieniem oraz śmiercią. Na drugiej szali zostaje położone przez Ojca przed sercem Syna „dobro wszystkich biednych ludzi”. To wybór, przed jakim stanął Jezus u bram Wielkiego Tygodnia, a który śląscy mistycy odsłaniają w obrazowy sposób przed uczestnikami Krzeszowskiej Pasji, by mogli się oni zbliżyć jak najbardziej do Jezusa i Jego „niewygasłej Miłości” a wtedy ich serce będzie mogło obficie sycić „się jej żarem”.[39] Ten żar Miłości Wszechwiecznej może rozpalić wewnętrzny płomień wiary, nadziei i miłości w sercu pokornego pątnika, jeżeli jak zauważa „Budziciel serca” – opat Rosa – będzie on „patrzył pilnie”[40] na wydarzenia rozgrywające się w Wielki Piątek w Jerozolimie. Na Krzeszowskiej Drodze Krzyżowej może on „przejść” tą drogę, która dla duszy o otwartym sercu zmieni się z „imaginacji” w rzeczywiste doznania i przeżycia.[41] Tylko „szczere” i „wierne”[42] serce może „na koniec”[43] doznać Łaski Jezusa i zostać ocalone „od śmierci, Od bram piekielnych”[44] dzięki temu, że „miły Jezu Chryste, Na krzyżu umarłeś iście”.[45] Lecz dobrowolna śmierć Jezusa na Krzyżu nie jest porażką ani końcem. Choć „wreszcie” nastąpiło rozłączenie „duszy z krwią i sercem”[46] to jednak kończąc Krzeszowska Golgotę przebudzone serce wezwane „do poprawy swojego życia tu i teraz”[47] może śmiało w modlitwie podziękować Bogu, który przez zmartwychwstanie „umiłowanego Syna naszego Pana Jezusa Chrystusa uratowałeś świat”[48] od „grzechu, śmierci, szatana i piekła”[49], a serce kamienne i martwe przemieniłeś mocą Ducha Świętego w serce mięsiste a więc żyjące.
Krzeszowska Księga Pasyjna dzięki płomieniowi wiary, który płonął z łaski Boga sercach Angelusa Silesiusa i Bernarda Rosy poprzez artyzm i bogactwo środków oraz kunszt wykonania pozwalała szerokim rzeszom przybywającym do Krzeszowa oraz tym pozostającym w domach przeżyć wychodząc poza czas i przestrzeń spotkanie z Jezusem Chrystusem. Spotkanie, które w miarę narastania uczestnictwa w Jego drodze męki prowadzącej na Golgotę pozwalało na coraz szersze otwieranie „wewnętrznej komnaty serca”[50] tak by na końcu Krzeszowskiej Jerozolimy doświadczając mistycznego zatarcia miedzy odtworzeniem a uaktualnieniem, które budząc serce człowieka rozniecało w nim płomień wiary. W ten sposób obaj śląscy mistycy zatroszczyli się „o zapewnienie możliwości zbawienia i wiecznego szczęścia szerokim rzeszom chrześcijan”[51], co było także celem działalności XVIII-wiecznego anglikańskiego duchownego, ks. Jana Wesleya.
2. Doświadczenie „dziwnego rozgrzania serca” Jana Wesleya
Ks. Jana Wesley duchowny Kościoła Anglii i twórca ruchu przebudzeniowego wewnątrz tegoż Kościoła, który po jego śmierci stał się niezależną i samodzielną denominacją, przez wiele lat usiłował uzyskać pokój w sercu. Targany ciągłym niepokojem i obawą przed „przyszłym gniewem Bożym” starał się poprzez pobożne życie pokonać wszelki grzech, porzucić wszelkie zło zarówno w słowach jak i w postępowaniu, starając się „czynić tylko dobro”, korzystając jednocześnie ze wszystkich dostępnych „środków łaski i to przy każdej okazji”.[52] Kładł w ten sposób szczególny nacisk na „ideał świętego życia”[53], czyli własnymi silami w oparciu o „ewangelię zasługi” chciał zyskać przychylność Świętego Boga a tym samym gwarancję zbawienia. Jednak „święte” postępowanie nie pozwoliło mu doświadczyć spokojnego serca, które się nie boi śmierci.[54]
Wesley po powrocie z Ameryki pisał w swoim „Dzienniku”: „Popłynąłem do Ameryki nawracać Indian, lecz kto mnie nawróci? Któż uwolni mnie od mego złego, głupiego serca?… Któż mnie wyzwoli z lęku przed śmiercią?”[55] Anglikański duchowny w tym okresie życia czuje się przygnieciony „ciężarem, którego zrzucić nie potrafi; wzdycha do wolności, mocy i miłości”[56], a jednak wciąż jego serce pozostaje pod wpływem strachu przed Świętym Bogiem. Z tych obaw wynikał nieustający lęk przed „przekleństwem wiszącym nad głową”[57], który prowokował pytanie: „Co zrobić, aby ułagodzić gniew Boga?” „Co zrobić, aby nastąpiło zadośćuczynienie za wszystkie grzechy?” „Co zrobić, aby uniknąć gniewu Bożego?”[58]
Odpowiedzi na pytania swego niespokojnego serca, znalazł Jan Wesley podczas spotkania Braci Morawskich, które odbywało się w Londynie, 24 maja 1738 roku. Pisze w dzienniku: „Wieczorem, niezbyt chętnie, poszedłem na spotkanie przy Aldersgate Street, gdzie czytano, napisany przez Lutra, wstęp do Listu do Rzymian. Kwadrans przed dziewiątą, gdy czytano fragment opisujący, jak Bóg zmienia nasze serca dzięki wierze w Chrystusa, poczułem dziwne rozgrzanie serca. Uświadomiłem sobie, że zawierzyłem dla zbawienia samemu Chrystusowi i otrzymałem pewność tego, że On odrzucił moje grzechy, nawet moje, i wybawił mnie od zakonu grzechu i śmierci.”[59]
Tego wieczoru Wesley doświadczył przeżycia, które całkowicie przemieniło jego postrzeganie Boga. W jego sercu zapanował pokój Chrystusowy. W jego sercu nastąpiła radykalna przemiana. To, czemu dotychczas ufał, czyli sprawiedliwości opartej na samym sobie, na zakonie zostało zastąpione przez sprawiedliwość opartą na wierze w moc Krzyża Jezusa Chrystusa, a tym samym jego „życie zorientowane na śmierć”[60] zmieniło się w jednej chwili na „życie do życia”.[61] Doświadczenie „rozgrzania serca”, tak istotne dla jego życia duchowego zdecydowało o powstaniu ruchu przebudzeniowego wewnątrz Kościoła Anglii charakteryzującego się niesłychanym dynamizmem życia chrześcijańskiego, a jednocześnie rygoryzmem moralnym i systematycznością we wszelkim działaniu, które było skierowane do szerokich kręgów ludności Anglii.
