Kazanie wygłoszone w Lubinie podczas odpustu w parafii św. Jana Sarkandra, 2.06.2024

W 1995 podczas pobytu w Skoczowie, miejscu urodzenia św. Jana Sarkandra, (1576-1620) papież Jan Paweł II powiedział: „Świadectwo męczenników […] prowokuje, zmusza do zastanowienia”. Do czego nas prowokuje i do jakich przemyśleń nas zmusza świadectwo męczennika Jana Sarkandra?

       Św. Jan żył w arcytrudnych czasach wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Była to okrutna wojna pomiędzy podzielonymi chrześcijanami. Ta wojna była jednym z przejawów wojny religijnej, która trwa od grzechu pierworodnego. Inspiracją do tego grzechu była pokusa, aby człowiek stał się jak bóg. Grzech pierworodny zainicjował religię człowieka, który chce być jak bóg. Ta religia ubóstwionego człowieka stanęła w opozycji do religii Boga, który stał się człowiekiem. Dzieje ludzkości są jakąś formą wojny pomiędzy religią człowieka, który chce stać się bogiem, a religią Boga, który stał się człowiekiem.

       Również dzisiaj toczy się wojna pomiędzy religią człowieka, który chce stać się jak bóg, a religią Boga, który stał się człowiekiem. Współczesne oblicze tej wojny można określić jako „krucjatę ateistów”. Takim zwrotem posłużyło się niemiecka gazeta Der Spiegel. W tej krucjacie szydzi się z chrześcijaństwa jako religii urojonego Boga. Już w Skoczowie w 1995 roku Jan Paweł II powiedział, że w Polsce „ośmiesza się i wyszydza to, co dla katolików stanowi największą świętość”. Drwić to nie tylko wyśmiewać, ale mieć kogoś za nic. Drwina nie posługuje się argumentami lecz gardzi i poniża. Drwina jest skuteczniejsza od twardego terroru, bo bez pałek usypia umysły. Wystarczy, że media uznają jakąś opinię za staroświecką, by ludzie natychmiast się jej wyrzekli.

       Krucjata ateistów realizuje postulat Fryderyka Nietschego (1844-1900), aby po śmierci Boga posprzątać bałagan pozostawiony przez Boga. Tym bałaganem jest moralność. Kodeks etyki pochodzący od Boga zastępuje się wymyśloną przez człowieka etyką bez kodeksu. W tej etyce bez kodeksu nie ma żadnych reguł, żadnego szacunku, żadnych autorytetów, wszystko wolno. To, co sprzeczne z kodeksem Bożej etyki uchodzi za lepsze i nowocześniejsze.

       Krucjata ateistów oferuje wizję utworzonego przez człowieka nieba na ziemi. Tą wizję opisał żyjący na przełomie XIX i XX wieku  rosyjski filozof Włodzimierz Sołowjow (1853-1900). Według tego filozofa w XXI wieku pojawi się Antychryst, który zapewni ludziom dobrobyt i pokój, a nawet zjednoczy wszystkie religii. Będzie on ideałem dobroludzizmu. Dobroludzizm to przekonanie, że do bycia dobrym człowiekiem, nie potrzebne są  sakramenty święte i w ogóle religia. U będącego ideałem dobroludzizmu antychrysta  wspomnienie Chrystusa wywołuje furię, czyli uzewnętrznienie uczucia gniewu.

       W kontekście krucjaty ateistów św. Jan Sarkander uczy wierności Bogu, który stał się człowiekiem w świecie wierzącym w człowieka, który staje się bogiem. O taką wierność apelował w Skoczowie Jan Paweł II ponawiając  apel ze swojej pierwszej pielgrzymki do Polski: „ Czy można odrzucić Chrystusa? […]Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny […] Może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale pytanie zasadnicze […] Jaki argument rozumu […] można przedłożyć, ażeby powiedzieć »nie«?” Pytanie Jana Pawła II jest aktualne dzisiaj: jaki argument przemawia za tym, aby powiedzieć „nie” Chrystusowi?

