Prawda, która jest czymś więcej niż podaniem faktów

 

    Mówić o prawdzie i to w dodatku o takiej, która jest czymś więcej niż podaniem faktów, może uchodzić za prowokację. Według Dietricha Bonhoeffera: „…rycerz prawdy…nie jest bohaterem, którego ludzie podziwiają i uwielbiają, nie brak mu wrogów. To człowiek, którego się wypędza, którego trzeba się pozbyć…którego chce się zabić” . To, co powiedział Bonhoeffer było aktualne nie tylko w jego czasach, lecz jest aktualne także dzisiaj. Mówienie o prawdzie jest tematem co najmniej politycznie niepoprawnym. Można narazić się wszystkim, którzy jak Umberto Eco twierdzą, że: „Jedyna prawda to uczyć się, jak uwolnić się od chorej namiętności do prawdy” (Imię róży). Namiętność do prawdy może być dzisiaj uznana za stygmat fundamentalizmu. Może taki właśnie stygmat otrzymałby dzisiaj D. Bonhoeffer, w związku z którym mówi się nawet o „Bonhoferowskiej pasji prawdy” . Świadectwo dane prawdzie w obliczu nadużyć władzy było bowiem charakterystyczną cechą życia Dietricha Bonhoeffera . Czym dla pastora i teologa rodem z Wrocławia była prawda? On jest szczególnie predysponowany do odpowiedzi na to pytanie, bo żył w czasach, kiedy orwellowskie ministerstwo prawdy , programowo i masowo produkowało kłamstwa. Owerellowski rok 1984, to nie tylko rok, w którym żył Bonhoffer, ale to rok, który trwa zawsze)  Z teologicznego punktu widzenia od Adama aż do „przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 Tes. 2, 1) trwa konflikt, za którym stoi ojciec kłamstwa (J 8, 4), ale i Duch Prawdy (J 15, 28), którego człowiekiem był pasjonat prawdy D. Bonhoeffer. Na ten konflikt wskazuje Hymn Reformacji:

„Stary chytry wróg,

Czyha, by nas zmógł;

Swych mocy złych rój,

Prowadzi na nas w bój.

Na ziemi któż mu sprosta?…

Sam Chrystus przy nas z Duchem Swym

I z łaski Swej darami.

Dzieje ludzkości od Adama do paruzji ze względu na konflikt, za którym stoi ojciec kłamstwa (J 8, 4) i Duch Prawdy (J 15, 28) są orwellowskim rokiem 1984.

 

1. „Cóż to jest prawda?” (J 18, 38)

 

    Na pytanie: „Cóż to jest prawda?” odpowiada się najczęściej Arystotelesowską definicją prawdy w sformułowaniu św. Tomasza z Akwinu: adaequatio rei et intellectus; „ …prawda intelektu to zgodność intelektu i rzeczy w tej mierze, w jakiej intelekt twierdzi, że jest to, co jest, lub że nie ma tego, czego nie ma” . Współcześnie znane są jeszcze inne określenia prawdy, np. K. Marksa, dla którego prawda to praktyka dotycząca rzeczywistości i ją zmieniająca, lub też L.  Wittgensteina: prawdą jest to, co można analitycznie lub empirycznie dowieść. Na płaszczyźnie dnia codziennego za prawdę uchodzi to wszystko, co jest użyteczne i korzystne. Myśl jest prawdziwa wtedy i tylko wtedy, gdy działanie podjęte na jej podstawie okazuje się skuteczne . We wszystkich tych próbach określenia prawdy jest ona odnoszona do faktów. Z kolei fakt jest to „zdarzenie lub stan rzeczy obiektywnie istniejące w określonym punkcie (lub przedziale) czasu i przestrzeni, dane wprost w doświadczeniu potocznym lub naukowym albo rekonstruowane na podstawie innych faktów” .

    Gdyby dla D. Bonhoeffera prawda była równoważna z faktami, to jego opór wobec nazizmu byłby niezrozumiały. Fakty były bowiem następujące: „rok 1936…był jednym pasmem sukcesów narodowych: całkowita już likwidacja resztek bezrobocia, odzyskanie Zagłębia Ruhry…triumfalny spektakl berlińskiej olimpiady…Iluż Niemców, nawet w Bekennende Kirche, mogło i chciało oprzeć się wtedy blaskowi fűhrera?” . Wobec tych faktów: „Zdradą stanu była … już nie tylko jakaś krytyka, ale sam niedowład entuzjazmu. Zdradą stanu była także modlitwa o odwrócenie wojny” . Ulegając faktom pastor Martin w kościele w Magdeburgu wskazując gęsty las sztandarów z hackenkreuzami wołał: „Oto symbol niemieckiej nadziei. Kto by ośmielił się go lżyć – lży Niemcy. Oto wokół ołtarza flagi ze swastykami. Promienieje z nich nadzieja. Wzejdzie światło”.   

