KONFERENCJA Jakie będzie chrześcijaństwo przyszłości?

II Katedra Teologii Dogmatycznej PWT

i

Katedra Katolickiej Nauki Społecznej i Socjologii Religii PWT

oraz

Fundacja Obserwatorium Społeczne

zaprasza na

Międzynarodową Konferencję Naukową o charakterze interdyscyplinarnym

Jakie będzie chrześcijaństwo przyszłości?
Doświadczenie religijne, kultura i racjonalność wiary w twórczości Romano Guardiniego.

Konferencja odbędzie się 28 V 2019r. na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, w auli przy pl. Katedralnym 1.

 

 

Karla Bartha i Josepha Ratzingera mini-traktat o radości

W sobotę 25 lutego 1967 r. doszło w Bazylei do spotkania 81-letniego Karla Bartha z 40-letnim Josephem Ratzingerem. Ratzinger przybył do Bazylei na zorganizowane przez Bartha kolokwium poświęcone konstytucji II Soboru Watykańskiego „De divina revelatione”. Podsumowując wykład Ratzingera Barth pochwalił go za wspaniałe przedstawienie bogactwa katolickiej eklezjologii zauważając równocześnie, że Ratzinger nie wspomniał w swoim wykładzie o Duchu Świętym. W związku z tym Barth postawił Ratzingerowi dwa pytania: Czy eklezjologia katolicka odczuwa strach przed Duchem Świętym? oraz czy nie jest zbudowana na trwodze przed Duchem Świętym? Pytania Bartha zakładają, że katolicyzm wystraszył się Ducha Świętego, bo woli władzę instytucji niż wolność charyzmatu. Pytania Bartha były inspirowane jego pneumatologią. Na bogaty dorobek naukowy Bartha składa się również teokratyczno-chrystocentryczna pneumatologia, którą opracował opolski teolog Piotr Jaskóła w książce Panem jest Duch. Według Jaskóły: „Pneumatologia Bartha ożywczo działa na jego eklezjologię […] Ponieważ Duch Święty jest mocą, ożywczym sposobem bytowania Boga, stąd eklezjologia i antropologia są zdominowane rolą Ducha Świętego”. Być może Ratzinger przejął się pytaniami Bartha, bo w jego późniejszym dorobku naukowym znalazła się również pneumatologia, którą opracował katowicki teolog Jerzy Szymik. Według Szymika: „Brak ilościowej symetrii wypowiedzi chrystologicznych i pneumatologicznych też ma swoje istotne i przekonujące uzasadnienie […] żądanie całkowitej symetrii <mówienia o osobach> może prowadzić do tryteizmu. Z drugiej strony – pastoralne, dotyczące <pneumatycznej duchowości>”. Szymik przytacza wypowiedź Ratzingera o pneumatycznej duchowości, która „w całości wypływa tylko z serca; nie ma w niej żadnych dogmatów i żadnych przykazań, żadnych urzędów i żadnej hierarchii, żadnej biurokracji i żadnej administracji, istnieje jedynie Duch i Prawda”. (342) Owszem Duch Święty jest nieobliczalny, ale obca mu jest dowolność. Jego moc wspiera w posłuszeństwie Słowu, które rozbrzmiewa w Kościele. (349) „Jeśli Duch jest nieobliczalny […] to nie w sensie <braku logiki i stałości>”. Porównanie pneumatologii Bartha i Ratzingera byłoby oryginalnym przedsięwzięciem przekraczającym jednak ramy krótkiego referatu. Niniejszy referat stawia sobie za cel  porównanie bardzo wąskiego wątku pneumatologii Bartha i Ratzingera. Ten wątek będzie dotyczył radości, która według Apostoła Pawła jest owocem Ducha Świętego. Barth w „Komentarzu do Listu do Rzymian” komentuje wypowiedź Apostoła: „Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14, 17). U Ratzingera motyw radości będącej owocem Ducha Świętego przewija się w  pismach zebranych w tomie „Głosiciele Słowa i słudzy waszej radości”. W pismach tych Ratzinger rozwija wypowiedź Apostoła Pawła z Drugiego Listu do Kryntian: „Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą wasza, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej” (2 Kor 1, 24). Porównania barthiańskich i ratzigeriańskich wątków pneumatologii skupionych na radości może zaowocować ekumenicznym traktatem De laetitiae.

