Kazanie wygłoszone w Zabrzu, 30.07.2024

Świat, w którym żyjemy, przypomina pole, na którym rosną pszenica i chwasty. Na świecie stworzonym przez Boga chwasty zasiał szatan. Okłamał on człowieka, że może stać się jak bóg. Człowiek uwierzył w kłamstwo szatana i odtąd na świecie wyrastają chwasty. Te chwasty mają wiele imion. Imieniem tych chwastów są również fałszywe religie. Jedną z nich jest islam.

               Islam pod pewnymi względami przypomina chrześcijaństwo. Odwołuje się do Abrahama jako ojca wiary. Jezus jest uznawany za wielkiego proroka, który zapowiedział największego proroka, czyli Mahometa. W wielkim poważaniu jest Maria, matka proroka Jezusa. Jednak do chrześcijan, jako „ludu Księgi”, Koran apeluje: „nie mów o Bogu niczego innego, jak tylko prawdę! Mesjasz, Jezus syn Marii, jest tylko posłańcem Boga”[…] Wierzcie więc w Boga i Jego posłańców i nie mówcie TRZY! Zaprzestańcie! To będzie lepiej dla was! Bóg – Allah – to tylko jeden Bóg! On jest nazbyt wyniosły, by mieć syna!”. Islam odrzuca więc radykalnie najważniejszy chrześcijański dogmat o Jezusie, Synu Bożym, który stał się człowiekiem. Odrzucanie tego dogmatu prowadziło do zbrojnej ekspansji islamu na kraje chrześcijańskie. W wyniku tej ekspansji islam zniszczył chrześcijaństwo w Afryce Północnej i opanował prawie całą Hiszpanię. Ekspansję islamu w Hiszpanii powstrzymała bitwa pod Covadongą w 722 roku. Na czele wojak chrześcijańskich stał późniejszy król Asturii Pelayo (Pelagiusz). Chrześcijanie swoje zwycięstwo nad przeważającymi siłami muzułmańskim przypisali Matce Bożej. Ona uratowała Hiszpanię, a nawet Europę, przed islamem. Do dzisiaj Matka Boża czczona jest w sanktuarium w Covadoga. Przypisywane jej zwycięstwo nad muzułmańskimi wojskami można porównać do zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem 12 września 1683. To zwycięstwo Król Polski przypisywał Matce Bożej, którą błagał o pomoc przed Jej Obrazem w Piekarach Śląskich.

               Dzisiaj islam zadomawia się w Europie. Rośnie liczba muzułmanów, a maleje liczba chrześcijan.

Powstają meczety, a zamyka się lub burzy kościoły. Europejczycy dokonują konwersji na islam. O słabości chrześcijaństwa świadczy otwarcie Olimpiady w Paryżu, na którym doszło do tęczowej parodii Ostatniej Wieczerzy. Nikt nie odważyłby się parodiować muzułmańskich świętości, bo Paryż stanąłby w ogniu. Patrząc na ekspansję islamu w Europie i kurczenie się chrześcijaństwa za prorokiem Jeremiaszem moglibyśmy powiedzieć „klęska bardzo wielka”. Więcej, patrząc na dzisiejszy Kościół moglibyśmy powiedzieć: „ Nawet prorok i kapłan błądzą po kraju, nic nie rozumiejąc”. Przykład z Covadongi: młodzieży pielgrzymującej w tym roku do sanktuarium Matki Bożej w Covadonga watykańska Dykasteria Kultu Bożego zabroniła sprawowania tradycyjnej mszy świętej w sanktuarium maryjnym. Widocznie Dykasterii bliżej do pogańskiego bóstwa Pachamamy, którego figurę z honorami i z udziałem papieża Franciszka podejmowano w Watykanie, niż  do mszy świętej, którą przez wieki katolicy wielbili prawdziwego Boga. Organizatorzy pielgrzymki musieli zrezygnować ze mszy świętej w sanktuarium. Tradycyjna msza łacińska została jednak odprawiona rano w obozie pielgrzymów.

               Na zasygnalizowane przejawy „klęski bardzo wielkiej” możemy odpowiedzieć słowami Jeremiasza: „W Tobie [Boże] pokładamy nadzieję, bo Ty uczyniłeś to wszystko”. Od grzechu pierworodnego nie było, nie ma i nie będzie świata bez chwastów z samą tylko pszenicą. Nieprzyjaciel zawsze będzie zasiewał chwasty. Bóg to dopuszcza do czasu sądu ostatecznego. Naszą odpowiedzią na „klęskę bardzo wielką” ma być zaufanie Bogu na wzór Maryi. Ona zaufała Bogu, że może stać się człowiekiem w przeciwieństwie do Ewy, która zaufała szatanowi, że człowiek może być jak bóg. To zaufanie Bogu jest istotą naszej wiarą. Takiej wiary uczy nas Maryja. W obliczu dzisiejszej „klęski bardzo wielkiej” możemy Ją również prosić: „Przybądź nam miłościwa Pani ku pomocy i wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy”, jak to uczyniłaś w Covadonga i pod Wiedniem.

Wakacje 2024

CAMINO 2024

Darem Bożej Opatrzności było dla mnie tegoroczne rowerowe CAMINO tzw szlakiem północnym od IRUN na granicy hiszpańsko-francuskiej do Santiago de Compostela. Według Compostelki jego oficjalna długość to 828 km.

