„Nie tylko Luter – Reformacja w judaizmie, katolicyzmie
i protestantyzmie”
Reformacja w katolicyzmie
Dekret o ekumenizmie II Soboru Watykańskiego stwierdza w punkcie 6, że: „Chrystus wzywa pielgrzymujący Kościół do nieustannej reformy, której Kościół, rozumiany jako instytucja ludzka i ziemska, wciąż potrzebuje”. Słowo reforma oznacza zmianę, przekształcenie, ulepszenie, przebudowę. W teologicznym ujęciu słowo reforma ma korzenie w słowach Jezusa: nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię (Mk 1, 15). Słowo nawróćcie się chce być tłumaczeniem greckiego słowa μετανοεῖτε (metanoeite) pochodzącego od μετανοια (metanoia), które oznacza zmianę myśli, odwrócenie myśli W tłumaczeniu może na zbyt współczesny język mogłoby ono oznaczać z powrotem do źródła, do pierwotnego pomysłu.
Formantem słowa reforma jest słowo reformacja, które oznacza przekształcenie. Słowo reformacjazostało wyjaśnione w raporcie luterańsko-rzymskokatolickiej Komisji Dialogu ds. Jedności: Od konfliktu do wspólnoty. Raport ten chce być luterańsko-katolickim wspólnym upamiętnieniem Reformacji w 2017 roku. Według tego raportu w starożytności łacińskie słowo reformatio odnosiło się do sytuacji, w której zachodziła zmiana aktualnego, złego położenia poprzez powrót do dobrych i lepszych czasów. W średniowieczu termin reformatiostosowano bardzo często w kontekście reform monastycznych. Zakony mnisze realizowały reformatio, aby przełamać upadek dyscypliny i życia religijnego. W późnym średniowieczu koncepcja dotycząca konieczności przeprowadzenia reform została rozciągnięta na cały Kościół. Sobór w Konstancji (1414-1418) postrzegał reformę Kościoła w głowie i członkach. Dr Marcin Luter posługiwał się terminem reformatio rzadko. Później pojęcieReformacja stosowane było w węższym sensie jako nazwa zbioru historycznych wydarzeń, obejmujących lata 1517-1555, a więc od rozpowszechnienia 95 tez dr Marcina Lutra do nastania Augsburskiego Pokoju Religijnego (36-39). W Reformacji w takim węższym znaczeniu chodziło również o reformę Kościoła. Dr Marcin Luter nie chciał zakładać nowego Kościoła, lecz chciał, aby ten istniejący powrócił do źródła, do pierwotnego pomysłu, czyli do Ewangelii. Takiej reformy potrzebuje również dzisiejszy Kościół. A zatem jaki kształt powinna przybrać konieczna i nieustanna reforma Kościoła, do której wzywa Dekret o ekumenizmie?
Można wyróżnić dwie reformy Kościoła: reformę według Ewangelii i reformę według współczesnych mediów, czyli reformę ewangeliczną i reformę medialną.
Istotą reformy ewangelicznej jest nawrócenie. Nawrócenie byłoby powrotem do źródła i do pierwotnego pomysłu, jakim jest Ewangelia Taka reforma jest podstawą wszelkich reform w Kościele. Przypomniał o tym dr Marcin Luter w swojej pierwszej tezie: „Pan i nauczyciel nasz, Jezus Chrystus mówiąc Pokutę czyńcie chciał, by całe życie wiernych było pokutą”. Całe życie wiernych ma być więc powrotem do źródła i do pierwotnego pomysłu, jakim jest Ewangelia. Na tym polega istota ewangelicznej reformy Kościoła. Ta potrzeba stałej reformy Kościoła wypływa z faktu, że święty Kościół składa się jednak z nieświętych grzeszników i dlatego grzech był, jest i będzie zawsze częścią tajemnicy Kościoła. Grzech deformuje życie członków Kościoła, a powrót do Ewangelii je reformuje. Na tą obecność grzechu w ludzkim i ziemskim wymiarze Kościoła wskazał już Synod w Kartaginie z 418 roku. Kanon 7 tego Synodu rzuca anatemę na zwolenników poglądu, że nie wszyscy chrześcijanie muszą odmawiać słowa Modlitwy Pańskiej: „I odpuść nam nasze winy” (Mt 6, 12). Jeżeli jednak je wypowiadają, to modlą się o odpuszczenie win dla innych, a nie dla siebie. Synod wykazuje niezgodność tego poglądu z Biblią, która stwierdza: „Nie pozywaj na sąd swojego sługi, bo nikt żyjący nie jest sprawiedliwy przed Twoim obliczem” (Ps 143, 2) lub „Nie ma człowieka, który by nie zgrzeszył” (1 Krl 8, 46). Nikt zatem w Kościele nie może powiedzieć, że jest bez grzechu, bo „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy” (1 J 1,8). Z obecności więc grzechu w ludzkim i ziemskim wymiarze Kościoła wynika konieczność jego stałej reformy.
