Teologiczna i filozoficzna mesjanologia nad Renem, Mozelą i Menem

Chrystus przestrzegał przed fałszywymi mesjaszami: „Wtedy jeśliby wam ktoś powiedział: <Oto tu jest Mesjasz> albo <Tam>, nie wierzcie! Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” (Mt 24, 23). Zważywszy, że greckie słowo christos jest odpowiednikiem hebrajskiego maszia_h, Chrystus jest Mesjaszem, a zatem ostrzegając przed fałszywymi mesjaszami Chrystus ostrzegał przed swoimi sobowtórami. Chociaż postać Mesjasza jest określona przez Stary i Nowy Testament, to jednak można ją odnaleźć w innych religiach1. Postać ta niejako wyrasta ze wspólnego wszystkim ludziom doświadczenia cierpienia i nędzy. Z tego cierpienia i nędzy ma wyzwolić właśnie Mesjasz. Również w podlegającej procesowi sekularyzacji kulturze nie zanika myśl o mesjaszu. Jest ona obecna w filozofiach głoszących polityczno-socjalne wypełnienie dziejów ludzkości2. Rudolf Dupkala uważa, że „mesjanizm, tak w swej postaci religijnej, jak i świeckiej stanowi specyficzny punkt wyjścia wszystkich historycystycznych wizji przyszłości”3. Ilustracją Chrystusowego ostrzeżenia przed fałszywymi mesjaszami może być następujące wydarzenie z Jego procesu przed Piłatem: „W szczytowym momencie procesu Piłat proponuje wybór Jezusa lub Barabasza […] Jeśli Mateusz mówi, że Barabasz był <znacznym więźniem>, świadczy to, że był jednym z bardziej znanych bojowników, a może nawet przywódcą tego powstania (zob. Mt 27, 7). Innymi słowy: Barabasz był postacią mesjańską. Wybór: albo Jezus, albo Barabasz nie był przypadkowy; naprzeciw siebie znalazły się dwie postacie mesjańskie, dwie formy mesjanizmu”4. Te dwie formy mesjanizmu, które można by nazwać odpowiednio chrześcijańską i świecką, są zawsze aktualne, także współcześnie. W mesjanizmie chodzi o zbawienie, względnie wyzwolenie świata od cierpienia i nędzy. Dla chrześcijan Mesjaszem jest Jezus Chrystus, Syn Boży i prawdziwy człowiek, który wypełniając protoewangelię(Rdz.3, 15) przyniósł ludzkości zbawienie. Jednak mesjańska misja Jezusa ma zwłaszcza od czasów nowożytnych „konkurencję” w postaci różnych odmian świeckiego mesjanizmu, według których odzyskanie utraconego raju, czyli wyzwolenie z cierpienia i nędzy, leży w możliwościach człowieka.

Owe dwie formy mesjanizmu: chrześcijańska i świecka, dochodzą do głosu nad wodami Renu i jego dopływów: Mozeli i Menu. W leżącym nad Renem Bingen działała św. Hildegarda. W Scivias pisała o Mesjaszu i Jego drodze. W Trier nad Mozelą przyszedł na świat Karol Marks, dla którego mesjaszem był uciskany proletariat. We Frankfurcie nad Menem powstała Szkoła frankfurcka, której założenia oddaje hasło: 3 x M (Marks, Mao, Marcuse). W pismach tego ostatniego można odnaleźć wersję świeckiego mesjanizmu, która przybiera formę libidinicznej cywilizacji.

Konfrontacja obydwóch mesjanizmów rodzi problem, który Joseph Ratzinger/Benedykt XVI wyraził następująco: „Cóż takiego przyniósł nam Jezus, jeśli nie zbudował lepszego świata? Czy nie to właśnie powinno stanowić treść mesjańskiej nadziei?5. Ale i pod adresem drugiego mesjanizmu można postawić pytanie, czy może on przynieść wyzwolenie, jeżeli nie potrafi „odwołać” cierpienia minionych pokoleń i przynieść sprawiedliwości wszystkim pokoleniom ludzi? Czy nie jest on wcieleniem Syzyfa, którego zgubiła próżność? Syzyf bowiem zdradził tajemnicę Zeusa za co został ukarany wieczną i bezużyteczną pracą. Musiał wtoczyć na górę wielki głaz, który jednak przed wierzchołkiem zawsze wymyka mu się z rąk i stacza się na sam dół zbocza.