De facto przejechałem 878, 65 km w ciągu 10 dni. Rozpocząłem w IRUN zmierzając do Santiago przez następujące miejscowości, w których nocowałem: Ondarrona, Portugalete, Escalante, Ribadesela, Covadonga, Deva, Santa Marina, Ribadeo, Lugo. Pomimo ciężaru wieku nie poddałem się górom, chociaż codziennie nawigacja podawała komunikat: strome zbocza, a nawet bardzo strome. Od Ribadeo do Lugo przez 47 km jechałem pod górę, co nie znaczy, że potem 47 km jechałem z góry. Ze względu na strome zbocza średnia prędkość wynosiła tylko 15 km na godzinę.

Impulsem na drodze łaski była – oprócz modlitwy i mszy świętej – życzliwość ludzi: pozdrowienia kierowców samochodów osobowych i kolarzy, przechodniów, obsługi biur informacji turystycznej czy hoteli, urzędników lokalnej junty, właścicielki pensjonatu, która przygotowała śniadanie o świcie na 6,00 rano, kiedy to w Hiszpani jest jeszcze ciemno.

Pogoda była sprzyjająca. W przeciwieństwie do Polski nie było upałów. Było ciepło, choć deszczowo.

Czasami deszcz był ulewny, jak przy wjeździe do Lugo.

Do Santiago wjechałem jako jeden z 1923 pielgrzymów, którzy tego dnia osiągnęli cel Camino. 

Tegoroczną refleksję nad moim czwartym Camino skoncentruję na: San Sebasian, Covadonga, Escalante, Lugo i oczywiście celu pielgrzymowania, Katedrze w Santiago de Compostela.

San Sebastian leży nad piękną zatoką w kształcie muszli, stąd nazwa zatoki i plaży – La Concha. Z obu stron zamykają ją wzgórza – z prawej, z twierdzą i figurą Chrystusa. Ta trzydziestometrowa figura została postawiona w 1950 roku. Przedstawia błogosławiącego Chrystusa. Czy Chrystus błogosławiłby rowerzyście, który chciałby jechać rowerem mającym tylko dwa pedały lewe lub tylko dwa pedały prawe? Błogosławi rowerzystę, który jedzie do przodu, bo jego rower ma pedał lewy i prawy. Tylko one zapewniają postęp roweru. 

Covadonga jest miejscem, w którym rozpoczęła się rekonkwista (reconquista znaczy „ponowne zdobycie”), czyli walka chrześcijan o wyparcie muzułmańskich Maurów z Półwyspu Iberyjskiego, trwająca od VIII do XV wieku. Wypędzanie muzułmanów zostało zapoczątkowane przez króla Asturii Pelayo (Pelagiusza). Punktem zwrotnym w tej walce jest bitwa pod Covadonga w 722 roku. Chrześcijanie przypisali zwycięstwo Maryi czczonej w grocie. Bitwa pod Covadonga miała znaczenie nie tylko dla Hiszpani lecz również dla chrześcijaństwa w Europie. Można ją porównać do zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, które miało miejsce 12 września 1683 roku. Liturgia upamiętnia to zwycięstwo 12 września wspomnieniem Imienia Maryi, a w Diecezji katowickiej uroczystością Matki Bożej Piekarskiej.  Król Jan III zdążając z wojskiem do Wiednia modlił się przed Obrazem Matki Bożej Piekarskiej. Do zwycięstwa pod Wiedniem nawiązuje druga zwrotka pieśni Matko Piekarska, Opiekunko sławna: 

Któraś chrześcijaństwo całe ocaliła,
Jako wojsk jego czujna straż,
Kiedyś pod Wiedniem Turków rozgromiła,
Biorąc pod płaszcz Twój hufiec nasz.

Akurat w czasie mojego pobytu w Covadonga była pielgrzymka młodzieży. Przybyło około 1000 młodych ludzi razem z młodymi siostrami zakonnymi oraz klerykami i księżmi w sutannach. Na placu ustawiono i dobrze oznaczono miejsca do spowiedzi oraz odbywały się próby ministrantów (sami chłopcy). Nie trudno się domyślić, że pielgrzymkę zorganizowało Duszpasterstwo Tradycji. Potwierdza to fakt, że Dykasteria Kultu Bożego zabroniła sprawowania tradycyjnej mszy świętej w sanktuarium maryjnym. Widocznie Dykasterii bliżej do pogańskiego bóstwa Pachamamy, którego figurę z honorami i z udziałem papieża Franciszka podejmowano w Watykanie, niż  do mszy świętej, którą przez wieki katolicy wielbili prawdziwego Boga.

Organizatorzy pielgrzymki musieli zrezygnować ze mszy świętej w sanktuarium. Tradycyjna msza łacińska została jednak odprawiona rano w obozie pielgrzymów. 

Covadonga nie było jedynym sanktuarium maryjnym na camino. Miejscem kultu Matki Pana jest również klasztor Klarysek Świętego Jana z góry Kalwarii w Escalante. Maryja czczona jest w tym klasztorze jako Dziewica z Łoża lub Dziewica Przejścia. ze względu na przedstawienie momentu, w którym Maryja zasypia, czyli kończy życie, aby dokonało się jej cielesne wniebowzięcie. Naturalnej wielkości drewniana rzeźba, umieszczona w ołtarzu głównym, przedstawia umieranie Maryi. Maryja ma ręce złożone na piersi, lekko otwarte usta i oczy skierowane w stronę nieba.  W internecie znalazłem następujący hymn o Maryi z Escalante:

O górska Dziewico z La Cama,
pobłogosław szlachetny lud Escalante,
lud, który jest Twoim ludem 

On przywołuje Cię i kocha.

