Każda godzina historii jest próbą dla wiary. Taką próbą był wojujący ateizm marksizmu, a po jego upadku – jest nią aksjologiczny liberalizm. O ile ateizm marksistowski uderzał w pierwszą tablicę przykazań, negując samo istnienie Boga, o tyle liberalizm uderza w drugą tablicę, negując Boże prawo poprzez propagowanie modelu życia: tak jakby Boga nie było. Ateizm marksistowski prześladował za wiarę w Boga, a liberalizm może prześladować za życie według II tablicy przykazań. Na taką możliwość wskazał R. Butiglione, według którego: Dla tej nowej ateistycznej religii istnieje tylko jedna prawda, a mianowicie ta, że żadna prawda nie istnieje. Ten, kto nie chce zrezygnować z wydawania sądów wedle kryteriów dobra i zła, jest obywatelem drugiej kategorii i nie może sprawować urzędów w Unii[1]. Rezygnacja z wydawania sądów wedle kryteriów dobra i zła oznacza fikcję wolności, przed którą przestrzegał papież Jan Paweł II w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski (1991). Wtedy to Jan Paweł II powiedział, że: nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia[2]. W takiej sytuacji stwarzania fikcji wolności, która zniewala i znieprawia, przybył do Polski papież Benedykt XVI, aby wypełnić swoje podstawowe zadanie – utwierdzania swoich braci w wierze (por. Łk 22, 32).
1. Łaska wiary
Według Benedykta XVI: Wiara jest darem, danym przy chrzcie, który umożliwia nam spotkanie z Bogiem[4]. Wiarę inicjuje więc w człowieku łaska Boża. Wiara nie może być dziełem człowieka, bo jest ona jakby otworzeniem okna na Boga i dlatego to okno może otworzyć tylko Bóg. Nie można otworzyć się na Boga bez Boga. Wiara w Boga jest wiarą przez Boga daną. Bóg otwierając człowieka na siebie samego okazuje mu swoją darmową miłość, czyli łaskę. Prawda wiary o tym, że początek samej wiary jest dziełem łaski, została określona przeciwko zwolennikom semipelagianizmu na II Synodzie w Orange (529): Jeśli ktoś twierdzi, że jak wzrost, tak i początek wiary i sama chęć wierzenia – dzięki której wierzymy w Tego, co usprawiedliwia grzesznika, i dochodzimy do odrodzenia przez chrzest św. – dzieje się nie z daru łaski, tj. przez natchnienie Ducha Świętego naprowadzającego wolę naszą od niewiary do wiary, od złego życia do pobożności, lecz mamy to w sposób naturalny, ten sprzeciwia się apostolskiej nauce[5]. Wiara nie jest więc wynikiem naturalnego działania człowieka lecz nadprzyrodzonego działania Ducha łaski (Hbr 10, 29). Podkreślali to liczni Ojcowie Kościoła, np. Klemens Aleksandryjski, według którego: Nauka jest usprawnieniem posiadającym dowody, wiara zaś łaską. Dlatego być w łasce oznacza być wierzącym[6], czego żywą ilustracją jest Maryja. Ona jest pełna łaski (Łk 1, 28) i dlatego Elżbieta wypowiada pod jej adresem błogosławieństwo: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła (Łk 1, 45). Słowa Elżbiety wskazują na pewien paralelizm pomiędzy Maryją a Abrahamem. Tak jak u progu Starego Przymierza stoi wiara Abrahama, tak u progu Nowego Przymierza stoi wiara Maryi. Zarówno wiara ojca wierzących (por. Rz 4, 11), jak i wiara matki wierzących są łaską, poprzez którą Bóg otworzył ich na siebie. Wiara jest więc przychodzącym z zewnątrz darem łaski, a nie pochodzącym od człowieka wynikiem jego przemyśleń.
