Wigilia Zesłania Ducha Świętego

Pierwszą pielgrzymkę do Polski w 1979 roku rozpoczynał papież Jan Paweł II w Wigilię Zesłania Ducha Świętego. Wtedy to na zakończenie kazania w czasie mszy w Warszawie powiedział pamiętne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!” Słowa te są parafrazą wersetu z Psalmu 104, który śpiewaliśmy po czwartym czytaniu z Księgi proroka Joela. Dzisiejsze czytania z Wigilii Zesłania Ducha Świętego są jakby lustrem, w którym możemy zobaczyć oblicze współczesnego świata, Kościoła i każdego z nas oraz działanie Ducha Świętego.

Współczesne oblicze ziemi oddaje pierwsze czytanie z Księgi Rodzaju o budowniczych wieży Babel. Mówiąc współczesnym językiem chcieli oni zbudować raj na ziemi. Miał to być raj wykluczający Boga i dlatego w opozycji do Bożego prawa nadanego na Górze Synaj, o czym słyszeliśmy w drugim czytaniu z Księgi Wyjścia.

Współczesne oblicze Kościoła zdaje się przypominać wyschłe kości z Księgi proroka Ezechiela. Wrogowie Kościoła wylewają na niego w mediach wszelkie pomyje, a fizycznie niszczą obiekty kultu: krzyże, figury świętych, pomniki Jana Pawła II, a nawet dewastują kościoły. Jednak gorsza od tych zewnętrznych ataków jest wewnętrzna sytuacja Kościoła: odpływ wiernych, odejścia księży, spadek powołań kapłańskich i zakonnych, drastyczne ograniczenia w sprawowaniu dawnej liturgii przy równoczesnym dopuszczaniu różnych form kiczu do liturgii, a nawet popieranie pogańskiego kultu – pogańska bogini Pachamama wygrywa z dawną liturgią. 

Współczesne oblicze nas samych można oddać za pomocą słów Apostoła Pawła z piątego czytania: „nie umiemy się modlić, tak jak trzeba”. Modlitwa wyraża istotę wiary, którą jest zaufanie Bogu. Modlimy się, bo ufamy Bogu. Gdzie wiara nie jest zaufaniem Bogu, tam ginie modlitwa. Nieumiejętność modlenia się jest objawem zamierania wiary, która w swej istocie jest zaufaniem Bogu. 

Oblicze współczesnego świata, Kościoła i nas katolików przypomina pustynię lub suchą ziemię z Psalmu 107, którego część śpiewaliśmy po trzecim czytaniu z Księgi proroka Ezechiela. Jednak ta pustynia lub sucha ziemia może zakwitnąć dzięki Duchowi Świętemu, którego dzisiejsza Ewangelia nazywa „wodą żywą”. Ta Żywa Woda, którą jest Duch Święty, może pustynię zamienić w zbiornik wody, a suchą ziemię w oazę, jak mówi Psalm 107. I o to prosimy Ducha Świętego w modlitwach tej Wigilii – o przemianę oblicza ziemi, Kościoła, nas katolików z pustyni w zbiornik wody, z suchej ziemi w oazę.  Te obrazy z Psalmu 107 ilustrują nasze modlitwy po każdym czytaniu i psalmie: aby Kościół był świętym ludem, abyśmy przyjmowali wieczne przykazanie miłości, abyśmy uwielbiali imię Boga, abyśmy byli wobec świata świadkami Ewangelii, aby każdy w swoim języku oddawał chwałę Bogu. Nie prosimy o jakiś milenaryzm, czyli tysiącletnie królestwo Jezusa na tym świecie, w którym wszyscy będą świętymi i będą cieszyli się dobrobytem. Odrzucamy milenaryzm jako źródło wszelkich utopii, czyli ucieczki w idealny czas i miejsce. Wiemy, że dopóki będzie istniała obecna forma świata, będzie istniał kryzys grzechu pierworodnego, który sprawia, że nasze ideały sięgają bruku i dlatego oblicza naszego świata, naszego Kościoła i nas samych przypominają pustynię lub suchą ziemię. 

Prorok Joel niesie nam jednak nadzieję. W czwartym czytaniu z proroka Joela słyszeliśmy o wylaniu Ducha Świętego. Dzięki temu wylaniu Ducha Świętego w wielkim i strasznym dniu Pana będziemy zbawieni wzywając imienia Pana. Zbawienie jest dzisiaj wyrazem rodem ze Słownika wyrazów obcych, zwłaszcza, że według Nowego Testamentu dokonuje się ono przez odpuszczenie grzechów (Łk 1, 77), dzięki łasce (Ef 2, 8) i dzięki zabiegom człowieka (Flp 2, 12). Łaska, grzech, zabieganie o zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12), to również wyrażenia ze słownika wyrazów obcych współczesnego katolika – obce również synodom i synodalnym drogom. Aby nie rozwijać tematu „zbawienie” wspomnę tylko o dolnej i górnej granicy zbawienia. Dolną granicę zbawienia można określić słowami ostatniej księgi Biblii, czyli Apokalipsy: „śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie” (Ap 21, 4). Natomiast górna granica zbawienia jest granicą bez granic, o której Apostoł Paweł napisał: „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). Ku takiemu zbawieniu prowadzi nas Duch Święty, który już teraz w perspektywie zbawienia odnawia oblicze ziemi, Kościoła i każdego z nas. Dlatego prosimy Go: aby Kościół był świętym ludem, abyśmy przyjmowali wieczne przykazanie miłości, abyśmy uwielbiali imię Boga, abyśmy byli wobec świata świadkami Ewangelii, aby każdy w swoim języku oddawał chwałę Bogu.