       Czy tym argumentem jest drwina? Drwina jest argumentem tych, którzy nie mają argumentów.

       Czy argumentem jest życie wolne od przykazań Bożych? Z odrzuceniem przykazań idzie w parze lawinowe mnożenie przepisów. Im większa wolnoamerykanka w kwestiach moralnych, tym większy dryl pruski w egzekwowaniu tych przepisów. Pruski dryl jest bezwzględnym dyscyplinowaniem – w armii pruskiej chłostą, współcześnie za pomocą drakońskich kar finansowych.

       Czy argumentem jest utopia dobroludzizmu? Utopia ma to do siebie, że jest ucieczką w przyszły idealny czas i idealne miejsce. Nie jest dostępna dla teraźniejszych i przeszłych pokoleń.

       Wiele było powodów, aby powiedzieć „nie” Chrystusowi w czasach Sarkandra:  drwiono z Kościoła nazywając go „wielką nierządnica”; oferowano łatwiejszą, radośniejszą, bo biblijną religię, oczyszczoną z ludzkich dodatków; obiecywano lepszy, bo zreformowany Kościół. Sarkander odrzucił te powody, choć czekały go tortury na skrzypcu. Św. Jan Sarkander uczy nas zatem mówić „tak”, choć to zawsze kosztuje. Jego świadectwo prowokuje i zmusza do przemyślenia „tak” dla Chrystusa, czyli AMEN.

Boże Ciało 2024, Witoszów Dolny

Dewizą życiową współczesnego człowieka jest hedonizm. Hedonizm pochodzi od greckiego słowa hedone  (ἡδονή), które znaczy: „przyjemność” lub „rozkosz”. Hedonizm jest poglądem uznającym przyjemność za najwyższe dobro i cel życia oraz główny motyw ludzkiego postępowania. W dobie hedonizmu niezrozumiałe staje się pojęcie „ofiara” znane wszystkim religiom. Wyznawca hedonizmu nie zrozumie dzisiejszej liturgii Bożego Słowa, przez którą przewija się motyw ofiary.

          W pierwszym czytaniu słyszeliśmy o Mojżeszu, który polecił młodzieńcom izraelskim złożyć Bogu ofiarę z cielców, a następnie krwią cielców pokropił lud mówiąc: „Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami”. W czynie Mojżesza ujawnia się istota ofiary.  Ofiara jest zniszczeniem, czyli immolacją, cennej rzeczy dla uczczenia Boga. Człowiek religijny ma świadomość, że wszystko otrzymał od Boga i dlatego potrafi się wyrzec czegoś cennego, aby uwielbić Boga.

Czyn Mojżesza jest zapowiedzią ofiary Jezusa, o której mówi dzisiejsze drugie czytanie. Słyszeliśmy w nim o krwi Jezusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę. Do krwawej ofiary Jezusa nawiązuje starożytny hymn Ave verum, do którego muzykę skomponował Wolfgang Amadeusz Mozart (1756-1791). Początek tego hymnu zawiera słowa:

Ave Verum Corpus natum de Maria Virgine
Vere passum, immolatum
In cruce pro homine

Bądź pozdrowione prawdziwe ciało,
narodzone z Maryi Dziewicy,
Prawdziwie umęczone,
ofiarowane na krzyżu za człowieka
.

Według hymnu Jezus dokonał na krzyżu immolacji, czyli wyniszczenia siebie, aby uczcić Boga.

