DOLNOŚLĄSKI FESTIWAL NAUKI 2019, Czy istnieje chrześcijański Halloween?

Czy istnieje chrześcijański Halloween?

31 października przedszkola i szkoły zamieniają się z miejsc przyjemnych i kolorowych na miejsca rodem z horrorów. Rządzi nimi zasada: „im straszniej tym lepiej”. Wszystko to dzieje się za sprawą Halloweenu, którego symbolem jest  wydrążona w środku dynia z powycinanymi otworami przypominającymi oczy, nos i wyszczerbioną szczękę, z zapaloną w środku świeczką. Dzisiaj Halloween to specyficzne amerykańskie święto, które – choć nie jest świętem urzędowym – cieszy się po Bożym Narodzeniu największą popularnością. Dzieci przebierają się za potwory, wampiry czy kościotrupy i chodzą wieczorem po udekorowanych specjalnie na tę okazję domach, prosząc o cukierki. Ze Stanów Zjednoczonych Halloween dociera do Europy.

Korzenie Halloweenu sięgają pogańskiego, celtyckiego święta Samain (Samhain), które przypadało na 1 listopada. Łączono z tym świętem koniec roku i cześć dla zmarłych.  Celtowie wierzyli, że w święto Samain złe duchy przedostają się do świata żywych. Wywoływało to strach, w związku z którym podejmowano próby odstraszania złych duchów. W tym celu wystawiano dla nich żywność lub też przebierano się za złe duchy, aby nie zostać rozpoznanym. Symbolem święta Samain stały się dynie ponacinane na podobieństwo demonów, które miały odstraszać złe duchy. Zwyczaje Celtów można porównać z obchodzonymi we wschodniej części Europy dziadami, którym Adama Mickiewicz poświęcił III część swojego najważniejszego dramatu. W zwyczajach Celtów dochodzi do głosu przekonanie, że jest jakiś inny świat, w którym są nie tylko zmarli, ale także złe duchy przenikające do ziemskiego świata.  Religia Celtów w sposób bardzo niedoskonały wyrażała myśl, że śmierć nie jest końcem ludzkiej przygody lecz nowym początkiem. Odnosząc do Celtów słowa Apostoła Pawła można powiedzieć, że szukali „po omacku” tego, co objawił Jezus o życiu po śmierci. Jezus objawił to, co Celtowie czcili nie znając, a mianowicie, że śmierć nie jest końcem ludzkiej przygody lecz jej kontynuacją w świecie wszystkich świętych, a ci, którzy nie są świętymi poddawani są procesowi oczyszczenia w świecie zwanym czyśćcem. Pomiędzy światem pielgrzymów, światem oczyszczenia i światem świętych istnieje łączność oparta na miłości, a nie na strachu. O objawieniu Jezusa dotyczącym kontynuacji ludzkiego życia po śmierci w świecie świętych i ewentualnie w świecie oczyszczenia, który prowadzi do świata świętych, przypominają uroczystość Wszystkich  Świętych i Dzień Zaduszny, czyli wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. W dawnym kalendarzu liturgicznym uroczystość Wszystkich Świętych była poprzedzona Wigilią. W średniowieczu ta wigilia miała angielską nazwę All Hallows Eve – w skrócie Halloween. Dzisiaj Halloween wskrzesza w formie zabawy religijne praktyki Celtów związane z ich przekonaniem o innym świecie, w którym są nie tylko zmarli, ale także złe duchy przenikające do tego świata. Czy człowiekowi wierzącemu, który uznaje za prawdę objawienie Jezusa o kontynuacji ludzkiego życia po śmierci, jest to potrzebne? Czy nie lepiej by było ponownie odkryć chrześcijański Halloween? Aby odpowiedzieć na postawiony problem, w pierwszej kolejności zostanie przedstawiony związek dzisiejszego Halloweenu z zanikiem wiary w Boga. Następnie dzisiejszy Halloween zostanie potraktowany jako wyzwanie dla współczesnych chrześcijan. Wreszcie zostanie ukazana istota chrześcijańskiego Halloweenu.

