Obra, 11-12 czerwca 2019 r
Wtorek, 11 czerwca
14.00 – obiad (refektarz)
15.00 – Obrady (sala profesorska):
1. o. prof. dr hab. Bogusław Kochaniewicz, Gaudete et exultate , czyli o świętości w ujęciu papieża Franciszka.
2. ks. dr hab. prof. UAM Jacek Hadryś,Dążenie do pełni życia w Bogu w świetle Gaudete et exsultate papieża Franciszka.
16.15 – przerwa – kawa
16.45 – Obrady (sala profesorska):
3. ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek, Ideał świętości Gaudete et exultate w kontekście ponowoczesności.
4. p. dr Paweł Beyga, Liturgia jako objawienie świętości Boga i uświęcenie człowieka. Wokół adhortacji Gaudete et exultate papieża Franciszka.
18.00 – kolacja (refektarz)
19.00 – spotkanie Zakładu Teologii Dogmatycznej, Fundamentalnej i Ekumenizmu WT UAM
20.00 – Spotkanie przyjacielskie (sala profesorska)
Środa, 12 czerwca
7.00 – Msza św. z Jutrznią (kaplica seminaryjna)
Śniadanie (refektarz)
9.00 – Obrady (sala profesorska):
1. ks. prof. dr hab. M Pyc, Wzór doskonałej świętości w Jezusie Chrystusie. Refleksja na kanwie adhortacji Papieża Franciszka «Gaudete et exsultate» o powołaniu do świętości w świecie współczesnym.
2. ks. dr hab. Tomasz Nawracała, Świętość: jedno powołanie, dwie realizacje.
10.15 – przerwa – kawa
10.45 – Obrady (sala profesorska):
3. p. lic. Marta Sienkiewicz, Święci z sąsiedztwa w kontekście świętych i błogosławionych Ameryki Łacińskie.
4. ks. dr hab. Paweł Kiejkowski, Święte kobiety w katechezach Benedykta XVI.
12.30 – Obiad (refektarz)
Ideał świętości z GAUDETE ET EXSULTATE w kontekście ponowoczesności. Celem adhortacji Gaudete et exultate papieża Franciszka jest przypomnienie o powołaniu do świętości, „które Pan kieruje do każdego z nas, o tym wezwaniu, które kieruje też do ciebie: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 11, 44; 1P 1, 16)” (nr 10). Papież zdaje sobie sprawę z tego, że świętość uwarunkowana jest kontekstem ponowoczesności. Jak pisze w Gaudete et exultate: „Moim skromnym celem jest przedstawienie po raz kolejny powołania do świętości, próbując ująć je w aktualnym kontekście, z jego zagrożeniami, wyzwaniami i możliwościami. aktualnym kontekstem jest ponowoczesność”(2). W ponowoczesności chodzi o „zniszczenie lub pozbycie się formy, w jakiej ludzkość istniała od zawsze. Chodzi o wolę odrzucenia i całkowitej przemiany ludzkiego świata”. W szczególności w ponowoczesności chodzi o to, by „człowiek sam tworzył wszystko, co jest ważne, wszystko, co go dotyczy. Nie ma już niczego, co byłoby dane: wszystko jest konstruowane”. Ponowoczesność stała się ideologią, którą narzuca się ludziom w sposób sztuczny i wymuszony. „Wystarczy spojrzeć [...] z jaką fanatyczną determinacją administracja europejska narzuca krajom Unii Europejskiej gender. W takich sytuacjach przeciwników uznaje się za wrogów, ponieważ myśl emancypacyjna przeradza się w ideologię”. Przykład gender pokazuje, że ideologia ponowoczesności jest ideologią totalną, która walcząc o zdobycia władzy dąży do całkowitego zniszczenia bazy duchowej przeciwnika, a także do sterowania masami, oddziałując na rozpoznaną ich sferę podświadomą. Metodą totalnej ideologii jest kłamstwo traktowane jako odmienny punkt widzenia, a nie jako świadome głoszenie nieprawdy. Miejsce prawdy obiektywnej zajmuje skuteczność działań politycznych. Ideologia totalna odrzuca spojrzenie na świat oparte