Dla Escalante jesteś światłem i gwiazdą
oświetlającą jego ścieżkę.
Jesteś królową jego domów i ulic,
a w jego surowych górach i dolinach
twoje oczy są dwiema gwiazdami.

Kościół klarysek był otwarty w przeciwieństwie do wielu innych kościołów na szlaku. Był też wystawiony Najświętszy sakrament. Również kościół Klarysek w Ribadeo był otwarty. Klaryski nadal są najliczniejszym zakonem kontemplacyjnym w Hiszpanii. Choć brak powołań i wysoka średnia wieku sióstr zmusza do łączenia wspólnot, to jednak nadal nie brakuje kobiet, które pociąga charyzmat św. Klary. Pierwsze klasztory klarysek powstały w Hiszpanii jeszcze za życia św. Klary. Po zakończeniu rekonkwisty klaryski pojawiły się w całym Królestwie Hiszpanii. Z biegiem czasu dały także początek klasztorom w Ameryce Łacińskiej. Wiele sióstr zostało zamordowanych podczas marksistowsko-masońskiego terroru w latach 1936-1939. Innymi miejscami kultu Matki Pana są Portugalete, Lugo i Muxia. W Portugalete była całodobowa festa związana z kultem Virgen de la Guia (Virgin of the Guide) w miejscowej Bazylice, która była jednak zamknięta z wyjątkiem przedpołudniowej mszy.

W jednej z kaplic Katedry w Lugo czczona jest Madonna o Wielkich Oczach (Nuestra Señora de los Ojos Grandes). Przenośnie Maryja ma wielkie oczy, bo widzi braki, jak brak wina w Kanie Galilejskie. Temu brakowi zaradziła wypraszając cud u Syna i to czyni nadal w swoich sanktuariach. 

Kiedyś pielgrzymi wchodzili do Katedry w Santiago przez Portyk Chwały. To, co napisał św. Jan, brat św. Jakuba, o przedmiocie nadziei chwały Mistrz Mateo przedstawił w Portyku Chwały katedry w Santiago. Jest on wykutą w kamieniu teologią nadziei. Przedstawia bowiem przedmiot nadziei, którym jest Miasto Święte – Jerozolima. Centralną postacią Portyku jest Chrystus. On jako Zmartwychwstanie i Życie jest drzewem życia w Mieście Świętym. On mieszkańcom Miasta daje na zawsze zmartwychwstanie i życie. Dzięki temu mają oni udział w chwale samego Boga. W Portyku chwały znajduje się również figura męczennika Jakuba, świadka nadziei chwały. Przypomina on osiągającym cel Camino, o tym, że ta droga jest tylko epizodem na drodze do Miasta Świętego mającego chwałę Boga. Wielka szkoda, że pielgrzymi nie mogą już wejść do Katedry przez Portyk Chwały.

Został on bowiem wyłączony z Katedry, zabiletowany i uczyniony częścią muzeum. Jest to jakieś okaleczenie camino. To, co służyło pielgrzymom przez wieki, stało się częścią muzeum. Z tego powodu pielgrzymi muszą wejść do katedry tylnymi drzwiami, czyli ukradkiem.

Do Katedry wdziera się nie tylko muzeum lecz również poprawność polityczna. Z jednej z kaplic zniknęła figura Jakuba Matamorosa – rycerza z mieczem na koniu, miażdżącego Maurów. Wizerunek ten związany jest z bitwą pod Clavijo (844), kiedy to wyznawcy Mahometa, posiadający znaczną przewagę liczebną i pewni zwycięstwa, zostali pokonani przez chrześcijan. Od tej bitwy Jakub zaczął funkcjonować jako patron wielowiekowej walki z islamem.

Ponowoczesność diabolizuje jednak przeszłość uznając ją za potworną i odrażającą. To diabolizowanie przeszłości doprowadziło do usunięcia Jakuba Matamorosa z kaplicy w Katedrze. Jakub Matamoros wieńczy jednak główny ołtarz Katedry i lewy prospekt organowy. Przypomina dzisiaj Kościołowi, że jest Ecclesia Militans, który mieczem Bożego Słowa walczy z bezbożnymi i demoralizującymi ideologiami. Nie może on jak wieloryb połykać wszystkiego zwłaszcza marksizmu ochrzczonego przez teologię wyzwolenia.  Dla tej teologii, jak dla marksizmu, praktyka ustanawia prawdę,  ortopraksja – ortodoksję.

O wierności ortodoksji, z której musi wynikać ortopraksja, przypomina Botafumeiro, czyli największy na świecie trybularz mający 160 cm wysokości i ważący 62 kg. Przypomina on o męczennikach chrześcijańskich pierwszych wieków, którzy spalali kadzidło przed Chrystusem, a odmawiali spalania kadzidła przed posągami cezarów i za to byli okrutnie męczeni. Hiszpania jest również ziemią męczenników. W czasie marksistowsko-masońskiej rewolucji w Hiszpani „Zakazano nauczania religii w szkołach publicznych i zdjęto tam krucyfiksy. Zabroniono zakonom pełnienia misji edukacyjnej i zajęto ich budynki. Upaństwowiono kościelne nieruchomości i wydano prawa uderzające w rodzinę. Była to okrutna ateistyczna tyrania. Już w 1934 r. w ciągu tylko dwóch tygodni zabito w Asturii 34 księży, zakonników i seminarzystów. Celem prześladowania było zlikwidowanie Kościoła katolickiego, mordując księży, zakonników i wiernych, profanując, paląc i niszcząc wszystko. Ostateczny bilans jest straszny: męczeństwo 13 biskupów, 6.838 księży, zakonników, zakonnic i seminarzystów oraz dziesiątek tysięcy świeckich, zamordowanych tylko za to, że byli praktykującymi katolikami” (kard. Angelo Amato). Przedsmakiem tego marksistowsko-masońskiego terroru był w Polsce strajk kobiet, który swoją agresję wyładowywał na kościołach, liturgii, ludziach wierzących. Przed wrocławską Katedrą profanowano figurę Matki Bożej. Świadectwo hiszpańskich męczenników – ofiar marksistowsko-masońskiej tyrani, jest aktualne w dobie spinellizacja Unii Europejskiej.