Systematyczność działania widać u Wesleya, gdy spojrzy się na jego stosunek do modlitwy. Będąc młodym człowiekiem postanowił „każdy dzień rozpoczynać i kończyć z Bogiem”[62] Od tego momentu aż do śmierci pozostał wierny podjętemu zobowiązaniu i przeznaczał „godzinę każdego ranka i wieczora (…) na modlitwę”[63] Analiza miedzy innymi „Dziennika” Jana Wesleya pozwala stwierdzić, że modlitwa towarzyszyła mu przez całe długie oraz mocno intensywne życie. W oparciu o własne doświadczenia modlitewne, Wesley z napisanych na luźnych kartkach przemyśleń i modlitw tworzy niewielką publikację o znamiennym tytule: „Módlcie się nieustannie”. Książeczka podzielona jest na 52 części i pozwala przez 52 tygodnie roku na niespieszne zastanowienie się nad treścią rozmyślania i sąsiadującej z nim modlitwy. Celem tego zbioru rozmyślań i modlitw było i pozostało do dnia dzisiejszego zachęcenie czytelnika do codziennego czytania jednego zbioru przez tydzień a tym samym do przemyśleń i duchowego rozwoju zarówno osoby wykształconej i jak i górnika z Kingswood.
Ksiądz Jan Wesley w swoim „Dzienniku” ani też innych swoich publikacjach, poza wpisem z 24 maja 1738 roku nie powraca już do przeżycia „dziwnego rozgrzania serca”, jakiego doświadczył przy Aldersgate[64], poza jednym wyjątkiem. Tym interesującym wyjątkiem jest właśnie „modlitewnik” oparty na przeżyciach duchowych i rozterkach serca „Módlcie się nieustannie”[65], gdzie wyznaje:
„Całkowiciem oczyszczony, (…)
Z grzechu i lęku, winy i wstydu.
Panie, wierzę, że Twa cenna krew, (…)
Za mnie i za moją duszę także była przelana.”[66]
Powyższe słowa są wyznaniem niezachwianej wiary w zbawczą moc ofiary złożonej przez Syna Bożego na Golgocie. I równocześnie wskazują na pokój Chrystusowy, który panuje w sercu autora. Świadomego jednak, że nic nie jest dane raz na zawsze, dlatego towarzysząca im modlitwa kończy się jednoznaczną prośbą: „świadectwo Twej przebaczającej miłości niech na zawsze pozostanie w sercach naszych. Amen.”[67]
Bowiem jak zauważa Wesley „zanim człowiek narodzi się na nowo dla Boga, z duchowego punktu widzenia ma oczy, ale nie widzi; ma uszy, ale nie słyszy. (…) Jednakże z chwilą duchowego przebudzenia i ponownych narodzin w Chrystusie następuje w człowieku całkowita zmiana. Otwierają się oczy jego serca, widzi światło Bożej chwały”[68], doświadcza „rozgrzania serca” i wtedy słyszy „głos Boga, mówiący: Ufaj, odpuszczone są grzechy twoje”.[69] Bowiem tylko w Jezusie Chrystusie jest „pełnia wszystkiego” i tylko „z Jego pełni” człowiek może czerpać „łaskę z łaski; łaskę przebaczenia naszych grzechów i przezwyciężenia naszych niegodziwości; łaskę ku usprawiedliwieniu i ku uświęceniu dusz”.[70] „Łaska z łaski” pozwala by człowiek stał się dzieckiem Bożym, dziedzicem Królestwa i był pewny, że został doprowadzony „do wspaniałej wolności synów Bożych”.[71]
Wesley zauważa, że „nasze serca, stworzone przez Boga i dla Boga, nie osiągną szczęścia, dopóki w Bogu nie znajdą odpocznienia”.[72] Po raz pierwszy „nasze serca” są „stworzone przez Boga” fizycznie w momencie kształtowania się ciała[73], a po raz drugi poprzez nawrócenie, radykalny zwrot ku Bogu, „nasze serca” są przez Niego „stwarzane” od strony duchowej, gdy z łaski otrzymują „wewnętrzny płomień” wiary, nadziei i miłości. Jest to „przeżycie, które przemienia ziemskie, zmysłowe, szatańskie usposobienie w usposobienie, jakie byto w Jezusie Chrystusie”.[74]
Człowiek, który doświadczył trwałego „rozgrzania serca” i posiada „usposobienie, jakie byto w Jezusie Chrystusie” ze spokojem oczekuje w „każdej chwili oderwania od ziemskich spraw”[75], a jego serce – zauważa Wesley – „pokornie oczekuje Twego wezwania”[76] z ziemskiej doczesności do błogosławionej wieczności.
Ksiądz Jan Wesley w początkowym okresie swojego życia odczuwał ciągły niepokój w sercu i realny lek przed przyszłym gniewem Bożym. Gniew Boga starał się ułagodzić poprzez „święte” postępowanie w oparciu o ewangelię własnej zasługi. Przeżycie „dziwnego rozgrzania serca”, jakiego doznał w kaplicy Braci Morawskich przy Aldersgate w Londynie całkowicie odmieniło jego spojrzenie na Boga, który przestał być surowym Sędzią a stal się kochającym Ojcem. Serce Wesleya rozpalił „wewnętrzny płomień” i wtedy „przeszedł od wiary wirtualnej do prawdziwej”[77], odczuwając „w swoim sercu cudowne działanie Ducha Bożego”[78] i do końca swoich dni dzieląc się swoją wiarą z anglikami będącymi daleko od Boga, był pewny tego, że: „zaufałem Chrystusowi, wyłącznie Chrystusowi ze względu na zbawienie, że Chrystus zabrał moje grzechy, nawet moje, i ocalił mnie od (…) śmierci”.[79]
3. Wspólny cel: „przebudzone” i „rozgrzane serce”
Johannes Scheffler podczas studiów medycznych w Holandii miał okazję do zapoznania się z pismami Jacoba Boehme, który zmarł w tym samym roku, w którym na świat przyszli Angelus Silesius i Bernard Rosa. Pisma mistyka ze Zgorzelca wywarły na młodym protestancie tak duży wpływ, że „bardzo szybko nawiązał kontakty ze śląskimi zwolennikami mistycznych koncepcji Boehmego”.[80] Co więcej, „spotkanie” Schefflera z ewangelickim mistykiem, który nie zawsze w swoich pismach trzymał się „ortodoksji luterańskiej” odcisnęło swoje niezatarte piętno na całym jego życiu. Jedenaście lat po swojej konwersji, Silesius pisze retrospektywnie o dziełach Boehmego: „w Holandii różnorakie do rak wpadają (…), stały się główna przyczyną, że doszedłem do poznania prawdy i wstąpiłem do Kościoła katolickiego”.[81]
Zapewne, jeżeli nie w inny sposób, to poprzez Angelusa Silesiusa, opat Bernard Rosa zapoznał się z przemyśleniami i wizjami Jacoba Boehme, a w ten sposób także z teologią protestancką, którą Angelus poznał w młodości. Myśl protestancka w ten sposób mogła mieć pewien wpływ na opata z Krzeszowa.
