KAZANIE WYGŁOSZONE NA ŚLUBIE PAULINY I RAFAŁA, 29.08.2015

 

 

Obrzędowi zaślubin towarzyszy wesele, którego integralnym elementem jest taniec. W oparciu o Biblię można by wyróżnić dwa tańce: taniec pobożny i taniec bezbożny. Gdy chodzi o taniec pobożny, to można wskazać na taniec króla Dawida przed Arką Przymierza. Gdy zaś chodzi o taniec bezbożny, to można wskazać na Izraelitów, którzy pod górą Synaj tańczyli wokół złotego cielca. Mając na uwadze to wydarzenie wielki teolog Jan Chryzostom oceniał taniec bardzo surowo. Od niego pochodzi powiedzenie: „Gdzie się tańczy, tam na pewno jest diabeł”. Spróbujmy spojrzeć na zaślubiny Pauliny i Rafała w świetle tych dwóch tańców nazwanych umownie: tańcem pobożnym i tańcem bezbożnym.

Źródłem tańca pobożnego jest sam Bóg. Teologia katolicka, aby wyjaśnić prawdę o jednym Bogu w trzech osobach, posługuje się greckim słowem perychoreza. To greckie słowo może być tłumaczone jako tańczyć. W klasycznym tańcu dwie osoby zachowując swoją odrębność muszą jednak stać się jednością. Wspólnie muszą myśleć i działać, aby nie deptać sobie po stopach. W Bogu jest podobnie jak w tańcu: trzy Osoby Boskie: Ojciec, Syn i Duch Święty, zachowując swoją odrębność stanowią równocześnie jedność w myśleniu i działaniu. Tylko taki tańczący Trójjedyny Bóg mógł wymyślić małżeństwo. Małżeństwo według Jego zamysłu jest związkiem dwóch osób mężczyzny i kobiety, którzy zachowując odrębność swoich osób chcą jednak stanowić jedność w myśleniu i działaniu, tak jak dzieje się to w tańcu. Małżeństwo jest zatem obrazem boskiej perychorezy.

Gdy zaś chodzi o taniec bezbożny, to jego przykładem jest również taniec z dzisiejszej Ewangelii. Nie był to taniec weselny lecz taniec śmierci. Córka Herodiady wytańczyła śmierć Janowi Chrzcicielowi. Mogła sobie wytańczyć władzę i bogactwo. Wytańczyła jednak śmierć dla Jana Chrzciciela, bo jej matka Herodiada nie mogła znieść tego, co Jan Chrzciciel nauczał o małżeństwie. A Jan Chrzciciel nie głosił jakichś własnych poglądów o małżeństwie, ale to, co przykazał pomysłodawca i twórca małżeństwa – Bóg. Współcześnie nie brakuje również takich, którzy wytańczyliby śmierć dla tych, którzy, tak jak Jan Chrzciciel nauczają o małżeństwie. Św. Jan Paweł II był znienawidzony przez wielu, bo przypominał tą samą naukę o małżeństwie, co Jan Chrzciciel. Ta nauka o małżeństwie, którego źródłem jest boska perychoreza, drażni współczesnych zawodowych nieprzyjaciół Pana Boga. Chcąc być konsekwentnymi nieprzyjaciółmi Pana Boga zwalczają małżeństwo, bo przecież wymyślił je Bóg stwarzając mężczyznę i kobietę, aby stawali się jednym ciałem jako mąż i żona. Dlatego zawodowi nieprzyjaciele Pana Boga próbują zastąpić małżeństwo różnymi innymi związkami, których szkoda wymieniać. Warto jednak nadmienić, że zawodowi nieprzyjaciele Pana Boga próbują nawet usunąć z codziennego języka terminy mążżona i zastąpić je terminami partnerpartnerka. Dotychczas słowo partner oznaczało człowieka, z którym robi się interesy. Zamiana słów: partner zamiast małżonek, prowadzi do zamiany funkcji – dotychczasowy współmałżonek staje się tym, z którym nie tyle robi się interesy, co tym, na którym robi się interesy.

Za dwoma tańcami: tańcem pobożnym i tańcem bezbożnym stoją dwie koncepcje międzyludzkich relacji. Za tańcem pobożnym stoi koncepcja małżeństwa jako Bożego pomysłu wypływającego z boskiej perychorezy. Za tańcem bezbożnym stoi koncepcja jakiegoś partnerstwa według zmiennych ludzkich pomysłów. Spróbujmy pogłębić koncepcję małżeństwa jako Bożego pomysłu.

Ponieważ małżeństwo wywodzi się z boskiej perychorezy, dlatego jest ono życiem na sposób Boga, a nie według ludzkich pomysłów. W szczególności małżeństwo jest życiem na sposób trzech przymiotów Boga, którymi są: miłość, wierność i uczciwość.

Bóg jest miłością. W jednym Bogu miłość jest cyrkulacją pomiędzy trzema osobami Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Tą miłość między osobami Trójcy Przenajświętszej można określić jako  ekstazę, ale ekstazę nie w sensie chwili upojenia, lecz ekstazę jako trwałe wychodzenie Ojca ku Synowi, Syna ku Ojcu w darze z siebie, którym jest Duch Święty.

Bóg jest Bogiem wiernym, czyli wypełnia obietnice, nie rzuca słów na wiatr. Pozostaje wiernym pomimo niewierności człowieka.

Bóg jest uczciwy. Uczciwość oznacza życie w prawdzie. Prawda w klasycznej filozofii oznacza zgodność rzeczy i umysłu. Upraszczając można powiedzieć, że to, co poza głową musi się zgadzać z tym, co w głowie. W przypadku Boga oznacza to, że postępuje on w zgodzie ze swoją naturą.

Te trzy przymioty Boga: miłość, wierność i uczciwość weszły do przysięgi małżeńskiej. Małżonkowie jak Bóg mają żyć miłością, wiernością i uczciwością. Ich miłość ma być ekstazą, czyli trwałym wychodzeniem ku sobie w darze z siebie. Małżonkowie jak Bóg mają wypełniać dane obietnice. Małżonkowie jak Bóg mają być uczciwi, czyli żyć w zgodzie z naturą małżeństwa, którą wyraża formuła wzajemnej przynależności. Tą formułę wzajemnej przynależności oddają słowa księgi Pieśni nad pieśniami: „Mój miły jest mój, a ja jestem jego” (2, 16) oraz księgi Rodzaju: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała” (2, 23).

Niech taka koncepcja małżeństwa według Bożego pomysłu będzie ideałem dla Pauliny i Rafała. Niech ich małżeństwo będzie pobożnym tańcem na wzór boskiej perychorezy, w której Ojciec, Syn i Duch Święty zachowując odrębność osób są jednym w myśleniu i działaniu. Aby ten ideał nie sięgnął bruku jak fortepian Chopena z wiersza Norwida, błagajmy Boga wzywając wstawiennictwa Tej, która czczona jest w Brzoziu i na Dolnym Śląsku w Krzeszowie jako Matka Boża Łaskawa. Niech Ona wyprasza Paulinie i Rafałowi łaskę małżeństwa na wzór boskiej perychorezy. Choć młodość zawsze źle się kończy, bo się po prostu kończy, to jednak niech zawsze tchnie młodością ich wzajemna przynależność: „Mój miły jest mój, a ja jestem jego”; „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała”.