  1. De laetitiae Josepha Ratzingera

Z pism Ratzingera można wydobyć traktat o radości. Według tego traktatu historia chrześcijaństwa rozpoczyna się od słowa χαίρε – raduj się. Tym słowem Anioł zwiastuje Maryi narodzenie Jezusa (Łk 1, 28). Słowo to powtarza się z mocniejszym akcentem w opisie narodzenia Jezusa, kiedy anioł mówi do pasterzy ίδου γαρ ευαγγελίζομαι ύμϊν χαραν μεγαλην  ήτιξ έσται – „Zwiastuję wam radość wielką” (Łk 2, 10). Z tych słów wzięła się nazwa całego chrześcijańskiego orędzia i jego literackiego wyrazu εύαγγελιξομαι Ewangelia czyli radosna nowina. Mówi ona o tym, że człowiek ma taką wartość dla Boga iż On przecierpiał dla niego Krzyż. Dzięki Krzyżowi Ewangelia jest radosną nowiną. 

Ta radosna nowina jest na różne sposoby wyszydzana przez ateizm. Powtarza on w różnych wersjach wypowiedź Nietzschego: „Jakiż to największy grzech popełniono dotychczas na świecie? Czyż nie były nim słowa tego, który rzekł: <Biada tym, którzy się śmieją!>”. Ewangelia miałaby być wrogiem radości, a nawet źródłem neurozy. U schyłku XIX wieku francuska psychiatria ukuła zwrot katolicka choroba. Był nią kompleks władzy i czystości, którego źródłem miałyby być czwarte i szóste przykazanie. Współcześnie ludzkość wyzwoliła się z katolickiej choroby, o czym można się przekonać rzucając okiem na ilustrowane magazyny w kioskach. Świadczą one o tym, że nie ma już żadnych zakazanych owoców. Nie znaczy to jednak, że współczesny człowiek tryska radością z powodu zdrowia i wolności. Radość jest towarem deficytowym. Gdy nie ma Boga wszystko staje się nudne i wszystkiego jest za mało, wszędzie pustka, wszędzie jest nigdzie. Nudne i stanowczo niewystarczające jest życie tych ateistów, których opisuje Księga Mądrości  (2, 5-10). Ani używanie świata w młodości, ani pijaństwo, ani sława, ani swawola prowadząca do znęcania się nad słabymi nie dadzą radości. Ponieważ człowiek jest obrazem Boga, radością może być dla niego jego Pierwowzór, w którym jest pełnia radości. Według Benedykta XVI, papieża-emeryta, „zdanie <Bóg jest> ostatecznie zamienia się w prawdziwie radosne przesłanie, właśnie dlatego, że jest On czymś więcej niż rozumieniem, ponieważ stwarza miłość – i jest miłością”. To radosne przesłanie nie czyni jednak z Kościoła klubu kompanów rozweselających ludzi, a wartości Kościoła nie mierzy się sukcesami jego aktywności humorystycznej. Radosne przesłanie nie oznacza również negacji smutku. „Smutek pozostaje i ma swoje racje, ale jest on zarazem pocieszonym smutkiem” PST 29 s. 175.

