W 1995 podczas pobytu w Skoczowie, miejscu urodzenia św. Jana Sarkandra, (1576-1620) papież Jan Paweł II powiedział: „Świadectwo męczenników […] prowokuje, zmusza do zastanowienia”. Do czego nas prowokuje i do jakich przemyśleń nas zmusza świadectwo męczennika Jana Sarkandra?
Św. Jan żył w arcytrudnych czasach wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Była to okrutna wojna pomiędzy podzielonymi chrześcijanami. Ta wojna była jednym z przejawów wojny religijnej, która trwa od grzechu pierworodnego. Inspiracją do tego grzechu była pokusa, aby człowiek stał się jak bóg. Grzech pierworodny zainicjował religię człowieka, który chce być jak bóg. Ta religia ubóstwionego człowieka stanęła w opozycji do religii Boga, który stał się człowiekiem. Dzieje ludzkości są jakąś formą wojny pomiędzy religią człowieka, który chce stać się bogiem, a religią Boga, który stał się człowiekiem.
Również dzisiaj toczy się wojna pomiędzy religią człowieka, który chce stać się jak bóg, a religią Boga, który stał się człowiekiem. Współczesne oblicze tej wojny można określić jako „krucjatę ateistów”. Takim zwrotem posłużyło się niemiecka gazeta Der Spiegel. W tej krucjacie szydzi się z chrześcijaństwa jako religii urojonego Boga. Już w Skoczowie w 1995 roku Jan Paweł II powiedział, że w Polsce „ośmiesza się i wyszydza to, co dla katolików stanowi największą świętość”. Drwić to nie tylko wyśmiewać, ale mieć kogoś za nic. Drwina nie posługuje się argumentami lecz gardzi i poniża. Drwina jest skuteczniejsza od twardego terroru, bo bez pałek usypia umysły. Wystarczy, że media uznają jakąś opinię za staroświecką, by ludzie natychmiast się jej wyrzekli.
Krucjata ateistów realizuje postulat Fryderyka Nietschego (1844-1900), aby po śmierci Boga posprzątać bałagan pozostawiony przez Boga. Tym bałaganem jest moralność. Kodeks etyki pochodzący od Boga zastępuje się wymyśloną przez człowieka etyką bez kodeksu. W tej etyce bez kodeksu nie ma żadnych reguł, żadnego szacunku, żadnych autorytetów, wszystko wolno. To, co sprzeczne z kodeksem Bożej etyki uchodzi za lepsze i nowocześniejsze.
Krucjata ateistów oferuje wizję utworzonego przez człowieka nieba na ziemi. Tą wizję opisał żyjący na przełomie XIX i XX wieku rosyjski filozof Włodzimierz Sołowjow (1853-1900). Według tego filozofa w XXI wieku pojawi się Antychryst, który zapewni ludziom dobrobyt i pokój, a nawet zjednoczy wszystkie religii. Będzie on ideałem dobroludzizmu. Dobroludzizm to przekonanie, że do bycia dobrym człowiekiem, nie potrzebne są sakramenty święte i w ogóle religia. U będącego ideałem dobroludzizmu antychrysta wspomnienie Chrystusa wywołuje furię, czyli uzewnętrznienie uczucia gniewu.
W kontekście krucjaty ateistów św. Jan Sarkander uczy wierności Bogu, który stał się człowiekiem w świecie wierzącym w człowieka, który staje się bogiem. O taką wierność apelował w Skoczowie Jan Paweł II ponawiając apel ze swojej pierwszej pielgrzymki do Polski: „ Czy można odrzucić Chrystusa? […]Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny […] Może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale pytanie zasadnicze […] Jaki argument rozumu […] można przedłożyć, ażeby powiedzieć »nie«?” Pytanie Jana Pawła II jest aktualne dzisiaj: jaki argument przemawia za tym, aby powiedzieć „nie” Chrystusowi?
Czy tym argumentem jest drwina? Drwina jest argumentem tych, którzy nie mają argumentów.
Czy argumentem jest życie wolne od przykazań Bożych? Z odrzuceniem przykazań idzie w parze lawinowe mnożenie przepisów. Im większa wolnoamerykanka w kwestiach moralnych, tym większy dryl pruski w egzekwowaniu tych przepisów. Pruski dryl jest bezwzględnym dyscyplinowaniem – w armii pruskiej chłostą, współcześnie za pomocą drakońskich kar finansowych.
Czy argumentem jest utopia dobroludzizmu? Utopia ma to do siebie, że jest ucieczką w przyszły idealny czas i idealne miejsce. Nie jest dostępna dla teraźniejszych i przeszłych pokoleń.
Wiele było powodów, aby powiedzieć „nie” Chrystusowi w czasach Sarkandra: drwiono z Kościoła nazywając go „wielką nierządnica”; oferowano łatwiejszą, radośniejszą, bo biblijną religię, oczyszczoną z ludzkich dodatków; obiecywano lepszy, bo zreformowany Kościół. Sarkander odrzucił te powody, choć czekały go tortury na skrzypcu. Św. Jan Sarkander uczy nas zatem mówić „tak”, choć to zawsze kosztuje. Jego świadectwo prowokuje i zmusza do przemyślenia „tak” dla Chrystusa, czyli AMEN.