 

1. Pogański Halloween w kontekście gaśnięcia wiary w Boga

Wiara w Boga objawionego przez Jezusa niesie nadzieję na przyszłość poza tragiczną, biologiczną barierą śmierci. Według tej nadziei życie zmienia się, ale się nie kończy. Gdzie ginie wiara w Boga, tam ginie również nadzieja na przyszłość poza tragiczną, biologiczną barierą śmierci. Z przygody zwanej życiem, nikt nie wychodzi żywy. Jedyną rzeczą, którą tak naprawdę musi człowiek, jest umrzeć. Narodziny człowieka okazują się śmiertelnym wypadkiem. Jedną z reakcji człowieka na to, że nawet w epoce cudów techniki musi umrzeć, jest zabawa ze śmiercią. Wskazuje na to już starotestamentalna Księga Mądrości, według której bezbożni uważają śmierć za przyjaciółkę i zawierają z nią przymierze (Mdr 1, 16). Tam, gdzie ginie nadzieja życia po śmierci, tam człowiek staje się przyjacielem śmierci. Przejawia się to w tym, że człowieka bawi śmierć obecna w filmach; człowiek bawi się ze śmiercią w ekstremalnych sportach, czy też zadaje sobie śmierć na raty poprzez różne nałogi. W tą zabawę ze śmiercią można wpisać również współczesny Halloween. Elementami tej zabawy są nie tylko atrybuty śmierci: czaszka, czy kościotrup, ale także atrybuty diabła a nawet piekła. Paradoks tej zabawy ze śmiercią, diabłem i piekłem polega na tym, że uczestnik zabawy nie chciałby doświadczyć w realu, tego czym się bawi.  

Gdzie ginie wiara w Boga, tam trudno wyjaśnić wydarzenie śmierci. Włoski komunista Antonio Gramsci uważał, że „Stawiać sobie pytania dotyczące śmierci nie jest rzeczą nowoczesną”. Tymczasem śmierć jest najbardziej nowoczesna, bo zawsze nadąża za przyrostem naturalnym. Inni przyjmują wobec śmierci postawę określaną mianem „pornografii śmierci”. Tak jak w przeszłości śmierć uchodziła za całkowicie pewne wydarzenie pod niepewną datą i dlatego trzeba było przygotować się na nią za pomocą sztuki umierania, a seks uchodził za tabu, tak dzisiaj śmierć uchodzi za tabu – człowiek żyje jakby miał nie umierać, a sex stał się wszędobylski, do tego stopnia, że nawet w przedszkolach wprowadzana jest edukacja seksualna. Halloween to jeszcze inna próba wyjaśnienia wydarzenia śmierci – poprzez drwinę. „Drwić to niekoniecznie wyśmiewać, by zniszczyć, ale przede wszystkim, a niekiedy nawet wyłącznie, mieć za nic”. Halloweenowe zabawy chcą wydrwić śmierć – pokazać, że jest ona niczym.

Gdzie ginie wiara w Boga, tam pojawia się pustka. Człowiek jest obrazem Boga i dlatego, jeżeli przestaje wierzyć w Boga, to miejsce Boga zastępuje różnymi bożkami. Człowiek wywodzący się z państwa świeckiego nie jest ateistą, jak to się jemu samemu wydaje, lecz jest bałwochwalcą. Na miejscu odrzuconej religii chrześcijańskiej pojawia się quasi-religia. Elementem tej quasi-religii jest Halloween. Zawiera on elementy chrześcijańskiej eschatologii, takie jak dusza, diabeł, piekło, ale w pogańskiej szacie. Halloween wypełnia pustkę powstałą po chrześcijańskiej eschatologii.