Także Jan Wesley, co najmniej w sposób pośredni zapoznał się z mistyczną myślą Boehmego, gdy w roku 1726 został w Oxfordzie wykładowcą z tytułem Fellow of Lincoln College. W tym okresie jego uwagę przyciągały „budujące” pisma religijne (zawsze dużo czytał), a szczególny wpływ wywarły książki „A Serious Cali”, „The spirit of prayer” i „The spirit of love”, których autorem był William Law (1686 – 1761).[82] Duży wpływ na pisma Lawa, którego „prace na tematy teologii i pobożności były znakomite”[83], wywarły „teozoficzne poglądy niemieckiego mistyka Jakuba Boehme”.[84] Law pod wpływem mistyka ze Zgorzelca „kładł nacisk na konieczność właściwego wewnętrznego doświadczenia i rozwoju”[85] duchowego chrześcijanina. Jego mistyka „jest zasadniczo teologią serca”.[86] Dzięki lekturze pism Williama Lawa, Jan Wesley uświadomił sobie, że prawdziwe życie chrześcijanina polega na poświęceniu się „całego człowieka w imię miłości do Boga i bliźniego”.[87]
Drugim autorem, który zachęcił Wesleya do pogłębienia życia duchowego był Tomasz a Kempis i jego książka „Naśladowanie Chrystusa”, która znana była także Bernardowi Rosie, bowiem to z a inicjatywy krzeszowskiego opata w 1679 roku ukazało się jej pierwsze wydanie na Śląsku.[88] Pod wpływem tej lektury anglikański duchowny zaczął zastanawiać się nad stanem swojego serca i nad swoją więzią z Jezusem Chrystusem.[89] Przemyślenia pozwoliły mu stwierdzić, że Tomasz a Kempis i William Law „przekonali mnie o tym, że jest niemożliwością, aby być chrześcijaninem tylko w połowie. Zdecydowałem, przez Jego łaskę, że będę całkowicie poświęcony Bogu”[90] Jednocześnie Wesley odrzuca pozostawanie „w milczącej kontemplacji, jak nauczali tego mistycy na czele z Williamem Law”[91] na rzecz realizowania w aktywnym życiu wiary poprzez budzenie wiary w sercach i praktyczną realizację w czynnej miłości.
Poza milczącą kontemplację mistyków wyszli także Angelus Silesius i Bernard Rosa. Opat – mistyk nie zamknął się w murach klasztoru będąc jeszcze w opatem klasztoru cystersów w Henrykowie zaczął organizować piesze pielgrzymki ludu śląskiego. Pierwsza „uroczysta pielgrzymka do sanktuarium maryjnego w Bardzie”[92] wyruszyła z Henrykowa 2 lipca 1655 roku.[93] W ten sposób żarliwa mistyczną pobożność Rosy została połączona z konkretnym działaniem – w tym wypadku pielgrzymką, której celem było obudzenie serca „niegotowego do pokuty” by zostało „pobudzone do żalu za grzechy”.[94]
Przejście od „mistycznej drogi poznania prawdy”[95] do konkretnej pomocy duchowej ludzkim sercom znalazło pełne rozwiniecie w Krzeszowskiej Księdze Pasyjnej, która łączyła mistyczne teksty z pielgrzymką w jeden spójny obraz, przez który podążający na Golgotę Jezus z Nazaretu mówi: „rozważcie, Czym mój krzyż się dla was staje”.[96]
W ruchu pielgrzymkowym oraz w Krzeszowskiej Jerozolimie zmienił się w sposób radykalny „przede wszystkim dotąd wybitnie elitarny charakter mistycznego doświadczenia”.[97] Umożliwiając poprzez obrazy, ale także utwory pisane a zwłaszcza poprzez Krzeszowską Księgę Pasyjną dostęp do mistyki „także niewykształconym czytelnikom”.[98] Ten nowy typ mistycznej pobożności, został skierowany do „przedstawicieli wszystkich stanów ówczesnego społeczeństwa i dostosowany do możliwości intelektualnych przeciętnego chrześcijanina”.[99] Uczestniczenie w Pasji Chrystusa ukazanej w Krzeszowskich kościołach i stacjach otwierało przed każdym możliwość przyłączenia się do tego mistycznego wydarzenia i mogło prowadzić do pragnienia „osiągnięcia stanu »całkowitej przemiany swej nicości w Chrystusie« ”[100] i stało się podstawowym sposobem walki „o ostateczne zbawienie człowieka”.[101] Wspólne dzieło obu mistyków krzeszowskich dla „tysięcy wiernych wywodzących się ze wszystkich stanów ówczesnego społeczeństwa” stwarzało „możliwość podążania mistyczną drogą duchowego samodoskonalenia”.[102] W ten sposób Angelus Silesius i Bernard Rosa zadbali o „zapewnienie możliwości zbawienia i wiecznego szczęścia szerokim rzeszom chrześcijan”[103], które miały szansę uświadomienia sobie, że to pątników „grzechy są przyczyną”[104] śmierci Jezusa na Krzyżu. Bowiem „poszczególne sceny Maki Pańskiej (…) miały trafić prosto do serca Duszy chrześcijanina, niosąc mu nieodparta oblubieńczą miłość do Chrystusa”.[105] W ten sposób krzeszowski opat i „dawny lekarz oleśnickiego księcia” stali się lekarzami „dusz śląskich chrześcijan”.[106]
Także ks. Jan Wesley po przeżyciu doświadczenia „rozgrzania serca” rozpoczął głoszenie kazań o zbawieniu z łaski przez wiarę anglikom wywodzącym się ze wszystkich stanów. Stwierdza, że: „Bóg w Piśmie Świętym nakazuje mi, bym w miarę moich możliwości pouczał ignorantów, nawracał grzeszników, utwierdzał prawych. (…) Cały świat postrzegam, jako moją parafię, a rozumiem to tak: gdziekolwiek się znajdę, uważam za swoje prawo i obowiązek głosić zbawienie tym, którzy zechcą mnie słuchać. To jest zadanie, do którego powołał mnie Bóg”.[107] Początkowo Wesley nie był w stanie „dopuścić do siebie myśli o tym dziwnym głoszeniu kazań na polu”[108] uważając „zbawianie dusz niemalże za grzech, o ile nie odbywało się ono w obrębie murów kościelnych”.[109] Lecz gdy zamknięto przed nim drzwi kościołów, nie mając innej możliwości zwiastował Ewangelie łaski na polach, ulicach, rynkach miast… Głosił kazania do elit, ale także do górników z Kingswood, którzy byli znani „z tego, że nie boją się Boga i nic nie robią sobie z ludzi, nic nie wiedzą o Bogu i bardziej niż ludzkie istoty przypominają dzikie bestie; ludziach niepotrzebujących pouczeń i nawet niechcących o nich słyszeć”.[110] Pod wpływem kazań twórcy ruchu metodystycznego „w Kingswood nie rozlegają się już przekleństwa i bluźnierstwa, nie jest już pełne pijaństwa, nieczystości i podłych rozrywek, które do nich prowadzą. Nie jest już dłużej miejscem waśni i bijatyk, wrzasków i wzajemnych pretensji, złości i zawiści. Zamiast tego panuje tam pokój i miłość. Ludzie stali się łagodni, uprzejmi, uczynni”.[111] Pod wpływem Ewangelii głoszonej w prosty sposób górnicy – i nie tylko oni – stali się ludźmi o skruszonych sercach, którzy doświadczyli totalnej przemiany. Było „to przeżycie, które przemienia ziemskie, zmysłowe, szatańskie usposobienie w usposobienie, jakie byto w Jezusie Chrystusie”.[112] W wyniku tego przeżycia serce zostaje „uwolnione od ziemskich spraw, gdy znajdzie oparcie”[113] w Bogu, który mocą Ducha Świętego przemienia w jednym momencie „ducha strachu, przerażenia i rozpaczy w ducha miłości, radości i pokoju”.[114]
Angelusa Silesiusa, Bernarda Rosę i Jana Wesleya łączy bezpośrednia lub pośrednia znajomość pism mistycznych Jacoba Boehme i Tomasze a Kempis. Wspólne dla trzech duchownych jest tez przejście od mistycznej drogi do konkretnej i realnej pomocy duchowej ludzkim sercom szukającym zbawienia.. Silesius i Rosa starali się doprowadzić do rozbudzania wewnętrznego płomienia wiary w sercu człowieka poprzez pielgrzymki do sanktuarium maryjnego w Bardzie oraz Krzeszowską Golgotę. Natomiast Wesley wzywał do przemiany serc w swoich kazaniach skierowanych do wszystkich warstw społecznych, które wygłaszał nie tylko w murach kościołów, lecz także na polach, placach, rynkach miast.