          Tą krzyżową ofiarę Jezus zostawił nam w ustanowionej w czasie Ostatniej Wieczerzy mszy świętej. Usłyszeliśmy o tym w dzisiejszej Ewangelii. Słowa Jezusa: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana” wskazują na ofiarniczy charakter mszy św. Przelanie krwi oznacza ofiarę. Jezus daje nam we mszy świętej swoją ofiarę z krzyża, abyśmy nią wielbili Boga. Według papieża Jana Pawła II msza święta jest przekaźnikiem krzyżowej ofiary Jezusa do ludzi żyjących w różnych czasach i miejscach na ziemi. Dzięki temu ludzie ofiarą Jezusa mogą uwielbić Boga. Składanie ofiary mszy świętej jest posługą kapłana. Ma on oddawać cześć Bogu przede wszystkim przez składanie Ofiary Chrystusowej – jak to ujmuje liturgia sakramentu święceń. W czasie tej liturgii biskup wręcza każdemu z nowo wyświęconych prezbiterów patenę z hostią i kielich z winem mówiąc: „Przyjmij dary ludu świętego, które mają być ofiarowane Bogu”.

          Święto Bożego Ciała i Przenajświętszej Krwi jest świętem Jezusowego Ciała wydanego za nas i Jezusowej Krwi przelanej za nas, które Jezus nam zostawił we mszy św. Dzisiaj tą ofiarą uwielbimy Boga, gdy w II Modlitwie eucharystycznej kapłani wypowiedzą słowa: „ofiarujemy Tobie, Boże, Chleb życia i Kielich zbawienia”. Dzisiaj zrobimy więcej. Wszystko, co będziemy czynili w czasie procesji ma być Ave verum, czyli pozdrowieniem prawdziwego ciała narodzonego z Maryi Dziewicy, prawdziwie umęczonego, ofiarowanego na krzyżu za człowieka. Niech nas w czasie procesji inspiruje ten średniowieczny hymn:

Bądź pozdrowione prawdziwe ciało,
narodzone z Maryi Dziewicy,
Prawdziwie umęczone,
ofiarowane na krzyżu za człowieka
.

A w naszym życiu hedonizm niech nam nie odbierze rozumienia znaczenia ofiary mszy świętej.

Kazanie wygłoszone z okazji srebrnego jubileuszu święceń kapłańskich księdza Jarosława Lipniaka, Witoszów Dolny 23.05 i 26.05. 2024

23.05

Dzisiejsze święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana przypomina nam, że tylko sam Chrystus – solus Christus – jest kapłanem. Tym jedynym kapłanem czyni Jezusa Chrystusa tajemnica Wcielenia. Dzięki tej tajemnicy Chrystus jest pontifeksem, czyli budowniczym mostów. Dwoma przęsłami mostu zbudowanego przez Chrystusa są Jego człowieczeństwo i bóstwo. Jako człowiek Jezus jest po stronie nas ludzi, a jako Syn Boga po stronie Boga. Po moście wspartym na bóstwie i człowieczeństwie Chrystusa przybliżamy się z ufnością do tronu łaski i od tego tronu łaski otrzymujemy miłosierdzie i pomoc w stosownej chwili (por. Hbr 4, 16). Tak więc tylko sam Chrystus – solus Christus – jest kapłanem.

            Jednak polski teolog Celestyn Stanisław Napiórkowski pisze: „Christus solus – i nikt inny: Tylko On jest źródłem naszego ocalenia, łaski i nowego życia. Jeśli natomiast chodzi o sposób, w jaki nas ratuje, usprawiedliwia, zbawia, …to sięga po serce i usta kaznodziei, po ręce szafarza sakramentów, po nędz różnych pełne struktury Kościołów. Mój Chrystus jest sam i nigdy sam: Christus solus – nunquam solus”. Parafrazując słowa lubelskiego profesora można powiedzieć: Chrystus sam jest kapłanem i nigdy sam.

