1. „Skąd się biorą wojny?" (Jk 4, 1)
Jeżeli ktoś przypadkowo otworzyłby Biblię, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że na przypadkowo otwartej stronie natrafi na wojnę, a nie na pieśń pokoju. Zwłaszcza Stary Testament przedstawia nieprzerwane pasmo wojen, poczynając od bratobójstwa dokonanego przez Kaina na Ablu. To bratobójstwo jest paradygmatem każdej wojny. Biblia nie chce jednak dokumentować przeszłych wojen. Ona ukazuje przede wszystkim praprzyczynę wszystkich wojen. Zniszczenie relacji człowieka z Bogiem pociąga zniszczenie relacji człowieka z innymi ludźmi oraz zniszczenie relacji człowieka do współstworzeń. Człowiek jest istotą relacyjną, bo jest obrazem wewnątrztrynitarnych relacji. Ta relacyjność człowieka obejmuje jego odniesienie do Boga, do drugiego człowieka i do innych stworzeń: zwierząt, ziemi, wody, powietrza. Harmonia tych trzech relacji tworzyła biblijny raj. Zakłócenie relacji człowieka do Boga zakłóciło relacje pomiędzy ludźmi oraz pomiędzy człowiekiem a współstworzeniami. W stosunkach międzyludzkich to zakłócenie relacji przejawia się w wojnach, a w stosunkach człowieka z innymi współstworzeniami w kryzysie ekologicznym. Wojna jest zatem problemem nie tyle politycznym, co przede wszystkim teologicznym. Dlatego prorok Izajasz daje następującą receptę na pokój: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami…On będzie rozjemcą pomiędzy ludami…Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny" (Iz 2, 1-4). Warunkiem przekucia mieczy na lemiesze a włóczni na sierpy oraz tego by nie podnosić miecza i nie zaprawiać się do wojny, jest powrót do Boga, bo On jest rozjemcą pomiędzy ludźmi. Kroczenie Jego ścieżkami prowadzi do pokoju. Izajaszową receptą na pokój jest powrót ludzi do Boga. Uzdrowienie relacji człowiek- Bóg, implikuje bowiem uzdrowienie relacji człowiek – człowiek, oraz człowiek – współstworzenia. Taki warunek pokoju można odczytać również ze słów pierwszej kolędy śpiewanej przez aniołów w Betlejem: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, których sobie upodobał" (Łk 2, 14). Pokój wśród ludzi płynie więc z Bożej chwały. Według katolickiego teologa Hansa Ursa von Balthasara chwała Boga oznacza przede wszystkim Jego epifanię, czyli zbliżanie się do ludzi, oraz Jego łaskę, która usprawiedliwia grzesznika[1]. Chwała Boża oznacza więc uzdrowienie relacji człowieka do Boga i w konsekwencji uzdrowienie relacji do drugiego człowieka i wszystkich współstworzeń. Wypadkową tych uzdrowionych relacji jest pokój. A zatem pokój jest problemem nie tyle politycznym, co przede wszystkim teologicznym. Polityka może dać tylko krótsze lub dłuższe zawieszenie broni, które jest przygotowaniem do kolejnej wojny.
2. Chrześcijanin w służbie dla pokoju
Skoro pokój jest wypadkową uzdrowionych relacji: człowiek – Bóg, człowiek – inni ludzie, człowiek – współstworzenia, to chrześcijanin niejako ze swojej natury powołany jest do budowania pokoju. Do tego budowania pokoju powołuje go Jezus w Kazaniu na Górze: „Błogosławieni, którzy krzewią pokój, bo oni będą nazwani synami Boga" (Mt 5, 9). Ewangelicki teolog Dietrich Bonhoeffer zapowiada drogę krzyżową tym, którzy służą pokojowi: „Ci, którzy wprowadzają pokój, dźwigać będą wraz ze swym Panem krzyż; na krzyżu bowiem wprowadzono pokój"[2]. Z krzyża wypływa też niezbędna w służbie dla pokoju zasada: „zwyciężać zło dobrem", czyli: „raczej cierpieć, niż zadawać cierpienia innym"[3]. Służba dla pokoju nie oznacza więc spokojnego życia dla chrześcijanina. W tej służbie chrześcijanin nie jest jednak sam. Może on liczyć na pomoc Ducha Świętego. Zwrócił na to uwagę św. Tomasz z Akwinu komentując słowa św. Pawła z Listu do Galatów: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Gal 5,22-23). Według św. Tomasza z Akwinu działanie Ducha Świętego sprawia „ład w samym umyśle, następnie porządkuje to, co jest obok niego i poniżej niego". Miłość jest przysposobieniem umysłu do dobra. W niej Duch Święty „szczególniej się udziela, jakby w swym własnym podobieństwie, gdyż sam jest Miłością". Następstwem miłości jest radość. Jest ona przeżyciem Najwyższego Dobra, które jest obecne w człowieku zgodnie ze słowami: „kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim" (1 J 4, 16). „Doskonałością zaś radości jest pokój zarówno w znaczeniu wolności od zewnętrznego zamętu jak i w znaczeniu uśmierzenia wewnętrznych zaburzeń pożądania"[4]. Duch Święty jest więc Promotorem pokoju, i dlatego Duch Święty i pokój dzielą ten sam symbol -gołębicę.
