KONFERENCJA NAUKOWA W OBRZE

KONTROWERSJE CHRYSTOLOGICZNE –

WCZORAJ I DZIŚ

Konferencja, OBRA 4-5 listopada 2016 roku

Piątek, 4 listopada

7.00 – Eucharystia z jutrznią

– śniadanie

Sesja przedpołudniowa

Przewodniczy ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek

8.30-9.00 – Ks. prof. UAM dr hab. Michał. Kieling (UAM, Poznań) – Ustawodawstwo kościelne i cesarskie wobec największych herezji chrystologicznych na przełomie IV/V w.

9.00-9.30 – Dr Elżbieta Kotkowska (UAM, Poznań) – Kontrowersje wokół zakresu znaczeniowego pojęcia óμοούσιος pomiędzy soborami w Nicei i Konstantynopolu

9.30-10.00 – O. prof. dr hab. Bogusław Kochaniewicz OP (UAM, Poznań) – Polemika antyariańska w nauczaniu św. Piotra Chryzologa

10.00-10.30 Przerwa – kawa

10.30-11.00 – Ks. mgr-lic. Julian Nastałek (PWT, Wrocław) – Heterodoksyjna chrystologia w czasach Leona Wielkiego i Benedykta XVI

11.00-11.30 – Ks. prof. dr hab. Bogdan Czyżewski (UAM, Poznań) – Nestoriusz: heretyk czy ofiara polityki religijnej?

11.30-12.00 – Ks. prof. dr hab. Marek Pyc (UAM, Poznań) – Św. Maksym Wyznawca – obrońca chrystologicznego dogmatu w konfrontacji z nurtem monoteletyzmu

12.00-12.30 – Dyskusja

12.30 – Obiad

Sesja popołudniowa

Przewodniczy ks. prof. dr hab. Marek Pyc

14.30-15.00 – Ks. prof. dr hab. Piotr Liszka (PWT, Wrocław) – Nieprawidłowe modele myślenia podłożem kontrowersji chrystologicznych

15.00-15.30 – Ks. dr hab. Jarosław Lipniak (PWT, Wrocław) – Chrystologia koptyjska – fakty i mity

15.30-16.00 – Ks. dr Piotr Jaworski (UPJPII, Tarnów) – Jezus – zelota?

16.00-16.30 Przerwa – kawa

16.30-17.00 – Ks. prof. UAM dr hab. Wojciech Szukalski (UAM, Poznań) – Chrystologiczne konsekwencje eklezjologii Marcela Lefebvre’a

17.00-17.30 – Ks. prof. dr hab. Janusz Królikowski (UPJPII, Tarnów) – Ograniczenia teologiczne politycznych interpretacji życia i śmierci Jezusa

17.30-18.00 – Ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek (PWT, Wrocław) – Kontrowersje we współczesnej soteriologii

18.00 – 18.30 – Dyskusja

18.30 – Kolacja, nieszpory

Sobota 5 listopada

7.00 – Eucharystia z jutrznią

– śniadanie

Sesja przedpołudniowa

Przewodniczy ks. prof. dr hab. Janusz Królikowski

8.30-9.00 – Mgr-lic. Paweł Beyga (PWT, Wrocław) – Współczesne kontrowersje chrystologiczne w świetle dokumentów Kongregacji Nauki Wiary i Międzynarodowej Komisji Teologicznej

9.00-9.30 – Ks. prof. dr hab. Janusz Bujak (US, Szczecin) – Ikonoklazm wczoraj i dziś. Chrystologiczne kontrowersje w sztuce

9.30-10.00 – Ks. dr Tomasz Nawracała (UAM, Poznań) – Teandryczność – klucz do interpretacji chrystologii i eklezjologii 

10.00-10.30 Przerwa – kawa

10.30-11.00 – Ks. Andrzej Dudek – „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”. Wkład liturgii do obrony jedynego i absolutnego pośrednictwa Chrystusa

11.00-11.30 – Ks. mgr-lic. Krzysztof Wolnica – Kontrowersje chrystologiczne w świetle „Jezusa z Nazaretu” Josepha Ratzingera/Benedykta XVI