Zakończenie
Angelus Silesius i Bernard Rosa starali się rozbudzić płomień wiary poprzez ruch pielgrzymkowy oraz Krzeszowską Golgotę, której centralnym elementem ustala się Krzeszowska Księga Pasyjna pozwalająca szerokim rzeszom przybywającym do Krzeszowa pątnikom oraz tym, którzy pozostali w domach przeżyć wychodząc poza czas i przestrzeń spotkanie z Jezusem Chrystusem. To mistyczne spotkanie w myśl twórców Kalwarii Krzeszowskiej miało prowadzić do rozniecenia płomienia wiary w sercu człowieka. W ten sposób dwaj śląscy mistycy zatroszczyli się stan duchowy szerokich rzesz chrześcijan starając ich się zaprowadzić pod Krzyż Chrystusa by w nim mogli znaleźć zbawienie.
Ksiądz Jan Wesley, który w początkowym okresie swojego życia odczuwał ciągły lęk w sercu przed przyszłym gniewem Bożym, dzięki przeżyciu przy Aldersgate w Londynie „dziwnego rozgrzania serca” całkowicie odmienił swoje postrzeganie Boga, który od tego momentu stał się dla niego kochającym Ojcem. Serce Wesleya rozpalił wewnętrzny płomień pewności bycia dzieckiem Bożym i dziedzicem Królestwa Bożego.
Trzech bohaterów powyższego tekstu łączy bezpośrednia lub pośrednia znajomość pism Jacoba Boehme i Tomasze a Kempis. Angelus Silesius, Bernard Rosa i Jan Wesley potrafili przejść od mistycyzmu do realnej pomocy duchowej ludzkim sercom szukającym zbawienia. Silesius i Rosa rozbudzali w sercach ludności Śląska płomień wiary poprzez pielgrzymki do sanktuarium maryjnego w Bardzie oraz Krzeszowską Golgotę. Wesley zaś wzywał do przemiany serc poprzez kazania, które wygłaszał nie tylko w murach kościołów, lecz także na polach, placach, rynkach miast.
Niniejsza praca nie wyczerpała w całości problemu „serca” w pismach Jana Wesleya i „Krzeszowskiej Drodze Krzyżowej” z powodu z góry przyjętych rozmiarów czasowych obowiązujących na konferencjach naukowych.
Interesującym problemem, który można byłoby rozwiązać w przyszłości jest szersze zastanowienie się nad wpływem myśli protestanckiej Jacoba Boehme i zapewne nie tylko jego na Angelusa Silesiusa a przez niego na krzeszowskiego opata Bernarda Rosę.
[1] Zob. Serce, w: Manfred Burker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, Poznań, 1989, s. 209.
[2] Serce, w: Słownik teologii biblijnej, s. 871.
[4] Zob. Ez 11,19; 36,26.
[5] Zob. Łk 24,32; Rz 5,5; Serce, w: Słownik…, dz. cyt., s. 873.
[6] Przemek Berg, Zimna Europa – zagadka Epoki Lodowej rozwiązana. 500 lat mrozów, POLITYKA.PL, http://www.polityka.pl/nauka/natura/1564695,1,klimat-ziemski-a-kosmos.read”>http://www.polityka.pl/nauka/natura/1524131,1,zimna-europa–zagadka-epoki-lodowej-rozwiazana.read?backTo=http://www.polityka.pl/nauka/natura/1564695,1,klimat-ziemski-a-kosmos.read, dostęp z 10 lutego 2012.
[8] Krzeszowska droga Krzyżowa z pieśniami Angelusa Silesiusa (Anioła Ślązaka), Red. Bernard Rosa, Warszawa, 2013. Dalej: KDK.
[9] John Wesley, Módlcie się nieustannie, Warszawa, 1999.
[10] Albert Outler, Teologia w tradycji Wesleyańskiej, w: Methodos, Rok III i IV, Warszawa, 2004-2005, s. 151
[11] Andrzej Migda, Mistycyzm pentakostalny w Polsce, Kraków, 2013, s. 141-147
[12] Zob. Tamże, s. 145 i przypis 215
[13] Andrzej Kozieł, Angelus Silesius, Bernard Rosa i Michael Wilimann, czyli sztuka i mistyka na Śląsku, w czasach baroku, Wrocław, 2006, s. 70
[23] Zob. Tamże, s. 63 i przypis 3.
[28] KDK, za Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 172
[29] Zob. Andrzej Lam, Krzeszowska Księga Pasyjna, w: KDK, s. 521
[31] Zob. Andrzej Lam, Krzeszowska…, dz. cyt., s. 509
[41] Zob. Andrzej Lam, Krzeszowska…, dz. cyt., s. 512
[42] KDK, zw. 5 i 6, s. 419
[47] Andrzej Lam, Krzeszowska…, dz. cyt., s. 512
[51] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 83
[53] Albert Outler, Teologia w tradycji …, dz. cyt., s. 183
[55] Z dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/5, s.10
[57] Jan Wesley, Kazanie siódme – Droga do Królestwa, w: Jan Wesley, Poucz mnie o tym czego nie wiem. Zbiór kazań, Warszawa, 2001, s. 79
[59] Z Dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/7-8, s. 13
[60] Albert Outler, Ewangelizacja w duchu Wesleańskim, w: Methodos, Rok III i IV, Warszawa, 2004-2005, s. 73
[62] Edward Puślecki, Zwrotne momenty w życiu Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1988/5, s. 13.
[63] John Wesley, Módlcie…, dz. cyt., s. 4
[64] Zob. Albert C. Outler, Doświadczenie Aldersgate, Pielgrzym Polski, 1982/5, s. 9
[65] Zob. John Wesley, Módlcie…, dz. cyt., s. 56
[74] John Wesley, Módlcie…, dz. cyt., s. 36
[77] Ogień który zapalił świat, Pielgrzym Polski, 2004/11, s. 12
[78] John Wesley, Módlcie…, dz. cyt., s. 8
[79] Jan Wesley, Dziennik, I, p. 125, w: Albert Outler, Teologia w tradycji …, dz. cyt., s. 150
[80] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 66
[81] Johannes Scheffler 1664B, s. 9, za Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 66
[82] Zob. Paul Lambourne Higgins, Jan Wesley – duchowe świadectwo, Pielgrzym Polski, 1983/12, s. 6
[87] Ogień…, dz. cyt., s. 10
[88] Zob. Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 86
[89] Zob. Edward Puślecki, Jan Wesley jako duszpasterz po swoim nawróceniu, Pielgrzym Polski, 1979/3, s. 53
[90] Ogień…, dz. cyt.,, s. 10
[91] Martin Schmidt, Jan Wesley jako duszpasterz (3), Pielgrzym Polski, 2011/5-6, s. 17
[92] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 79
[95] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 66
[97] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 89
[100] Biografia Rosy, s. 24, za Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 78
[101] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 75
[105] Andrzej Kozieł, Angelus…, dz. cyt., s. 110
[107] Z Dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/10, s. 8
[108] Z Dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/9, s. 6.
