O pożytkach z uprawiania teologii akademickiej

 

200 lat temu, w 1811 roku z połączenia wrocławskiej Akademii Leopoldyńskiej i Uniwersytetu Viadrina z Frankfurtu nad Odrą powstał Universitas litterarum Wratislaviensis. Na nowej uczelni obok  prawa, medycyny i filozofii znalazły się dwa wydziały teologiczne: teologii katolickiej oraz teologii ewangelickiej. Gdyby te dwa wydziały teologiczne istniały na Uniwersytecie Wrocławskim dzisiaj, to z pewnością podnosiły by się głosy, że uniwersytet ma dwa wydziały zajmujące się czymś, co nie istnieje: Bogiem. Tak mówiono o Uniwersytecie w Regensburgu, o czym wspomniał papież Benedykt XVI w swoim wykładzie na tymże uniwersytecie 12 września 2006 roku. Owa opinia, że teologia zajmuje się czymś, co nie istnieje, zdaje się wskazywać na brak pożytku z uprawiania teologii. Nie może być bowiem pożytku z czegoś, co zdaje się nie być nauką. A teologia zdaje się nie być nauką, bo za naukowy uchodzi tylko taki typ pewności, który wynika ze współgrania elementów matematycznych i empirycznych.  W obliczu takiego podważania pożytku teologii nie można jednak schodzić do okopów lub uprawiać negatywny krytycyzm. Trzeba podjąć próbę ukazania pożytku z uprawiania teologii.

Słowo pożytek ma przynajmniej cztery znaczenia. Oznacza wszelką korzyść, choć prawnik będzie kojarzył to słowo z pożytkami według prawa cywilnego, historyk – ze średniowiecznym beneficjum, a miłośnik pszczół – z obszarem pracy pszczoły-zbieraczki. W odniesieniu do teologii trzeba mówić o pożytku w znaczeniu ogólnym, czyli o wszelkiej korzyści. Jaki są zatem korzyści z uprawiania teologii? 

1. Obrona rozumu

W wykładzie wygłoszonym na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu z okazji otrzymania doktoratu honoris causa 27 października 2000 roku kardynał Joseph Ratzinger określił teologię jako nigdy nie ukończoną wędrówkę myślenia ku Chrystusowi[1]. Ta definicja teologii ma swoje korzenie w Ewangelii według św. Jana.  „Modyfikując pierwszy wers księgi Rodzaju, Jan rozpoczął prolog Ewangelii tymi słowami: „Na początku był  λόγoς”. […] Logos oznacza zarówno rozum, jak i słowo — rozum, który jest twórczy i zdolny do samo-komunikowania, właśnie jako rozum”[2]. Chrześcijaństwo jako religia Logosu domaga się rozumu i dlatego stworzyło teologię. To właśnie ona wyzwala rozum z ograniczeń do tego, co empirycznie sprawdzalne i równocześnie otwiera go na szerokie horyzonty. Te szerokie horyzonty rozumu  ukazuje Apostoł Paweł w Liście do Rzymian. To dzięki rozumowi niewidzialny Bóg staje się niejako widzialny dla człowieka przez swoje dzieła: „Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (1, 20). Nie przypadkowo jednak w tym samym Liście do Rzymian Apostoł wskazał na to, że wśród  pogan, którzy nie poznali niewidzialnych przymiotów Boga stających się widzialnymi dla umysłu człowieka przez Boże dzieła (1, 20) szerzy się bezrozumność (1, 31). Natomiast według 2 Listu do Tymoteusza „w dniach ostatnich” ludzie będą nie tylko miłowali bardziej rozkosz niż Boga (3, 4) lecz równocześnie będą przeciwstawiali się prawdzie mając wypaczony umysł i odznaczając się bezmyślnością (3, 8-9). W kontekście współczesnego potopu bezrozumności i bezmyślności teologia broni rozumu poszerzając jego horyzonty. Dlatego też według Benedykta XVI teologia słusznie należy do uniwersytetu i do szeroko zakrojonego dialogu nauk, nie tylko jako dyscyplina historyczna i jedna z nauk humanistycznych, ale dokładnie jako teologia, jako dociekanie racjonalności wiary[3].