            Czcigodni Jubilaci, 25 lat temu, Chrystus będący sam kapłanem, posługując się rękami biskupów i kolegium prezbiterów (1 Tym 4, 14), dał Wam udział w swoim kapłaństwie. Był to wielki akt odwagi Chrystusa. Kardynał Gerhard Ludwig Müller w słowie wstępnym do XII tomu Opera omnia Josepha Ratzingera: Głosiciele słowa i słudzy waszej radości cytuje słowa Benedykta XVI: „Bóg posługuje się ubogim człowiekiem, aby dzięki niemu być obecnym dla ludzi i działać na ich korzyść […] Ta odwaga Boga jest rzeczywiście czymś wielkim, co ukrywa się pod słowem kapłaństwo”. Na tą odwagę Boga, Wy czcigodni Jubilaci, odpowiedzieliście Waszą odwagą. Tym aktem odwagi było Wasze adsum. Jak prorok Izajasz odpowiedzieliście Bogu „Oto jestem! Poślij mnie”. Zanim to powiedzieliście doświadczaliście rozterki Izajasza: „Biada mi! Jestem zgubiony!
Wszak jestem mężem o nieczystych wargach
”. Pomimo rozterek powiedzieliście jednak odważnie: „Oto jestem! Poślij mnie”, pomimo, że Bóg nie ukrywa trudności. Mówi bowiem Izajaszowi o oporze ludzi: ich zaślepieniu i głuchocie. Współcześnie to zaślepienie i głuchota ludzi przybiera formę realizacji postulatu Fryderyka Nietschego (1844-1900), aby po śmierci Boga posprzątać bałagan pozostawiony przez nieboszczyka Boga w postaci zasad moralnych. To zaślepienie i głuchota wdziera się nawet do Kościoła i dlatego nie na próżno modlimy się w embolizmie o bezpieczeństwo od wszelkiego zamętu.

            Zaślepienie i głuchota, o które rozbija się posługa kapłańska, sprawiają, że czasami przypominamy kardynała Adolfa Bertrama (1859-1945), o którym opowiadała mi przedwojenna mieszkanka Wrocławia. Na zakończenie procesji Bożego Ciała stary Kardynał, zmęczony niesieniem ciężkiej monstrancji, powiedział wiernym: pocieszała mnie świadomość, że to nie tyle ja niosę Pana Jezusa, ale to przede wszystkim On mnie niesie. Możemy sparafrazować te słowa Kardynała i powiedzieć: to nie my nosimy kapłaństwo Chrystusa lecz to kapłaństwo Chrystusa nas niesie. Dzięki temu, że kapłaństwo Chrystusa nas niesie, mamy teologiczną biografię pisaną synergizmem łaski i naszej wolnej woli. Jak Apostoł Paweł możemy mówić, że nie my pracujemy, lecz łaska Boża z nami (por. 1 Kor 15, 10). Aby ten synergizm trwał przez naszego jedynego pontifexa Chrystusa do tronu łaski zanieśmy prośbę z liturgii święceń: „Niech Bóg, który rozpoczął w tobie dobre dzieło, sam go dokona”. Ufamy, że od tronu łaski przez naszego Pontifeksa przyjdzie do nas miłosierdzie i pomoc na dalsze lata kapłańskiej posługi, abyście nie zaniedbywali w sobie charyzmatu, który 25 lat temu został wam dany za sprawą proroctwa i przez włożenie rąk kolegium prezbiterów (por 1 Tym 4, 14).

26.05

Ewangelia czytana na dzisiejszą Niedzielę Trójcy Świętej łączy objawienie trzech Boskich Osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego z posłannictwem uczniów Chrystusa.  Chrystus -Syn posłany przez Ojca do ludzi, posyła na cały świat swoich Apostołów. Oni mają przedłużać posłannictwo Syna. Posłannictwo to ważne zadanie do spełnienia, podejmowane w imieniu kogoś i dla dobra innych. W tym posłannictwie Apostołów od 25 lat ma udział Wasz Proboszcz.

