KONFERENCJA NAUKOWA Oblicza Reformacji

Tezy ks. Marcina Lutra w świetle współczesnej teologii katolickiej

Za punkt wyjścia Reformacji przyjmuje się ogłoszenie 95 tez przez ks. dr Marcina Lutra. Tezy trafiły w nerw czasu, jakim było pragnienie reformy Kościoła. W ciągu 14 dni obiegły one całe Niemcy, jakby Anioł zaniósł je przed oczy wszystkich Niemców. Jeszcze w grudniu 1517 roku zostały wydrukowane w Norymberdze, Lipsku i Bazylei. 500 lat po ogłoszeniu tez dyskusja nad nimi jest sensowna – przez tezy rozpoczął się konflikt, przez tezy powinien nastąpić powrót do wspólnoty. W drodze do wspólnoty trzeba dyskutować nad tym, co było iskrą wzniecającą pożar konfliktu.

Marcin Luter chciał zainicjować akademicką dysputę na temat nierozstrzygniętych kwestii dotyczących teorii i praktyki odpustowej. „Według oceny Lutra praktyka odpustowa szkodziła pobożności chrześcijan. Luter zakwestionował to, że odpusty mogą uwolnić pokutujących od kar, które nałożył na nich Bóg, oraz że kary nakładane przez kapłana mogą być przenoszone do czyśćca. Poddał refleksji to, czy uzdrawiający i oczyszczający aspekt kary nie oznacza, że szczerze pokutujący człowiek wolałby cierpieć kary aniżeli się od nich uwolnić, i czy płacone za odpusty pieniądze nie powinny być zamiast tego oddawane biednym. Zastanawiał się również nad istotą skarbu Kościoła, z którego papież oferował odpusty”.

Jednym z teologicznych problemów związanych z odpustami i zauważonym przez Lutra jest to, czy odpusty mogą uwolnić pokutujących od kar, które nałożył na nich Bóg? Jak z tym problemem radzi sobie współczesna teologia katolicka?

Problem ten potęguje się współcześnie, bo z kościołów niemal doszczętnie wymieciono takie biblijne określenia jak: „kara Boża”, „gniew Boga”, „Boża pomsta”, „należy bać się Pana Boga”. Można powiedzieć, iż wokół tych słów wytworzył się pewien rodzaj „kościelnej poprawności”, który de facto zakazuje ich używania. Samo pojęcie zaś Bożej sprawiedliwości rozpłynęło w miłosierdziu.

1. Rodzaje kar

Pojęcie kary ma wiele znaczeń. Kara: wieczna, doczesna, kościelna.

Kara wieczna to potępienie. „<Potępienie> polega na ostatecznym odsunięciu się od Boga, dobrowolnie wybranym przez człowieka i utwierdzonym przez śmierć, która na zawsze przypieczętowuje ten wybór. Wyrok Boży ratyfikuje ten stan”. Potępienie jest więc ostateczną konsekwencją samego grzechu, który zwraca się przeciwko temu, który go popełnił.

Karą doczesną są to utrapienia, będące albo zwyczajną konsekwencją grzechów, albo nawet przychodzące w wyniku szczególnej ingerencji Bożej Opatrzności w życie człowieka, aby zaprzestał wreszcie iść do własnej zguby. Według Ewangelii św. Jana nieszczęście nie musi być karą za grzech: „<Jezus> przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: <Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice?> Jezus odpowiedział: <Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże>” (J 1-3). Ewangelia św. Łukasza  nie wyklucza jednak, że nieszczęście może być karą za grzech: „Myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie” (Łk 13, 4-5). Brak nawrócenia, czyli trwanie w grzechu, może być więc powodem nieszczęścia. Wskazuje na to Ewangelia nazywana Ewangelią miłosierdzia ze względu na przypowieść o Synu marnotrawnym zilustrowaną obietnicą raju dla łotra. I ta Ewangelia nie wyklucza, że utrapienia, które spotykają człowieka, mogą mieć charakter kary doczesnej, choć mogą one również być próbą i oczyszczeniem: „Bo kogo Bóg miłuje, tego karze. Chłoszcze zaś każdego, kogo uznaje za syna” (Prz 3,12; Hbr 12,6).