 

2. Obrona wartości moralnych

Współczesny świat stoi nad przepaścią katastrofy w sferze moralnej. Świadczy o tym chociażby zastępowanie kategorii dobra i zła tym, co użyteczne i nieużyteczne. Niemiecki pisarz Rainhold Schneider twierdził, że wszelkie katastrofy w dziejach ludzkości zdarzały się najpierw w  sferze moralnej a następnie przejawiały się w wojnach.  Zapomina o tym sławny profesor psychologii z Harvardu Steven Pinker, który tworzy teorię tzw. długiego pokoju. W książce „Lepsze anioły naszej natury: schyłek przemocy w dziejach i jego powody” stawia tezę, że wzrost dobrobytu eliminuje wojny. Jednak współczesny kryzys ekonomiczny potwierdza tezę Schneidera. U podstaw tego kryzysu stoi kryzys moralny. Wskazał na to Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate. Według papieża u podstaw kryzysu ekonomicznego stoi hedonizm i konsumpcjonizm. Aby wyjść z tego kryzysu „Potrzebna jest rzeczywista zmiana mentalności, która nas skłoni do przyjęcia nowych stylów życia, «w których szukanie prawdy, piękna i dobra oraz wspólnota ludzi dążących do wspólnego rozwoju byłyby elementami decydującymi o wyborze jakości konsumpcji, oszczędności i inwestycji»” (51). Teologia dokonując refleksji nad moralnym przesłaniem Bożego objawienia broni ładu moralnego, bez którego ludzkość dryfuje ku katastrofie.

 

3. Obrona rozwoju duchowego człowieka

Osoba ludzka stanowi jedność cielesną i duchową i dlatego oprócz wzrostu materialnego potrzebuje również wzrostu duchowego. Tymczasem „Jednym z aspektów współczesnego ducha technicystycznego jest skłonność do rozpatrywania problemów i napięć związanych z życiem wewnętrznym jedynie z punktu widzenia psychologicznego, aż po redukcjonizm neurologiczny”. Taka redukcja życia duchowego człowieka jest niebezpieczna dla rozwoju człowieka. Człowiek rozwija się bowiem, gdy wzrasta duchowo, czyli „gdy jego dusza poznaje samą siebie oraz prawdę, której zarodek Bóg w niej umieścił, gdy prowadzi dialog z samym sobą oraz ze swym Stwórcą. Pozostając z dala od Boga, człowiek jest niespokojny i chory. Wyobcowanie społeczne i psychologiczne oraz tak liczne nerwice występujące w bogatych społeczeństwach mają również przyczyny natury duchowej. […] Nowe formy zniewolenia przez narkotyki i rozpacz, w jaką popada tak wiele osób, znajdują wyjaśnienie nie tylko socjologiczne i psychologiczne, ale zasadniczo duchowe. Pustka, w jakiej dusza czuje się pozostawiona, mimo licznych terapii dla ciała i dla psychiki, przynosi cierpienie” (Caritas in Veritate, 76). A zatem trudno mówić o rozwoju człowieka bez jego duchowego wzrostu. W służbie tego duchowego wzrostu człowieka stoi teologia.

 

4. Obrona całego człowieka

Teologia umożliwia zrozumienie rzeczywistości, w której tkwi człowiek, w perspektywie misterium Trójcy Świętej. Co prawda misterium Trójcy Świętej jest nie do ogarnięcia przez ludzki rozum, ale jednak pozwala ono zrozumieć rzeczywistość człowieka. Człowiek został bowiem stworzony na obraz Trójcy Świętej, a zatem na obraz trynitarnych relacji i dlatego człowiek żyje w relacjach do Boga, do drugiego człowieka oraz do innych stworzeń. Na znaczenie trynitarnych relacji dla zrozumienia człowieka zwrócił uwagę Benedykt XVI w Caritas in Veritate: „Temat rozwoju wiąże się z tematem włączenia poprzez relacje wszystkich osób i wszystkich narodów do jednej wspólnoty rodziny ludzkiej […] Na tę perspektywę rzuca decydujące światło relacja między Osobami Trójcy w jedynej Bożej Istocie. Trójca Święta to absolutna jedność, ponieważ trzy Osoby Boskie to czysta relacyjność. […] Również relacje między ludźmi na przestrzeni dziejów mogą tylko skorzystać na odniesieniu do tego Boskiego wzorca (54). Dlatego nie uzdrowi się relacji wśród ludzi oraz pomiędzy ludźmi a innymi stworzeniami, jeżeli podstawą tych relacji nie będzie relacja do Boga. W opozycji do Boga nie da się zbudować poprawnych relacji między ludźmi oraz pomiędzy ludźmi a innymi stworzeniami. Teologia przestrzega więc przed czysto-ludzką auto-soteriologią. Romano Guardini, związany z wydziałem teologii katolickiej Uniwersytetu Wrocławskiego, wykazywał, że taka czysto-ludzka auto-soteriologia nie jest w stanie wybawić człowieka od tego, co ludzki świat czyni nie-ludzkim. Auto-soteriologia może jedynie kształtować w człowieku nieludzką obietnicę nadziei na granicy półprawdy i mrzonki. To bowiem co skończone jest samo z siebie bez szans na nieskończoność. Rozumowanie Guardiniego pokazuje, że teologia nie jest „archeologią myśli religijnej”, ale ukazywaniem, co z przeszłości żyje w teraźniejszości i dlatego ma dla niej znaczenie. W perspektywie teologicznej teraźniejszość jest kontynuacją dramatu biblijnego Adama, który zerwanie relację z Bogiem i próbował kształtować relacje z ludźmi i innymi stworzeniami w opozycji do Boga. Niejako w Adamie tkwi źródło współczesnego ateizmu, który chce budować raj na ziemi w opozycji do Boga. Wciąż aktualnego dramatu Adama nie rozwiąże żadna auto-soteriologia. Jego rozwiązanie ukazuje jednak ta soteriologia, o której traktuje teologia.