Łaska Boża szanuje wolną wolę człowieka i dlatego katolicka charytologia mówi o współdziałaniu łaski i wolności. Człowiek jakby wznosi się ku Bogu na dwóch skrzydłach: na skrzydle łaski i na skrzydle wolności, przy czym ten synergizm łaski i wolności nie jest symetryczny. Wiara zainicjowana przez łaskę domaga się więc współdziałania ze strony człowieka. Dlatego w Częstochowie papież Benedykt XVI powiedział: I byśmy w sposób świadomy zadbali o rozwój naszej wiary, aby ona rzeczywiście przenikała wszystkie nasze postawy, myśli, działania i zamierzenia[7]. Troska o rozwój wiary jest przejawem współdziałania człowieka z łaską wiary. Ten proces współdziałania opisuje J. Ratzinger następująco: Jesteśmy zdolni do przyzwolenia wiary, dlatego, że wola, samo serce, doznaje dotknięcia Boga, jest w jego zasięgu. Poprzez ów dotyk, dzięki owemu dotknięciu człowiek dochodzi do przekonania, że i to jest prawdziwe, co dla rozumu pozostaje jeszcze niepojęte[8].
Niedościgły przykład współdziałania z łaską wiary daje Maryja i dlatego papież Benedykt XVI powiedział: Aby Ona nas pouczyła, jak żyć wiarą, jak w niej wzrastać[9]. Wiara Maryi jest szczególnym przypadkiem współdziałania łaski i wolności. To współdziałanie widoczne jest w tajemnicy Zwiastowania. Bóg stwarzając ludzi obdarzył ich wolnością, która też decyduje o byciu człowieka obrazem Boga. Aby mogło nastąpić wcielenie Syna Bożego Bóg niejako potrzebuje wolności swojego stworzenia. Bez wolnego tak Maryi Syn Boży nie mógłby się stać człowiekiem. To tak Maryi jest jednak wypowiedziane pod wpływem łaski. Św. Łukasz pisząc o Zwiastowaniu, zanim przedstawił odpowiedź Maryi: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa (Łk 1, 38), podkreśla, że Ta służebnica Pańska jest pełna łaski (Łk 1, 28). Łaska poprzedza więc tak Maryi, ona to tak zainicjowała. Dzięki temu, to nie Maryja zapoczątkowała odkupienie, ale sam Bóg. Tak Maryi jest więc zawarte w łasce Bożej, która inicjuje dzieło odkupienia nie niszcząc jednak wolności człowieka[10]. W Maryi doszło więc do współdziałania łaski Bożej i jej wolności. Takie współdziałanie dochodzi do głosu w akcie wiary. Wiara jest więc jednocześnie dziełem łaski Bożej i wolnej decyzji człowieka wzbudzonej przez łaskę.
W. Granat twierdzi, że: Bóg daje łaskę w sposób wystarczający i wyraźny, by można wierzyć, jednak człowiek niekiedy odrzuca ją, ale i w takich wypadkach Stwórca nie zaniedbuje niczego, by mu ułatwić przyjście do wiary[11]. Szansą na łaskę wiary dla niewierzących Polaków była pielgrzymka Benedykta XVI. Teoretycznie wszystkie jego przemówienia tłumaczące istotę wiary mogły dotrzeć do każdego Polaka. Wystarczyło włączyć telewizor lub sięgnąć po gazetę. Jednak decyzja o włączeniu telewizora, czy przeczytaniu gazety, zależy od człowieka, który ma wolną wolę, a decyzja tej wolnej woli nie zawsze jest taka, jak w przypadku młodego człowieka, który w czasie spotkania Jana Pawła II z młodzieżą w Paryżu publicznie wyznał, że jest ateistą, ale przyszedł na spotkanie papieża z młodzieżą, bo nie chciał rozminąć się z szansą wiary, jaką daje obecność papieża[12]. Bóg daje szansę wiary, ale człowiek decyzją swojej wolnej woli może ją wykorzystać lub z nią się rozminąć. Wiara nie jest wynikiem wolnej decyzji człowieka, ale też bez tej decyzji nie ma wiary.