Promotorem takiej reformy Kościoła był papież Benedykt XVI. Na jej potrzebę wskazał chociażby w przemówieniu wygłoszonym we Freiburgu 25 września 2011 roku na spotkaniu z katolikami zaangażowanymi w życie kościelne i społeczne. Według Benedykta XVI od wielu dziesięcioleci można obserwować zmniejszanie się praktyk religijnych. Ten fakt rodzi pytanie: czy Kościół nie powinien się zmienić? Czy nie powinien — w swych urzędach i strukturach — przystosować się do dzisiejszych czasów, aby dotrzeć do współczesnych ludzi, poszukujących lub wątpiących? Odpowiadając na te pytania papież przytacza znaną anegdotę z życia Matki Teresy z Kalkuty. Błogosławioną zapytano kiedyś, co jest pierwszą rzeczą, którą — według niej — powinno się zmienić w Kościele. Jej odpowiedź brzmiała: ty i ja! W tym drobnym epizodzie widoczne są dwie rzeczy — z jednej strony zakonnica chce powiedzieć swemu rozmówcy, że Kościół stanowią nie tylko inni, nie tylko hierarchia, papież i biskupi: Kościół tworzą wszyscy ochrzczeni. Z drugiej strony, uznaje ona, że rzeczywiście jest powód do zmiany. Każdy chrześcijanin i wspólnota wierzących są wezwani do nieustannego nawracania się. Kolejne pytania papieża dotyczą owego nieustannego nawracania się: Czy chodzi o takie odnowienie, jakiego dokonuje właściciel domu, przebudowując lub odmalowując budynek? A może trzeba coś poprawić, odnaleźć właściwy kierunek, ażeby szybciej, prościej posuwać się naprzód? Odpowiadając na te pytania Benedykt XVI stwierdza, że niewątpliwie te i inne aspekty odgrywają pewną rolę w reformie Kościoła. Jednak podstawowa reforma powinna dotyczyć misji apostolskiej samego Kościoła. Aby wypełnić swą misję, Kościół musi wciąż na nowo starać się uwolnić od swej sekularyzacji (Entweltlichung) i stawać się na nowo otwarty na Boga. Powinien kierować się w tym słowami Jezusa: «Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata» (J 17, 16). Paradoksalnie, odchodząc od świata i otwierając się na Boga właśnie w ten sposób Kościół daje się światu. W pewnym sensie historia przychodzi Kościołowi z pomocą poprzez różne okresy sekularyzacji, które przyczyniły się w zasadniczy sposób do jego oczyszczenia i reformy wewnętrznej. Otwarcie na Boga i równocześnie uwolnienie od swej sekularyzacji, czyliodświatowienie Kościoła są –według Benedykta XVI – konieczną reformą współczesnego Kościoła. Dzięki takiej reformie Kościół będzie wypełniał swoją apostolską misję.
Druga reforma, nazwana reformą medialną, bazuje na łacińskim słówku revolutio, które oznacza przewrót, obrót. Stąd rewolucja oznacza gwałtowne przejście z jednego stanu w drugi, z jednej jakości w inną. Próba dokonania rewolucji w Kościele oznacza odrzucenie starego Kościoła i zastąpienie go nowym Kościołem skrojonym na miarę ludzkich słabości a nie ewangelicznych ideałów. Taki nowy Kościół skrojony na miarę ludzkich słabości postulują a nawet takiego Kościoła żądają media. Już od dziesięcioleci media chcą zrewolucjonizować Kościół w oparciu o kanon ciągle tych samych spraw, jak np. kapłaństwo kobiet czy homoseksualne związki. Według mediów, Kościół stanie się atrakcyjny dopiero wtedy, gdy będzie profilowany przez aktualnie modne ideologie, jak np. ekologizm, feminizm z tendencją do ulegania wpływowi kierunku gender. Innymi słowy, Kościół będzie tym bardziej atrakcyjny im bardziej będzie się liczył z sondażami opinii publicznej, bardziej nawet niż z Ewangelią. Gdyby Kościół to wszystko zaakceptował, to zarządzałby faktyczną niewiarą. Wskazuje na to los powstałego w 1985 roku w Holandii Ruchu 8 Maja. Ta federacja wielu organizacji wewnątrz holenderskiego Kościoła chciała dokonać rewolucji w Kościele. Miała ona polegać m. in. na odrzuceniu tradycyjnej etyki seksualnej i na ustalaniu prawd wiary w powszechnym głosowaniu. Holenderskie media przedstawiały Ruch 8 Maja jako awangardę zmian, która dokona rewolucji w Kościele. O ile narodziny Ruchu były huczne, o tyle jego zgon przeszedł niemal niezauważony. W 2003 roku doszło do samorozwiązania Ruchu, gdyż było zbyt mało osób zainteresowanych jego działalnością. Nawet dzieci inicjatorów Ruchu nie były zainteresowane, nie tylko samym Ruchem, ale w ogóle samym chrześcijaństwem. Jeżeli bowiem Kościół przestaje odróżniać się w czymkolwiek od otaczającego go świata, to uczestnictwo w takim Kościele nie ma sensu. Jedynym duszpasterskim problemem zrewolucjonizowanego Kościoła pozostaje sprzedaż budynków kościelnych na hale targowe, restauracje lub dyskoteki. Proponowana przez media rewolucja w Kościele nie powstrzymuje odpływu wiernych, ale go nawet przyspiesza.
Kościół zawsze potrzebuje ewangelicznej reformy, czyli powrotu do źródła i do pierwotnego pomysłu, jakim jest Ewangelia. Sobór w Vienne (1311-1312) odrzucił tezę beginek, że człowiek w obecnym życiu może osiągnąć tak wielki stopień doskonałości, że staje się bezgrzeszny. Ponieważ człowiek w obecnym życiu nie może stać się bezgrzeszny, dlatego grzech był, jest i będzie zawsze częścią tajemnicy Kościoła. Jego nieustanna reforma musi zatem polegać na wzywaniu od nowa każdego pokolenia chrześcijan do powrotu do źródła i do pierwotnego pomysłu, jakim jest Ewangelia.