Refleksje nad mesjanizmami zrodziły się w czasie wyprawy rowerowej z Wrocławia do Metz w 2012. Jej trasa biegła m. in. wzdłuż Menu, Renu – pomiędzy ujściem Menu i Mozeli, oraz Mozeli (1640 km). Refleksje, które rodziły się w czasie tej rowerowej wyprawy, chciałbym dedykować ks. prof. Józefowi Herbutowi. Z czasów studiów w Wyższym Seminarium Duchownym w Nysie zapamiętałem Księdza Profesora jako człowieka o ogromnej wiedzy, którą potrafił w sposób ciekawy przekazywać, niejednokrotnie w sposób humorystyczny. W żadnym przypadku nie można odnieść do Jego wykładów powiedzenia: „tu umierali z nudów studenci, cześć ich pamięci”. Humor nie opuszczał Profesora również w czasie egzaminów, by wspomnieć chociażby pomysł z „Letnią Akademią Historii Filozofii”. Zanim jednak student zajął fotel w tejże Akademii miał szansę skorzystać z koła ratunkowego – mógł iść do czytelni szukać brakującej wiedzy. Ksiądz Profesor lubił turystykę i sport. Z wdzięcznością wspominam udział w organizowanym przez Profesora wędrownych obozach w Bieszczadach. Księdzu Profesorowi nieobcy był również rower. W czasie jazdy rowerem nie można wyłączyć myślenia. Intensyfikują je piękne krajobrazy, zwłaszcza te znad Menu, przełomu Renu i Mozeli. To właśnie ta moja rowerowa wyprawa w 2012 rodziła myśli o mesjanizmie.

 

 

1. Drogi Mesjasza według Hildegardy z Bingen

 

65-kilometrowy odcinek Renu pomiędzy Bingen a Koblencją został wpisany w 2002 na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako krajobraz kulturowy Oberes Mittelrheintal. Ta Górna Dolina Środkowego Renu była opisywana w literackich utworach Achima von Arnim, Clemensa Brentano, Friedricha Schlegela, Lorda Byrona i Heinricha Heinego, sławiona w dziełach muzycznych Roberta Schumanna i Friedricha Silchera oraz uwieczniana przez malarzy Hermanna Saftlevena, Williama Turnera, Christiana Schütza.

Z Bingen związana jest św. Hildegarda (1098-1179), którą papież Benedykt XVI zaliczył w poczet doktorów Kościoła. W jej najbardziej znanym dziele Scivias (Poznaj drogi), opisuje w dwudziestu sześciu wizjach wydarzenia z dziejów zbawienia, od stworzenia świata aż do końca czasów. Te wizje opracowała Małgorzata Kowalewska w swojej pracy Bóg-Kosmos-Człowiek w twórczości Hildegardy z Bingen6. „Dzieje ludzkości to według Hildegardy w istocie historia relacji z Bogiem, który pragnie w tej historii zrealizować swój zbawczy plan. Dotyczy on nie tylko rodzaju ludzkiego, lecz całego stworzonego kosmosu, który wraz z człowiekiem upadł i wraz z człowiekiem oraz poprzez niego doświadczy również odnowy, odzyskując pierwotną doskonałość”7. W głównej części swego dzieła Hildegarda rozważa temat mistycznych zaślubin między Bogiem i ludzkością, które urzeczywistniły się we wcieleniu. Na drzewie krzyża dopełniają się zaślubiny Syna Bożego z Kościołem, Jego Oblubienicą, napełnioną łaskami i uzdolnioną do dawania Bogu nowych dzieci, w miłości Ducha Świętego. Dzięki zaślubinom Boga z ludzkością wznoszone jest Niebiańskie Jeruzalem. Jego budowa zostanie ukończona, kiedy zakończy się historia walki dobra ze złem na ziemi. Niebiańskie Jeruzalem będzie ostateczną postacią zbawienia dokonanego przez Mesjasza-Chrystusa. Szczegółowo tą postać zbawienia można odczytać przez pryzmat zaślubin. Zaślubiny implikują harmonijne ułożenie relacji. Grzech zniszczył i wciąż niszczy relacje Bóg-Kosmos-Człowiek. Mesjasz przywraca harmonię tych relacji, która wyszła z aktu stworzenia. Człowiek jest aż obrazem Boga (Rdz, 1, 27), ale jednak nie Bogiem. Nie może więc dokonać swojego zbawienia, czyli nie może przywrócić zniszczonych przez grzech relacji: Bóg-Kosmos-Człowiek. Człowiek może osiągnąć zbawienie w zjednoczeniu ze swoim Pierwowzorem i dzięki Niemu. Dzięki Niemu, a nie sobie, człowiek może zostać przebóstwiony, czyli być jak Bóg, czyli mieć udział w doskonałości Pierwowzoru. Według mesjanizmu chrześcijańskiego tylko Bóg jest ratunkiem dla Jego obrazu – człowieka.

Św. Hildegardzie znana jest konkurencyjna postać mesjanizmu związana z Antychrystem, czyli Antymesjaszem, sobowtórem Chrystusa. Życie Antychrysta jest odwrotnością życia Chrystusa. Chrystus narodził się z dziewicy, a Antychryst narodzi się z kobiety, której zepsucie jest parodią czystości Maryi. Nauczanie Antychrysta skoncentruje się ma negowaniu chrześcijańskiej etyki seksualnej i etyki umiaru. Zasady tej etyki będą przedstawiane jako sprzeczne z naturą człowieka. Antychryst będzie się uważał za przedstawiciela boga, który nie stawia żadnych wymagań człowiekowi, lecz przeciwnie – za cnoty uważa pychę żywota, pożądliwość oczu i pożądliwość ciała. Dla Antychrysta chrześcijaństwo jest obłędem, bo niepotrzebnie nakłada na naiwnych ludzi ciężkie obowiązki. Antychryst dokona również parodii śmierci i zmartwychwstania Chrystusa poprzez upozorowanie zgonu i powrót do życia. Szczytem parodiowania Chrystusa będzie podjęta przez Antychrysta próba wniebowstąpienia, która jednak zakończy się jego zagładą. Gdy bowiem będzie próbował wznieść się do nieba, strąci go do piekła wychodzący z ust Chrystusa Duch Święty8.