3. Wiara osobistą relacją z Chrystusem
Wiara posiada rys personalistyczny, bo polega na głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem[13] i dlatego: Ważne jest w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy…Wierzyć – to znaczy zawierzyć Bogu…to znaczy nawiązać osobistą więź z naszym Stwórcą i Odkupicielem w mocy Ducha Świętego[14]. Dlatego zasadnicze sformułowanie wiary nie brzmi wierzę w coś, ale wierzę w Ciebie[15]. Wiara nie jest więc ideologią, która poświęca osobę jakiejś idei. W chrześcijaństwie nie chodzi o ideę, ale o osobę Jezusa Chrystusa. Przedmiotem wiary nie jest idea Jezusa Chrystusa lecz sam Chrystus, który zawsze żyje (Hbr 7, 25). Wiara jest personalną więzią między Nim a wierzącym w Niego. Wiara wprowadza w komunię z Nim, a komunia istnieje między osobami. Bóg jest komunią trzech Osób: Ojca Syna i Ducha Świętego. Jako komunia osób jest bytem towarzyskim i dlatego wciąga w tą komunię osoby ludzkie. J. Ratzinger uważa, że: Wiara – jak uczy nas Abraham – jest komunią z krzyżem[16].
Wiara Maryi była również komunią z Krzyżem wszelkich krzyży, który jest historią trynitarną[17]. Syn z wysokości krzyża woła: Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). To oddanie Syna Ojcu dokonało się przez Ducha wiecznego, w którym Chrystus złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę (Hbr 9, 14). W tą historię trynitarną Krzyża wpisuje się wiara Maryi. Jej komunia z krzyżem jest jej komunią z Trójjedynym. Ta komunia z krzyżem dobitnie podkreśla, że zasadnicze sformułowanie wiary brzmi: wierzę w Ciebie.
4. Wiara zaufaniem Chrystusowi
Osobista więź z Chrystusem przejawia się w zaufaniu. Według Benedykta XVI: Wiara jawi się…jako zaufanie osobie – nie zwyczajnej osobie, ale Chrystusowi[18]. Wiara jest więc ufnością Bogu, czyli powierzeniem się na dobre i na złe Temu, dla którego nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37). Ta ufność jest jakby ubezpieczeniem się u Boga, który z największego zła może wyprowadzić dobro. J. Ratzinger zauważa, że amen w języku hebrajskim ma ten sam źródłosłów co wyraz wierzyć i oznacza: stanąć z pełnym zaufaniem na określonym gruncie nie dlatego, że ja tę podstawę stworzyłem i sprawdziłem, ale właśnie dlatego, że jej nie stworzyłem i nie mogę jej sprawdzić[19].
Motywy ufności Bogu podaje następująca modlitwa: Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny[20]. Ufność oparta jest więc na takich przymiotach Boga, jak: wierność, wszechmoc i miłosierdzie. O tych przymiotach Boga mówi kantyk Maryi Magnificat. Jest to Bóg Wszechmocny (Łk 1, 49), który swoje miłosierdzie (zachowuje) na pokolenia (Łk 1, 50) i dlatego ujął się za sługą swoim, Izraelem…jak przyobiecał naszym Ojcom (Łk 1, 54-55). Magnificat objawia więc motywy ufności Maryi, która składa się na wiarę Maryi, że dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37). Wiara będąca zaufaniem Bogu wprowadza wierzącego w nowy świat, którego obrazem może być Piotr kroczący po wodzie (Mt 14, 22-33). Wierzący ufając Chrystusowi, dla którego nie ma nic niemożliwego, może z Nim kroczyć po wzburzonym morzu. Bez zaufania wiara staje się małą wiarą (Mt 14, 31).
