KAZANIE PRYMICYJNE WYGŁOSZONE DLA KS. WIKTORA TROJNARA, 28.05.2017

   Na początku różańca modlimy się o pomnożenie wiary, wzmocnienie nadziei i rozpalenie miłości. Wiara, nadzieja i miłość są trzema cnotami boskimi. Zazwyczaj słyszymy w kazaniach o wierze i miłości. Natomiast mniej słyszymy o nadziei. Dzisiejsza uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego jest świętem nadziei. Papież Benedykt XVI napisał encyklikę o nadziei Spe salvi. Według tej encykliki nadzieja jest oczekiwaniem dobra od przyszłości. Chrześcijańska nadzieja jest oczekiwaniem największego Dobra od przyszłości, którym jest sam Bóg. On jest Pierwowzorem człowieka, którego stworzył na swój obraz. Dlatego człowiek jako obraz Boga może znaleźć szczęście tylko w swoim Pierwowzorze, czyli w Bogu. To szczęście człowieka w Bogu nazywamy niebem.

     Niebo, czyli przedmiot chrześcijańskiej nadziei, jest nie tylko wydarzeniem przyszłym. To przyszłe wydarzenie przychodzi już do nas w teraźniejszości przez posługę kapłana. Dzięki tej posłudze przedmiot chrześcijańskiej nadziei, czyli niebo, już jest doświadczany na ziemi. Dzieje się to szczególnie w czasie mszy św.

        Każda msza św. sprawowana jest jakby przy dwóch stołach – przy stole Słowa Bożego i przy stole Eucharystii. Przy stole Słowa i stole Eucharystii kapłan na wzór Jezusa pełni funkcję zarówno filozofa, jak i pasterza.

         Przy stole Słowa kapłan staje w pozycji filozofa. Zadaniem filozofa jest uczenie sztuki życia i umierania. Kapłan również uczy sztuki życia i umierania według Ewangelii. Ukazuje Ewangelię jako nawigacją, która na drogach ziemskiego życia prowadzi do nieba.

           Przy stole Eucharystii kapłan zastawia stół, jak ów pasterz z Psalmu 23. Stół ten przekracza granicę pomiędzy ziemią i niebem. Zasiadając przy tym stole zasiadamy z Chrystusem przy stole na uczcie w niebie. Dzięki posłudze kapłana przy stole Eucharystii dokonuje się anafora, czyli podniesienie uczestników mszy św. do stołu na uczcie w niebie. Uczestniczyć we mszy św. oznacza być już w niebie. Kapłan stając więc przy stole Słowa i przy stole Eucharystii jest sługą nadziei.

      Nie jest łatwo być dzisiaj sługą chrześcijańskiej nadziei. Marksiści powiadali, że chrześcijańska nadzieja jest matką głupich, bo działa jak opium. Odrywa bowiem człowieka od budowania nieba na ziemi ukazując mu jakieś złudne niebo poza ziemią. Kapłani świadczący o chrześcijańskiej nadziei byli niejako z urzędu tępieni przez marksistów. Współcześnie nie brakuje ideologii zarażonych marksistowską myślą o zbudowaniu nieba na ziemi. Są one wpływowe w dzisiejszych mediach. Dla tych ideologii kapłan jest wrogiem numer 1 i dlatego ściga go niechęć, pogarda a nawet prześladowanie.

            Na początku tej niełatwej drogi w służbie nadziei otaczamy naszego Neoprezbitera, sługę nadziei, modlitwą. Modlitwa jest bowiem językiem nadziei. Modlimy się, bo mamy nadzieję, że Bóg nas wysłucha. Tą naszą modlitwę powinny inspirować słowa z prymicyjnego obrazka ks. Josepha Ratzingera. Neoprezbiter Ratzinger odprawił mszę prymicyjną 8 lipca 1951 r. w kościele św. Oswalda w Traunstein. Na swoim obrazku prymicyjnym umieścił napis: „Nie okazujemy naszego władztwa nad wiarą waszą, lecz jesteśmy współtwórcami radości waszej”. W ten sposób chciał dać wyraz temu, że jest sługą i dlatego nie może obnosić się wielebnością. Modlimy się zatem, aby nasz Prymicjant był sługą nadziei, a nie obrastał w wielebność. Dawni studenci profesora Ratzingera wspominają, że nigdy nie zauważyli u niego rutyny w odprawianiu mszy św. Ich profesor wypowiada zawsze słowa konsekracji, tak jakby to była msza prymicyjna. Modlimy się więc, aby  myśl, że chleb nie jest już chlebem, lecz ciałem Chrystusa, a wino nie jest już winem lecz krwią Chrystusa, przenikała zawsze do głębi naszego Prymicjanta.

           Bez wielebności i rutyny niech z pomocą Bożej łaski staje się sługą nadziei, o której mówi dzisiejsze święto ukazujące przedmiot tej nadziei – niebo.