na obiektywizmie poznawczym, który zakłada istnienie obiektywnej prawdy. W takim ponowoczesnym kontekście Franciszek wzywa do świętości. Jaki zatem powinien być ideał świętości w kontekście ponowoczesności? Ideałem świętości w kontekście wszystkich czasów jest Święty Bóg: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 11, 44; 1P 1, 16). Miarą świętości człowieka jest zatem Święty Bóg. Człowiek jest obrazem Boga i dlatego jego świętość powinna być na miarę Pierwowzoru czyli Boga. Podejmując rozwiązanie postawionego problemu zostanie najpierw przedstawiona chrześcijańska koncepcja Boga, która jest miarą świętości człowieka. Następnie zostaną ukazane te elementy ponowoczesności, które stoją w opozycji do ideału świętości wyprowadzonego z chrześcijańskiej koncepcji Boga. Wreszcie zostanie opisany ideał świętości aktualny dla ponowoczesności. 1. Świętość jako życie według Logosu i Etosu Święty Bóg będący miarą świętości człowieka jest Logosem i Etosem. „<Religia chrześcijańska jest religią Logosu>”, <centrum chrześcijańskiej wiary w Boga stanowi pojęcie Logosu> - takich zdań i pokrewnych znaleźlibyśmy w pismach Josepha Ratzingera-Benedykta XVI prawdopodobnie kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset. Wszystkie one wyrażają jedną z zasadniczych tez: wiara religii chrześcijańskiej oparta jest wewnętrznie i konstytutywnie na logice Logosu”. Wiara w Boga - Logosa implikuje wiarę w twórczą moc rozumu. Świętość zatem musi liczyć się z logiką Logosu, czyli musi być działaniem zgodnym z rozumem, bo niedziałanie zgodnie z rozumem jest czymś sprzecznym z naturą Bożą. Wskazał na to Benedykt XVI w wykładzie w Regensburgu przytaczając decydujące stwierdzenie w argumentacji cesarza Manuela II przeciwko nawracaniu przemocą: „niedziałanie zgodnie z rozumem jest czymś sprzecznym z naturą Bożą. Z kolei działanie zgodne z rozumem może prowadzić do poznania niewidzialnego Boga z widzialnych rzeczy. Bóg jest bowiem Logosem – rozumnym początkiem całej rzeczywistości, rozumem stwórczym, z którego świat się narodził i który w świecie się odbija Na początku był Logos, przez którego wszystko się stało. Dlatego wszystko jest odbiciem Logosu. Już Pitagoras powiedział o Bogu, że zajmuje się On geometrią i dlatego byt ma matematyczną strukturę. Z matematycznej struktury bytu Ratzinger wyciąga wniosek, że myślenie jest zastanawianiem się nad tym, co uprzednio już zostało pomyślane i dlatego ten „kto rozważa materię do końca, odkryje, że jest ona czymś, co zostało pomyślane, że jest zobiektywizowaną myślą. Nie może więc być czymś ostatecznym. Wyprzedza ją myślenie […]. Pomyślane byty wskazują na Logos, który nadając im matematyczną strukturę odbił w nich swoją racjonalność. Racjonalności tych bytów nie da się racjonalnie wyjaśnić na podstawie nieracjonalności. Działanie zgodne z rozumem może więc doprowadzić człowieka do Logosu. Cieniem Logosu jest Etos. Ten Etos człowiek może również rozpoznać swoim rozumem, bo sam jest odbiciem racjonalności Logosu. Jego rozum jest „logosem Logosu”. Dlatego człowiek może swoim rozumem odczytać wolę Logosu wypisaną w jego naturze. O tym, że człowiek może odczytać wolę Logosu wypisaną w jego naturze mówił Benedykt XVI w przemówieniu wygłoszonym w Bundestagu. Idea prawa naturalnego postrzegana jest jako „specyficzna nauka katolicka, o której nie warto dyskutować poza