Dla św. Hildegardy mesjanizm to zaślubiny człowieka z Bogiem, które przywracają relacje: Bóg-kosmos-człowiek. Przeciwieństwem takiego mesjanizmu jest Antychryst, który próbuje uzdrowić relacje kosmos-człowiek w opozycji do Boga – poprzez eliminowanie religii. Efektem niszczenia religii jest jednak niszczenie natury i kultury. Bez Boga nie da się więc uzdrowić relacji kosmos-człowiek.

 

2. Mesjanizm Karola Marksa

 

Dolina Mozeli, otoczona jest wzgórzami, na których znajdują się liczne winnice. Wśród tych wzgórz nad Mozelą wije się ścieżka rowerowa od Koblencji do Metz. Położony nad Mozelą Trewir (niem. Trier; fr. Trèves; luks. Tréier; łac. Augusta Treverorum) pretenduje do miana najstarszego miasta w Niemczech. W roku 16 przed Chrystusem Rzymianie założyli osadę o nazwie Augusta Treverorum. Miasto było jedną z „podstolic” cesarstwa rzymskiego, w której rezydował również Konstantyn Wielki. Od 273 r. Trewir jest siedzibą biskupów katolickich. 5 maja 1818 r. urodził się w Trewirze Karol Marks. W dwupiętrowym, barokowym domu przy Brückenstrasse 10, miejscu urodzin Karola Marksa, mieści się poświęcone temu filozofowi muzeum, które odwiedza rocznie 42 tysiące turystów, z czego połowa to cudzoziemcy, zwłaszcza ci, którzy na własnej skórze nie doświadczyli filozofii Marksa. W tutejszym sklepiku można kupić wina, koszulki, kubki, plakaty i pocztówki z Marksem. Miejscowy sklep sportowy oferuje nawet deskę skateboardową z wymalowanym obliczem filozofa i cytatem „Własność to kradzież”.

Dla Marksa własność prywatna jest źródłem wszelkiej alienacji, zwłaszcza ekonomicznej. Alienacja ekonomiczna przybiera potrójną formę: alienacji pracy jako produktu, alienacji pracy jako procesu i alienacji pracy jako takiej. Alienacja pracy jako produktu sprawia, że wytwory ludzkiej pracy stają się obce i wrogie w stosunku do swojego wytwórcy. Alienacja pracy jako procesu sprawia, że praca jest odczuwana przez robotnika jako przymus. Konsekwencją alienacji jest to, że: „człowiekowi staje się obcy produkt jego pracy, jego działalność życiowa, jego istota gatunkowa, jest to, że człowiekowi obcy staje się człowiek”9. Wyzwolenie z wszelkiej alienacji ma przynieść komunizm, który znosząc prywatną własność środków produkcji, znosi tym samym wszelką alienację. Usunięcie alienacji wprowadzi harmonijne relacje pomiędzy jednostką a społeczeństwem. „W społeczeństwie komunistycznym, w którym nikt nie ma wyłącznego kręgu działania, lecz może się wykształcić w jakiejkolwiek dowolnej gałęzi działalności, społeczeństwo reguluje ogólną produkcję i przez to właśnie umożliwia mi robienie dziś tego, a jutro owego, pozwala mi rano polować, po południu łowić ryby, wieczorem paść bydło, po jedzeniu krytykować, słowem, robić to, na co mam akurat ochotę, nie robiąc przy tym wcale ze mnie myśliwego, rybaka, pasterza czy krytyka”10. Wyzwolenie z alienacji zaprowadzi również harmonijne relacje pomiędzy człowiekiem a przyrodą. „Człowiek ma stać się dla człowieka praktycznie, zmysłowo, naocznie bytem przyrody, a przyroda dla człowieka bytem człowieka”11. Tworząc własne środowisko człowiek humanizuje przyrodę, bo wyciska na niej swoje ludzkie piętno. Przekształcając przyrodę człowiek zmienia nie tylko materię, lecz także samego siebie i społeczne więzi z drugimi12.