            Tak jak Apostołowie Wasz Proboszcz chrzci i udziela innych sakramentów. Sakramenty nie są jakimś teatrem lub ozdobnikami ważnych wydarzeń życiowych. Są one widzialnym i skutecznym znakiem niewidzialnej łaski Bożej. O tej łasce Apostoł Paweł napisał: „Łaską bowiem jesteście zbawieni” (Ef 2, 8). Jesteśmy więc zbawieni łaską, a nie jakimś dobroludzizmem. Dobroludzizm to przekonanie, że wystarczy być dobrym człowiekiem, aby osiągnąć zbawienie, a sakramenty i w ogóle religia nie są do tego konieczne. Dobroludzizm to jakby nowy sakrament zastępujący sakramenty dające łaskę zbawienia.

            Mając udział w posłannictwie Apostołów Wasz Proboszcz, tak jak oni, uczy zachowywać wszystko, co przykazał Jezus. A Jezus nie przyzwalał na jakąś etyczną wolnoamerykankę, która jest sposobem postępowania polegającym na nieprzestrzeganiu żadnych norm. Człowiek nie jest ustawodawcą zasad moralnych lecz tylko Bóg. Tylko bowiem Bóg wie co jest dobre dla człowieka i to dobro zadał człowiekowi w przykazaniach. Dlatego też nie może być wolnoamerykanki w kwestiach moralnych.  Jakby na marginesie, we współczesnym świecie możemy zauważyć paradoks wolnoamerykanki w sferze etycznej i pruskiego drylu np. w kwestiach finansowo-podatkowych. W potocznym rozumieniu pruski dryl jest bezwzględnym dyscyplinowaniem – w armii pruskiej chłostą, a nawet rozstrzelaniem, współcześnie za pomocą drakońskich kar finansowych.

            Posłannictwo Apostołów, także i Waszego Proboszcza, napotyka przeszkodę w postaci wątpliwości. Nawet po zmartwychwstaniu Jezusa „Niektórzy jednak wątpili”. Wątpliwości to niepewność co do prawdziwości jakichś słów, słuszności rozstrzygnięć, czy postępowania.  Wątpliwości odnośnie kwestii związanych z wiarą rozsiewa antychryst. Każde czasy mają swojego antychrysta, który przybiera postać ludzi, a częściej ideologii, podważającej posłannictwo uczniów Jezusa. Współczesnym obliczem antychrysta może być ten opisany na przełomie XIX i XX wieku przez rosyjskiego filozofa Włodzimierza Sołowjowa. Antychryst zapewni ludziom dobrobyt i pokój, a nawet będzie życzliwy dla wszystkich religii. Będzie on ideałem dobroludzizmu. Jednak wspomnienie Chrystusa wywołuje w nim furię, czyli uzewnętrznienie uczucia gniewu. Współczesny antychryst to figura dobroludzizmu będąca w kontrze do Chrystusa, Jego sakramentów i zasad moralnych.

            Od 25 lat Wasz Proboszcz wypełnia posłannictwo Jezusa przedłużone na Apostołów i kapłanów. Czyni to jako prezbiter. Prezbiterat nie jest jakimś wybrakowanym kapłaństwem gorszego stopnia. Tomasz z Akwinu uważał, że warunkiem bycia biskupem jest bycie prezbiterem i dlatego, choć przyznawał biskupowi większą władzę niż prezbiterom, to jednak uważał, że biskupstwo nie jest święceniem. Jako prezbiter Wasz Proboszcz udziela sakramentów; uczy zachowywać wszystko, co przykazał Jezus; wyjaśnia wątpliwości związane z wiarą. Ten dzisiejszy srebrny jubileusz święceń spróbujmy wpisać w słowa II Modlitwy eucharystycznej: „dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Dziękujemy zatem Bogu, że wybrał Waszego Proboszcza na prezbitera, a On od 25 lat stoi przed Bogiem i Bogu służy. Niech Ten, który go wybrał będzie dla Niego Emanuelem, jak to powiedział w zakończeniu dzisiejszej Ewangelii: „A oto Ja jestem z Wami przez wszystkie dni”. Niech Emanuel – Bóg z nami, będzie z Waszym Proboszczem przez wszystkie dni jego stania przed Bogiem i służenia Bogu.