3. Pokój i ekumenizm
Mówiąc o pokoju nie można pominąć ekumenizmu. Kościół powinien być skrzyżowaniem dróg pokoju między narodami. Chrystus jest bowiem „naszym pokojem", bo przecież On zburzył w swoim ciele mur wrogości pomiędzy ludźmi (Ef 2, 14). Tymczasem ten mur wrogości wyrósł pomiędzy jego wyznawcami. Oni sami podzielili się murem wrogości. Aby zburzyć ten mur trzeba najpierw uznać fakt, że podziały wśród chrześcijan są drogą do nikąd i nie rozwiązują żadnych problemów w Kościele. Gdyby dawne podziały coś dały chrześcijaństwu, to niezrozumiałe byłyby podziały chrześcijan, które wciąż się dokonują i to szybciej niż proces gojenia ran spowodowanych przez stare podziały. Każdy nowy podział wśród chrześcijan pokazuje bezsensowność starych podziałów, bo gdyby stare podziały coś dały, to zbyteczne byłyby te nowe. Trzeba więc uznać, że podział jest niebiblijny, a biblijna jest jedność: ut unum sint (J 17,21). Nie można więc dokonywać podziałów w imię Biblii, bo są one wbrew biblijnemu przykazaniu jedności: ut unum sint. Uznanie podziałów za drogę do nikąd jest pierwszym krokiem na drodze do pokoju wśród chrześcijan. Według D. Bonhoeffera chrześcijanie są gminą Chrystusa, która wita się pozdrowieniem pokoju. Ta gmina trwa we wspólnocie tam, gdzie inni ją rozbijają[5]. Tylko taka gmina, która trwa we wspólnocie, a więc w jedności, może pracować dla pokoju. Ekumenizm i pokój są więc jak dwa połączone ze sobą naczynia. Chrześcijanie nie przyczynią się do zburzenia muru wrogości pomiędzy ludźmi, jeżeli będą go wznosili i konserwowali pomiędzy sobą.
Bez jedności chrześcijanie nie będą przekonująco głosili Chrystusa, który jest „naszym pokojem" (Ef 2, 14). A to głoszenie Chrystusa, który jest „naszym pokojem" (Ef 2, 14), ma zasadnicze znaczenie w służbie dla pokoju. Zwraca na to uwagę Józef Ratzinger komentując ikonę Bożego Narodzenia. Na ikonie Narodzenia Chrystusa św. Józef siedzi z boku głęboko zamyślony. Przed nim, przebrany za pasterza, stoi diabeł, zwracając się do niego słowami liturgii: „Podobnie jak ten kij nie może rodzić liści, tak samo taki jak ty starzec nie może płodzić, a dziewica nie może rodzić. Liturgia dodaje: „W jego sercu szalała burza sprzecznych myśli, był zagubiony, ale pouczony przez Ducha Świętego zawołał <Alleluja>". W postaci św. Józefa ikona przedstawia dramat współczesności, która odrzucając Wcielenie Boga, odrzuca Jego chwałę i tym samym odrzuca pokój. „Biblijne słowo szalom, które tłumaczymy jako „pokój", oznacza coś znacznie więcej niż tylko brak wojny; oznacza właściwy stan ludzkich spraw – świat, w którym panują zaufanie i braterstwo, świat, w którym nie ma strachu, niedostatku, podstępu i zakłamania. Pokój na ziemi – to jest cel Bożego Narodzenia. Pieśń aniołów mówi zarazem o warunku, bez którego na dłuższą metę pokój nie może istnieć: o chwale Boga. Taka jest nauka o pokoju, której udziela nam Boże Narodzenie: Pokój wśród ludzi płynie z Bożej chwały. Jeśli komuś zależy na dobru człowieka, powinien przede wszystkim troszczyć się o chwałę Boga"[6]. Chwała Boża jest więc pokojem wśród ludzi. Dlatego też chrześcijanie głosząc chwałę Boga przybliżają pokój ludziom. To jest ich „polityka" pokojowa. Ona może jednak tylko: „skierować nasze kroki na drogę pokoju" (Łk 1, 79). Pokój jest bowiem dobrem eschatologicznym, tzn. należy on do „nowego nieba i nowej ziemi" – „miasta świętego, Nowego Jeruzalem" (Ap 21, 1-2). Tam chwała Boża będzie w pełni pokojem ludzi. Spełni się wtedy prośba, którą ewangelicy i katolicy zanoszą w hymnie Veni Creator Spiritus, pamiętającym jeszcze czasy niepodzielonego chrześcijaństwa, „i Twym pokojem obdarz wraz"; „i pokój w sercach naszych stwórz". Ten pokój będzie urzeczywistnieniem wizji proroka Izajasza o górze świątyni Pańskiej, do której popłyną wszystkie narody. Tam Bóg będzie rozjemcą pomiędzy ludami, a one miecze swe przekują na lemiesze, a włócznie na sierpy i już nigdy: „Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny" (Iz 2, 1-4).
[1] H. U. von Balthasar, O moim dziele, Kraków 2004, 62.
[2] D. Bonhoeffer, Naśladowanie, Poznań 1997, 70.
[3] Tamże.
[4] św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna I-II, 70/3.
[5] D. Bonhoeffer, dz. cyt., 70.
[6] J. Ratzinger, Błogosławieństwo Bożego Narodzenia, Kraków 2006, 61.