Ks. Profesor omawiał marksizm w ramach wykładów z filozofii współczesnej. Przypominam sobie egzamin z tego działu filozofii. Przed egzaminem Profesor napisał kredą na tablicy „Letnia akademia z historii filozofii”. Zdający przede mną kolega otrzymał pytanie dotyczące marksizmu. Jego odpowiedź Profesor podsumował słowami: „Panie kochany, to, co pan powiedział o marksizmie nie nadaje się nawet do Trybuny Opolskiej. Zasłużył pan na fotel w Letniej akademii historii filozofii”. W ocenie marksizmu Profesor przywoływał Katechizm holenderski, dla którego marksizm był zeświecczoną formą żydowskiego mesjanizmu. W tym zeświecczonym mesjanizmie miejsce Boga zajęły prawa rządzące historią. Alienacja jest odpowiednikiem grzechu pierworodnego. Okuta w kajdany klasa robotnicza, która wyzwala siebie przez zniesienie alienacji, to cierpiący wybawiciel przypominający cierpiącego Chrystusa. Komunizm to powrót do pierwotnego przeznaczenia w „świętym ludzie”, którym jest partia13. Marksizm można więc uznać za laicki mesjanizm, który jednak w praktycznej realizacji osiągnął zaprzeczenie swoich ideałów, bo stał się nową alienacją człowieka. Tej nowej alienacji – zdaniem Hansa Künga – dokonała: nowa klasa rządząca, religijne aspekty marksizmu (mesjanizm, absolutna ofiara), a nawet aspekty kościelne (kanoniczne teksty, quasi-liturgia, credo, nieomylna hierarchia, inkwizycja, święci)14. Marksistowski mesjanizm przyjmuje postać Antychrysta o obliczu Prometeusza, który z rydwanu Heliosa skradł ogień i nauczył ludzi go używać. Ukradł bogom ogień, aby ludzi uniezależnić od Boga. Świat bez Boga wcale nie staje się jednak światem harmonijnych relacji, jak to pokazała realizacja marksizmu. Staje się on nawet światem antyludzkim – światem gułagów i systemem administrowania nędzą.

 

3. Mesjanizm Herberta Marcusego

 