Wiara domaga się posłuszeństwa Bogu. Według Benedykta XVI: Kiedy Jezus nauczał tłumy, nie omieszkał potwierdzić prawa, które Stwórca wpisał w serce człowieka, a później zapisał na tablicach Dekalogu…Jezus jednak dał Prawu nową motywację: należy zachowywać dziesięć przykazań z miłości do Boga i do bliźniego[21]. Wiara włącza w teodramat, który został zawiązany przez Adama, kiedy to okazaniem nieposłuszeństwa Bogu chciał on zamanifestować swoją wolność. Ten teodramat osiąga punkt kulminacyjny w Chrystusie, który w przeciwieństwie do Adama posłuszeństwem okazanym Bogu zamanifestował swoją wolność. Ten teodramat trwa nadal. Każde czasy mają swojego Antychrysta, który przedstawia wolność jako nieposłuszeństwo Bogu, a posłuszeństwo Bogu jako zniewolenie. Wolność rozumiana jako nieposłuszeństwo Bogu prowadzi do tego, że: każdy jest dla siebie prawem. Jeżeli zaś każdy jest dla siebie prawem, to wówczas człowiek tonie w pustej dowolności[22], co można oddać słowami Chrystusa: każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu (J 8, 35). Z tej niewoli grzechu może wyzwolić tylko Chrystus: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus (Ga 5, 1).
Refleksja nad tym teodramatem była obecna na 46. Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym we Wrocławiu (25-1VI 1997), gdzie między innymi powiedziano, że: ludzka wolność potrzebuje wyzwolenia od grzechu i ludzkiej słabości. Czyni to łaska, którą nabył dla całej ludzkości Chrystus. Im bardziej podporządkowujemy się łasce Chrystusa, tym bardziej rośniemy w wewnętrznej wolności. Święci osiągnęli wysoki stopień wolności. Grzesznicy są więźniami[23].
Maryja jest również bohaterką teodramatu zawiązanego przez Adama, a osiągającego punkt kulminacyjny w Chrystusie. Ona od samego początku była podporządkowana łasce Chrystusa i dlatego osiągnęła najwyższy stopień wolności. Ta, która jest pełna łaski (Łk 1, 28), jest też pełna wolności. Jest pierwszą, którą ku wolności wyswobodził Chrystus. Zawiązany przez Adama teodramat, który swój punkt kulminacyjny osiągnął w Chrystusie, został już rozwiązany w Maryi.
6. Wiara czynna przez miłość (Ga 5, 6)
Wiara przejawia się w miłości. Według Benedykta XVI: W duchu ewangelicznego nakazu miłości starajmy się podjąć tę pełną troski posługę względem potrzebujących braci, kimkolwiek są[24]. Miłość należy więc do struktury wiary i dzięki temu wiara chrześcijańska nie jest ideą, tylko życiem[25]. Wiara wypowiadająca się w życiu według ewangelicznego nakazu miłości staje się wiarą żywą. W. Granat wyróżnia wiarę żywą i wiarę martwą. Wiara żywa jest czynna przez miłość (Ga 5,6); natomiast wiara pozbawiona miłości jest martwa sama w sobie (Jkb 2, 17)[26].
Wiara Maryi była czynna przez miłość, np. w Kanie Galilejskiej Maryja powierza dyskretnie ludzką troskę mocy Chrystusa. Wiara Maryi była więc życiem, a nie ideą, i dlatego Maryja jest żywą ilustracją wiary żywej.
