Kazanie wygłoszone na Kongresie Eucharystycznym w Zabrzu 04.04.2024

Eucharystia od Wieczernika przez wieki aż do dzisiaj

       Wiara poszukuje zrozumienia. Wiara w Boga, który jest Logosem, musi być wiarą rozumną. Rozumną musi być również wiara w Najświętszy Sakrament.

            Najświętszy Sakrament wyróżnia się wśród innych sakramentów tym, że nie tylko skutecznie udziela łaski lecz znaki chleba i wina, poprzez które udzielana jest łaska, stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Dla porównania w sakramencie chrztu woda staje się skutecznym znakiem łaski, ale nie zmienia się sama natura wody. Przed chrztem, w czasie chrztu i po chrzcie woda pozostaje tą samą wodą. Natomiast w Najświętszym Sakramencie chleb i wino stają się nie tylko skutecznym znakiem łaski lecz przestają być chlebem i winem stając się Ciałem i Krwią Chrystusa. Najświętszy Sakrament jest więc nie tylko sakramentem, ale i obecnością Ciała i Krwi Jezusa pod postaciami chleba i wina. Spróbujmy zatem przedstawić najważniejsze próby zrozumienia wiary w obecność Ciała i Krwi Jezusa pod postaciami chleba i wina podejmowane na przestrzeni wieków.

            Punktem wyjścia do zrozumienia wiary w  obecność Ciała i Krwi Jezusa pod postaciami chleba i wina jest Wieczernik, gdzie Jezus nad chlebem i winem wypowiedział słowa: „To jest Ciało moje”, „To jest Kielich Krwi mojej”. Te słowa nie są porównaniem. Z definicji bowiem porównywane przedmioty muszą mieć jakiś wspólny mianownik – jakąś wspólną jakość przynależną obu porównywanym przedmiotom. Chleb i ciało, wino i Krew nie mają jakiejś wspólnej jakości. O tym, że słowa Jezusa wypowiedziane w Wieczerniku nie są porównaniem świadczy to, że od Komunii Świętej może zależeć zbawienie lub potępienie. Jezus bowiem powiedział: „Kto spożywa Moje ciało i pije Moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 54). Natomiast Apostoł Paweł przestrzega: „Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało, spożywa i pije własne potępienie” (1Kor 11, 29). Zbawienie lub potępienie nie mogą zależeć od zwykłego  chleba i wina. Skoro jednak od Komunii Świętej zależy zbawienie lub potępienie, to chleb i wino muszą być Ciałem i Krwią Jezusa.

            Do większego zrozumienia obecności Ciała i Krwi Jezusa pod postaciami chleba i wina przyczyniły się spory teologiczne. Pierwszy z tych sporów pojawił się w IX wieku pomiędzy dwoma mnichami: (Paschzajuszem) Radbertusem i Ratramnusem. Według Radbertusa (785-865) chleb i wino są historycznym ciałem Jezusa, choć obecnym inaczej. Wyjaśnienie Radbertusa nazywane jest kafarnaizmem od synagogi w Kafarnał, w której Jezus wygłosił mowę eucharystyczną. Ta mowa wywołała oburzenie wielu słuchaczy Jezusa, którzy pytali: „Jak może On dać nam swoje ciało do zjedzenia” (J 6, 52). Słuchacze Jezusa myśleli, że da im On swoje historyczne ciało do jedzenia. Inaczej wyjaśniał obecność Ciała i Krwi Jezusa pod postaciami chleba i wina Rattramnus (800-868). Dla Niego chleb i wino były znakiem wskazującym na ciało i krew uwielbionego Jezusa w niebie. Wyjaśnienia Radbertusa i Ratramnusa są dwoma skrajnymi rozumieniami Komunii Świętej. Komunia Święta nie jest ani obecnością historycznego Ciała i Krwi Jezusa, ani nie jest znakiem wskazującym na uwielbione ciało i krew Jezusa w niebie. Drogę złotego środka pomiędzy wyjaśnieniami Radbertusa i Ratramnusa znaleziono w 1079 roku. Wtedy to francuski teolog i przełożony szkoły biskupiej w Tours Berengariusz złożył  w Rzymie wyznanie wiary dotyczące obecności ciała i krwi Jezusa w Komunii Świętej. Berengariusz wyznał, że w chleb i wino są „prawdziwym Ciałem Chrystusa, które narodziło się z Dziewicy, które ofiarowane dla zbawienia świata wisiało na Krzyżu i które siedzi po prawicy Ojca oraz prawdziwą Krwią Chrystusa, która wypłynęła z Jego boku, nie tylko przez znak i moc sakramentu, ale we własnej naturze i prawdzie substancji”. Słowo „substancja” stało się złotym środkiem pomiędzy dwoma skrajnymi wyjaśnieniami, jakimi były: obecność historycznego ciała i krwi Jezusa oraz znak wskazujący na uwielbione ciało i krew Jezusa w niebie.