11.30-12.00 – Ks. dr Przemysław Sawa (UŚ, Katowice) – Kontrowersje chrystologiczne we współczesnych formach duchowości chrześcijańskiej. Opis, wyzwania, perspektywy

12.00-12.30 – Dyskusja, zamknięcie obrad

12.30 – Obiad

 

IMG_9019119

IMG_9030130

Panorama 3

IMG_9128217

IMG_886611

IMG_924285

IMG_895162

IMG_91447

IMG_88639

 

Kontrowersje we współczesnej soteriologii

Posoborowa teologia zachodnia próbuje skończyć z rozdarciem pomiędzy soteriologią a chrystologią. Soteriologia miała być odpowiedzią na pytanie: „kim Jezus Chrystus jest dla nas ludzi?” Natomiast chrystologia miała przynosić odpowiedź na pytanie: „kim Jezus Chrystus jest sam w sobie?” Refleksja teologiczna nad misterium Chrystusa jakby oddzieliła dzieło od osoby. Jednym z krytyków podziału refleksji teologicznej nad misterium Chrystusa na soteriologię i chrystologię był Karl Rahner. Według niego wydarzeniem zbawczym jest sam Jezus, czyli „Zbawiciel jest zbawieniem”[1]. Taką refleksję teologiczną nad misterium Chrystusa, dla której Osoba jest dziełem, a dzieło Osobą, nazywa się chrystologią integralną. Dla chrystologii integralnej zbawcza funkcja i osobowa tożsamość Chrystusa jako Syna Bożego są od siebie nierozdzielne.

Przyjmując założenia chrystologii integralnej można uczynić perspektywę soteriologiczną punktem wyjścia do refleksji nad osobową tożsamością Chrystusa. Przy takim założeniu błędna interpretacja dzieła Chrystusa będzie pociągała za sobą błędną interpretację Jego tożsamości. Zostanie to ukazane na przykładzie jednego z soteriologicznych modeli, według którego zbawienie jest usprawiedliwieniem grzesznika przez łaskę. Według Soboru Trydenckiego usprawiedliwienie grzesznika jest „przeniesieniem ze stanu, w którym człowiek rodzi się jako syn pierwszego Adama, do stanu łaski i przybrania za synów Bożych przez drugiego Adama Jezusa Chrystusa naszego Zbawiciela”[2]. Przyczyną celową tak rozumianego usprawiedliwienia jest „chwała Boga i Chrystusa oraz życie wieczne”[3]. Usprawiedliwienie przez łaskę jest więc przyczyną zbawienia grzesznika. Taki model soteriologiczny opisuje Apostoł Paweł w swoich pismach. Według tego modelu Bóg działa inaczej niż mityczna bogini sprawiedliwości Temida. Ona jest uosobieniem rzymskiej koncepcji sprawiedliwości: „oddać każdemu to, co mu się słusznie należy”. Bóg nie oddaje grzesznikom tego, co im się słusznie należy, lecz okazuje im łaskę, która ich usprawiedliwia. Ta usprawiedliwiająca grzeszników łaska przekracza ludzką sprawiedliwość, która chce oddać każdemu to, co mu się słusznie należy.

