Jednym z przewodników po adwencie jest św. Jan Chrzciciel. Dzisiejsza Ewangelia jest jakby adwentowym orędziem Jana Chrzciciela. W centrum tego orędzia znajduje się wezwanie do nawrócenia. Jan tłumaczy to wezwanie obrazowo, jako prostowanie ścieżek ludzkiego życia. Ścieżki naszego życia wykrzywia grzech. Jest on zerwaniem relacji z Bogiem i w konsekwencji zerwaniem relacji z ludźmi, a nawet zerwaniem relacji ze współ-stworzeniami człowieka. Jan Chrzciciel przestrzega także przed zuchwałym grzeszeniem w nadziei miłosierdzia Bożego, czyli stanowczym, pogardliwym i złośliwym odrzucaniu łaski Bożej. W związku z grzechem św. Jan przypomina o sądzie Bożym, który porównuje do wycięcia drzewa nie wydającego dobrego owocu i do oddzielania pszenicy od plewów. To adwentowe orędzie Jana Chrzciciela wydaje się dla nas współczesnych ludzi „twardą mową”, której nie da się słuchać. Adwentowe orędzie Jana Chrzciciela budzi bowiem sprzeciw mainstreemu, czyli tego, co jest aktualnie dominującym trendem w mediach, co media promują i co się dobrze medialnie sprzedaje. Źródłem współczesnego mainstreemu są pewne filozoficzne idee. Jedna z filozoficznych idei współczesnego mainstreemu nawiązuje do Fryderyka Nietschego.
Fryderyk Nietsche (1844–1900) był ulubionym filozofem nazizmu a dzisiaj jest ulubionym filozofem nowej lewicy. Nietsche głosił nie tylko śmierć Boga, ale także konieczność posprzątania bałaganu pozostawionego przez nieboszczyka boga. Tym bałaganem po nieboszczyku bogu jest moralność. Za syntezę tych poglądów Nietschego można uznać jego opowiadanie o szaleńcu, który w słoneczny dzień biega z zapaloną latarnią i zgromadzonym na rynku ateistom zarzuca brak konsekwencji. Wyrzuca im, że chociaż nie wierzą już w Boga, to jednak uznają jeszcze jakąś tablicę wartości, czyli moralność pozostawioną przez nieboszczyka-boga. Dla szaleńca konsekwentny ateizm oznacza nie tylko odrzucenie przekonania o istnieniu Boga lecz również odrzucenie pochodzącej od Boga moralności.
Postulat owego nietschańskiego szaleńca realizuje dzisiaj tzw. Szkoła frankfurcka, która jest laboratorium myśli nowej lewicy. Głosi ona, że zasady moralne głoszone przez Kościół są wrogie człowiekowi. Przyczyniają się bowiem do różnorakiego wykluczenia człowieka. Zasady moralne głoszone przez Kościół powinny być zastąpione etyką bez kodeksu, według której człowiek sam dla siebie jest ustawodawcą etycznym. Będąc ustawodawcą etycznym człowiek w rozwiązywaniu problemów moralnych może wybierać to, co w danej sytuacji jest użyteczne.
Bazujący na filozofii Nietschego mainstreem nieprzypadkowo zwalcza papieża Jana Pawła II i równocześnie darzy jakąś sympatią papieża Franciszka. Jan Paweł II jest autorem encykliki Veritatis splendor z roku 1993. W tej encyklice Jan Paweł II podkreślił, że to, co dobre i złe nie może być przedmiotem parlamentarnych głosować, a Przykazania Boże nie mogą być relatywizowane przez sytuacje. Znany w całym świecie filozof Leszek Kołakowski (1927-2009) w eseju Prawda i wolność, co pierwsze? napisał, że w encyklice Veritatis splendor Jan Paweł zwrócił się przeciwko nietzscheańskiemu pomysłowi. Według pomysłu Nietschego wolność człowieka jest poza dobrem i złem i dlatego swoją własną wolnością człowiek może tworzyć reguły dobra i zła. Jan Paweł II przypomniał natomiast, że wolność musi liczyć się z prawdą, także prawdą Bożych przykazań.
W klimacie tworzonym przez dzisiejszy mainstreem adwentowe orędzie Jana Chrzciciela uchodzi za twardą mowę, której nie da się słuchać. Wbrew mainstreemowi powinniśmy to orędzie przyjąć i naśladować owe anonimowe tłumy z dzisiejszej Ewangelii idące do Jana Chrzciciela, tak jak kiedyś my szliśmy do Legnicy na spotkanie z Janem Pawłem II. Wśród tych tłumów ciągnących do Jana byli również przedstawiciele ówczesnych stronnictw religijno-politycznych: faryzeusze i saduceusze. Co ciekawe, przed Janem wyznawano grzechy. To wyznanie grzechów jest jakby prehistorią naszej spowiedzi, na którą ostatnio mainstreem urządza nagonkę. Wbrew mainstreemowi przyjmijmy adwentowe orędzie Jana Chrzciciela, bo chodzi w nim o zbyt wielkie sprawy – o bycie jak pszenica, którą Bóg zbierze do swojego spichlerza lub bycie jak plewy, które spali w ogniu nieugaszonym.