Ojcem integracji europejskiej stał się nie Robert Schuman lecz Altiero Spinelli (1907-1986). Jego Manifest z Ventotene został uznany za jedyny fundament ideowy Unii Europejskiej. Manifest głosi: konieczność utworzenia  federacji europejskiej, będącej preludium federacji globalnej; zniesienie własności prywatnej; świecki charakter państwa. Spinellizacja Uni Europejskiej jest drogą do euro-kołchozu. Marksista Ernst Bloch pisze, że przedmiotem ludzkiej nadziei nie jest już Jerozolima lecz Moskwa. Ona jest światłem w ciemnym tunelu dziejów ludzkości, a to światło zawdzięcza Leninowi i dlatego ubi Lenin, ibi Jerusalem (Ernst Bloch, Das Prinzip Hoffnung II, Frankfurt am Mein 1959, 711). Dzisiejsi neomarksiści zamieniają Moskwę na Brukselę, a ich hasło może brzmieć: ubi Spinelli, ibi Jerusalem. Wbrew temu Camino uczy: ubi Christus -ibi Jerusalem, na co dobitnie wskazuje Portyk Chwały, a o czym świadczy Apostoł Jakub, który sakramentu przyszłego wieku doświadczył już na Górze Przemienienia.

Konferencja naukowa „Fiducia supplicans – wyzwania i wątpliwości”, Obra 19-20 czerwca 2024

Błogosławieństwo a dar upominania (Rz 12, 8). Refleksje na marginesie deklaracji Fiducia supplicans

Błogosławieństwo wchodzi w definicję Boga. Bóg w sobie jest „błogosławiony na wieki” (Rz 9,5) i dlatego Bóg dla nas jest błogosławieństwem. Z błogosławionego na wieki Boga pochodzą błogosławieństwa. Formuły tych błogosławieństw, „zgodnie ze starożytną tradycją, wyrażają przede wszystkim uwielbienie Boga za Jego dary, błaganie o Jego dobrodziejstwa oraz prośbę o udaremnienie w świecie złego ducha”. Ze związku błogosławieństw z błogosławionym na wieki Bogiem wynika związek zgodności tego, co błogosławione z wolą Bożą wyrażoną w nauczaniu Kościoła. Bóg „nie błogosławi i nie może błogosławić grzechu: On błogosławi grzesznika, aby ten uznał, że jest częścią Jego planu miłości i pozwolił się przemienić przez Niego”. Ten związek błogosławieństw z wolą Bożą próbuje „przeskoczyć” deklaracja Fiducia supplicans. Wprowadza ona nowy rodzaj błogosławieństwa, tzw „błogosławieństwo duszpasterskie”. „Deklaracja zawiera propozycję krótkich i prostych błogosławieństw duszpasterskich (nie liturgicznych ani rytualnych) dla par (nie związków) nieregularnych, przy założeniu, że są to błogosławieństwa bez formy liturgicznej, które nie aprobują, ani nie usprawiedliwiają sytuacji, w jakiej znajdują się te osoby”. Duszpasterskie błogosławieństwo nie chce być poddane „zbyt wielu warunkom o charakterze moralnym, które pod pozorem kontroli, mogłyby przyćmić bezwarunkową moc Bożej miłości, na której opiera się gest błogosławieństwa”. Parafrazując wiersz Czesława Miłosza Przepraszam można powiedzieć, że katolickie zasady moralne „są jakby o parę centymetrów za wysoko” dla duszpasterskiego błogosławieństwa. Z tego względu duszpasterskie błogosławieństwa wywołały kontrowersje. Według kardynała Gerharda Müllera „innowacyjne błogosławieństwo duszpasterskie zostało stworzone ad hoc, aby błogosławić sytuacje sprzeczne z prawem lub duchem Ewangelii”. W podobnym duchu wypowiada się kardynał Robert Sarah: „Modlitwy Kościoła nikomu się nie odmawia. Nigdy jednak nie można przeinaczyć tej modlitwy tak, by stała się ona uzasadnieniem grzechu, struktury grzechu czy nawet rychłej okazji do grzechu”. Biblia nie błogosławi grzechu lecz upomina grzesznika, aby zszedł z drogi grzechu. Takie upominanie grzesznika znajduje się na liście charyzmatów w Rz 12, 6-8 (εἴτε ὁ παρακαλῶν ἐν τῇ παρακλήσει). „Lista zawarta w Rz 12, 6-8 obejmuje jedynie charyzmaty mniej rzucające się w oczy, które służą stałemu pożytkowi życia wspólnoty chrześcijańskiej”. Charyzmat upominania byłby motywowanym eschatologicznie wezwaniem do zejścia z drogi grzechu. Wydaje się, że charyzmat upominania i wszelkie błogosławieństwa powinny być kompatybilne ze sobą. Charyzmat upominania wzywa do zejścia z drogi grzechu w czym pomaga błogosławieństwo. Można zatem postawić problem: Jakie są relacje pomiędzy charyzmatem upominania, a błogosławieństwami? Aby rozwiązać postawiony problem zostanie przeanalizowana i poddana krytyce istota duszpasterskiego błogosławieństwa zaproponowanego w deklaracji Fiducia supplicans. Następnie zostanie syntetycznie ukazana istota charyzmatu upominania w kontekście kontestacji grzechu i możliwości wiecznego potępienia. W ostatniej części z istoty charyzmatu upominania i błogosławieństwa zostanie wydedukowany wniosek dotyczący ich wzajemnej relacji.