Model soteriologiczny, według którego zbawienie dokonuje się dzięki usprawiedliwieniu grzesznika przez łaskę, nie jest wprost kontestowany we współczesnej teologii. Nabrał on nawet aktualności dzięki Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu przyjętej oficjalnie przez Kościół rzymskokatolicki i Kościół ewangelickoaugsburski w 1999 r. W 2006 roku dokument ten uznała Światowa Rada Metodystyczna. Po luteranach, rzymskich katolikach i metodystach także anglikanie zdecydowali się uznać Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu. Decyzję taką podjęła Anglikańska Rada Konsultatywna, która w dniach 9-19 kwietnia 2016 roku obradowała w Lusace. Nad przyjęciem Wspólnej Deklaracji zastanawia się Światowa Wspólnota Kościołów Reformowanych[4]. Model soteriologiczny mówiący o  usprawiedliwieniu grzesznika przez łaskę stał się aktualny w Kościele rzymskokatolickim również dzięki Rokowi Miłosierdzia. Jak bowiem naucza Dekret o usprawiedliwieniu przyczyną sprawczą usprawiedliwienia jest „miłosierny Bóg, który darmo obmywa i uświęca, znacząc i namaszczając <Duchem Świętym obietnicy, będącym rękojmią naszego dziedzictwa>”[5]. Pomimo aktualności i braku kontestacji modelu soteriologicznego, według którego zbawienie dokonuje się dzięki usprawiedliwieniu grzesznika przez łaskę,  pod wpływem klimatu epoki, dla wielu chrześcijan, w tym również dla wielu teologów, niezrozumiałymi stają się trzy pojęcia, na których skonstruowany jest ten model: łaska, grzech, usprawiedliwienie. Jak zatem kontestacja tych trzech pojęć, na których oparty jest jeden z modeli soteriologicznych pociąga za sobą błędną interpretację Jezusa Chrystusa?

Aby ukazać jak błędne rozumienie dzieła Chrystusa pociąga za sobą błędną interpretację Jego tożsamości, najpierw zostanie ukazana kontestacja trzech głównych elementów konstrukcji soteriologicznego modelu mówiącego o usprawiedliwieniu grzesznika: łaski, grzechu i usprawiedliwienia, a następnie – wpływ tej kontestacji na destrukcję chrystologii.

  1. Łaska

Już samo słowo łaska posiada w języku polskim pejoratywne znaczenie. Wiąże się bowiem z poczuciem jakiegoś poniżenia w sytuacji, gdy człowiek musi szukać czyjejś pomocy. W konsekwencji kojarzenie łaski z osobistą bezsilnością i oglądaniem się za czyjąś pomocą, może rodzić opór również w stosunku do łaski Bożej. Ten opór potęguje dodatkowo postęp naukowo-techniczny. Wytworzył on specyficzny klimat, w którym człowiek uchodzi za wytwórcę swojej własnej przyszłości. Fascynujące osiągnięcia rewolucji naukowo-technicznej zrodziły wiarę w techniczną wykonalność wszelkich zadań i pragnień ludzkich. Z taką wiarą w postęp wiąże się kompleks Prometeusza. Polega on na traktowaniu osiągnięć nauki i techniki jako wydzieranie Bogu tajemnic i wkraczanie w Jego kompetencje. Człowiek z wszystkomogącą techniką zdaje się zajmować miejsce Boga. Kompleks Prometeusza dochodzi do głosu w marksizmie. Według Bernarda Sesboüė „ruch marksistowski w swoim podwójnym wymiarze filozoficznym i politycznym jest propozycją – by nie rzec: narzuceniem – pewnej formy zbiorowego zbawienia za pośrednictwem mesjańskiej mocy zamieszkującej w klasie robotniczej”[6]. Ta idea zbiorowego zbawienia za pośrednictwem mesjańskiej mocy zamieszkującej w klasie robotniczej „w ciągu kilkudziesięcioletnich prób jej wprowadzania w życie społeczne, została sfalsyfikowana w stopniu tak mocnym, iż mocniejszy trudno sobie wyobrazić. Została sfalsyfikowana przez kryterium, które sama uznaje za naczelne: praktykę gospodarczą, socjalną, polityczną, kulturową”[7]. Pomimo tego sfalsyfikowania marksizm jest dzisiaj bardziej wpływowy niż w czasach realizacji w tzw. bloku wschodnim. Marksizm w przeróżnych odmianach okupuje umysły milionów ludzi kusząc ich lewackimi rajami – świeckimi odpowiednikami zbawienia. Marksizm okupuje nawet umysły niektórych teologów, którzy próbują go ochrzcić. Przykładem może być teologia wyzwolenia. Dokonuje ona nowej interpretacji chrześcijaństwa w świetle marksistowskiej zasady walki klas, która jest motorem historii. „Jest tylko jedna historia, w której nie należy rozróżniać już między historią zbawienia a historią świecką […] Tym samym pojawia się tendencja do utożsamienia Królestwa Bożego i jego rozwoju z ruchem wyzwolenia człowieka i do traktowania samej historii jako podmiotu jej własnego rozwoju, polegającego na procesie samowyzwolenia człowieka na drodze walki klasowej, na samoodkupieniu człowieka”[8]. Skoro człowiek może sam dokonać swojego zbawienia, to nie potrzebna jest mu łaska. Według teologii wyzwolenia Eucharystia jako sakrament nie jest źródłem łaski lecz staje się „celebracją ludu, który walczy”[9]. W takiej nowej interpretacji chrześcijaństwa dokonanej przez teologię wyzwolenia nie ma miejsca dla łaski Bożej. Jest to chrześcijaństwo w wersji zrób to sam czyli według pokusy, której uległ Adam. Chciał on być jak Bóg (Rdz 3, 5) i w opozycji do Boga budować raj.