            Słowo „substancja” trzeba rozumieć jednak filozoficznie a nie fizycznie, metafizycznie a nie fizycznie. W fizyce substancja jest rodzajem materii o stałym składzie chemicznym, wykazującej zespół określonych właściwości. Natomiast w metafizyce substancja jest podstawą tożsamości danego bytu. Dzięki substancji dany byt jest tym właśnie bytem, a nie innym: chleb jest chlebem, a nie winem; wino zaś jest winem, a nie chlebem. Oprócz niezmiennego elementu byt posiada również element zmienny. Ten zmienny element bytu nazywa się akcydensem lub przypadłością. Przypadłościami są: ilość, jakość, doznania, relacje, działanie, uwarunkowanie czasowe, umiejscowienie i ułożenie. Zmiana przypadłości nie wpływa jednak na tożsamość danego bytu. Za pomocą filozoficznych terminów substancja i przypadłości zaczęto wyjaśniać obecność Jezusa w Komunii Świętej. Pan Jezus jest obecny w Komunii Świętej poprzez transsubstantiatio, czyli przeistoczenie. Transsubstantiatio jest przemianą całej substancji chleba w substancję ciała Chrystusa oraz całej substancji wina w substancję Jego krwi przy czym pozostają przypadłości chleba i wina. Innymi słowy, tożsamość chleba i wina przemienia się w tożsamość ciała i krwi Jezusa przy czym pozostają zmienne elementy chleba i wina czyli przypadłości. Takie tłumaczenie obecności ciała i krwi Pana Jezusa w Komunii Świętej zostało ogłoszone jako dogmat na Soborze Trydenckim (1545–1563) w Dekrecie o Najświętszym Sakramencie Eucharystii z 1551 roku.

            Po II Soborze Watykańskim wielu teologów uznało nauczanie Soboru Trydenckiego o transsubstantiatio, czyli przeistoczeniu za trudne i niezrozumiałe. Pojęcie transsubstantiatio, czyli przeistoczenie próbowano zastąpić pojęciem łatwiejszym do zrozumienia, czyli transignificatio. To pojęcie oznacza  zmianę znaczenia bytu. Możemy zauważyć, że jeden i ten sam byt zmienia znaczenie. Weźmy pod uwagę wodę. Dla spragnionego jest ona napojem, dla pływającego miejscem uprawiana sportu, dla brudnego – środkiem oczyszczającym; dla chemika – związkiem tlenu i wodoru. Podobnie mogą zmieniać swoje znaczenie chleb i wino. Dla głodnego mają one znaczenie pokarmu i napoju, a dla wierzącego katolika mają znaczenie ciała i krwi Jezusa. Próby zastąpienia pojęciem transignificatio zdogmatyzowanego przez Sobór Trydencki pojęcia transubstantiatio krytycznie ocenił papież Paweł VI w encyklice Mysterium fidei z 1965 roku. Według Pawła VI pojęcie transsignificatio jest niewystarczające dla opisania tego, co staje się z chlebem i winem podczas konsekracji eucharystycznej. Podczas konsekracji zachodzi zmiana znaczenia chleba i wina, jednak dokonuje się ona dzięki transubstantiatio, czyli przemianie tożsamości chleba i wina w tożsamość ciała i krwi Jezusa.  Transubstantiatio dokonuje się obiektywnie czyli niezależnie od naszej świadomości i wiary. Natomiast transsignificatio dokonuje się subiektywnie, bo zależy od naszej świadomości, a nawet wiary. Musimy zatem za Pawłem VI wierzyć, że dzięki transubstantiatio nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony. Jest to Chrystus zmartwychwstały i dlatego Jego ciało i krew nie znają ograniczeń ze strony czasu i przestrzeni.

            Próba zrozumienia wiary w obecność ciała i krwi Jezusa w Komunii świętej nie jest łatwa. Na pociechę można powiedzieć, że zrozumienie tej wielkiej tajemnicy wiary nigdy nie zastąpi samej wiary. Wielka tajemnica wiary w obecność ciała i krwi Jezusa w Komunii świętej zawsze będzie przerastać nasze ludzkie próby jej zrozumienia. Ponieważ wiara w obecność ciała i krwi Jezusa w Komunii świętej zawsze będzie przerastać nasze ludzkie próby jej zrozumienia, dlatego czymś ważnym jest wyznawanie tej wiary przez przyklękanie przed Najświętszym Sakramentem. Joseph Ratzinger w swojej książce Duch liturgii napisał, że „wiara czy liturgia, która by już nie znała przyklękania, byłaby chora w swej istocie. Gdzie ten gest zaginął, tam trzeba nauczyć się go na nowo”. Poprzez przyklęknięcie przed Najświętszym Sakramentem wyznajemy, że to, co dla naszego rozumu niepojęte dopełnia nasza wiara.