środowiskiem katolickim, tak iż prawie wstyd jest wymieniać nawet jej nazwę”. Wynika to z przekonania, że pomiędzy bytem a powinnością istnieje niepokonalna przepaść. Byt jest bowiem zespołem danych obiektywnych, złączonych nawzajem ze sobą jako przyczyny i skutki. Z tak rozumianego bytu nie można wyprowadzić obowiązku. Byt i obowiązek to dwie całkowicie różne dziedziny. Jednak tak jak człowiek powinien słuchać języka przyrody i stosownie na niego odpowiadać, tak samo powinien słuchać tej przyrody, której sam jest cząstką. W tą cząstkę przyrody, jaką jest człowiek, została wpisana wola Logosu. Etyczna treść chrześcijańskiej wiary nie jest więc czymś narzuconym człowiekowi z zewnątrz, lecz ma swój fundament w samej naturze człowieka. Benedykt XVI wzorem wielkich Aleksandryjczyków, Klemensa i Orygenesa wiąże ściśle Logos z Etosem. Logos ma jednak pierwszeństwo przed Etosem. Przekonuje o tym Romano Guardini, według którego: „Kościół stawia Prawdę, dogmat jako fakt bezwarunkowy [...] który nie potrzebuje żadnego uzasadnienia z dziedziny moralności albo użyteczności praktycznej. Prawda jest Prawdą, ponieważ jest Prawdą. Jest rzeczą dla niej doskonale obojętną, jaką postawę zajmuje względem niej Wola. Ani wola nie ma uzasadniać Prawdy, ani też Prawda legitymować się przed wolą [...] Wola nie tworzy Prawdy, lecz ją znajduje”. Logos ma więc pierwszeństwo przed Etosem, czyli rozum przed wolą. „A zatem dobre uczynki winny być nieodłączne od życia intelektualnego, jak cień od ciała”. Miłość i dobroć bez prawdy są ślepe. „Obydwie rzeczy – znajomość prawdy i prawość życia – idą w parze: poznanie musi znaleźć wyraz w życiu”. Dla człowieka będącego obrazem Boga, który jest Logosem i Etosem, zawsze aktualnym ideałem świętości powinno być życie według Logosu i Etosu. Taki ideał wypływa z chrześcijaństwa będącego religią Logosu. Ten ideał można streścić słowami: świętość jest działaniem zgodnym z rozumem. Ponowoczesność jako kontestacja Logosu i Etosu Na ponowoczesność rzuca cień Immanuel Kant. Jego poglądy doprowadziły do okaleczenie rozumu, któremu zabronił stawiania metafizycznych pytań. Kant chciał stworzyć metafizykę, która spełniałaby wymogi naukowości. Metafizykę rozumie Kant jako próbę odpowiedzi na swego rodzaju naturalną skłonność człowieka, która zmusza go do stawiania pytań ostatecznych dotyczących nieśmiertelności, wolności i Boga. Pomimo kilkudziesięciu wieków intensywnych poszukiwań ludzkość nie przybliżyła się zbytnio do odpowiedzi na te pytania. W przeciwieństwie do tego, co działo się z metafizyką, u początku nowożytności nastąpił niezwykły rozwój nauki, czego znamiennym przykładem był system fizyki Newtona. Fakt ten stanowił dla Kanta źródło fascynacji. Dlatego chciał stworzyć metafizykę, której twierdzenia o Bogu miałyby taką samą prawomocność jak twierdzenia fizyki Newtona. Okazuje się jednak, że dociekania Kanta przyniosły jedynie negatywny wynik. Poznanie naukowe ogranicza się tylko do przedmiotów, które mogą być dane za pośrednictwem zmysłów. Przedmioty zainteresowania metafizyki nie należą do tego obszaru, i dlatego nie można rozprawiać o nich w sposób naukowy. Chociaż więc pytanie o istnienie Boga jest naturalnym problemem, przed którym staje każdy myślący człowiek, to jednak człowiek nie jest w stanie rozwikłać tego problemu w sposób naukowy. Oceniając poglądy Kanta Ratzinger uważa, że