Nad liczącym 524 km Menem, prawobrzeżnym dopływie Renu, leży Frankfurt, wzmiankowany po raz pierwszy w 793. W 1356 Złota Bulla Karola IV potwierdziła Frankfurt jako miejsce wyboru cesarzy niemieckich. Od 1562 we Frankfurcie odbywały się koronacje królów i cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego aż do 1792. Od XV do XVII wieku odbywały się we Frankfurcie największe w Niemczech targi książki, wznowione w 1949 r. W okresie międzywojennym XX wieku we Frankfurcie nad Menem zaczęła powstawać „Szkoła frankfurcka”. Według Leszka Kołakowskiego „Termin <szkoła frankfurcka” używany jest od lat 50-tych na oznaczenie ważnego para-marksistowskiego ruchu niemieckiego, którego historia zaczyna się w pierwszej połowie lat 20-tych i związana jest instytucjonalnie z historią Institut für Sozialforschung15. Z początkiem lat 30-tych członkiem Instytutu został Herbert Marcuse. Jego nazwisko znajduje się w haśle 3 x M (Marks, Mao, Marcuse), które ma oddawać doktrynę „szkoły frankfurckiej” będącej dzisiaj kuźnią Nowej Lewicy. „Marcuse stał się postacią sławną poza kręgami akademickimi dopiero w drugiej połowie lat 60-tych, kiedy to buntownicze ruchy studenckie w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Francji obwołały go swoim ideologiem”16. Główne swoje tezy Marcuse wyłożył w trzech książkach: Rozum i rewolucja, Eros i cywilizacja oraz Człowiek jednowymiarowy. Marcuse krytykował system kapitalistyczny, przypisując mu trzy główne choroby: konsumpcjonizm, kult pieniądza oraz brak szerszych i wielowymiarowych perspektyw patrzenia. Marcuse uważał, iż sposób, w jaki społeczeństwo kapitalistyczne kreuje kulturę jest pełen represji, gdyż narzuca określone modele zachowań i sprawia, że człowiek zatraca swoją wielowymiarowość i staje się płaskim konsumentem. Równocześnie z krytyką kapitalizmu poddał krytyce reżimy państw komunistycznych, uważając, iż zdradziły one idee rewolucji przekazując władzę oderwanemu od rzeczywistości biurokratycznemu aparatowi partii komunistycznej. Klasa robotnicza – uosabiająca w doktrynach marksistowskich główną siłę napędową, wyczerpała swoją moc społecznego katalizatora. Wyzwolenie ludzkości – zdaniem Marcusego – może przynieść sojusz trzech sił: studentów, mniejszości rasowych i ludów ekonomicznie i technicznie zacofanych. Różnego rodzaju odmieńcy i outsiderzy ukazują niekonsumpcyjny model istnienia, który ujawnia prawdziwą naturę człowieka nie wyrażającą się w rywalizacji, posiadaniu i zdobywaniu znaków prestiżu. Jego książka: Eros i cywilizacja stała się biblią zbuntowanych studentów, którzy przyswoili sobie zawarte w niej hasła: „Rób swoje”, „Jak przyjemne, to rób”, „Chodzenie do pracy to nie konieczność” oraz „Uprawiaj miłość, nie wojnę”. Wyzwolenie ludzkości miało przybrać formę raju wolności rozumianego jako libidinalna cywilizacja. Jednym z głównych haseł doktryny Marcusego było pojęcie „wolnej miłości”, które miało uosabiać sprzeciw wobec mieszczańskiej moralności, pełnej hipokryzji i obłudy. Nowa moralność miała być wyrazem indywidualizmu i autentyczności. Według Marcuse dotychczasowa cywilizacja rozwinęła się w wyniku represji nad instynktami. W warunkach niedostatku elementarnych dóbr ludzie musieli zaprzęgać energię instynktów do produkcji brakujących dóbr. Gdy jednak produkcja dóbr zaspokaja potrzeby człowieka, to represja wobec instynktów staje się anachroniczna. Instynkty mogą wrócić do właściwej im funkcji, którą jest zapewnienie szczęścia człowiekowi. Będzie to podstawą libidinalnej cywilizacja, w której uwolniona energia instynktów spowoduje erotyzację wszystkich ludzkich czynności. Dzięki temu wszystkie ludzkie czynności staną się przyjemnościami17. Pojęcie libido wprowadził Zygmunt Freud, który rozumiał libido jako formę energii, za pośrednictwem której popędy życia spełniają swoje funkcje. Według Marcusego libidinalna cywilizacja będzie społeczeństwem ludzi wolnych, niezależnych od aparatu produkcji i aparatu władzy. System panowania nad jednostką zostanie zastąpiony systemem satysfakcjonującym jednostkę. Istotę libidinalnej cywilizacji wyjaśnia Marcuse na przykładzie mitologicznych postaci Narcyza i Orfeusza. Mit Narcyza i Orfeusza przywołuje doświadczenie harmonijnej jedności pomiędzy człowiekiem i przyrodą. Sensem mitu Narcyza nie jest absolutyzacja subiektywności. Narcyz widzi swoje odbicie w całym otaczającym go świecie, stanowiąc z nim niepodzielną jedność. W społeczeństwie wolnym i nierepresyjnym jednostka całą swoją popędową i afektywną naturą otworzy się na byt przyrody i drugiego człowieka. Nowy człowiek będzie cieszył się spontanicznością zmysłów, wewnętrzną i zewnętrzną równowagą, harmonią stosunków między zmysłami i rozumem, życiem wolnym od napięć, niepokoju i strachu. Całe istnienie człowieka w libidinalnej cywilizacji będzie nasycone doświadczeniem estetycznym, bezinteresowną percepcją przyrody oraz działaniem mającym cechy gry, która ze swej natury jest nieproduktywna i bezużyteczna. W nowym społeczeństwie racjonalność technologicznego panowania, ekspansji i produktywności zostanie zastąpiona przez racjonalność jakościowo inną – racjonalność gratyfikacji rzeczywistych, nie zniekształconych, naturalnych dążeń, pragnień i potrzeb człowieka. Będzie to racjonalność swobodnego, harmonijnego rozwoju zmysłowych i intelektualnych, fizycznych i duchowych treści jednostki w warunkach, które Marcuse określał jako pacified existence18. Realizacja ideału libidinalnej cywilizacji jest możliwa dzięki tolerancji, którą jednak Marcuse rozumie jako nietolerancję względem fałszywych idei i ruchów. Tolerancja według Marcusego zakłada terror. Jeżeli terror zmierza do wyzwolenia ludzkości, to jest on dopuszczalny, bo w przyszłości zostanie zniesiony. Jego przeciwieństwem jest terror za pomocą wolności, który manipuluje potrzebami ludzi poprzez interesy. Taki terror sam się uwiecznia19. Według preferowanej przez Marcusego koncepcji „represyjnej tolerancji”, mniejszości żyjące w poniżeniu mają prawo do sprzeciwu przy wykorzystaniu środków pozaustrojowych, jeżeli dostępne środki działania okażą się niewystarczające. Nawet użycie społecznej przemocy w takiej sytuacji jest uzasadnione, ponieważ nie rozpoczyna przemocy nowej, a rozbija istniejący już łańcuch gwałtu, nawet jeśli ten jest ukryty. W krytyce libidinalnej cywilizacji Marcusego Kołakowski zwraca uwagę na to, że taki ideał jest możliwy do realizacji tylko przy założeniu tyrani policji, a to oznacza społeczeństwo totalitarne. „Wolność, którą Marcuse zaleca, jest tym samym, co nieobecność wolności. Jeśli <prawdziwa> wolność nie polega na możliwości wybierania, ale na tym, że wybiera się coś określonego[…] – słowo <wolność> jest użyte w sensie dokładnie przeciwnym normalnemu”20. W krytyce mesjanizmu Marcusego, obiecującego raj wolności, można również wykorzystać wypowiedź Benedykta XVI z encykliki Spe salvi: „Ponieważ człowiek zawsze pozostaje wolny, a jego wolność jest zawsze krucha, nigdy na tym świecie nie zaistnieje definitywnie ugruntowane królestwo dobra. Kto obiecuje lepszy świat, który miałby nieodwołalnie istnieć na zawsze, daje obietnicę fałszywą; pomija ludzką wolność. Wolność musi wciąż być zdobywana dla dobra. Wolne przylgnięcie do dobra nigdy nie istnieje po prostu samo z siebie. Jeśli istniałyby struktury, które nieodwołalnie ustanowiłyby jakiś określony – dobry – stan świata, zostałaby zanegowana wolność człowieka, a z tego powodu ostatecznie struktury takie nie byłyby wcale dobre” (24). Albo wolność ograniczona wewnętrznie przez dobro, którą trzeba stale zdobywać, albo dobro bez wolności narzucone przez jakiś nowy totalitaryzm – to alternatywa wynikająca z nauczania Benedykta XVI. Libidinalna cywilizacja proponowana przez Marcusego jest nowym totalitaryzmem narzucającym dobro i dlatego jest to kolejny Antychryst przybierający oblicze Narcyza i Orfeusza.