7. Wiara uznaniem za prawdę Bożego objawienia
Choć zasadnicze sformułowanie wiary brzmi: wierzę w Ciebie, to jednak nie wyklucza ono, a nawet implikuje sformułowanie: wierzę w coś. To wierzę w coś jest według I Soboru Watykańskiego uznaniem z pomocą łaski Bożej, że prawdą jest to, co Bóg objawił[27]. Do tej definicji wiary nawiązał Benedykt XVI: Wierzyć to przede wszystkim znaczy uznać za prawdę to, czego do końca nie ogarnia nasz umysł. Trzeba przyjąć to, co Bóg nam objawia o sobie, o nas samych i o otaczającej nas rzeczywistości, także tej niewidzialnej, niepojętej, niewyobrażalnej[28]. Prawdę objawioną przez Boga, czyli to wyrastające z objawienia: wierzę w coś streszczają wyznania wiary, np. Skład Apostolski. Według św. Tomasza z Akwinu wyznanie wiary nie jest dodatkiem do Pisma św., a raczej wyciągiem z niego[29]. Podobnie uważa Marcin Luter: wyznanie wiary dzielono dotąd na dwanaście artykułów, gdyby zaś wszystkie części, które zawiera Pismo, a które należą do wyznania wiary, pojedynczo ująć, byłoby tych artykułów o wiele więcej[30]. Dla J. Ratzingera wyznanie wiary, mimo wszystkich komplikacji w jego historii, jest w tym, co zasadnicze, dokładnym echem wiary pierwotnego Kościoła, który znowu w swej istocie jest wiernym echem orędzia Nowego Testamentu[31]. Znajomości tego: wierzę w coś, o którym mówią wyznania wiary, jest konieczna dla samej wiary. Nie można bowiem wierzyć w coś, czego się nie zna. Jednak to wierzę w coś musi przechodzić w wierzę w Ciebie. Można to wyjaśnić na przykładzie Maryi i Zachariasza, ojca św. Jana Chrzciciela. Oboje wierzyli w coś, tzn. znali przedmiot wiary wyrastający ze starotestamentalnego objawienia, o czym świadczą wypowiedziane przez nich kantyki. Jednak wierzę w coś przechodziło u Maryi w wierzę w Ciebie. Ona wierzyła, że Bóg działa aż do tej chwili (J 5, 17) i dlatego może ją włączyć w misterium niepłodnych kobiet Starego Testamentu, które za sprawą Jego stwórczej mocy stawały się matkami. Te niepłodne kobiety, które stawały się matkami, zapowiadały tajemnicę wcielenia. Ta tajemnica za sprawą Ducha Stworzyciela dokonała się w Maryi. W przeciwieństwie do Maryi Zachariasz, choć znał starotestamentalne wierzyć w coś, to jednak nie umiał przejść do wierzyć w Ciebie, czyli uznać, że Bóg działa aż do tej chwili i dlatego może włączyć jego żonę Elżbietę w misterium niepłodnych kobiet, które stawały się matkami.
8. Kościół środowiskiem wiary
Naturalnym środowiskiem wiary jest Kościół, dlatego Benedykt XVI przestrzegał przed przeciwstawianiem Chrystusa Kościołowi: Nie dajcie się zwieść tym, którzy chcą przeciwstawić Chrystusa Kościołowi! Za tym przeciwstawianiem Chrystusa Kościołowi stoi fakt, że dla wielu współczesnych ludzi Kościół jawi się jako główna przeszkoda w wierze. Tymczasem Kościół jest nie tam, gdzie się organizuje, rządzi, tylko w tych, którzy po prostu wierzą i w nim przyjmują dar wiary stający się dla nich życiem[32]. Kościół jest więc miejscem przyjmowania daru wiary. Ten związek wiary z Kościołem można ukazać na przykładzie Maryi. Według św. Ambrożego Maryja jakby podwójnie urodziła Chrystusa: najpierw według wiary a potem według ciała: Według ciała jest jedna Matka Chrystusa, a według wiary Chrystus jest owocem wszystkich[33]. Maryja jest więc prawzorem tego poczynania Chrystusa według wiary. To rodzenie Chrystusa według wiary dokonuje się w Kościele. Chrystus rodzi się w Kościele, gdy w Kościele na wzór Maryi przyjmowane są słowa powiedziane od Pana, albowiem: Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). To słowo Chrystusa można usłyszeć w Kościele. Od samego początku Kościół jest sługą tego słowa Chrystusa, z którego rodzi się wiara, a jego Urząd Nauczycielski tego słowa: święcie strzeże i wiernie wykłada, nauczając jedynie tego, co zostało przekazane (KO 10). Przeciwstawianie więc Chrystusa Kościołowi oznacza odcięcie od środowiska wiary. Kościół jest bowiem naturalnym środowiskiem wiary, bo w nim można usłyszeć słowo Chrystusa, z którego rodzi się wiara. Nawet ci, którzy przeciwstawiają słowo Chrystusa Kościołowi, przejęli to słowo od Kościoła. Poza Kościołem słowo Chrystusa jest interpretowane na wiele wzajemnie wykluczających się sposobów, tak że liczba sekt przewyższa liczbę zdań Biblii, a przecież wszystkie sekty twierdzą, że są biblijne w przeciwieństwie do Kościoła.