1. Istota duszpasterskiego błogosławieństwa, jego apologia i krytyka

Z jednej strony deklaracja Fiducia supplicans zna zasadę „błogosławieństwo wymaga, aby to, co jest błogosławione, było zgodne z wolą Bożą wyrażoną w nauczaniu Kościoła”. Odnośnie małżeństwa oznacza to, że „ponieważ Kościół zawsze uważał za moralnie dozwolone tylko te stosunki seksualne, które są przeżywane w małżeństwie, nie ma on uprawnień do udzielania błogosławieństwa liturgicznego, gdy w jakiś sposób może to stanowić formę moralnej legitymizacji związku, który ma pozór bycia małżeństwem lub pozamałżeńskiej praktyki seksualnej”. Z drugiej jednak strony „istnieje niebezpieczeństwo, że gest duszpasterski […] zostanie poddany zbyt wielu warunkom o charakterze moralnym, które pod pozorem kontroli, mogłyby przyćmić bezwarunkową moc Bożej miłości, na której opiera się gest błogosławieństwa”. Z tego względu „miłość duszpasterska wymaga od nas, abyśmy nie traktowali po prostu jako »grzeszników« innych ludzi, których wina lub odpowiedzialność może być złagodzona przez różne czynniki, które wpływają na subiektywną obciążalność” i dlatego też „istnieje możliwość błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych i par tej samej płci. Ich forma nie powinna mieć żadnego obrzędowego umocowania ze strony władz kościelnych, aby nie powodować pomieszania z błogosławieństwem właściwym dla sakramentu małżeństwa”. A zatem „błogosławieństwo to nigdy nie będzie udzielane w kontekście cywilnych obrzędów zawarcia związku lub nawet w powiązaniu z nimi. I nie w strojach, gestach i słowach właściwych dla małżeństwa”.

Apologię duszpasterskiego błogosławieństwa przeprowadza kardynał Victor Fernàndez w Komunikacie prasowym na temat recepcji „Fiducia supplicans” z 4 stycznia 2024. Według Fernàndeza „Deklaracja zawiera propozycję krótkich i prostych błogosławieństw duszpasterskich (nie liturgicznych ani rytualnych) dla par (nie związków) nieregularnych, przy założeniu, że są to błogosławieństwa bez formy liturgicznej, które nie aprobują ani nie usprawiedliwiają sytuacji, w jakiej się znajdują”.  Fernàndez podaje nawet wzór takiego błogosławieństwa trwającego kilka sekund, bez rytuału czy Księgi Błogosławieństw:  „Panie, spójrz na te swoje dzieci, daj im zdrowie, pracę, pokój, wzajemną pomoc. Uwolnij je od wszystkiego, co jest sprzeczne z Twoją Ewangelią i spraw, aby żyły zgodnie z Twoją wolą. Amen. I kończy znakiem krzyża nad każdym z nich”. Argumentem za takim błogosławieństwem jest „duszpasterstwo”. To słowa przyjmuje w  Komunikacie postać mantry: refleksja duszpasterska, strategia duszpasterska, duszpasterska roztropność, nowatorski wkład w duszpasterstwo, duszpasterska wizja papieża, duszpasterstwo ludowe, praktyka duszpasterska, duszpasterskie serce wolne od jakiejkolwiek ideologii, duszpasterska bliskość, proste kanały duszpasterskie. Duszpasterstwo broni kapłana, który udziela duszpasterskiego błogosławieństwa. Taki kapłan „nie jest heretykiem, niczego nie ratyfikuje i nie zaprzecza doktrynie katolickiej”. 