 

Podsumowanie

 

Mesjanizm głoszony przez św. Hildegardę, ale również mesjanizmy wymyślone przez Marksa i Marcusego, patrzą na dzieje, których bieg został na początku zakłócony przez grzech pierworodny, czy alienację. One spowodowały cierpienia i nędze trapiące ludzkość. Aby je usunąć ludzkość potrzebuje Mesjasza. Dla Hildegardy z Bingen tym Mesjaszem jest Bóg, który stał się człowiekiem, a dla Marksa i Marcusego – człowiek, który zajął miejsce Boga. Obydwie formy mesjanizmu chcą naprawić relacje kosmos-człowiek, z tym że dla mesjanizmu głoszonego przez św. Hildegardę naprawienie relacji kosmos-człowiek jest możliwe tylko na bazie relacji z Bogiem. Z kolei dla mesjanizmu Marksa i Marcusego naprawienie relacji kosmos-człowiek możliwe jest tylko w opozycji do Boga. Obydwie formy mesjanizmu można ocenić odpowiadając na postawione we wstępie pytania: Cóż takiego przyniósł nam Jezus, jeśli nie zbudował lepszego świata? oraz: czy możliwy jest mesjanizm bez „odwołania” cierpienia i nędzy przeszłych pokoleń? Jaka jest gwarancja, że mesjanizm nie osiągnie zaprzeczenia swoich ideałów stając się ucieleśnieniem mitycznego Syzyfa?

Na pierwsze z serii pytań można odpowiedzieć słowami Ratzingera/Benedykta XVI: Jezus „Przyniósł nam Boga”21. Chrystus-Mesjasz fałszywym obietnicom przyszłości, w której władza i ekonomia wszystkim zapewnią wszystko, przeciwstawia Boga jako rzeczywiste dobro człowieka. Tylko Bóg może wypełnić mesjańskie oczekiwania swojego obrazu – człowieka. W zaślubinach z Bogiem, o których pisała św. Hildegarda, człowiek – obraz Boga, może znaleźć zbawienie. Czesław Bartnik analizując etymologię słowa „zbawienie” dochodzi do wniosku, że oznacza ono: „1. w aspekcie negatywnym – ocalić, uwolnić od zła, choroby, nieszczęść, wydobyć ze stanu grzechu; 2. w aspekcie pozytywnym – powodować bycie, trwanie, ciągłe istnienie, powrót do zdrowia […] 3. w aspekcie emfatycznym – istnienie optymalne, radosne, radość, szczęście […]

4. prefiks ,<z>, w polskim […] zdaje się podkreślać osiągnięcie skutku, maksimum nasilenia, wyczerpanie zakresu”22. Zbawienie, którego obrazem są zaślubiny z Bogiem, jest i tak większe niż to, co można powiedzieć o nim ludzkim językiem. Jest ono harmonijną relacją Bóg-kosmos-człowiek przywróconą przez Mesjasza, który sam jako Syn (Boga) jest relacją i byciem w relacji do swojego Ojca (Boga). Tylko taki Mesjasz mógł naprawić zniszczone przez grzech relacje Bóg-kosmos-człowiek.