[109] Z Dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/9, s. 6.
[110] Z Dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/12, s. 8
[112] John Wesley, Módlcie…, dz. cyt., s. 36
[114] Z Dziennika Jana Wesleya, Pielgrzym Polski, 1998/10, s. 7
Paweł Beyga– Święty Józef jako mistyk w świetle współczesnych definicji mistyki Edyty Stein i Louis Bouyer.
Krzeszowskie opactwo to Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, której cudowny obraz znajduje się w bazylice. Drugą bardzo ważną postacią obecną na tym miejscu jest święty Józef uwieczniony na siedemnastowiecznych freskach Michała Willmanna zwanego „śląskim Rafaelem”. Obrazy znajdujące się w krzeszowskim kościele świętego Józefa ukazują Patrona tej świątyni nie tylko w scenach znanych z przekazów ewangelicznych, ale także w tych, których należałoby szukać w apokryfach lub pobożnej tradycji. Do nich można zaliczyć ukazanie klęczącego przed Maryją Józefa przepraszającego za swoją niewiarę w Jej dziewicze macierzyństwo, adorację nowonarodzonego w Betlejem Jezusa, odpoczynek Świętej Rodziny w drodze do Egiptu czy śmierć Józefa. Michał Willmann nie ograniczył się jednak do przedstawienia jedynie scen z ziemskiego życia Opiekuna Jezusa, ale pozwala oglądającym jego freski spoglądać za zasłonę wieczności, w której Józef przebywa w otchłani, otrzymuje wieniec chwały od Chrystusa i cieszy się oglądaniem Boga. Wymowa obrazów poświęconych świętemu Józefowi staje się klarowna w kontekście siedemnastego stulecia nazywanego „złotym wiekiem” kultu Oblubieńca Maryi.
Wszelkie informacje na temat świętego Józefa w Piśmie Świętym sprowadzają się do czterech stwierdzeń. Po pierwsze Józef to małżonek Maryi Dziewicy, a z tego związku wypływają Jego wszystkie przywileje. Następnie Józef był uważany za ojca Jezusa, który stał się człowiekiem nie za sprawą mężczyzny, ale poprzez szczególne działanie Ducha Świętego. Kolejno był On cieślą i opiekunem domu w Nazarecie. Wreszcie Józef miał być obdarzony wszelkimi cnotami, jako mąż sprawiedliwy. Pismo Święte ukazuje zatem Józefa w tych czterech odsłonach. Wartym zaznaczenia jest fakt, że rola Józefa ukazana w genealogii Mateusza sprowadza się do nadania Jezusowi legalnej przynależności do rodu Dawida.
Celem niniejszego wystąpienia będzie próba znalezienia odpowiedzi na następujący problem: czy świętego Józefa można nazwać mistykiem oraz co przemawia za tym? Temu problemowi będzie podporządkowana struktura wystąpienia, która zawiera się w trzech punktach. Na początku zostaną zaprezentowane definicje mistyki dwóch przedstawicieli współczesnej myśli teologicznej: Edyty Stein oraz Louisa Bouyera. Kolejno przedstawię wybrane sceny z ziemskiego życia Józefa. W ostatniej części przyjrzę się Józefowi na krzeszowskich obrazach u progu wieczności i w chwale. We wszystkich tych punktach będę szukał odpowiedzi na postawiony problem.
Pomoc w naukowych poszukiwaniach będą stanowić przede wszystkim krzeszowskie freski Michała Willmanna, ale także wszystko to z czego czerpie józefologia, czyli Pismo Święte, Tradycja oraz sensus fidei Kościoła. Niezwykle intersująca w tym kontekście jest również teologia świętego Józefa wypracowana przez cysterskiego opata Bernarda Rosę.
Mistyka według Edyty Stein i Louis Boyera
Pytając o to czym jest mistyka przed oczami stają postacie wielkich mistrzów duchowych, którzy doświadczyli w swoim życiu szczególnego działania Boga. Do nich można zaliczyć takie osoby jak Hildegardę z Bingen, Jana od Krzyża, Teresę z Avilla czy Annę Katarzynę Emmerich. Sprecyzowania domaga się jednak samo pojęcie mistyka. Należy się z nim obchodzić bardzo ostrożnie i z dużą znajomością rzeczy.
Louis Bouyer – żyjący w XX wieku francuski konwertyta z chrześcijaństwa ewangelickiego na katolicyzm, eklezjolog, promotor ruchu liturgicznego oraz specjalista od życia duchowego, w 1949 roku wykazał, że słowo „mistyka” pochodzi ze świata chrześcijańskiego. W środowisku greckim nie używano tego wyrażenia, a nawet prawie nie znano przymiotnika „mystikos”. Jeśli był on używany to nie określał on żadnego doświadczenia religijnego, ale ryt religijny w zewnętrznej postaci. Dopiero chrześcijaństwo wprowadziło to słowo do teologii. Louis Bouyer stwierdza, że „w terminologii chrześcijańskiej mystykos (ukryte) jest coś, co ma związek z tajemnicą miłości Bożej do nas, z miłością, która objawiła się i stała się nam dostępna w Chrystusie”.
Ten związek miłości Boga do człowieka przejawia się we wzajemnym zjednoczeniu. Edyta Stein – wrocławianka, nawrócona z judaizmu na katolicyzm, filozof i wreszcie męczennica, badając mistykę w ujęciu Jana od Krzyża oraz Teresy z Avilla wyróżniła trzy stopnie zjednoczenia duszy z Bogiem. Pierwszy to istotowe zamieszkiwanie Boga we wszystkich rzeczach stworzonych, przez co utrzymuje je w bycie. To ujęcie bliskie jest teologii Tomasza z Akwinu, który upatrywał istnienia wszystkich rzeczy stworzonych w istnieniu Boga. Drugi stopień zjednoczenia z Bogiem to zamieszkiwanie w duszy przez łaskę. Edyta Stein zaznacza, że zamieszkiwanie przez łaskę możliwe jest jedynie u istot osobowo-duchowych, ponieważ wymaga dobrowolnego przyjęcia łaski uświęcającej. Bóg zatem nie może zjednoczyć się z duszą, która trwa w stanie grzechu. Każde złamanie prawa Bożego jest odwróceniem się od Prawodawcy z równoczesnym odrzuceniem Jego łaski. Trzeci stopień zjednoczenia to „przekształcające i przebóstwiające zjednoczenie w doskonałej miłości”. Ten stan nazywany jest mistyką i osiągany jest jedynie poprzez współpracę człowieka z łaską. Dusza musi być wolna od jakiegokolwiek innego bytu, wolna od wszystkich innych i od samej siebie. Edyta Stein zaznacza, że także ten stan jest zarezerwowany jedynie dla bytów osobowych, ponieważ Bóg jako Osoba może wejść tylko tam, gdzie mu osobowo otwarto.