Kazanie wygłoszone w czasie Liturgii Wigilii Paschalnej, Witoszów Górny 2024

     W dłuższej formie orędzia wielkanocnego pojawia się oksymoron: szczęśliwa wina. Oksymoron  jest figurą retoryczną, którą tworzy się przez zestawienie dwóch wyrazów o przeciwstawnych znaczeniach: szczęście wyklucza winę, a wina wyklucza szczęście. W samym wyrażeniu wina chodzi o winę Adama, która wcale nie przyniosła szczęścia jemu i jego potomkom. Winą Adama jest to, że jako człowiek stworzony na obraz Boga, chciał być jak jego pierwowzór, czyli Bóg. Adam chciał być Prometeuszem, który wykrada Bogu nie tyle ogień, ale samo bóstwo. Swoim prometeizmem Adam zaraził swoje potomstwo. Zarówno dawni, jak i współcześni potomkowie Adama, chcą wykradać Bogu bóstwo. Przykładowo cesarz rzymski Domicjan, (81-96 po Chr.) kazał się tytułować: dominus et deus. Choć współcześni dyktatorzy nie kazali tytułować siebie dominus et deus, to jednak nie gardzili boską czcią. Wybitny niemiecki teolog Romano Guardini wspomina, jak naziści parodiowali modlitwę przed jedzeniem. Uczyli młodych ludzi, że przed jedzeniem należy złożyć ręce, skłonić głowę i pomyśleć o Fürerze, który daje pracę i chleb oraz pomaga w każdej potrzebie. Podobnie Stalin był dla komunistów jak bóg: wszystkim wszystkiego, o czym świadczą nadawane mu tytuły: genialny przywódca, nauczyciel ludów, najlepszy kołchoźnik, tytan myśli, koryfeusz kultury. W samej tylko Polsce funkcjonowało 336 tego typu określeń Stalina. Również dzisiejszy człowiek stawia siebie na miejscu Boga, gdy zaprzecza faktowi bycia stworzonym, przez to, że nie chce przyjąć miary i granicy, które są w nim zawarte. Zwolennicy transhumanizmu głoszą, że człowiek jest niedopieczonym zaczynem, który można ulepszać i optymalizować aż do post-człowieka. Post-człowiek będzie cieszył się pełnym zdrowiem, produktywnością fizyczną i mentalną kreatywnością, a nawet będzie eksterytorialny wobec śmierci. Dzięki wymienialności narządów post-człowiek będzie a-śmiertelny, czyli dozna śmierci jedynie wskutek wypadku lub samobójstwa. Człowiek wszystkich czasów nosi więc winę Adama, bo chce wykraść Bogu bóstwo.

        Jednak ta wina Adama stała się dzięki Chrystusowi szczęśliwą winą. Chrystus wypełnił bowiem pragnienie Adama: być jak bóg. Zmartwychwstanie Jezusa jest wypełnieniem obietnicy Boga zawartej w Psalmie 82, 6: „Powiedziałem: Wy jesteście bogami, synami Najwyższego”. Zwiastunem tego przebóstwienia jest zmartwychwstanie Jezusa. W zmartwychwstaniu człowieczeństwo Jezusa otrzymuje łaskę istnienia wyzwolonego od wszelkich miar i granic. To istnienie wyzwolone ma udział w przymiotach Boga takich jak np: wieczność, doskonałość, wolność. Istotę przebóstwienia oddał zwięźle wielki teolog z VII wieku Maksym Wyznawca (580-662): „Człowiek przebóstwiony przez łaskę otrzymuje wszystko, co posiada Bóg – poza tożsamością istoty”. Przebóstwienie oznacza więc bycie Bogiem z łaski.

        O przebóstwieniu pisze urodzony w 1624, a więc 400 lat temu we Wrocławiu, Angelus Silesius: konwertyta z luteranizmu, lekarz, katolicki prezbiter, zakonnik, znany przede wszystkim jako poeta. Jego najbardziej znane dzieło nosi tytuł Cherubinowy wędrowiec. W tym dziele w 1665 epigramach przewija się myśl o przebóstwieniu. W jednym z nich można przeczytać:

Nie śmiej się szyderco: Bóg nie zna przeszkody.

Tak, nie może Boga, bogów może stworzyć”.

Aby jednak Bóg mógł z nas bogów stworzyć, trzeba już teraz wchodzić w Komunię ze zmartwychwstałym Jezusem. W Komunii Świętej Jezus daje nam swoje zmartwychwstałe Ciało i Krew pod postacią chleba i wina dla naszego zmartwychwstania. Wyznawcom zmartwychwstałego Jezusa powinno zawsze towarzyszyć pragnienie wyrażone w pieśni napisanej przez Angelusa Silesiusa: Jezu, Jezu do mnie przyjdź. Jest to pragnienie wiecznej komunii z Jezusem: Przyjdź, o Jezu, proszę Cię! Niech Twym dzieckiem stanę się.
Chroń od złego duszę mą, niech na wieki będzie Twą.
Natomiast jako przestrogę trzeba potraktować epigram z Cherubinowego wędrowca:

Promień niczym, kiedy od słońca się odłącza,

Ty także, gdy porzucisz swoje światło, Boga”.

Człowiek porzucający Boga jest jak promień odłączony od słońca, czyli niczym. Bo, gdy człowiek porzuca Boga wina Adama pozostaje nadal winą człowieka. Gdy natomiast trwamy w Bogu, wina Adama staje się dla nas szczęśliwą winą.