według nich sama struktura ludzkiego poznania czyni niemożliwym to, co głosi wiara chrześcijańska o cudach, tajemnicach i narzędziach łaski. W ten sposób Kant ustanowił granicę dla ludzkiego poznania eliminując metafizykę. Metafizyka, która szukała ostatecznych racji bytu, stała się dla Kanta rozważaniem o tym, co pozadoświadczeniowe, a zatem wymykające się rozumowi. Eliminacja metafizyki była wbrew filozofii klasycznej, która rozróżniała pomiędzy ratio a intellectus. Ratio jest rozumem ukierunkowanym na to, co można skonstruować. Natomiast intellectus jest rozumem, który wnika w najgłębsze pokłady bytu. Od Kanta liczy się jedynie ratio, czyli to, co można zweryfikować lub sfalsyfikować. Rozum został sprowadzony do tego, co może być sprawdzone w ramach eksperymentu. Nie liczy się natomiast intellectus i dlatego metafizyka znalazła się poza obszarem rozumu, a wraz z nią pytanie o Boga. Eliminacja metafizyki, która oznacza oderwanie rozumu od Boga, rodzi patologię rozumu. Są nią totalitarne ideologie, które odrzuciły całkowicie Boga i próbowały konstruować nowego człowieka i nowy świat. Taką ideologią jest marksizm. Najbardziej dramatycznym przejawem tej patologii rozumu są okrucieństwa reżimu Pol Pota w Kambodży. Patologia rozumu niszczy zdrowy rozsądek. Przejawia się to w zanegowaniu granicy, jaką stanowi stworzoność człowieka. Odrzucenie granic oznacza odrzucenie Boga Stwórcy, który stwarzając byty określił ich granice. Odrzucenie granic czyni człowieka demiurgiem postawionym na miejscu Boga. Taki zaś demiurg uważa, że skoro wszystko jest ludzkim konstruktem, to wszystko można zmieniać. Sztandarowym przykładem jest gender. Ta ideologia chce zmienić to, co jest najbardziej konstytutywne i zarazem konstruktywne w człowieku, czyli jego płeć. Dogmatem ideologii gender jest przekonanie, że nie ma dwóch płci i że każdy człowiek ma swoją własną płeć, gdyż każdy jest mieszaniną mężczyzny i kobiety. Skoro jest tyle płci, ilu jest ludzi, to kategorie seksualne nie istnieją. Jeszcze dalej, gdy chodzi o przekroczenie granic, idzie transhumanizm. Chce on wyzwolić człowieka z jego kondycji skończoności i śmiertelności. Chce bowiem dokonać renaturacji człowieka polegającej na usunięciu cierpienia i śmierci. Transhumanizm głosi więc zbawienie o charakterze naukowym będące wynikiem odgrywania przez człowieka komedii wszechmocy. Transhumanizm można również zaliczyć do patologii rozumu całkowicie oderwanego od Boga. Kant wywarł również wpływ na ponowoczesność poprzez koncepcję autonomicznej etyki, w której jednym z najważniejszych pojęć jest kategoria autonomii. Według etyki autonomicznej ludzka wola nie podlega żadnemu prawu i żadnemu prawodawcy zewnętrznemu, ale jedynie prawu, które stanowi sama dla siebie. Każdy bowiem człowiek jest dla siebie własnym autorytetem moralnym. Jest więc autonomicznym podmiotem postępowania moralnego i dlatego autorytet zewnętrzny - nawet Boskiego pochodzenia - nie może stanowić kryterium moralności. Uznanie zewnętrznego autorytetu jako kryterium moralności oznaczałoby przyjęcie heteronomii, to znaczy poddania działającego podmiotu władzy praw spoza niego samego, obcych jego naturze jako istoty racjonalnej. Autonomiczna etyka Kanta robi karierę w ponowoczesności. Skoro kryteria dobra i zła są w gestii człowieka, to może on przeobrażać te kategorie. Dla ponowoczesności „Dobrem jest wyłącznie postęp i emancypacja. Zło zaś to przywiązanie do korzeni i poszukiwanie granic [...] Wszystko, co służy zachowywaniu i ocalaniu czegokolwiek z przeszłości, uważane jest za zło [...] Konserwatyzm jest na tyle nienormalny, że trzeba opisywać go jako patologię, używając przy tym słów kończących się na <fobia> [...] Słowo <fobia> rozumiane jest raczej jako nienawiść [...] Ponad dyskursem moralnym stoi jednak Postęp, gdyż wszelkie akty okrucieństwa dostępują uniewinnienia, jeśli tylko są dokonywane w imię Postępu”. W najlepszym przypadku wobec adwersarzy postępu stosuje się miękki terror. Jednym z elementów tego miękkiego terroru jest drwina. Drwić to nie tylko wyśmiewać, ale mieć kogoś za nic. Drwina nie posługuje się argumentami lecz gardzi i poniża. Przykładem drwiny mogą być słowa współczesnej ideologicznej bojówkarki: „Jesteście śmieszni, nieaktualni. Czuć od was naftaliną”. Drwina jest skuteczniejsza od twardego terroru, bo bez pałek usypia umysły. Ludzie nie obawiają się już zbrodniarzy z Łubianki, ale panicznie boją się uchodzić za zacofanych i staroświeckich. Wystarczy, że media uznają jakąś opinię za staroświecką, by natychmiast się jej wyrzekli. Według Ratzingera „Choremu rozumowi każde poznanie definitywnie obowiązujących wartości, każde twierdzenie, że rozum jest zdolny do poznania prawdy, wydaje się być fundamentalizmem. Pozostaje mu tylko rozkład, dekonstrukcja”. Ponowoczesność stoi więc w programowej i totalnej opozycji wobec Logosu i Etosu. Nie jest w stanie odczytać z matematycznej struktury bytu Logosu i zobaczyć w bycie cień Logosu – Etos. Co więcej, ponowoczesność przyznaje prymat woli nad rozumem. Odwraca więc porządek, co wyraził Goethe, gdy Faustowi w miejsce zdania „Na początku było Słowo”, każe napisać: „Na początku był Czyn”. Wpływ na tą zmianę porządku miał Kant. Według Guardiniego to Kant sprawił, że prawda religijna stała się rzeczą osobistego osądu, uczucia i przeżycia. „W ten sposób Prawda ześliznęła się z mocnego fundamentu obiektywizmu na zmienny teren subiektywizmu. Tym samym wola samorzutnie musiała przejąć przewodnictwo. Ponieważ wierzący w zasadzie nie miał już żadnej <prawdziwej wiary>, lecz tylko subiektywnie pojmowane przeżycie wiary, więc jedynym trwałym fundamentem nie była już treść wiary wyznawanej, lecz okazanie prawego ducha przez czyn”. W miarę jak punkt ciężkości przechodził z Logosu na Etos człowiek zaczął polegać na sobie samym. W konsekwencji uwierzył, że sam jest Bogiem. Ponowoczesność kontestując Logos i Etos uderza w podstawę świętości. Ilustruje to Prometeusz, kreowany przez ponowoczesność na świętego. Prometeusz chce „wszystkiego, czego tylko zapragnie i wierzy, że miara jego pragnienia jest również miarą tego, co możliwe. Wierzy, że jeśli już coś jest niemożliwe, to tylko tymczasowo, ze względu na jakieś techniczne czy finansowe przeszkody, które wkrótce zostaną usunięte. Niemożność ma charakter wyłącznie techniczny, nigdy antropologiczny czy moralny”. Ponowoczesna świętość Wezwanie do świętości obowiązuje chrześcijanina również w ponowoczesności kontestującej Logos i Etos. Jako ideał świętości w ponowoczesności papież Franciszek proponuj miłosierdzie. Jest ono architrawem świętości. Architraw jest głównym, poziomym członem belkowania antycznego, który podtrzymuje belki stropu. Podobnie miłosierdzie jest jakby członem