Wrocławska filozof i teolog zauważa, że Jan od Krzyża mówiąc o zjednoczeniu z Bogiem, w kontekście dwóch ostatnich jego stopni, dokonał pewnego rozróżnienia. Utrzymane jest ono w symbolice miłości zakochanych osób, którymi w tym kontekście są Bóg i człowiek. Zjednoczenie przez łaskę, czyli drugi stopień, porównany jest do „zaręczyn”. Jest to jakby obietnica i szansa na osiągnięcie doskonalszej, czyli mistycznej relacji z Bogiem. Potrzebna jest tutaj zgodność, a nawet utożsamienie woli ludzkiej z wolą Bożą. Maksymilian Kolbe mówił wręcz, że „wola człowieka musi równać się woli Bożej (w=W)”. Mistyczna relacja to „zaślubiny”, czyli „bezgraniczne, wzajemne oddanie i zjednoczenie”. Obraz zaręczonych i małżonków posłużył Janowi od Krzyża do zobrazowania więzi, która może łączyć duszę ludzką z Bogiem. W kontekście badań Edyty Stein nad mistyką dwóch karmelitańskich świętych nie pojawiają się tak charakterystyczne wizje, szczególne dary czy charyzmaty, które kojarzone są powszechnie z pojęciem mistyki.
Louis Bouyer zajmujący się życiem wewnętrznym, mówiąc o naturze doświadczenia mistycznego również zaznacza, że „ani widzenia, ani ekstazy, ani zachwyty, ani żadne inne przeżycia tego rodzaju nie stanowią integralnego elementu mistyki”. Wynika z tego, iż spoglądanie na mistykę tylko przez pryzmat nadnaturalnych zjawisk stanowi jej redukcję. Na najwyższych szczytach zjednoczenia z Bogiem dostępnych w doczesności, czyli w „zaślubinach duchowych” przywołane zjawiska w ogóle mogą nie występować.
Ten francuski jezuita definiuje mistykę jako najgłębsze, jakie możemy osiągnąć na ziemi dzięki łasce, przyjęcie do siebie prawd Ewangelii, rzeczywistości życia sakramentalnego, które chrześcijanin otrzymuje przez wiarę i przyswaja sobie przez miłość. Louis Bouyer zwraca uwagę na życie sakramentalne, które było nie dość podkreślane w mistyce hiszpańskich mistrzów duchowych takich jak Jan od Krzyża czy Teresa z Avilla. Zaznacza jednocześnie, że osiągnięcie „mistycznych zaślubin” nie jest zadaniem jedynie dla wybranych, ale stanowi jeden z etapów życia wewnętrznego człowieka. „Święci, którzy na pierwszy rzut oka nie wydają się mistykami, w rzeczywistości żyją niewątpliwie życiem mistycznym, chociaż o tym nie mówią, a może nawet w pewnej mierze tego nie dostrzegają” – stwierdza Bouyer. Podporządkowują oni wszystko wierze, ich życie oraz świadomość ulegają przebudowaniu, aby poddać wszystko dążeniu ku Bogu. Ich egzystencja z egocentrycznej przekształca się w teocentryczną.
Zarówno Edyta Stein oraz Louis Bouyer prezentują mistykę, jako szczególne zjednoczenie z Bogiem odwołując się do metafory zaślubin. Oboje podkreślają konieczność współpracy z łaską oraz ukazują osiągnięcie stanu mistycznego jako drogę, a nie jako nagłą i niespodziewaną Bożą interwencję w życie człowieka. Bouyer dodatkowo wskazuje na życie sakramentalne jako miejsce wzrostu ku chrześcijańskiej doskonałości.
Życie doczesne Józefa na krzeszowskich malowidłach Michała Willmanna
W kontekście spojrzeń Edyty Stein oraz Louis Bouyera na mistykę należy zadać pytanie: czy Józef z Nazaretu był mistykiem? Konieczne jest odwołanie do oryginalnej józefologii wypracowanej przez cysterskiego opata Bernarda Rosę, któremu zawdzięczamy malowidła spod pędzla Michała Willmanna. Rosa w centrum swojej józefologii stawia ideę Najświętszej Rodziny jako Trójcy Stworzonej. Józef rozpatrywany jest zawsze w „towarzystwie” Jezusa oraz Maryi. Staje się to zrozumiałe, gdy przyjmiemy, iż prawną podstawą ojcostwa Józefa wobec Jezusa było małżeństwo z Maryją. Ścisły związek Józefa z Chrystusem w przywileju przybranego ojcostwa dokonał się poprzez małżeńską miłość z Maryją, czyli przez rodzinę.
Doświadczenie mistyczne rozpoczyna się w doczesności, dlatego w pierwszej kolejności należy spojrzeć na ziemskie życie Józefa. Bernard Rosa ukazywał Jego narodziny przez analogię do narodzin Maryi. Największymi darami nadprzyrodzonymi udzielonymi przez Boga Józefowi miały być odwieczne przeznaczenie do opieki ziemskiej nad Synem Bożym oraz zachowanie Go od grzechu pierworodnego. Hipoteza niepokalanego poczęcia Józefa rozwinęła się w średniowieczu i przyjmowała dwojaką argumentację. Pierwsze spojrzenie w terminie „niepokalane poczęcie” upatrywało wyjątkowej świętości Oblubieńca Maryi, jednakże zaznaczano, iż zaciągnął On dług Adama, a więc zmazę grzechu pierworodnego. Drugie rozumienie rozszerzało na Józefa przywilej właściwy tylko Maryi, czyli zachowanie od zmazy grzechu pierworodnego już od chwili poczęcia. Argumentowano te stanowiska poprzez konieczność podobieństwa do siebie tych szczególnych małżonków. Te stanowiska nigdy jednak nie zostały zdogmatyzowane i są obecnie hipotezami teologicznymi.
Główny nacisk położył jednak Bernard Rosa na dary, które Józef otrzymał w momencie małżeństwa z Maryją, a więc wszystko to co zawiera się w „dziewiczej miłości”, która była niewypowiedziana. Podstawą tych darów miało być Jego duchowe dziewictwo, które realizowało się we wzajemnej dziewiczej miłości wobec Maryi oraz Jezusa. Dziewictwo to kolejny przywilej, który miał ukazać podobieństwo Józefa do Maryi. Andrzej Kozieł zauważa, że w czasach opata Rosy i Willmanna znane były wizerunku przedstawiające „Pocałunek Marii” oraz „Pocałunek Józefa”. Osobą całowaną przez Matkę lub ziemskiego Opiekuna był zawsze Jezus. Z pewnością brak wizerunków ukazujących pocałunek pomiędzy Maryją a Józefem należy tłumaczyć nie tylko pragnieniem ukazania dziewictwa Matki Bożej, ale być może także jej Oblubieńca. Także hipoteza dziewictwa Józefa nie została zdogmatyzowana, ale znajduje wyraz w pobożności chrześcijańskiej.
Na jednym z obrazów Willmanna widnieje Józef, który przeprasza Maryję za swoją niewiarę w dziewicze macierzyństwo. Niewiara Józefa kłóciłaby się jednak z hipotezą Jego wyjątkowej świętości życia postulowanej w XVII wieku przez określenie „niepokalanie poczęty”. W kontekście józefologii Rosy należałoby mówić nie o braku wiary, ale o pokorze Józefa. Święty Bernard z Clarvaux upatrywał w zamiarze oddalenia Małżonki przez Józefa Jego aktu wiary podobnego do fiat Maryi. Ze względu na wielką świętość poślubionej Mu Dziewicy Józef uznał się za niegodnego życia z kobietą przeznaczoną do tak wielkiego zadania. Ewangelista Mateusz, który ukazał wydarzenia sprzed narodzenia Jezusa z perspektywy Józefa, nazywa go „mężem sprawiedliwym” (Mt ,19). Przydomek „sprawiedliwy” odpowiada nowotestamentowej postawie „wiary”. Zatem wola Boża dla Józefa nie jest narzuconym z zewnątrz prawem, ale radością.