9. Próby wiary
Nie ma wiary light tak jak jest coca-cola light. Według Benedykta XVI: Wiara mocna musi przejść przez próby[34]. Papież Benedykt wskazał przynajmniej na trzy próby, którym może być poddana wiara współczesnego chrześcijanina.
Pierwsza próba wiary związana jest z subkulturą młodzieżową. Iść z prądem tej subkultury, oznacza stanie się ateistą. To w subkulturze młodzieżowej: Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych[35]. Jednak: Kto wierzy w Chrystusa, na pewno nie dozna zawodu[36]. Chrystus daje wszystko, zaś idole młodzieży obiecują wszystko, a zabierają wiele łącznie ze zdrowiem i życiem młodego człowieka.
Kolejną próbą dla wiary jest dyktatura relatywizmu. Według Benedykta XVII: Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny[37]. Relatywizm można uznać za największą herezję. O ile dawne herezje brały część za całość, o tyle relatywizm uderza niejako za jednym zamachem w cały gmach Credo twierdząc, że nie ma obiektywnej prawdy.
Wiara implikuje próby. Wierzący jest: przywiązany do krzyża – ale krzyż nieprzywiązany do niczego błąka się po odmętach morza…Tylko chwiejąca się belka łączy go z Bogiem, ale łączy go nierozerwalnie, i ostatecznie on wie, że drewno jest silniejsze od kłębiącej się pod nim nicości[40]. Próba wiary nie ominęła Maryi. Jan Paweł II w Redemptoris Mater odniósł do Niej słowa św. Jana od Krzyża o ciemnej nocy wiary, poprzez którą obcowała ona z tajemnicą swojego Syna (17). Ta ciemna noc wiary osiągnęła swoje największe natężenie na Golgocie.
10. Cel wiary
Wiara ukazuje człowiekowi przyszłość, którą jest niebo. Na tą przyszłość w świetle wiary wskazał papież Benedykt XVI w Krakowie, gdzie powiedział: Jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi, wpatrywać się w niebo[41]. Dzięki wierze chrześcijanin ma podwójne obywatelstwo[42]: obywatelstwo ziemskiej ojczyzny, bo stoi na ziemi oraz obywatelstwo ojczyzny w niebie, bo wpatruje się w niebo. Obywatelstwo nieba nie osłabia jednak obywatelstwa ziemskiej ojczyzny, czyli wpatrywanie się w niebo nie deprecjonuje stania na ziemi. Natomiast brak tej perspektywy wiary, którą jest wpatrywanie się w niebo, prowadzi często do deprecjonowania owego stania na ziemi. To deprecjonowanie stania na ziemi dochodzi do głosu w następującym paradoksie: ci, którzy wierzą w życie po śmierci, tworzą w życiu przed śmiercią kulturę życia; ci zaś, którzy uznają tylko perspektywę życia przed śmiercią, w tym życiu przed śmiercią tworzą kulturę śmierci. Tak więc brak perspektywy wiary na życie po śmierci może stać się opium dla ludzi, które nie tylko odrywa od stania na ziemi, ale to stanie na ziemi unicestwia.
Perspektywę wiary na życie po śmierci wzmacnia Maryja. Ona przez Wniebowzięcie przeszła już od stania na ziemi do tego, w co wpatrywała się stojąc na ziemi – do nieba. Maryja osiągnęła więc już cel wiary. Wniebowzięta Maryja jest argumentem za niebem, które nie jest utopią, tylko pewnością wieńczącą pielgrzymkę wiary. Taki Argument jest potrzebny na drodze pielgrzymki wiary. Według J. Ratzingera: Maryja przedstawia ludzkość, która cała jest oczekiwaniem i tym bardziej potrzebuje jej obrazu, im bardziej grozi jej niebezpieczeństwo, że porzuci oczekiwanie i powierzy się wyłącznie wytwarzaniu; to zaś – chociaż konieczne – nigdy nie może wypełnić pustki, jaka grozi człowiekowi, jeśli nie znajdzie owej absolutnej miłości, która mu nadaje sens, zbawienie, to, co naprawdę konieczne do życia[43]. Wniebowzięta Maryja, która już osiągnęła cel wiary, ukazuje ten cel jako sens, zbawienie, to, co konieczne do życia. Wszystko to zaś pochodzi od absolutnej miłości – Trójjedynego Boga.