  1. Grzech

Już Pius XII, użył zwrotu, który stał się niemal przysłowiowym: „grzechem tego wieku jest utrata poczucia grzechu”[10]. Według Kołakowskiego współcześnie dokonuje się wyzwolenie od „śmiesznych chrześcijańskich przesądów”. „Owo wielkie wyzwolenie to,  ściśle rzecz biorąc, wyzwolenie od grzechu […] Jeżeli wyobrażam sobie, że grzeszę, muszę po prostu pójść do psychoanalityka, a on mnie wyleczy z tych urojeń. Jeżeli jestem zdrowy na umyśle, widzę jasno, że to <społeczeństwo>, <system> […] są odpowiedzialne za wszystko i są źródłem wszystkiego, co uważam za złe, czyli to one są niezadowalające. Wyobrażenie, że zło jest we mnie, w tobie, w nim, w niej, jest godne pogardy i infantylne. Pomyślmy jak ludzie poważni: jesteśmy – każdy z nas – ofiarami tego monstrum, tego <społeczeństwa>, i nikt z nas w żaden sposób nie przyczynia się osobiście do tego, co to monstrum wyczynia”[11]. Ilustracją tego wyzwolenia od grzechu może być tzw. teologia queer. Słowo queer znaczy odmienny, dziwaczny, odstający. Założenia teologii queer przedstawia Marek Woszczek – filozof, historyk religii, psycholog, pracujący w Instytucie Filozofii i Pracowni Pytań Granicznych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Słowo queer przyjęło się jako nieprzychylne słowo na określenie osób homoseksualnych, których losem było „odstawać” od  normalności. Homoseksualiści sprawiali wrażenie dziwacznego i zdeprawowanego towarzystwa. Jednak obecnie – przynajmniej w niektórych kręgach – queer stało się mianem dla osób, które z dumą stwierdzają swoje odchylenie od normy, Uprawiana pod szyldem queer teologia bierze na swój warsztat kompleks wyobrażeniowy „Sodomy”, „sodomity” i „grzechu sodomickiego”, z którego ma wyrastać chrześcijańska homofobia i pogarda wobec nienormatywnych tożsamości seksualnych. Taka homofobia i związana z nią pogarda – jest zdaniem Woszczeka – niezgodna z nauczaniem Jezusa, według którego Bóg jest właśnie Bogiem odmieńców, dziwaków, wyrzutków. Ten Bóg ma wydać niebiańską ucztę dla kochających Go „żydowskich kolaborantów” i „prostytutek”, na co mają wskazywać słowa Jezusa: „Mówię wam, celnicy i prostytutki wejdą do Królestwa Bożego przed wami”. Mówiąc obrazowo teologia queer zrównuje prostolinijność z pokrętnością: „Niech kwiat o prostej łodydze poświadczy swój cel prostolinijnością – w dążeniu do światła. Niech kwiat o pokrętnej łodydze poświadczy swój cel pokrętnością – w dążeniu do światła. Niech pokrętność i prostolinijność poświadczą światło”[12]. Posługując się słowami Kołakowskiego można powiedzieć, że teologia queer dokonuje „wyzwolenia od grzechu” czyniąc z niego normę i przyznając mu prawo obywatelstwa w życiu chrześcijanina. Założenia teologii queer doszły do głosu w kampanii społecznej środowisk LGBT i środowisk tzw. „katolicyzmu otwartego” przebiegającej pod hasłem: „Przekażcie sobie znak pokoju”. Kampania ta słusznie została oceniona jako „jednoznaczne rozmywanie wymagań Ewangelii”. Takie właśnie rozmywanie wymagań Ewangelii jest założeniem teologii queer. Mówiąc obrazowo chce ona zrównać pokrętną łodygę z prostolinijną.