Radosne przesłanie zakotwiczone jest w Trojjedynym Bogu. W Nim jest pełnia wiecznej radości, którą opiewa Psalm 16: „przed Twym obliczem – pełnia radości, po Twej prawicy radość trwa na wieki” (11). Na radość Boga zwraca uwagę Katechizm Kościoła Katolickiego dla młodych: „W Bogu, Ojcu, Synu i Duchu Świętym jest życie, radość i wspólnota bez końca”. Pełnia radości w Bogu jest radością Ojca z Syna, Syna z Ojca, a tą cyrkulacją radości pomiędzy Ojcem i Synem jest Duch Święty. Według Ratzingera radość jest tożsama z Duchem Świętym. Jezus obiecuje Apostołom w wieczerniku „pełną radość” (J 16, 20. 22. 24). Tą obietnicę wypełni w tym samym wieczerniku zsyłając na Apostołów Ducha, który jest Radością. Z pomocą tej Radości Apostołowie będą głosili Ewangelię czyli radosną nowinę.

2.  De laetitiae Karla Bartha

Według Bartha człowiek bez Boga nie znajduje radości, bo świat bez Boga jest światem na opak, czyli odwrotnie niżby należało. Jest to świat pozorów, w którym „<dół> staje się naraz <górą>, wielkie <przedtem> staje się małym <potem>, wszystkie mierniki ulegają sfałszowaniu, każde słowo staje się samozaprzeczeniem, a każdy czyn swoją odwrotnością” (43). W takim świecie panuje walka o panowanie – płci, jednostek, narodów, klas i stanów. W takim świecie bez Boga niemożliwa jest radość lecz co najwyżej uciecha (45). Bóg jednak posyła do takiego świata Zbawiciela, który napełnia zbawieniem ciemne zakamarki świata. Dzięki Zbawicielowi w świecie fanatycznej powagi, entuzjazmu i pozbawionego humoru zapału możliwa jest radość. Radość możliwa jest zatem w Bogu Zbawicielu (15). Kto w Niego wierzy, staje się Jego dzieckiem. Będąc dzieckiem Boga Zbawiciela, taki człowiek w trosce i bólu, na przekór wzdychaniom i szemraniu, odczuwa radość. Radość w Bogu Zbawicielu nie jest tania ani powierzchowna lecz głęboka, trwała i nieprzemijająca. Nawet jeśli takiemu człowiekowi zrobi się czasem smutno i znajdzie się w trudnej sytuacji, to również wtedy radość ta sprawi, że w głębi serca będzie radosnym człowiekiem. Radość w Bogu Zbawicielu przychodzi do dziecka Bożego z Duchem Świętym. Radość przychodząca z Duchem Świętym sprawia, że dla tego, kto się raduje, na chwilę zatrzymuje się czas. Jak długo ktoś się raduje, tak długo pragnie tylko jednej rzeczy – trwania tej radosnej chwili. Spełnienie radości zamienia się od razu w oczekiwanie kolejnego spełnienia radości. Dlatego też przeżywanie radości jest czymś prowizorycznym. W tym prowizorium dochodzi do głosu pragnienie radości wiecznej. Radość jest więc przedsmakiem wiecznej radości. Ten jedyny rodzaj radości Pismo Święte nazywa radością i rozkoszą doskonałej wspólnoty z Bogiem. Ten jedyny rodzaj radości stanowi wzorzec tego wszystkiego, co nazywa się radością. Ta radość objawi się w pełni, gdy wszyscy staną przed trybunałem Chrystusa (2 Kor 5, 10). Wtedy – jak pisze Barth – „My stajemy przed Nim z całym oceanem naszej niewdzięczności, a Bóg powie: Ciebie umiłowałem! A wtedy wszyscy spłoniemy wstydem. To właśnie będzie nasza wiekuista kara: będziemy musieli się wstydzić, ale wstydzić się wobec nadmiaru bogactwa Bożej łaski” (97). Ale też dzięki bogactwu Bożej łaski dziecko Boże na wieki będzie się radowało w Bogu Zbawicielu.