11. Integralne ujęcie wiary
Papież Benedykt w swoim nauczaniu pielgrzymkowym ujmuje wiarę integralne. Bogatej rzeczywistości wiary nie można zamknąć w definicji, lecz trzeba ją opisywać jako proces o złożonej struktur, do którego można odnieść przypowieść o ziarnku gorczycy (Mt 13, 31-32). Ten proces wiary inicjuje łaska Boża, która domaga się jednak współpracy ze strony człowieka. Człowiek współpracujący z łaską wchodzi w osobistą relację z Chrystusem, którą oddaje sformułowanie: wierzę w Ciebie. Ta osobista relacja z Chrystusem przejawia się w zaufaniu i posłuszeństwie. Relacja z Chrystusem obejmuje również relację z innymi ludźmi, którą tworzy miłość. Wierzę w Ciebie implikuje wierzę w coś, czyli znajomość objawionego przedmiotu wiary, który można poznać w naturalnym środowisku wiary – Kościele. W proces wiary wpisane są w próby, którymi współcześnie są przede wszystkim dyktatura relatywizmu, fakt cierpienia oraz subkultura młodzieżowa. Proces wiary ma swój eschatyczny cel, którym jest ojczyzna w niebie (Flp 3, 20).
Nauczanie pielgrzymkowe papieża Benedykta XVI wyrasta z jego teologii. Teologię wiary rozwija J. Ratzinger we Wprowadzeniu w chrześcijaństwo, gdzie napisał: W filozofii myśl wyprzedza słowo, jest wynikiem rozważania…Wiara natomiast przychodzi do człowieka z zewnątrz…Nie jest ona…czymś wymyślonym[44]. Za syntezą teologii wiary J. Ratzingera można uznać jego wykład wygłoszony z okazji nadania mu doktoratu honoris causa przez Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu (27 X 2000), w którym m. in. powiedział: Przeżywamy wiarę nie jako hipotezę, ale jako pewność, która dźwiga nasze życie[45]. Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał J. Ratzinger troszczył się o pełnię wiary. Potrzebę troski o pełnię wiary uzasadniał następująco: Dlatego też wciąż aktualne jest ostrzeżenie zawarte w Drugim Liście Świętego Piotra Apostoła: „Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzają wśród was zgubne herezje” (2P 2, 1). Błąd nie jest dodaniem do prawdy. Nie należy zapominać, że dla Kościoła wiara jest „wspólnym dobrem”…zatem Kościół musi bronić ortodoksji dla dobra wszystkich wierzących[46]. Jako następca św. Piotra Benedykt XVI podejmuje zadanie, które Pan Jezus zlecił Piotrowi: utwierdzaj twoich braci (Łk 22, 32). To zadanie Benedykt XVI wypełniał również w czasie pielgrzymki do Polski: Proszę was, trwajcie mocni w wierze![47]. Benedykt XVI jest pierwszym papieżem, który przybył do unijnej Polski stojącej przed pokusą stwarzania fikcji wolności, która zniewala i znieprawia. Taka fikcja wolności może być zagrożeniem dla wiary.