Teologii queer, rozmywającej wymagania Ewangelii, odpowiada koncepcja eschatologii, według której Bóg zacierając różnice pomiędzy dobrem a złem wszystkich tolerancyjnie zrównuje. Taką koncepcję eschatologii trafnie ocenia Kołakowski: „Jeśli wszystko ostatecznie ma być usprawiedliwione, wszystko obdarzone sensem w ostatecznym zbawieniu, to nie tylko historii minionej wystawia się świadectwo niewinności, ale również historii współczesnej, a historia współczesna to to, co każdy z nas tu i teraz czyni. Okazuje się zatem, że z konieczności będziemy uwolnieni od winy na Sądzie Ostatecznym, już to dlatego, że motywy nasze były czcigodne, już to, że byliśmy nieuświadomionymi agentami opatrznościowej mądrości. Nadzieja na całkowite wykorzenienie zła w przyszłości wystawia teraźniejszości uniewinniający wyrok. Cieszymy się, bo po Armagedonie nawet pokonana armia zmartwychwstanie do chwały”[13]. Teologia queer jest zatem wnioskiem z eschatologii głoszącej jako doktrynę lub nadzieję apokatastazę. Jeżeli dla eschatologii nie ma znaczenia grzech, to nie ma on także znaczenia dla aktualnej historii. Jeżeli dla eschatologii nie ma znaczenia różnica pomiędzy pokrętnością a prostolinijnością, to nie ma ona znaczenia także dla teraźniejszości. To rozmywanie grzechu i świętości, dobra i zła, pokrętności i prostolinijności było pokusą Adama. Uwierzył on, że otworzą się mu oczy i tak jak Bóg będzie znał dobro i zło (Rdz 3, 5). Adamowi nie otworzyły się jednak oczy i nie poznał jak Bóg dobra i zła. Ponieważ jednak sam w przeciwieństwie do Boga chciał decydować o tym, co dobre i złe, dlatego zaczął rozmywać dobro i zło. Odtąd to, co złe w oczach Boga jest dobrem w oczach człowieka i odwrotnie. Teologia queer jest zatem uwspółcześnioną wersją pokusy, której uległ Adam.