 

5. Obrona wiary

Nie sposób wymienić wszystkich pożytków, jakie daje teologia. Nie można jednak zasygnalizować tego pożytku, jakim jest obrona wiary. Teologia rozwijała się szczególnie wtedy, gdy broniła wiary. Orygenes rozwinął teologię również przez wejście w dyskurs z Celsusem. Kelsos z Aleksandrii (gr. Κέλσος łac. Celsus) jest znany przede wszystkim jako autor zaginionego dzieła Prawdziwe słowo napisanego około roku 178, będącego pierwszym znanym pisemnym wystąpieniem antychrześcijańskim. Celsus zarzucał chrześcijanom naiwność, łatwowierność i rezygnację ze stawiania pytań. Orygenes w dziele Przeciw Celsusowi odpiera te zarzuty. Nie przypadkowo zatem z Orygenesem wiąże się początki teologii naukowej[4]. Zadaniem współczesnej teologii jest również odpieranie zarzutów współczesnych Celsusów. A wciąż aktualne są słowa papieża Piusa XI z encykliki Mit Brennender Sorge „Tysiące języków głosi wam dzisiaj ewangelię, która nie jest objawiona przez Ojca niebieskiego. Tysiące piór stoi na usługach pozornego chrześcijaństwa, które nie jest chrześcijaństwem Chrystusa. Prasa i radio zasypują was codziennie wytworami o treści wrogiej Kościołowi i wierze, i atakują bezceremonialnie i bez żadnych skrupułów wszystko, co dla was musi być wzniosłe i święte” (45).

 

Podsumowanie

Chociaż teologia uchodzi za zdetronizowaną królową nauk, to jednak te nauki dochodzą do problemów, które może rozwiązać tylko ona. Wskazał na to Benedykt XVI w wykładzie w Regensburgu. „ Nowożytny rozum naukowy, typowy dla nauk przyrodniczych […] nosi w sobie […] pytanie, które przerasta jego samego i jego możliwości metodologiczne. On sam musi po prostu przyjąć, że materia ma strukturę racjonalną […]. Ale pytanie o przyczyny tego faktu istnieje i nauki przyrodnicze muszą je powierzyć filozofii i teologii, a więc refleksji prowadzonej na innych płaszczyznach i innymi sposobami”. Papież przekonuje więc, że „teologia nie da się zepchnąć ani do labolatorium, ani do zakrystii, lecz mówi człowiekowi to, czego nie powie mu żadna inna nauka: prawdę o własnej (człowieka) podstawie, czyli o <skąd> oraz o <dokąd> jego bytu. […] Właśnie dlatego teologia […] mierzy się w każdym czasie z największymi pytaniami człowieka i nauki”[5].  Teologia zajmuje się więc nie tylko Bogiem – jak wskazuje na to jej etymologiczna definicja, ale i człowiekiem. Przy czym jednak z uprawianie teologii pożytek odnosi nie Bóg, ale człowiek. Teologia odpowiadając w każdym czasie w świetle Bożego objawienia na najważniejsze pytania człowieka i nauki staje się nauką dla pożytku człowieka.

 

 


[1] J. Ratzinger, Wiara i teologia, w: Jego Ekscelencja Biskup Świdnicki Ignacy Dec, Jego Eminencja Kardynał Joseph Ratzinger – Jego Świątobliwość papież Benedykt XVI doktor <honoris causa> Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, Świdnica 2005, 73.

[2] Benedykt XVI, Przemówienie na uniwersytecie w Ratyzbonie 12 września 2006 roku, w: T. Rowland, Wiara Ratzingera teologia Benedykta XVI, Kraków 2010, 270.

[3] Tamże, 277.

[4] M. Fiedrowicz, Teologia ojców Kościoła, Kraków 2009, 41.

[5] J. Szymik, Theologia Benedicta I, Katowice 2010, 31.

Dodaj komentarz