Postawa wiary Józefa, która manifestuje się w przyjęciu brzemiennej Maryi (Mt 1,24), spełnia jedno z kryteriów mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Dla przywołanej już Edyty Stein to utożsamienie woli człowieka z wolą Boga rozpoczyna drogę od „mistycznych zaręczyn” do „mistycznych zaślubin”. Wszystko rozwiązuje się poprzez posłuszeństwo zamiarom Boga. Chociaż ewangelie tego nie podają możliwe były wyrzuty sumienia u Józefa, które zmusiły go do przeproszenia swojej Małżonki za zamiar oddalenia Jej. Jednak równocześnie scenę tę można odczytywać jako początek drogi Józefa ku kontemplacji Wcielonego Słowa, które połączyło się z nim tak ściśle, jak z żadnym innym mężczyzną na ziemi. Józef zatem staje w centrum zbawczych wydarzeń ze świadomością, że jest to przestrzeń działania Boga, którego On jest nie tylko świadkiem, ale także współpracownikiem.
Bernard Rosa ukazując tajemnicę Józefa ukazywał Świętą Rodzinę jako widzialną i stworzoną figurę Trójcy niewidzialnej i niestworzonej nazywając Ją wręcz „uroczą kopią Trójjedynego Boga”. W widzialnej postaci „Trójca stworzona” – Trinitas terrestris objawiła się podczas betlejemskiej nocy. Willmann ukazując wydarzenia z groty Narodzenia Pańskiego przedstawia na pierwszym planie Józefa adorującego Dzieciątko Jezus. Jest On częścią Trójcy stworzonej, która ma ukazywać Trójcę Świętą. Osobą, która łączy te dwie wspólnoty jest Jezus Chrystus, który w bóstwie jest współistotny Ojcu i Duchowi, a w człowieczeństwie podobny Maryi i Józefowi. Poprzez obcowanie z nowonarodzonym Jezusem i Jego Matką Józef, nie tylko odzwierciedla życie Trójcy niestworzonej, ale prawdziwie ma udział w nim.
Boskie zaślubiny, czyli stan mistyczny, o których mówili Edyta Stein oraz Louis Bouyer, sprawiają, iż życie z egocentrycznego staje się teocentryczne. Jezus od momentu narodzin jako dziecko staje w centrum życia Rodziny z Nazaretu. Zajmuje pierwsze miejsce nie tylko jako człowiek, ale także jako prawdziwy Bóg. Życie Józefa nabiera przez to prawdziwie teocentrycznego charakteru poprzez utożsamienie swojej woli z Boską oraz poprzez obecność wcielonego Boga w jego domu. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos zauważył, że w miłości Józefa do Jezusa następuje „konsekracja unii hipostatycznej” – człowiek został przyjęty do jedności Boskiej Osoby Słowa-Syna. Wraz z przyjęciem tego, co ludzkie nastąpiło także przyjęcie rodziny, jako pierwszej przestrzeni bytowania. W tym kontekście zostało również przyjęte ludzkie ojcostwo Józefa. Ojcowska miłość Józefa do Jezusa jest obrazem Tajemnicy trynitarnej. Louis Bouyer zaznaczał, iż nie są konieczne nadzwyczajne wizje, uniesienia, aby można mówić o doświadczeniu mistycznym. Troska Józefa o Jezusa objawiała się w czuwaniu nad nowonarodzonym Dzieckiem, w zapewnieniu ciepła i bezpieczeństwa Jemu i Jego Matce. Paradoksalnie sprawy życia codziennego pozwalały Józefowi obcować z wcielonym Bogiem, karmić ziemskim chlebem Chleb żywy. W tym znaczeniu Opiekun Świętej Rodziny był mistykiem, ponieważ w codziennej trosce i miłości o dom w Nazarecie odzwierciedlał oraz miał udział w Boskim życiu manifestującym się w Osobie Jezusa Chrystusa.
Józef u progu wieczności i w chwale na krzeszowskich obrazach
Jedne z ostatnich krzeszowskich fresków Michała Willmana wykraczają już poza doczesne życie Józefa i ukazują Go przechodzącego do wieczności oraz otoczonego chwałą w niebie. Niemożliwe jest podanie dokładnej daty śmierci Józefa, ponieważ takich informacji nie zawierają ewangelie, nie przekazuje ich Tradycja ani Ojcowie Kościoła, jednak współczesna egzegeza biblijna opowiada się za hipotezą, iż Józef nie żył już w momencie prowadzenia publicznej działalności przez Jezusa. Willmann przedstawiając śmierć Opiekuna Świętej Rodziny nie zaskakuje oryginalnością, ponieważ już od czasów średniowiecza wyobrażano sobie tę scenę prawie zawsze w ten sam sposób. Józef leżący na łóżku w towarzystwie Jezusa i Maryi przechodzi z doczesności w wieczność. Ten obraz z pewnością miał wpływ na popularność powstających Bractw Dobrej Śmierci, które za swojego patrona obierały świętego Józefa.
Jan Paweł II w adhortacji Redemptoris Custos przedstawiał Józefa jako „sługę zbawienia”. W chwili śmierci przestał On być sługą, ale stał się Tym, który zbawienie przyjmuje. Śmierć jest nie tylko ustaniem funkcji życiowych, ale w kontekście teologicznym jest przejściem ze świata doczesnego w wieczność, ku oglądaniu Boga. Poprzez sakramenty i życie w łasce człowiek dostępuje na ziemi owoców zbawczych wydarzeń. Edyta Stein w drodze ku doświadczeniu mistycznemu wyróżniała przyjęcie łaski oraz współpracę z nią. Natomiast Louis Bouyer ukazał sakramentalne życie wręcz jako konieczny element życia mistycznego. Józef natomiast nie tylko miał udział w owocach zbawienia, ale brał udział w zbawczych wydarzeniach. Nie tylko poprzez wydarzenia paschalne, ale także w ludzkich czynach Syna Bożego realizował się Boży plan zbawienia. Chociaż z pewnością Józef nie żył już w momencie śmierci Jezusa to nie można wykluczyć, iż widział On niektóre Jego cuda lub słyszał o nich. Należy przywołać w tym miejscu słowa Leona Wielkiego – „to, co było widzialne w naszym Zbawicielu, przeszło do Jego misteriów”. Józef zatem oglądał to co dzisiaj wyrażają znaki sakramentalne, a mistycy Kościoła mieli okazję widzieć jedynie poprzez łaskę. Uczestniczył w wydarzeniach, w których należy upatrywać genezy sakramentów. Józef zatem spełnia warunek uczestnictwa w życiu sakramentalnych, ale w doskonalszy od innych sposób, ponieważ był uczestnikiem tego, co obecnie wyrażają znaki sakramentalne.
Willmann ukazuje odchodzenie Józefa do wieczności w towarzystwie Maryi i Jezusa, który w geście błogosławieństwa żegna swojego ziemskiego Opiekuna. Józef umierając w obecności Chrystusa na krzeszowskim malowidle nie przypomina starca, ale mężczyznę w sile wieku. Można wczesną śmierć Józefa wytłumaczyć spełnieniem Jego misji, czyli opieki nad młodym Jezusem. Widoczna jest tutaj cecha przypisywana mistykom, czyli całkowite poddanie się woli Bożej. Józef odchodzi po wieczną nagrodę do Boga po zakończeniu ziemskiego życia, w którym miał przywilej oglądania Chrystusa i pełnienia Jego zbawczej woli.