3 Usprawiedliwienie

Współczesny człowiek nie uważa się za grzesznika, lecz za ofiarę różnych układów[14] i dlatego jakby odwraca sprawę: to nie Bóg ma powód do gniewania się na człowieka, lecz to człowiek ma powody, aby gniewać się na Boga. A zatem to Bóg, a nie człowiek, potrzebuje usprawiedliwienia. Przykładowo Bóg powinien usprawiedliwić się przed ludźmi z tego, że dopuścił Auschwitz. Słusznie więc zauważył Benedykt XVI, że współcześnie nastąpiło kompletne odwrócenie perspektyw, jakie dokonało się w postrzeganiu Boga i usprawiedliwienia od czasów Lutra. Dziś bowiem to już nie człowiek potrzebuje usprawiedliwienia, ale to Bóg musi się usprawiedliwić, wytłumaczyć ze wszystkich potworności, które dzieją się w świecie. Przewrót ten przedostaje się również do teologii katolickiej, gdzie według niektórych pomysłów teologów Chrystus cierpi już nie tyle za grzechy człowieka, ale po to, by zmazać winy Boga[15]. Teologiem, który próbuje usprawiedliwić Boga za zło obozów koncentracyjnych jest  Jürgen Moltmann. Po wizycie w obozie koncentracyjnym w Majdanku postawił pytanie: Gdzie był Bóg?[16]. Odpowiedzią Moltmanna na to pytanie była książka Der gekreuzigte Gott, w której autor próbuje uzasadnić, że Bóg jest nie tylko sympatyczny czyli współczujący z cierpiącymi, ale On z nimi cierpi. On doświadcza cierpienia w swoim bycie; cierpienie dotyka go wprost. On nie tylko jest w historii cierpienia, ale ta historia cierpienia jest w Nim[17]. Cierpienie Boga ma Go usprawiedliwić za to, że dopuszcza cierpienie człowieka. Sugeruje to, że za cierpienie odpowiada Bóg, a nie człowiek. To wielkie wyzwolenie od grzechu, o którym pisze Kołakowski, obejmuje również grzech pierworodny. Grzech pierworodny jest tematem przemilczanym w teologii. Z powodu tego przemilczenia teologia przypomina taśmę z zapisaną na niej symfonią, z której jednak wycięto początkowe takty. Spowodowało to okaleczenie całej symfonii, tak że dalsze akty przestały być zrozumiałe[18]. Przestał być zrozumiały i ten akt symfonii wiążący cierpienie z grzechem pierworodnym człowieka. Przez swój wolny czyn Adam jakby odrzucił instrukcję obsługi świata daną mu przez Stwórcę, co spowodowało popsucie świata, czego wyrazem jest także cierpienie. Jeżeli przemilczy się ten fakt, to trzeba będzie odpowiedzialnym za cierpienie uczynić Stwórcę i następnie szukać Jego usprawiedliwienia.

4 Tożsamość Jezusa w świetle poglądów zniekształcających Jego dzieło

Poglądy zniekształcające dzieło Jezusa zniekształcają też Jego tożsamość. Odrzucenie potrzeby łaski dającej zbawienie implikuje zniekształcenie tożsamości Jezusa. Zostaje On wciągnięty w służbę różnych autosoteriologii, nawet tej marksistowskiej, które biblijną obietnicę zbawienia próbują zrealizować rękami człowieka na ziemi. W tych autosoteriologicznych próbach dokonuje się horyzontalna redukcja tożsamości Jezusa. Zostaje On jakby obklejany etykietami doraźnych ideologii. Taka ideologiczna projekcja Jezusa zakłada przeciwstawienie między Jezusem historii i Chrystusem wiary. Jezus historii to postać symboliczna stanowiąca streszczenie postulatów walki uciśnionych. Natomiast z Chrystusa wiary, który jako Zbawiciel leczy rany zadane przez chorobę grzechu pierworodnego, robi się rzecznika „pięknej choroby”. Jest nią według Kołakowskiego rewolucja obiecująca totalne wyzwolenie w postaci klatki[19]. W sumie więc teologia wyzwolenia zawiera jezulogię, czyli Jezusa na obraz ludzi.

Podobną jezulogię zawiera teologia queer. Jezus jest również postacią symboliczną, ale streszczającą postulaty LGBT i tzw. „katolicyzmu otwartego”. Jest to próba zrównania „pierwszego człowieka Adama” (1 Kor 15, 45) z „ostatnim Adamem” (1 Kor 15, 45). Od tego pierwszego pochodzi grzech, a od tego drugiego – łaska. Zrównanie pierwszego Adama z tym ostatnim oznacza więc zrównanie grzechu i łaski, zła i dobra, ciemności i światłości, pokrętności i prostolinijności. W konsekwencji Jezus staje się wygodniejszym do życia. Wybacza On tak wiele, że nie wymaga niczego od nikogo. Jest po prostu obojętnym. Niezależnie od wszelkich okoliczności wszystkich czeka zbawienie. Jezus teologii queer jest karykaturą Jezusa Chrystusa Ewangelii.