W odpowiedzi na kolejne pytania można odwołać się do faktów, czyli mesjanizm marksistowski ocenić po jego owocach. W tej ocenie można przywołać wypowiedź Benedykta XVI o Marksie ze Spe salvi: „Zakładał po prostu, że wraz z pozbawieniem klasy panującej dóbr, z upadkiem władzy politycznej i uspołecznieniem środków produkcji zrealizuje się Nowe Jeruzalem. Wówczas miały bowiem zostać zniesione wszystkie sprzeczności […] Odtąd wszystko miało toczyć się samo słuszną drogą, ponieważ wszystko miało należeć do wszystkich, a wszyscy mieli chcieć dla siebie nawzajem dobra”. Jednak zamiast Nowego Jeruzalem marksizm zbudował tylko jedną z otaczających Jerozolimę dolin – „Gehennę”. Realizacja marksistowskiego mesjanizmu jest doświadczalnym argumentem przeciwko niemu, bo na cierpienie i nędzę zaproponował lekarstwo, które okazało się groźniejsze od samej choroby – system administrowania gułagami i nędzą reglamentowaną kartkami. Według Józefa Herbuta ideologia marksistowska „w ciągu kilkudziesięcioletnich prób jej wprowadzania w życie społeczne, została sfalsyfikowana w stopniu tak mocnym, iż mocniejszy trudno sobie wyobrazić. Została sfalsyfikowana przez kryterium, które sama uznaje za naczelne: praktykę gospodarczą, socjalną, polityczną, kulturową”23. Pomimo bankructwa marksizm jest dzisiaj bardziej wpływowy niż w czasach realizacji w tzw „bloku wschodnim”. Marksistowski mesjanizm okupuje umysły milionów ludzi kusząc ich nowymi lewackimi rajami. Jeden z takich rajów przybiera formę libidinalnej cywilizacji Marcusego. Mesjanizm Marcusego ma szansę powtórzyć drogę mesjanizmu Marksa. Wypracowana przez Szkołę frankfurcką tzw. teoria krytyczna, rozpowszechniona na wielu uniwersytetach, głosi, że kultura zachodnia odpowiedzialna jest za pojawienie się największych bolączek współczesnego świata: imperializmu, rasizmu, nazizmu, faszyzmu, antysemityzmu, seksizmu, ksenofobii, homofobii i innych plag społecznych. Źródłem tych wszystkich plag jest chrześcijaństwo – jako religia wykluczenia; głoszony przez chrześcijaństwo model patriarchalnej rodziny – jako miejsce formowania się osobowości autorytarnych; chrześcijańska tradycja – jako przyczyna zacofania; oraz chrześcijańska moralność – jako przeszkoda dla samorealizacji. Na gruncie chrześcijaństwa zrodził się kapitalizm – jako forma wyzysku człowieka. Szkoła frankfurcka stała się laboratorium myśli nowej lewicy, która głosi, że każda etyka o charakterze normatywno-uniwersalnym jest narzędziem zniewolenia człowieka i dlatego Kościół głoszący taką etykę jest instytucją wrogą człowiekowi, bo preferuje rozwiązania totalitarne24. Ponieważ lewacki mesjanizm chce urzeczywistniać biblijne obietnice, dlatego główną przeszkodą dla niego, jest nie tyle demokracja, którą można manipulować, lecz chrześcijaństwo. Stąd lewacki mesjanizm cierpi na chrystianofobię, czyli nienawiść i nietolerancję wobec chrześcijaństwa. Ta nienawiść i nietolerancję wobec chrześcijaństwa jest zwiastunem nowego totalitaryzmu, który od strony technicznej jest w stanie zrealizować fikcję Georga Orwella z jego książki Nineteen Eighty-Four o teleekranach kontrolujących każdy krok człowieka. Nowy totalitaryzm może nałożyć elektroniczną obrożę na myślenie człowieka. Częścią takiej obroży jest już dominująca poprawność polityczna, która „nie zabija nikogo, nie wykorzenia opinii, lecz skłania ludzi do ukrywania ich lub powstrzymywania się od wszelkich usiłowań ich rozpowszechniania”25. W ten sposób poprawność polityczna zdobywa w mediach przewagę dla dominującej ideologii. Polityczna poprawność prowadzi do tego, że krzykliwa nietolerancja niewielu, nie mając argumentów- demonizuje, zamiast dyskutować- zastrasza. „Nietolerancja, którą miała uleczyć polityczna poprawność, zamieniła się w nietolerancję politycznej poprawności”26. Na zagrożenie nowym totalitaryzmem zwraca uwagę Dupkala: „wiara mesjańska ze swą wizją doskonałej przyszłości, chociaż została zsekularyzowana, prowadzi do rzeczywistego zagrożenia ekstremizmem politycznym. Do usprawiedliwienia postulatu, że cel uświęca środki”27.

Dwie formy mesjanizmu obecne nad wodami Renu i wodami jego dopływów Mozeli i Menu wpisują się w interpretację dziejów ludzkości dokonaną przez św. Augustyna. Historia jest walką między dwiema miłościami: miłością własną, „aż po obojętność na Boga”, i miłością Boga, „aż po obojętność na samego siebie” (De civitate Dei, XIV, 28). Mesjanizm św. Hildegardy wpisuje się w miłość Boga aż po obojętność na samego siebie – a mesjanizm Marksa i Marcusego w miłość własną aż po obojętność a nawet wrogość wobec Boga. W przypadku pierwszego mesjanizmu Mesjaszem jest Bóg, który stał się człowiekiem, a w przypadku drugiego – człowiek, który uwierzył, że może być jak bóg. Człowiek, który przypisał sobie atrybut Boga – wszechmoc, sam chce być swoim mesjaszem i zrealizować biblijną obietnicę zbawienia. Dlatego mesjanizm świecki parodiuje mesjanizm chrześcijański. Słusznie zauważa Dupkala, że koncepcja dziejów u Marksa zawiera […] także równie specyficzną niereligijną postać mesjanizmu. Zwrócił na to uwagę już R. Bultmann, gdy stwierdzał: <Dźwignią przyszłości[…] jest proletariat. Jego dyktatura zapewni przejście społeczeństwa z epoki konieczności do epoki wolności, do Królestwa Bożego bez Boga, gdzie znikną wszelkie antagonizmy klasowe, wszelkie różnice między uciskającymi i uciskanymi. Manifest Komunistyczny, który proponuje ten obraz przyszłości jest przesłaniem mesjańskim, jest to zsekularyzowana eschatologia>”28. Natomiast Herbut zauważa, że „Kiedy interesy grupowe propaguje się jako jedyne postępowe, słuszne, pokrywające się z ideałami ludzkości, a realizacja tych interesów przedstawiana jest jako <szczęście czy zbawianie ludzkości>, ideologia staje się pewną namiastką doktryny religijnej”29.