belkowania, który podtrzymuje belki stropu świętości. Dla Franciszka miłosierdzie jest „architrawem, na którym wspiera się życie Kościoła” (105). Miłosierdzie nie wyklucza Logosu i Etosu lecz jest ich manifestacją. Według Franciszka „choć miłosierdzie nie wyklucza sprawiedliwości i prawdy, to „<trzeba przede wszystkim powiedzieć, że miłosierdzie jest pełnią sprawiedliwości i najjaśniejszą manifestacją prawdy Bożej>” (105). Miłosierdzie odzwierciedla istotę Boga, który jest bogaty w miłosierdzie (Ef 2, 4). Z tego względu miłosierdzie jest pierwszorzędnie objawieniem samego Boga, a nie moralnym zobowiązaniem człowieka. Logos zatem zachowuje pierwszeństwo przed Etosem miłosierdzia. Miłosierdzie jest cieniem Logosu i dlatego nie ma przed nim prymatu. Franciszek zdaje się jednak zakładać, że to Logos jest cieniem miłosierdzia. Co prawda papież widzi potrzebę zdrowego i pokornego wykorzystywania rozumu do refleksji nad nauczaniem teologicznym i moralnym, którą przeciwstawia redukcji nauczania Jezusa do zimnej i surowej logiki (39). Ostrzega jednak przed iluzoryczną tęsknotą za stworzeniem monolitycznych systemów lub doktryn prowadzących do eliminacji prostoty przesłania Ewangelii. Boi się ostentacyjnej troski o doktrynę (57). Odrzuca próbę przekształcenia chrześcijaństwa w zbiór intelektualnych spekulacji, które w końcu oddalają je od świeżości Ewangelii (46). Wzorem dla papieża jest św. Franciszek z Asyżu, który napisał do nauczającego doktryny św. Antoniego z Padwy: „Uważam to za dobre, że wykładasz świętą teologię barciom, byle byś tylko podczas tego studium nie gasił ducha modlitwy i pobożności” (43). Nie dziwi zatem dezaprobata papieża dla tych, którzy sytuację migrantów uważają za temat marginalny w porównaniu z zagadnieniami bioetyki (102). Obawy papieża byłyby bezzasadne, gdyby poznał teologię Guardiniego, która miała być przedmiotem jego dysertacji doktorskiej. Miał ją pisać w jezuickiej Wyższej Szkole Teologiczno-Filozoficznej Sankt Georgen we Frankfurcie nad Menem. Według Guardiniego na początku był Logos, a nie czyn i dlatego to nie czyn tworzy Logos, ale Logos tworzy czyn. Prymat Logosu jest jednak prymatem Prawdy w miłości. Myśl Guardiniego rozwija Ratzinger, dla którego: „Do chrześcijańskiej wiary w Boga należy także to, że Bóg – wieczny Rozum – jest Miłością. Należy do niej to, że nie jest On bezrelacyjnym i zamkniętym w sobie Bytem. Dlatego właśnie, że jest suwerenny, że jest Stwórcą, że wszystko ogarnia, jest On Relacją, jest Miłością”. Z tego względu wiara w Logos jest wiarą czynną przez miłość (Ga 5, 6). Prototypem relacji Logosu i Etosu jest formuła chalcedońska: „różnice bez podzielenia”. Świętość zależy od życia według Logosu, którego cieniem jest Etos. Dlatego ubogi rybak może mieć głębsze zrozumienie tajemnicy Trójcy Świętej i bliższe z nią relacje niż doktor teologii wypromowany na Uniwersytecie w Leuven. Dzieje się jednak tak nie dlatego, że rybak jest biedny, a wypromowany w Leuven doktor należy do europejskiej klasy średniej, lecz dlatego, że zarówno święty rybak, jak i święty uczony zdolni są żyć według Logosu i Etosu. Kandydatem na błogosławionego jest Guardini. Zarysował on, ale i sam zrealizował aktualny w ponowoczesności ideał świętości – życie według Logosu i Etosu. Można więc odnieść do niego sparafrazowane słowa Ratzingera: umiał sprzeciwiać się prowadzącemu