    Gdyby dla Bonhoeffera prawda była równoważna z faktami, to powinien on wypowiadać się w podobnym duchu. A jednak w tę samą niedzielę w kościele św. Trójcy w Berlinie D. Bonhoeffer mówił: „Mamy w kościele tylko jeden ołtarz, i jest to ołtarz Najwyższego, Jedynego naszego Pana, któremu, i tylko Jemu, mamy składać chwałę…Nie mamy żadnych bocznych ołtarzy dla czczenia ludzi” . Ponieważ prawda jest czymś więcej niż podaniem faktów, dlatego: „Bonhoefferowi szło ciągle o coś w gruncie rzeczy całkiem innego niż innym: o protest przeciw nikczemności, która ogarniała kraj, nie zaś o jakikolwiek z ową nikczemnością <pakt o nieagresji>, tak by zachować czyste – rzekomo – ręce” .

 

2. Źródło Bonhoefferowskiej pasji prawdy

 

    Teza, że prawda jest czymś więcej niż podaniem faktów, prowokuje pytanie: co jest tym więcej? Według Bonhoeffera rycerzem prawdy jest dziecko: „…spotyka się grupa dorosłych ludzi. W toku rozmowy trudno uniknąć tematu, który dla kilku obecnych jest drażliwy. Dochodzi do wymęczonej gadaniny pełnej kłamstwa i strachu. Jakieś dziecko….zna też fakt, który inni znają, ale który omijają tchórzliwie. Dziecko, zdziwione, że inni zdają się go nie znać, wypowiada to, co wie, prosto z mostu. Krąg zebranych sztywnieje z przerażenia…Pełna strachu i kłamstwa gadanina została nagle przerwana. Kłamstwo i strach…zostały zdemaskowane . W przeszłości rycerzem prawdy bywał błazen: „na dworach książęcych, obok rycerzy, śpiewaków i poetów, którzy strzegli dworskich obyczajów i dworskich kłamstw, był też człowiek, którego sam ubiór świadczył, że nie należy on do tego świata…Był błaznem, czyli jedynym, któremu wolno było powiedzieć prawdę każdemu…Nie liczył się właściwie, lecz nie można się było bez niego obejść. Tak to jest z prawdą” . Przede wszystkim jednak rycerzem prawdy jest Ukrzyżowany: „Mam na myśli człowieka, który pobity i sponiewierany, ukoronowany szyderczo wieńcem cierniowym stoi przed swoim sędzią i nazywa siebie królem prawdy, i któremu Piłat stawia mądre, lecz beznadziejnie świeckie pytanie: Co to jest prawda? To pytanie skierowano do Tego, który o sobie powiada: Jam jest prawdą” . Dla Bonhoeffera prawda to nie tyle coś, ale to przede wszystkim Ktoś , czyli Jezus Chrystus – Wcielony Bóg. Prawda jest więc zdecydowanie Kimś więcej niż podaniem faktów. Jest ona uosobiona w Jezusie Chrystusie. On jest Prawdą (J 14, 6) i dlatego każdy, kto jest z prawdy, słucha Jego głosu (J 18, 37). Te karty Janowej Ewangelii: o Chrystusie – Prawdzie i o słuchaniu tej Prawdy, można odczytać z biografii Dietricha Bonhoeffera, dla którego: „chrześcijaństwo bez pójścia za Jezusem jest zawsze chrześcijaństwem bez Jezusa Chrystusa, jest ideą, mitem” . To pójście za Jezusem oznacza życie prawdą: „Przykazanie nakazujące całkowitą prawdę to jedynie inne określenie na totalność pójścia za Chrystusem” . Życie według przykazania prawdy oznacza protest przeciwko kłamstwu: „Nie można trwać w prawdzie wobec Jezusa, nie trwając w prawdzie wobec ludzi. Kłamstwo burzy wspólnotę. Prawda zaś burzy wspólnotę opartą na fałszu i buduje prawdziwe braterstwo. Nie można postępować za Jezusem, nie żyjąc w prawdzie, ujawnionej przed Bogiem i ludźmi” . Idąc za Chrystusem-Prawdą Bonhoeffer widział nago nazizm, bez kostiumu humanizmu i maski dobroczynności. Równocześnie wiedział on, że to, co robi jest słuszne, bo wiedział, co jest słuszne dzięki Prawdzie, którą jest Chrystus. Naśladując Ukrzyżowanego Bonhoeffer sam stał się rycerzem prawdy, na którym wypełniły się jego własne słowa: „…rycerz prawdy…nie jest bohaterem, którego ludzie podziwiają i uwielbiają, nie brak mu wrogów. To człowiek, którego się wypędza, którego trzeba się pozbyć…którego chce się zabić” . Pasja prawdy doprowadziła jej rycerza do męczeństwa.