Ekumeniczne De laetitiae

Zarówno dla Bartha jak i Ratzingera Bóg nie jest wrogiem radości. Sam jest radością i dlatego czyni wszystko dla radości człowieka.  Chrześcijaństwo nie jest więc ciężarem lecz religią radości. Odkryć istotę Ewangelii oznacza odkryć radosną nowinę. Nie wynika z tego jednak chrześcijaństwo typu happy-clappy czyli wesoło-klaszczące chrześcijaństwo. Chociaż wyrażenie to jest określeniem prześmiewczym, to jednak znajduje się już w wielu słownikach. Można je odnieść do wielu wspólnot, które odwołują się do nowego zesłania Ducha Świętego. Stawiają one nacisk na emocjonalne przeżywanie wiary wyrażające się zwłaszcza głośnym śpiewem połączonym z klaskaniem przy akompaniamencie gitar. Chrześcijaństwa happy-clappy nie da się wyprowadzić z pneumatologii Bartha i Ratzingera. Ich pneumatologia jest chrystologiczna, tzn w jej centrum jest Chrystus, bo to On konstytuuje zbawcze znaczenie Ducha Świętego, a nie odwrotnie. Chrześcijaństwo happy-clappy można wyprowadzić z pneumatologicznej chrystologii, która mówi o specjalnym objawieniu Ducha Świętego równoległym do objawienia Syna. Według takiej pneumatologicznej chrystologii Duch Święty sprawia coś in nobis dając doświadczenie zbawienia. Zdaniem Bartha i Ratzingera jest dokładnie odwrotnie: moc Ducha Świętego poświadcza to, co Wcielone Słowo Boga zrobiło dla zbawienia ludzi niezależnie od nich (extra nos) i pośredniczy w udziale ludzi przez wiarę w tym, co Wcielony Syn zrobił dla ich zbawienia (participatio Christi). (Barth i Schleiermacher)

Radość jest łaską Ducha Świętego. Idzie ona w parze z Duchem Świętym. Pomimo, że Paweł i Barnaba musieli wskutek prześladowań opuścić Antiochię Pizydyjską i udać się do Ikonium, to jednak byli „pełni radości i Ducha Świętego” (οι δε μαθηται επληρουντο χαρας και πνευματος αγιου Dz 13, 52). Ponieważ radość idzie w parze z Duchem Świętym, dlatego jej istota tkwi nie tylko i nie tyle w zaufaniu do Boga. O istocie radości wyrażającej się w zaufaniu do Boga pisze papież Franciszek  w adhortacji apostolskiej „Evangelii Gaudium”. Niewątpliwie ufność jest jedną z przyczyn chrześcijańskiej radości, jednak, skoro idzie ona w parze z Duchem Świętym, to jej istoty należy upatrywać w Duchu Świętym. On bowiem pośrednicząc w udziale ludzi w tym, co Wcielony Syn zrobił dla ich zbawienia, daje radość w Bogu Zbawicielu.

Pełnią radości w Bogu Zbawicielu jest niebo. W nim słowa Matki Pana: „raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1, 47) staną się dzięki Duchowi Świętemu ontologicznie-normatywne, czyli bytem i normą dla zbawionych.  

Barthiańskie i ratzingeriańskie De laetitiae wykazują ekumeniczne współbrzmienie. Można zatem mówić, że chrześcijaństwo ma ekumeniczny traktat o radości. W czasie kolokwium w Bazylei w 1967 r. Barth powiedział do Ratzingera, że w wielu punktach ewangelicy i katolicy mówią tak samo, ale nie są jeszcze u celu, jakim jest jeden, apostolski Kościół, w którym ewangelicy i katolicy będą nie tylko tak samo mówić, lecz również tak samo myśleć. Gdy chodzi o fragment pneumatologii skupiony na radości to Barth i Ratzinger tak samo mówią i tak samo myślą, a zatem nie umarła jeszcze nadzieja na jeden, apostolski Kościół, w którym protestanci i katolicy będą nie tylko tak samo mówić, lecz również tak samo myśleć.