do patologii okaleczeniu rozumu i w Logosie dostrzegać Świętego i żyć świętością. W ten sposób działał na rzecz pełnego funkcjonowania rozumu nie tylko na obszarze techniki, ale także w kierunku poznania prawdy i dobra. Na gruncie zaś teologii wprowadził pojęcie Boga w spór o człowieka. Ten model świętości na ponowoczesność można nazwać świętością poszukującą zrozumienia. Świętość poszukująca zrozumienia potrzebna jest w ponowoczesności, aby przeciwstawić się kreowanym przez nią patologiom rozumu. Dochodzą one do głosu w nowym ateizmie głoszącym racjonalistyczną wizję świata. Jak pisze Agnieszka Łoza: „Alternatywą dla racjonalistycznej interpretacji świata jest racjonalna refleksja budowana na fundamencie Logosu, który był na początku każdej rzeczy, a stwarzając nadał wszystkiemu sens. Ta prawda o rozumnym Bogu-Stworzycielu implikuje rozumność wszechświata, daje ludzkiemu rozumowi, będącemu odbiciem Logosu szansę na zrozumienie świata i na odkrywanie jego struktur, będących odzwierciedleniem prawdy, rozumności, sensowności. W tak pojmowanym świecie nie ma miejsca na relatywizm, dowolność, wielość prawd zależnych od ludzkiego widzimisię, nie ma miejsca na fałszywą moralność oderwaną od Boga i zależną od kondycji człowieka”. Świętość poszukująca zrozumienia potrzebna jest w kontekście opartego na uczuciach chrześcijaństwa typu happy-clappy czyli wesoło-klaszczącego. Taki typ chrześcijaństwa szerzy się we wspólnotach, które odwołują się do nowego zesłania Ducha Świętego. Stawiają one nacisk na emocjonalne przeżywanie wiary wyrażające się zwłaszcza głośnym śpiewem połączonym z klaskaniem przy akompaniamencie gitar. Świętość poszukująca zrozumienia potrzebna jest w obliczu prób upartyjnienia Boga. Według Ratzingera Bóg może zostać upartyjniony, gdy jest utożsamiony z własną społecznością i jej interesami. Również moralność, a nawet miłosierdzie mogą być upartyjnione, gdy Bóg staje się bożkiem, w którym człowiek oddaje cześć swojej własnej woli. Świętość poszukująca zrozumienia potrzebna jest w konfrontacji z nową duchowością poza Kościołem powiązaną z wejściem w nowy XXI wiek. Cechą tej nowej duchowości ma być zatarcie ostrych granic w zakresie wszelkich rodzajów wartości. Dawna duchowość miała być oparta na dualizmie, który przeciwstawiał ducha - materii, świat przyrodniczy – światu człowieka, dobro – złu, piękno – brzydocie. W przeciwieństwie do tej dawnej duchowości nowa duchowość łączy przeciwieństwa w jedno, czyli „ten sam szacunek jak dla ducha, winni jesteśmy materii, światu ożywionemu i nieożywionemu, całej przyrodzie. Nie możemy pogardzać brzydotą, bo ona stała się jedną z tkanek awangardy artystycznej. Nie możemy autorytatywnie potępiać zła, bo jest ono istotnym budulcem naszego świata, nie mówiąc o tym, że jest również w nas”. Poszukiwania nowej duchowości poza Kościołem doprowadziły do traktowania jej jako trzeciej drogi pomiędzy religią a ateizmem. Świętość poszukująca zrozumienia jest zatem ideałem świętości w kontekście ponowoczesności. Co prawda papież Franciszek wprost o takim ideale świętości nie pisze w Gaudete et exsultate, jednak taki ideał świętości można wydobyć z tego dokumentu interpretując go w świetle założeń teologii Guardiniego i Ratzingera o prymacie Logosu przed Etosem. Logos to Rozum, który jest Miłością i dlatego Prawdę czyni się w miłości (por. Ef 4,15).