To, co papież Benedykt XVI mówił o wierze ucieleśnia się w Maryi, do tego stopnia, że na zasadzie antonomazji wiara otrzymuje w Maryi swoje imię: wiara to Maryja. Włoski dziennikarz V. Messori próbuje tą antonomazję uzasadnić empirycznie: Jeśli przyjrzymy się Europie, odkryjemy, że zaprzestały czcić Boskiego Syna i przeszły w stronę banalnego humanizmu nie narody, które wyróżniały się nabożeństwem do Maryi, lecz akurat te, które odrzuciły takie nabożeństwo…Katolicy będący…oskarżani o czczenie stworzenia zamiast Stwórcy, czczą Go nadal. Podczas gdy oskarżyciele, którzy mniemali czcić Boga z większą „czystością”, przestali Go czcić w ogóle…jak pokazuje nieustanne doświadczenie historyczne, obecność Maryi stanowi mocny czynnik stabilności Credo[48]
Benedykt XVI nie rozwinął tematu: wiara i rozum, choć podejmował ten temat jako teolog, np. rozwijając Tomaszowe określenie wiary: myślenie z przyzwoleniem. To myślenie i przyzwolenie jest wspólne dla wiary i nauki[49]. Jednak wiara nie jest tylko dokonaniem rozumu[50] i dlatego Benedykt XVI wyjaśnia, że: Bóg skrywa się w tajemnicy: usiłowanie zrozumienia Go oznaczałoby próbę zamknięcia Go w naszych pojęciach i w naszej wiedzy, a to ostatecznie prowadziłoby do utracenia Go. Poprzez wiarę zaś możemy przebić się przez pojęcia, nawet pojęcia teologiczne, i „dotknąć” Boga żywego[51]. W czasie pielgrzymki do Polski Benedykt XVI bardziej akcentował zaufanie w strukturze wiary, co ekumenicznie współbrzmi z luterańską koncepcją wiary, według której: wiara, która usprawiedliwia, to nie tylko znajomość historii, lecz pełne zaufania wyrażenie zgody na obietnicę Boga[52]. W związku z taką koncepcją wiary Sobór Trydencki orzekł, że: Gdyby ktoś mówił, że wiara usprawiedliwiająca jest niczym innym jak tylko ufnością w miłosierdzie Boże odpuszczające grzechy ze względu na Chrystusa…niech będzie wyklęty[53]. To orzeczenie Soboru Trydenckiego sprawiło, że w katolickiej teologii wiary zdecydowanie więcej miejsca poświęcano relacjom rozumu do wiary niż zaufaniu. Nauczanie papieża Benedykta dowartościowuje zaufanie w strukturze wiary, choć nie sprowadza do niego całej rzeczywistości wiary.
Wiara nazywana jest organem poznawczym teologii, dlatego w strukturę wykładów z teologii musi być wpisana teologia wiary. Bez tej teologii wiary nie można uprawiać dogmatyki. Uprawianie dogmatyki bez teologii wiary można porównać do budowy gmachu bez fundamentu. Pielgrzymkowe nauczanie Benedykta XVI o wierze powinno być twórczym impulsem dla rozwoju teologii wiary, której nie można pomijać w strukturze wykładów z teologii dogmatycznej.
STRESZCZENIE
Rzeczywistość wiary według Benedykta XVI
Papież Benedykt w swoim nauczaniu pielgrzymkowym ujmuje wiarę integralne. Bogatej rzeczywistości wiary nie można zamknąć w definicji, lecz trzeba ją opisywać jako proces o złożonej struktur, do którego można odnieść przypowieść o ziarnku gorczycy (Mt 13, 31-32). Ten proces wiary inicjuje łaska Boża, która domaga się jednak współpracy ze strony człowieka. Człowiek współpracujący z łaską wchodzi w osobistą relację z Chrystusem, którą oddaje sformułowanie: wierzę w Ciebie. Ta osobista relacja z Chrystusem przejawia się w zaufaniu i posłuszeństwie. Relacja z Chrystusem obejmuje również relację z innymi ludźmi, którą tworzy miłość. Wierzę w Ciebie implikuje wierzę w coś, czyli znajomość objawionego przedmiotu wiary, który można poznać w naturalnym środowisku wiary – Kościele. W proces wiary wpisane są w próby, którymi współcześnie są przede wszystkim dyktatura relatywizmu, fakt cierpienia oraz subkultura młodzieżowa. Proces wiary ma swój eschatyczny cel, którym jest ojczyzna w niebie (Flp 3, 20).
[1] R. Buttiglione, Prymat sumienia w polityce, w: Kościół w czasach Jana