Karami nakładanymi przez Kościół są: ekskomunika, suspensa i interdykt. Ekskomunika polega na wyłączeniu ze wspólnoty wiernych. W skutkach powoduje ona przede wszystkim to, że nie można ani sprawować, ani przyjmować jakichkolwiek sakramentów. Ponadto osoba ekskomunikowana m.in. nie może być chrzestnym czy pełnić funkcji świadka podczas bierzmowania. Innymi karami są jeszcze interdykt i suspensa. Ta ostatnia kara zarezerwowana jest tylko dla duchownych. Osobom suspendowanym zabrania się m.in. celebrowania Mszy św. Natomiast interdykt tym różni się od ekskomuniki, że ukarany nie traci wspólnoty z Kościołem, ale – podobnie jak w przypadku ekskomuniki – ma zakaz sprawowania i przyjmowania sakramentów. W skutkach interdykt jest więc karą łagodniejszą niż ekskomunika.

Do kar kościelnych trzeba zaliczyć także zadośćuczynienie, jako jeden z aktów penitenta. Mówi o tym Sobór Trydecki: „zadośćuczynienia nałożone jako kary bardzo odciągają od grzechu, jakby wędzidłem powściągają i sprawiają, że penitenci są w przyszłości bardziej ostrożni i czujni. Apeluje on również do spowiedników: „by nakładane zadośćuczynienie było nie tylko ochroną nowego życia i lekarstwem na słabość, ale także naganą i karą za wcześniejsze grzechy”.

W definicję odpustu wchodzi pojęcie kary doczesnej. Odpust to bowiem pozasakramentalne odpuszczenie doczesnej kary za grzech, która pozostaje po przebaczeniu winy grzechu. Odpust odpuszcza nie tylko karę kościelną lecz również karę doczesną nałożoną przez Boga za popełniony grzech.

Luter kwestionuje odpuszczenie przez odpust kar doczesnych nałożonych przez Boga:

teza 34: Łaska odpustowa dotyczy kary i zadośćuczynienia nałożonych przez ludzi. Papież może odpuścić tylko te kary, które sam nałożył.

teza 5: Papież nie chce, ani nie może odpuszczać innych kar za grzechy jak tylko te, które nałożył wedle rozumienia swego lub wedle ustaw kościelnych.

Nie kwestionuje natomiast samych kar. Modlitewnik ewangelicki wspomina o karach doczesnych i wiecznych w Powszechnej modlitwie spowiedniej: „wyznaję przed Tobą wszystkie grzechy i przewinienia moje, popełnione myślą, mową i uczynkiem, którymi zasłużyłem na Twe doczesne i wieczne kary”. Luter nie kwestionuje możliwości odpuszczenia przez Kościół tych kar, które on sam nakłada. Kwestionuje natomiast możliwość odpuszczania przez Kościół kar doczesnych nakładanych przez Boga.

2. Nowa interpretacja kary doczesnej

Karl Rahner zauważa, że „jedynie pogłębiona doktryna kar doczesnych za grzech dałaby nadzieję na rozproszenie historyczno-dogmatycznych zastrzeżeń protestanckich i prawosławnych chrześcijan odnośnie do katolickiej doktryny kar za grzechy, zadośćuczynienia i odpustu”. Proponuje przyjąć, że grzech karze się sam poprzez swoje naturalne skutki boleśnie dotykające człowieka. Człowiek ma już dobrą wolę ale spotykają go skutki czynów popełnionych wolą sprzeciwiającą się woli Bożej. Człowiek zmienia nastawienie woli, ale to nie zmienia automatycznie skutków decyzji uprzednio złej woli. Kara doczesna byłaby wynikiem nie tyle karnej aktywności Bożej sprawiedliwości, co konsekwencją grzechu. „Twoja niegodziwość cię karze — wypomina Bóg swojemu grzesznemu ludowi — twoje przestępstwo jest tym, co cię chłoszcze. Poznaj i zobacz, jak źle ci i gorzko, żeś opuściła Pana, Boga twego, i żadnej trwogi nie miałaś przede Mną” (Jr 2,19; por. 6,19).