 

3. Świadek prawdy a współczesny spór o prawdę

 

    Dietrich Bonhoeffer jako męczennik, czyli świadek Prawdy, zachowuje aktualność we współczesnym sporze o prawdę. Ten spór ma jednak inne oblicze niż w czasach Bonhoeffera. Współczesny sobie spór Bonhoeffer oddał następująco: „Musi więc uczyć się kłamać coraz lepiej, głębiej, wymyślniej, musi dojść aż do takiego zaplątania się w kłamstwo, iż w końcu sam nie wie, że kłamie i uważa swoje kłamstwo za prawdę” . Istotę współczesnego sporu o prawdę przedstawił Joseph Ratzinger, według którego: „relatywizm, to znaczy poddawanie się <każdemu powiewowi nauki> jawi się jako jedyna postawa godna współczesnej epoki. Tworzy się swoista dyktatura relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki” . Dla współczesnego relatywizmu „istnieje tylko jedna prawda, a mianowicie ta, że żadna prawda nie istnieje” . A skoro nie istnieje prawda, nie istnieje też kłamstwo, a zatem” „wszystko jest względne z wyjątkiem względności uzurpującej sobie walor absolutny” .

 Owocem relatywizmu jest poprawność polityczna, która „nie zabija nikogo, nie wykorzenia opinii, lecz skłania ludzi do ukrywania ich lub powstrzymywania się od wszelkich usiłowań ich rozpowszechniania” . Polityczna poprawność usuwa pewne tematy  ze społecznego dyskursu pod hasłem tolerancji, która oznacza jednak odrzucenie kryterium prawdy w społecznym dyskursie. Kryterium prawdy zostaje zastąpione kryterium siły, która pod osłoną tolerancji zdobywa w mediach przewagę dla dominującej ideologii, a nawet zdobywa większość parlamentarną dla rozwiązań naruszających godność człowieka . Polityczna poprawność prowadzi czasami do tego, że krzykliwa nietolerancja niewielu, nie mając argumentów- demonizuje, zamiast dyskutować- zastrasza. „Nietolerancja, którą miała uleczyć polityczna poprawność, zamieniła się w nietolerancję politycznej poprawności” , która może prowadzić do tego, że:  „Do pozornie sterylnej przestrzeni tolerancji, którą zdaje się zakładać i budować pytanie <Cóż to jest prawda?> (J 18, 38), prędzej czy później wtargnie zbrodnia: zabójstwo Jedynego Sprawiedliwego” . W takim kontekście politycznej poprawności Dietrich Bonhoeffer przypomina, że  „polityk nie może rozwieść się z prawdą . W podobny sposób wypowiada się współczesny filozof  Jűrgen Habermas, gdy mówi o: „argumentacji wyczulonej na prawdę”. Papież Benedykt XVI następująco skomentował wypowiedź J. Habermasa: „Za znaczący uważam fakt, że Habermas mówi o wrażliwości na prawdę jako elemencie niezbędnym w procesie politycznej argumentacji, wprowadzając na nowo pojęcie prawdy do debaty politycznej i do debaty filozoficznej”  . Tej wrażliwości na prawdę uczy Dietrich Bonhoeffer. Nigdy nie można skapitulować w kwestii prawdy, bo: „prawda jest jak powietrze, którego się nie zauważa, gdy oddychamy swobodnie, lecz staje się odczuwalne i uciążliwe, gdy jest duszne lub zanieczyszczone” .

Dodaj komentarz