Podobną karykaturę Jezusa można odnaleźć w próbach usprawiedliwienia Boga z powodu cierpienia człowieka. Takie próby na pewno nie przekonają ateistów, dla których cierpienie jest koronnym argumentem przeciwko istnieniu Boga. Skoro Bóg doświadczył cierpienia, to tym bardziej powinien do niego nie dopuszczać, zwłaszcza, że łączy miłosierdzie z wszechmocą. Jeżeli jednak Bóg cierpi i dopuszcza cierpienie, to nie jest ani miłosierny ani wszechmocny. Bóg nie potrzebuje usprawiedliwienia z powodu cierpienia. To On przez cierpienie Jezusa usprawiedliwia grzesznika, który naśladuje grzech Adama. To grzech Adama jest queer, bo w świat stworzony przez Boga wprowadził odmienność, dziwaczność i odstawanie. Ta odmienność, dziwaczność i odstawanie w stosunku do Bożego zamiaru wobec świata rodzi cierpienie. To cierpienie wzmaga korupcja grzechu, która najpiękniejsze idee obraca w ich przeciwieństwo. Ona zamienia wszelkie rewolucje w piękną chorobę, która zamiast wolności przynosi klatkę. Tak jak Bóg nie potrzebuje usprawiedliwienia, tak usprawiedliwienia potrzebuje grzesznik. Banalizacja łaski i grzechu powoduje banalizację usprawiedliwienia, co przejawia się w odwróceniu roli: to nie grzesznik potrzebuje usprawiedliwienia lecz Bóg. Takie odwrócenie roli pociąga odwrócenie roli Jezusa: z Tego, który usprawiedliwia grzesznika staje się On tym, który usprawiedliwia grzech, czyli zamienia niesprawiedliwości w prawo, wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co człowiek robi na ziemi, ma zawsze tę samą wartość, a w perspektywie eschatologicznej na uczcie w Królestwie Bożym złoczyńcy zasiądą przy stole obok swoich ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy.

Za poglądami zniekształcającymi dzieło Chrystusa i w konsekwencji Jego tożsamość stoi modernizm. Modernizm w teologii głosi ewolucję dogmatów inspirowaną klimatem danej epoki. Dogmat powinien więc odpowiadać swojej epoce. Dzisiejszy modernizm można oddać słowami Kołakowskiego: „Ileż to razy słyszy się takie uwagi: <chrześcijaństwo chyli się ku upadkowi, bo okazało się niezdolne do tego, by uznać za własną taką czy inną sprawę świecką>. Kościołowi udziela się rad: ma energicznie wspierać to, czy tamto – feminizm, reformy rolne, rewolucje polityczne, prawa homoseksualistów, rozbrojenie – w ten sposób odzyska to, co stracił. Złudzenia! Tak jakby chrześcijaństwo mogło uratować się jako chrześcijaństwo, przyjmując za swoją jakąś sprawę – nawet absolutnie słuszną – dlatego, że jest popularna”[20]. Tak rozumiany modernizm owocuje tym, że „współcześni myśliciele odczuwają pokusę, by sprowadzić Chrystusa do naszej skali i uczynić Go <do przyjęcia> dla naszego sposobu pojmowania. Jako że Jezus jest doskonale człowiekiem, trudno nam przyjąć, że nie jest wyłącznie człowiekiem. Chcielibyśmy, aby był tylko <spośród nas>. Dlatego też pragniemy, aby służył naszym ludzkim sprawom, zamiast otworzyć się na inną, większą służbę, do której On nas zaprasza”[21]. Modernizm prowadzi do banalizowania, które, to, co trudne, chce czynić łatwym, a to, co poważne – trywialnym.  Zbanalizowane modernistycznie pojęcia: łaska, grzech i usprawiedliwienie, prowadzą do karykatury obrazu Jezusa. Zbanalizowane dzieło Jezusa implikuje więc karykaturę Jego obrazu, bo Zbawiciel jest zbawieniem – dzieło Osobą a Osoba dziełem.