Słowo „duszpasterstwo” zrobiło karierę na II Soborze Watykańskim, który od samego początku jest konsekwentnie opisywany jako sobór o charakterze duszpasterskim (pastoralnym). Tak określił ten sobór papież Jan XXIII w dniu inauguracji – 11 października 1962 r. W wygłoszonym tego dnia przemówieniu Gaudet mater ecclesia powiedział sobór będzie miał „przede wszystkim charakter duszpasterski”. Według papieża „Punctum saliens tego soboru nie jest więc dyskusja nad którymś z artykułów podstawowej doktryny Kościoła […] Czym innym jest istota starodawnej nauki stanowiącej skarbiec wiary, a czym innym jest sposób jej wyrażania. Otóż na to właśnie […] należy położyć wielki nacisk, wszystko przystosowując do zadań nauczania i duszpasterstwa”. Uczestnicy soboru wzięli sobie do serca to zalecenie papieża i w czasie soboru w swoich wystąpieniach podkreślali jego duszpasterski charakter i cel. Według Karola Wojtyły „Sobór eklezjologiczny jest zarazem soborem duszpasterskim. Pomyślany był jako duszpasterski przez Jana XXIII”. Duszpasterski charakter soboru może być rozumiany co najmniej na trzy sposoby. Pierwszy sposób reprezentuje amerykański teolog John O` Malley (1927-2022), który odwołując się do słów kardynała Alfredo Ottavianiego (1890-1979) że „pierwszym i najbardziej podstawowym zadaniem duszpasterskim jest zapewnienie poprawnego nauczania. […] Właściwe nauczanie to podstawa duszpasterstwa”, stwierdza „Sobór duszpasterski, bo doktrynalny”. Duszpasterstwo nie bierze się więc z próżni lecz z doktryny. Drugi sposób rozumienia duszpasterskiego charakteru soboru prezentują zwolennicy arcybiskupa Marcela Lefebvre`a (1905-1991). Według nich niejasna jest ranga nauczania soboru, który  określił się jako jedynie „duszpasterski”, czyli nie zamierzający definiować dogmatów ani potępiać błędów. Dlatego też dwie konstytucje soborowe: Dei verbum (O Objawieniu) i Lumen gentium (O Kościele), które faktycznie dotyczą dogmatów wiary, są dogmatycznymi jedynie z nazwy i w wyłącznie opisowym znaczeniu. Z tego względu nie stoi za nimi nieomylność. Można je zatem odrzucić, jeżeli sprzeciwiają się doktrynie. Trzeci sposób rozumienia  duszpasterskiego charakteru soboru prezentuje papież Franciszek, który zdaje się traktować duszpasterstwo alternatywnie w stosunku do doktryny. Bliżej mu do dogmatyzowania duszpasterstwa niż doktryny. Doktrynę kojarzy ze sztywnością pewnych schematów lub kazuistyką, które przyćmiewają bezwarunkową moc Bożej miłości. Dla Franciszka, jak i dla Czesława Miłosza „Katolickie dogmaty są jakby o parę centymetrów za wysoko” (Przepraszam). W świetle duszpasterstwa będącego jakby o parę centymetrów za nisko w stosunku do katolickich dogmatów Franciszek tworzy koncepcję duszpasterskiego błogosławieństwa.

Jednak duszpasterskie błogosławieństwa nie są bezdoktrynalne. Zdają się dryfować w kierunku doktryny stojącej za zasadą simul iustus et peccator, która zakłada współistnienie grzechu i łaski w jednym podmiocie. Według Marcina Lutra (1483-1546) wierzącemu grzechy zostają  przesłonięte (tecta) lub ukryte (abscondita) przed Bogiem dzięki doskonałej sprawiedliwości Chrystusa. Wskutek tego Bóg nie zalicza wierzącemu grzechów, lecz postrzega go jako sprawiedliwego, patrząc przez pryzmat „obcej” sprawiedliwości tego, w którego grzesznik wierzy – czyli Chrystusa.. Podobnie duszpasterskie błogosławieństwo, będąc łaską, na kilka sekund przesłania lub ukrywa grzechy wierzącego, tak że jest on simul iustus et peccator. O ile od strony merytorycznej duszpasterskie błogosławieństwo dryfuje w kierunku zasady simul iustus et peccator, o tyle od strony formalnej dryfuje ono w kierunku przejętej przez teologię wyzwolenia marksistowskiej zasady praktyka tworzy prawdę. W konsekwencji „w miejsce ortodoksji jako właściwej reguły wiary stawia się ortopraksję jako kryterium prawdy”, co prowadzi do zasady: duszpasterstwo tworzy prawdę. Duszpasterskie błogosławieństwo nie jest więc bezdoktrynalne zarówno od strony merytorycznej, jak i formalnej. Nie można zatem traktować duszpasterstwa jako alternatywy dla doktryny. Duszpasterstwo nie może być jakby o parę centymetrów za nisko w stosunku do katolickich dogmatów i zasad moralnych.