Dzieje ludzkości są rozwojem dramatu zawiązanego na początku, kiedy to człowiek uwierzył, że może być jak bóg (Rdz 3, 5). To był początek świeckiego mesjanizmu – człowiek jako bóg obejdzie się bez Boga tworząc lepszy raj niż ten, otrzymany od Boga. Odpowiedzią na zainaugurowany przez Adama mesjanizm jest protoewangelia (Rdz 3, 15). W niej jest początek mesjanizmu wypełniony w Bogu, który stał się człowiekiem dla przebóstwienia człowieka. Punktem kulminacyjnym zainicjowanych na początku mesjanizmów jest konfrontacja Jezusa i Barabasza przed Piłatem. Wybór: albo Jezus, albo Barabasz nie był przypadkowy; naprzeciw siebie znalazły się dwie postacie mesjańskie, dwie formy mesjanizmu. One towarzyszą dziejom ludzkości, aż do końca. Rozwiązaniem mesjańskiego dramatu dziejów będzie paruzja, kiedy obraz Boga-człowiek znajdzie w swoim Pierwowzorze wypełnienie mesjańskich nadziei. Póki toczy się jednak mesjański dramat dziejów, w którym trzeba wybierać, albo Jezus, albo Barabasz, niech przestrogą będzie to, że Barabasz był mordercą, a jednak w referendum zorganizowanym przez Piłata wygrał z Jezusem. Jezus z reguły przegrywa z mesjaszami na wzór Barabasza, ale który z mesjaszy na wzór Barabasza spełnił swoje mesjańskie obietnice?

 

 

 

1Zob. Cz. Bartnik, Dogmatyka katolicka I, Lublin 2012, 517-520.

2Zob. B. Bergo, Levinas’s Weak Messianism in Time and Flesh, or The Insistence of Messiah Ben David, w: Journal for cultural research Volume 13 Numbers 3–4 (July–October 2009), 225-248; P. O’Connor, Redemptive Remnants: Agamben’s Human Messianism, w: Journal for cultural research Volume 13 Numbers 3–4 (July–October 2009), 335-352; G. Ridolfi, A marxist who speaks about God: reflections on Max Adler’s religiosity and Jewish sensitivity, w: Koninklijke Brill NV, Leiden, 2011, 74-94.

3R. Dupkala, O mesjanizmie. Refleksje filozoficzne, Katowice 2005, 107.

4J. Ratzinger/Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu I, Kraków 2007, 47.

5Tamże, 49.

6Zob. M. Kowalewska, Bóg-Kosmos-Człowiek w twórczości Hildegardy z Bingen, Lublin 2007.

7Tamże, 262.

8Zob. M. Kowalewska, dz. cyt., 287-297; por. B. Ferdek, Duch Boży nad wodami Renu. Refleksje nad ścieżkami nadreńskiej pneumatologii, Wrocław 2010, 126-127.

9K. Marks, Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z r 1844, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła I, Warszawa 1976, 555.

10K. Marks, F. Engels, Ideologia niemiecka, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła III, Warszawa 1976, 35.

11K. Marks, Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z r 1844, dz. cyt., 588.

12Zob. B. Ferdek, Kategoria „przyszłości” w polskiej literaturze filozoficzno-teologicznej, Lublin 1981 (maszynopis pracy magisterskiej) 32-45.

13Glaubensverkündigung für Erwachsene. Deutsche Ausgabe des Holländischen Katechismus, Freiburg-Basel-Wien 1969, 40.

14H. Küng, On Being a Christian, Glasgow 1978, 46-47.

15L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu, III, Paryż 1976, 343.

16Tamże, 396.

17Zob. tamże, 402-406.

18W. Gromczyński, Wstęp, w: H. Marcuse, Człowiek jednowymiarowy, Warszawa 1991, XXVII-XXIX.

19L. Kołakowski, dz. cyt., 413-414.

20Tamże, 418.

21J. Ratzinger/Benedykt XVI, dz. cyt., 49.

22Cz. Bartnik, Teologiczne rozumienie zbawienia, Lublin 1979, 32.

23J. Herbut, Artykuły i szkice. Z metodologii i teorii metafizyki, filozoficznej analizy języka religii oraz etyki i metafizyki, Opole 2008, 265.

24 R. Łętocha, Czerwona wieża Babel, Fronda nr 43, 157.

25 P. Ślęczka, „Prawda jak powietrze”, Ethos nr 79-80 (2007) 158.

26W. Roszkowski, Czy to wszystko nowomowa?, Gość niedzielny, nr 21, 66.

27R. Dupkala, dz. cyt., 106.

28Tamże, 96.

29J. Herbut, dz. cyt., 271.

Dodaj komentarz