Banalizowanie soteriologicznego modelu zbawienia przez łaskę prowadzące do karykatury obrazu Zbawiciela jest wyzwaniem dla chrystologii integralnej. Powinna ona zwrócić większą uwagę na antytezę z 1 Kor 15, 45: pierwszy Adam – ostatni Adam. Pierwszy Adam  stawia świat do góry nogami, czyli na wspak. Słowo wspak oznacza w przeciwnym niż normalnie kierunku; od tyłu; odwrotnie niżby należało. To co pierwszy Adam postawił do góry nogami, to ostatni Adam stawia  na nogi. Jeżeli neguje się dziedzictwo pierwszego Adama – grzech, to niepotrzebnym staje się dziedzictwo ostatniego Adama – łaska usprawiedliwiająca grzesznika. Trzeba zatem zwrócić większą uwagę na pierwszego Adama, który pisze pierwszy takt soteriologicznej symfonii. Bez tego taktu niezrozumiałe będą inne takty tej symfonii pisane przez ostatniego Adama i w konsekwencji sam ostatni Adam. Konstrukcja chrystologii integralnej na antytezie: pierwszy Adam i ostatni Adam może chronić zarówno jej część soteriologiczną, jak i chrystologiczną przed dekonstrukcją. Ukazywanie pełnej symfonii soteriologicznej z taktem napisanym przez pierwszego Adama i taktami pisanymi przez ostatniego Adama, a nie dekonstrukcja tej symfonii w duchu modernizmu, jest szansą dla chrześcijaństwa. Jak bowiem pisze Kołakowski: „Nie jest prawdą, że chrześcijaństwo traci siłę z powodu niewystarczającego zaangażowania w sprawy świeckie […] Jeżeli to nie Boga i Jezusa szukają ludzie w Kościele, nie ma on do wypełnienia żadnego specjalnego zadania […] Jeżeli Go nie znajdują, odchodzą, żeby szukać gdzie indziej”[22].

[1] K. Rahner, Podstawowy wykład wiary, Warszawa 1987, 244.

[2] Sobór Trydencki, Dekret o usprawiedliwieniu, w: Dokumenty Soborów Powszechnych (red. A. Baron, H. Pietras) Kraków 2004, 293.

[3] Tamże, 297.

[4] K. Karski, Kronika wydarzeń ekumenicznych styczeń – czerwiec 2016, Studia i dokumenty ekumeniczne, Rok XXXII: 2016 Nr 2 (79), 148.

[5] Sobór Trydencki, Dekret o usprawiedliwieniu, dz. cyt., 297.

[6] B. Sesboüė, Jezus Chrystus jedyny pośrednik, Poznań 2015, 17.

[7] J. Herbut, Artykuły i szkice. Z metodologii i teorii metafizyki, filozoficznej analizy języka religii oraz etyki i metafizyki, Opole 2008, 265.

[8] Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja o niektórych aspektach „teologii wyzwolenia”, w: W trosce o pełnię wiary (red. Z. Zimowski, J. Królikowski) Tarnów 1995, 227.

[9] Tamże, 231.

[10] Pius XII, Orędzie radiowe do Krajowego Kongresu Katechetycznego Stanów Zjednoczonych w Bostonie (26 października 1946 r. ): Discorsi e Radiomessagi, VIII (1946), 288.

[11] L. Kołakowski, Jezus ośmieszony, Kraków 2014, 28-29.

[12] M. Woszczek, Queerowanie teologii: projekt w realizacji, Znak 2011, nr 679,

[13] L. Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Kraków 2012, 217-218.

[14] P. Lüning, R. Miggelbrink, H. J. Urban, J. Wanke, Zum Thema: “Gerechtfertigt durch Gott – Die Gemeinsame Lutherisch/Katholische Erklärung, Paderborn 1999, 44.

[15] Czym jest wiara? Odpowiedź papieża seniora Benedykta XVI, Przewodnik katolicki 13/2016, 22.

[16] J. T. Pawlikowski, Christology afte the Holocaust, w:The myriad christ: plurality and the quest for unity in contemporary christology, Leuven 2000, 389.

[17] Tamże, 389.

[18] J. Ratzinger/Benedykt XVI, Na początku Bóg stworzył… Cztery kazania o stworzeniu i upadku, Kraków 2006, 67.

[19] L. Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, dz. cyt., 330.

[20] L. Kołakowski, Jezus ośmieszony, Kraków 2014, 32-33.

[21] B. Sesboüė, Jezus Chrystus na obraz ludzi, Kraków 2006, 247.

[22]L. Kołakowski, Jezus ośmieszony, Kraków 2014, 35.