2. Istota charyzmatu upominania w kontekście kontestacji grzechu i możliwości potępienia

Aby duszpasterskie błogosławieństwo nie było jakby o parę centymetrów    za nisko w stosunku do katolickich dogmatów i zasad moralnych, trzeba pamiętać, że kontrapunktem błogosławieństwa jest przekleństwo. Jest to życzenie komuś złego losu, nieszczęścia czy klęski, a więc czegoś złego. Jezus nikogo nie przeklął. On przyjął na siebie przekleństwo, aby ludzie dostąpili błogosławieństwa (por. Ga 3, 13-14). W ustach Jezusa przekleństwo pojawi się tylko raz na sądzie ostatecznym (Mt 25, 41). Wtedy zostawi On samym sobie tych, którzy się wyłączyli z miłości. Ze względu na taką możliwość eschatologicznego przekleństwa Jezus upominał posługując się nawet groźbami. Przykładowo „Biada tobie Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sodomie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam” (Mt 11, 21-22). Upominanie Jezusa było motywowane eschatologicznie. Aby zawrócić słuchaczy z drogi grzechu, Jezus ukazywał jej eschatologiczne konsekwencje. Jezus nie tylko upomina lecz podaje również reguły upominania (Mt 18, 15-20). Upominanie jest formą miłości i dlatego Apostoł Paweł zalicza je do charyzmatów (Rz 12, 8). Charyzmat upominania byłby motywowanym eschatologicznie wezwaniem do prostowania życiowej drogi. Ponieważ upominanie jest motywowanym eschatologicznie wezwaniem do zejścia z drogi grzechu, to niejako jego bazą doktrynalną jest związek grzechu z potępieniem. O tym związku przypominał Jan Paweł II. Według tego papieża piekło jest „ostateczną konsekwencją samego grzechu, który zwraca się przeciwko temu, który go popełnił. Jest to sytuacja, w której ostatecznie znajduje się ten, kto odrzuca miłosierdzie Ojca nawet w ostatniej chwili swego życia”. Ten związek grzechu z potępieniem jest rozrywany poprzez kontestację zarówno grzechu, jak i piekła. Kontestacja grzechu dochodzi do głosu na gruncie tzw. opcji fundamentalnej, którą Jan Paweł II opisał i odrzucił w encyklice Veritatis splendor. Papież wspomina o teologach, dla których „grzechem śmiertelnym, oddzielającym człowieka od Boga, może być jedynie odrzucenie Boga, dokonane na takim poziomie wolności, którego nie sposób utożsamić z aktem wyboru, ani osiągnąć w drodze świadomej refleksji. W tym sensie – dodają – trudno jest przyjąć, przynajmniej z psychologicznego punktu widzenia, że chrześcijanin, który pragnie zachować jedność z Jezusem Chrystusem i Jego Kościołem, mógłby popełniać grzechy śmiertelne tak łatwo i tak często, jak na to zdaje się wskazywać sama »materia« jego czynów”. Z kolei o kontestacji wieczności potępienia pisał już św. Augustyn (354-430) w Państwie Bożym. Wspomina o „miłosiernych”, którzy „nie chcą wierzyć, żeby wieczne miało być karanie […] Jeszcze miłosierniejszym […] okazał się Orygenes, utrzymując, że nawet sam diabeł i aniołowie jego […] wybawieni z onych mąk zostaną i domieszani do towarzystwa aniołów świętych”. Współcześnie Hans Küng (1928-2021) stawia pytanie: „czyż można się dziwić, że w epoce, w której w pedagogice i prawie karnym zaczęto rezygnować z kar będących czystym odwetem i nie dających szansy naprawy swego postępowania, myśl o karze nie tylko dożywotniego, lecz wręcz wiecznego udręczenia ciała i duszy wielu ludziom wydaje się potworna?”. Kontestacja związku grzechu z potępieniem czyni zbytecznym charyzmat upominania, który konieczność zerwania z grzechem motywuje możliwością wiecznego potępienia.

3. Znaczenie charyzmatu upominania dla błogosławieństw

Błogosławieństwa  muszą iść w parze z charyzmatem upominania. Charyzmat upominania strzeże błogosławieństwa przed ideologizacją. Ideologia jest przedmiotem bogatej refleksji zwłaszcza w tzw. szkole frankfurckiej. Czołowym przedstawicielem tej szkoły jest Karl Mannheim (1893–1947). Wyróżnił on dwa rodzaje ideologii: ideologię partykularną i ideologię totalną. Ideologia partykularna jest bliska kłamstwu. W interesie kłamcy leży bowiem ukrycie jakiegoś aspektu rzeczywistości. Z kolei ideologia totalna obejmuje wyraźnie określoną świadomość: albo jakiejś epoki, albo zdeterminowanej pod względem historycznym i społecznym grupy. Ta świadomość zawiera  podstawowe pojęcia i wartości tej grupy. Ideologia totalna neutralizuje kłamstwo, traktując je jako odmienny punkt widzenia, a nie jako świadome głoszenie nieprawdy. Stoi to w opozycji do średniowiecznego spojrzenie na świat, które było oparte na obiektywizmie poznawczym. Jednak od czasów renesansu zaczyna rozwijać się pogląd, według którego nie ma prawd obiektywnych i w konsekwencji poznanie, w tym również poznanie naukowe, uwarunkowane jest historycznie. Ideologizacja duszpasterskiego błogosławieństwa polega na tym, że ukrywa ono sytuacje sprzeczne z duchem Ewangelii, a taką sytuacją jest grzech. Bóg „nie błogosławi i nie może błogosławić grzechu: On błogosławi grzesznika, aby ten uznał, że jest częścią Jego planu miłości i pozwolił się przemienić przez Niego”. Zideologizowane błogosławieństwo będzie głosiło nieprawdę jako odmienny punkt widzenia. Będzie to prowadziło do relatywizacji katolickiej doktryny i zasad moralnych. Ta relatywizacja będzie czyniła katolicką doktrynę i zasady moralne jakby o parę centymetrów za nisko w stosunku do encykliki Jana Pawła II Veritatis splendor. Według Leszka Kołakowskiego (1927-2009) ta encyklika zwraca się przeciwko „egzystencjalno-nietzschańskiemu pomysłowi, wedle którego człowiek jest swoją własną wolnością i z tej to wolności tworzy reguły dobra i zła, jego wolność tedy sama jest »poza dobrem i złem«”. Kołakowski zwięźle opisał ponowoczesność, w której po ogłoszonej przez Fryderyka Nietschego (1844-1900) śmierci Boga, realizuje się kolejny postulat Nietschego domagający się posprzątania bałaganu pozostawionego przez nieboszczyka Boga. Tym bałaganem jest moralność, dla której wolność nie jest „poza dobrem i złem”. Świadkiem takiej moralności jest Jan Chrzciciel. Nie powiedział Herodowi i Herodiadzie „błogosławię was, ale nie wasz związek”. On wiedział, że tym, co definiuje Heroda i Herodiadę jako parę jest bycie związkiem – być może partnerskim, ale na pewno nie małżeńskim –  i dlatego „napominał Heroda: »nie wolno ci mieć żony twego brata«”. Dla Jana nawet  wolność władcy nie może być „poza dobrem i złem” i dlatego nie „uśmiechnął się” do Heroda i Herodiady błogosławiąc ich, ale nie ich związek. Gdyby tak uczynił zyskałby poklask Heroda i jego dworu. Jan nie zideologizował błogosławieństwa i dlatego stracił głowę. Jan jest drogowskazem na drodze Kościoła przez postmodernizm realizujący egzystencjalno-nietzschański pomysł. Kościół ma upominać i błogosławić, a nie być Kościołem uśmiechającym się do postmodernizmu poprzez ideologizację błogosławieństw. Kościół powinien być zatroskany losem cywilizacji, bo jak pisze Kołakowski: „Popularny nihilizm moralny, jakkolwiek usprawiedliwiany czy zgoła usprawiedliwienia nieszukający, nie jest niebezpieczeństwem teoretycznie wymyślonym, ale śmiertelnym zagrożeniem dla świata. Jeśli teologowie do tego zagrożenia się przyczyniają, biada nam”. Małe sprawy: upominanie i błogosławieństwo, mają wpływ na wielkie sprawy w Kościele, a nawet w świecie.