Pismo święte niejednokrotnie podaje jednak przykłady aktywnego karania przez Wszechmocnego różnych grzechów. W samej jednej tylko księdze Biblii, a mianowicie „Dziejach Apostolskich” odnotowane zostały przynajmniej trzy tego rodzaju przypadki. Czytamy tam o: Annaniaszu i Safirze, którzy padli śmiercią natychmiast po tym, jak ich oszustwo zostało ujawnione przez św. Piotra (5, 1-11); Herodzie, którego „poraził go Anioł Pański za to, że nie oddał czci Bogu. I wyzionął ducha, stoczony przez robactwo” (12, 23); Elimasie oślepionym za próbę symonii („Teraz dotknie cię ręka Pańska: będziesz niewidomy i przez pewien czas nie będziesz widział słońca” 13, 11). Trudno jest interpretować owe zdarzenia tylko w kategoriach „samo-karania się ludzi”.

Odpuszczenie kary doczesnej

Chrzest jako magna indulgentia odpuszcza wszystkie winy i kary. Sakrament pokuty – trudny chrzest, druga deska ratunku – odpuszcza winę grzechu i karę wieczną za grzech. Pozostaje natomiast kara doczesna. Może ona być odpuszczona poza sakramentem przez odpust. Rahner słusznie zauważa, że sakrament pokuty gładzi więcej niż odpust – gładzi karę wieczną, ale nie doczesną. Rodzi to pytanie:  dlaczego sakrament nie może zgładzić tego, co może być zgładzone poza sakramentem?  Qui potest plus, potest et minus.

Rahner uważa jednak, że samo odpuszczenie tych kar jest rezultatem błagalnej modlitwy Kościoła. Odpust działa jak sakramentalia, czyli ex opere operantis (łac. „na podstawie tego, czego dokonał działający”), a nie jak sakramenty – ex opere operato (łac. „na podstawie dokonanej czynności”). Potwierdza to wypowiedź Jana Pawła II, według której odpust jest „wyrazem pełnej ufności Kościoła, że jest wysłuchiwany przez Ojca, gdy ze względu na zasługi Chrystusa, a także — za Jego przyzwoleniem — na zasługi Matki Boskiej i świętych, prosi Go o zmniejszenie lub przekreślenie bolesnego aspektu kary, pogłębiając jej wymiar leczniczy poprzez inne rodzaje działania łaski”.

W związku z takim wyjaśnieniem odpuszczenia kar doczesnych możliwa jest nowa reinterpretacja odpustu. Wolfgang Beinert proponuje nowe rozumienie odpustu. Zły czyn ma bezpośrednie następstwa, które dotykają innych. Mord oznacza nie tylko koniec życia, ale przynosi rodzinie zamordowanego bolesne skutki łącznie z materialną nędzą. Bóg może przebaczyć winę morderstwa, ale to nie zatrzyma jego skutków. Skutki złego czynu powinien powstrzymać jego sprawca. Wszelkie działanie sprawcy może być rozumiane jako kara. Wspólnota może pomóc, aby nieporządek wynikły ze złego czynu, stał się porządkiem. Kościół może modlić się, aby Bóg dał grzesznikowi miłość, która uwolni go od zewnętrznych i wewnętrznych skutków grzechu i uczyni czyniącym dobro. Decydujące jest to, czy sprawca grzechu to akceptuje. Odpust byłby więc wolą i gotowością winnego człowieka do nowego włączenia się do wspólnoty wierzących.

Zakończenie

Według Beinerta nie istnieją nadużycia związane z odpustami, ale istnieje ich historyczne obciążenie. Czy jest zatem sens je propagować? Paweł VI naucza, że Kościół „Pozwala jednak każdemu korzystać z tego rodzaju pomocy oczyszczenia i uświęcenia, w duchu świętej wolności dzieci Bożych. Współbrzmi to z tezą 47: Należy nauczać chrześcijan, że zakupienie odpustu jest zostawione każdemu do woli i nie jest zakazane.  Paweł VI naucza również, że Kościół „Ustawicznie natomiast przywołuje im na pamięć te rzeczy, które do osiągnięcia zbawienia należy przenosić jako konieczne albo lepsze i skuteczniejsze”.   Odpust nie jest więc ani konieczny, ani lepszy, ani skuteczniejszy, gdy chodzi o inne środki zbawienie. Można zgodzić się z tezą 68: W rzeczywistości jednak jest najmniejszą łaską w porównaniu z łaską Bożą i błogosławieństwem krzyża.

Współczesna teologia katolicka zrzuciła odpust z tego piedestału, na którym postawiła go przedreformacyjna praktyka. Zrelatywizowała i zminimalizowała jego znaczenie.