Niezwykle bogate w teologiczną treść są dwa obrazy Willmanna, które przedstawiają Józefa już w wieczności. Pierwszy przedstawia Opiekuna Najświętszej Rodziny w otchłani, a drugi w chwale nieba. Żydzi nazywali miejsce, do którego udawały się dusze zmarłych po śmierci Szeolem. Znajdowały się tam zarówno dusze sprawiedliwych jak i potępionych. W Składzie Apostolskim wyznajemy, że Chrystus „zstąpił do piekieł”. Wyrażenie piekło nie oddaje pełnego znaczenia tego słowa. Chodzi o Szeol, do którego udał się Jezus po męce, aby otworzyć bramy nieba zbawionym. Ikonografia wschodnia często przedstawia Chrystusa w otchłani, który wyciąga rękę do starca, którym jest rajski Adam. Również Józef, jeśli zmarł przed śmiercią Jezusa, musiał zstąpić do otchłani. Willmann przedstawia Go jako jaśniejącego, odzianego w białe szaty mężczyznę pośród innych dusz. Być może malarz chciał ukazać szczególną świętość Józefa, który poprzez odmienny strój, jaśniejące oblicze i szaty, miał wyróżniać się wśród innych oczekujących Zbawiciela.
Kolejny obraz ukazujący wieczność to Józef w chwale – Gloria świętego Józefa. Na fresku Willmanna scena ta jest niezwykle podobna do wyobrażeń wniebowziętej Maryi. Malarz ukazał Opiekuna Najświętszej Rodziny siedzącego na obłoku, z lilią w dłoni, unoszonego przez aniołów. Istniała hipoteza teologiczna, która również Józefowi przypisywała przywilej wzięcia z duszą i ciałem do nieba. Argumentowano ją na podstawie fragmentu z ewangelii Mateusza opisującego zmartwychwstanie umarłych po śmierci Chrystusa: „Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu”( Mt 27, 53-53). Teologowie spierali się czy zmartwychwstanie to było podobne do przypadku Łazarza, którzy został wskrzeszony, lecz powtórnie umarł, czy też zmarli ci po powrocie do swoich ciał przebywali na ziemi przez pięćdziesiąt dni i wstąpili razem z Chrystusem do nieba. Wśród tych zmartwychwstałych miał być i Józef, który spośród wszystkich najbardziej miał zasługiwać na przywrócenie do życia. Obrońcy hipotezy o wniebowzięciu Józefa odwoływali do drugiego rozwiązania, zgodnie z którym miał On wstąpić do chwały nieba razem z Chrystusem, a to tłumaczy brak geograficznego miejsca, w którym upatrywano by Jego grobu. Istnieje w tym miejscu różnica czasowa pomiędzy wniebowzięciem Maryi a Józefa. Chociaż ten pogląd nigdy nie został zdogmatyzowany oddaje klimat, w którym znajdował się kult świętego Józefa w czasach Bernarda Rosy i Michała Willmanna. Opiekun Rodziny z Nazaretu był postrzegany jako człowiek zupełnie wyjątkowy, obdarzony przez Boga szczególnymi darami i przywilejami, które swoje dopełnienie miały we wniebowstąpieniu Józefa.
Bernard Rosa upatrywał w świętości Józefa nie tylko roli wstawienniczej w chorobach czy potrzebach wiernych. Jego patronat miał odmienny charakter w porównaniu do innych świętych. Józef ma udzielać „duchowej pomocy w realizacji upodabniania się do Boga poprzez wzajemną miłość”, ponieważ sam w sposób pełny i doskonały tę drogę przebył. Upodabnianie się do Boga, utożsamianie własnej woli z wolą Boga oraz współpraca z łaską to mistyka.
Zakończenie
Na postawiony na początku problem: czy Józefa można nazwać mistykiem należy, w świetle przywołanych argumentów, odpowiedzieć twierdząco. Jednakże konieczne jest właściwe rozumienie mistycyzmu. Trudno mówić o Józefie jako mistyku powołując się jedynie na nadzwyczajne zjawiska, ekstazy czy prywatne objawienia. Pozostawał On mistykiem codzienności, która stała się przestrzenią publicznego Objawienia (revelatio). Nie sposób zrozumieć postaci Cieśli z Nazaretu z pominięciem Jezusa i Maryi. W sposób charakterystyczny dla swojej epoki Bernard Rosa ukazał więzi łączącą te trzy Osoby poprzez odwołanie do Trójcy Świętej. Z tej wzajemnej relacji Osób wypływała szczególna rola i zadanie Józefa, które było nie tylko po ludzku heroiczne, a także mistyczne.
Michał Willmann ukazując na freskach żywot Józefa przedstawił Go jako posłusznego woli Bożej oraz człowieka współpracującego z łaską. Spełnił ten święty przywołane na początku kryteria, którymi charakteryzuje się mistyk. Józefologia krzeszowskiego sanktuarium ukazuje, iż Józef jest świetlanym przykładem życia wewnętrznego. To życie jednak realizuje się w skrytości serca, w codzienności, a co swój wyraz znalazło w krótkich, ale pełnych treści słowach odnoszących się do Opiekuna Zbawiciela na kartach ewangelii. Józef zatem był mistykiem, ale w odmienny sposób niż mistycy kolejnych wieków, pozostając jednak punktem odniesienia dla nich we współpracy z Bogiem oraz zdaniem się na Jego wolę.
Franciszek Salezy wypowiadając się o święty Józefie doskonale ukazał to o czym pisał Bernard Rosa i co za pomocą pędzla zobrazował Michał Willmann. Dzięki doskonałej uległości woli Bożej oraz zjednoczeniu z Jezusem i Maryją, święty Józef „pozostał zawsze stałym i wesołym w swojej uległości, która podobnie jak inne cnoty stale wzrastała i udoskonalała się, tak jak i Pani nasza otrzymywała co dzień przyrost cnót i doskonałości, jakie otrzymywała od Syna swego Najświętszego. Dzięki temu ta święta Rodzina stale postępowała i wzrastała w doskonałości; Pani nasza czerpała swą doskonałość wprost od Jego Boskiej dobroci, a święty Józef otrzymywał ją za pośrednictwem Pani naszej”. Związek między Jezusem, Maryją i Józefem odzwierciedlał wewnętrzne życie Trójcy, upodabniał tę szczególną Rodzinę do trzech Osób Boskich. Tę drogę nazywamy mistyką, w której najdoskonalszym przewodnikiem i nauczycielem jest Józef z Nazaretu obecny w Krzeszowskim sanktuarium obok Chrystusa i Jego Matki.
Szczególną rolę Józefa w ekonomii zbawienia podkreśla także prywatna pobożność wiernych aż do czasów współczesnych. Litania do świętego Józefa nazywa Go najsprawiedliwszym, najczystszym, najroztropniejszym, najposłuszniejszym i najwierniejszym. Przypisuje zatem Mu cnoty w stopniu najwyższym, heroicznym, które osiąga się poprzez współpracę z łaską Bożą. Litanijne wezwania można „wyczytać” z obrazów Michała Willmanna podkreślających wyjątkowość życia wewnętrznego Józefa z Nazaretu, a które można nazwać mistycznym, czyli teocentrycznym w każdym wymiarze.