Błogosławieństwo a dar upominania (Rz 12, 8). Refleksje na marginesie deklaracji Fiducia supplicans

Blessing and the gift of admonition (Rom 12:8). Reflections on the margins of the Fiducia supplicans declaration

Słowa kluczowe: błogosławieństwo, charyzmat upominania, duszpasterstwo, opcja fundamentalna, możliwość wiecznego potępienia

Keywords: blessing, charisma of admonition, pastoral care, fundamental option, possibility of eternal damnation

Streszczenie:

Artykuł chce rozwiązać następujący problem: Jakie są relacje pomiędzy charyzmatem upominania, a błogosławieństwami? Aby rozwiązać postawiony problem zostanie przeanalizowana i poddana krytyce istota duszpasterskiego błogosławieństwa zaproponowanego w deklaracji Fiducia supplicans. Następnie zostanie syntetycznie ukazana istota charyzmatu upominania w kontekście kontestacji grzechu i możliwości wiecznego potępienia. W ostatniej części z istoty charyzmatu upominania i błogosławieństwa zostanie wydedukowany wniosek dotyczący ich wzajemnej relacji. Błogosławieństwa  muszą iść w parze z charyzmatem upominania. Charyzmat upominania strzeże błogosławieństwa przed ideologizacją. Ideologizacja duszpasterskiego błogosławieństwa polega na tym, że ukrywa ono sytuacje sprzeczne z duchem Ewangelii, a taką sytuacją jest grzech. Bóg nie błogosławi i nie może błogosławić grzechu: On błogosławi grzesznika, aby ten uznał, że jest częścią Jego planu miłości i pozwolił się przemienić przez Niego. Zideologizowane błogosławieństwo będzie głosiło nieprawdę jako odmienny punkt widzenia. Będzie to prowadziło do relatywizacji katolickiej doktryny i zasad moralnych.

Summary:

The article aims to solve the following problem: What are the relations between the charisma of admonition and the blessings? To solve the problem, the essence of the pastoral blessing proposed in the declaration of Fiducia supplicans will be analyzed and criticized. Then, the essence of the charisma of admonition will be synthetically presented in the context of contesting sin and the possibility of eternal damnation. In the last part, a conclusion regarding their mutual relationship will be deduced from the essence of the charism of admonition and blessing. The blessings must go hand in hand with the charisma of admonition. The charism of admonishment protects blessing against ideologization. The ideologization of pastoral blessing is that it hides situations that are contrary to the spirit of the Gospel, and such a situation is sin. God does not and cannot bless sin: He blesses the sinner so that he may recognize that he is part of His plan of love and allow himself to be transformed by Him. An ideologized blessing will preach untruth as a different point of view. This will lead to the relativization of Catholic doctrine and moral principles.

Bibliografia

Św. Augustyn, Państwo Boże, Kęty 1998.

Canonicus, Błędy II Soboru Watykańskiego cz. I,  Zawsze Wierni nr 4/2003 (53)

Jan Paweł II, Veritatis splendor, Wrocław 1998.

Jan Paweł II, Rzeczy ostateczne, Poznań 1999.

Kołakowski L., Chrześcijaństwo, Kraków 2019.

Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja o niektórych aspektach „teologii wyzwolenia”, w: W trosce o pełnię wiary. Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1966-1994, Tarnów 1995, 215-235.

Kongregacja Nauki Wiary, Responsum ad dubium, Non possumus, nr 1 (28) 2024, 33-34.

Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja „Fiducia supplicans” o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw,  Non possumus, nr 1 (28) 2024, 6-11.

Kongregacja Nauki Wiary, Komunikat prasowy na temat recepcji Fiducia supplicans z 4 stycznia 2024, Non possumus, nr 1 (28) 2024, 24-26.

Küng H., Życie wieczne?, Kraków 1993.

Mannheim K., Ideologia i utopia, wydawnictwo aletheia 2019.

Müller G., Jedynym błogosławieństwem Matki Kościoła jest prawda, która nas wyzwoli, Non possumus, nr 1 (28) 2024, 29-32.

O` Malley J., Sobór duszpasterski, bo doktrynalny, Więź R. 58, nr 3 (2015), 134-141.

R. Porada, Lutra nauczanie o usprawiedliwieniu jako „imputatio” i „deificatio”, Studia Nauk Teologicznych TOM 13 (2018), 109-127.

Sarah R., Orędzie bożonarodzeniowe, Non possumus, nr 1 (28) 2024, 38-42.

Wojtyła K., Wstęp ogólny, w: Sobór Watykański II Konstytucje Dekrety Deklaracje, Poznań 2002, 9-22.