  1. Pogański Halloween jako wyzwanie do odkrycia chrześcijańskiego Halloweenu

Współcześni chrześcijanie kierując swoją uwagę na sprawy bieżące zapomnieli o eschatologii, czyli o przyszłości w świetle wiary. Halloween kieruje uwagę na sprawy przyszłe związane z eschatologią, takie jak: śmierć, dusza, diabeł, piekło. Halloween nawiązuje do buntu pogańskich Celtów wobec śmierci. Tak jak każda religia Celtowie traktowali śmierć jako coś całkowicie sprzecznego z naturą człowieka. Instynktowi picia odpowiada woda; instynktowi jedzenia odpowiada pokarm, czyżby tylko instynkt nieznikania całkowicie i na zawsze był iluzoryczny, bez żadnego odpowiednika? Taką możliwość odrzucali Celtowie, podobnie jak wyznawcy wszystkich religii. Halloween powinien być wyzwaniem do ponownego odkrycia Boga objawionego przez Jezusa, chrześcijańskiej eschatologii i Kościoła.

Bóg chrześcijan jest Bogiem żywym. W Ewangelii według św. Jana życie wchodzi  w definicję Trójjedynego Boga. Posiada je Ojciec: „Ojciec ma życie w sobie” (J 5, 26). Tym życiem Ojciec obdarował swojego Syna w „początku bez początku”: „dał Synowi: mieć życie w sobie” (J 5, 26). Z kolei o swojej misji wśród ludzi Syn mówi: „Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10). Bóg żywy sprawia więc, że życie człowieka się zmienia, ale się nie kończy. Dlatego wierzący może powiedzieć: „Poza śmiercią jest Bóg, który czeka na swoje stworzenia. To tylko pozornie śmierć stanowi ostatni etap: w istocie jest przedostatnia. Życie jest darem, który będzie trwać zawsze”. Natomiast niewierzący powie: „Nie istnieje żaden Bóg, jesteśmy dziełem przypadku. Jesteśmy „czymś” wpisanym pomiędzy dwa nic, czyli wyszliśmy z nicości i do nicości wracamy”. Obydwie wypowiedzi: wierzącego i niewierzącego, choć są przeciwstawne, stanowią wyrazy wiary, bo nie udowodni ich żadna nauka.

Z wiary w Boga żywego wypływa eschatologia, czyli przyszłość człowieka w świetle wiary. Człowiek ma przyszłość poza tragiczną, biologiczną barierą śmierci, bo jest nie tylko ciałem lecz również duszą. Dusza jest elementem duchowym, obdarzonym świadomością i wolą w taki sposób, że „ja ludzkie” istnieje nadal, chociaż w tym czasie brakuje dopełnienia jego ciała. Dusza jeszcze przed powszechnym zmartwychwstaniem umarłych może znaleźć się w niebie, które nie jest miejscem w kosmosie lecz stanem po tamtej stronie śmierci. W tym stanie życie osiągnie pełnię i szczęście, czyli coś „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, w serce człowieka nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). Dusza może jednak znaleźć się w piekle, czyli stanie definitywnego oddalenia od Boga. Kto w obliczu Boga widzi wyraźnie miłość, a jednak jej nie chce, decyduje się na ten stan. 

Dusze przebywające w niebie jeszcze przed powszechnym zmartwychwstaniem umarłych tworzą już communio sanctorum, czyli świętych obcowanie. Słowo „obcowanie” jest staropolskim odpowiednikiem słowa „communio”, czyli społeczność, wspólnota. Z kolei słowo „święty” trzeba rozumieć biblijnie, czyli świętymi są chrześcijanie, bo należą do świętego Kościoła. Wśród tych świętych należących do świętego Kościoła Konstytucja Lumen gentium II Soboru Watykańskiego wyróżnia trzy grupy: „jedni spośród uczniów Jego [Chrystusa] pielgrzymują na ziemi, inni dokonawszy żywota poddają się oczyszczeniu, jeszcze inni zażywają chwały, widząc <wyraźnie samego Boga troistego i jedynego, jako jest>, wszyscy jednak, w różnym stopniu i w rozmaity sposób, złączeni jesteśmy wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego i ten sam hymn chwały śpiewamy Bogu naszemu”. Kościół jest zatem wspólnotą większą niż myślimy. Należą do niego żywi i zmarli, bez względu na to, czy znajdują się w czyśćcu, czy przebywają w chwale Bożej; znani i nieznani, wielcy święci i niepozorni ludzie. Możemy nawzajem się wspierać ponad śmiercią. Możemy przywoływać imiona naszych patronów i ulubionych świętych, ale także naszych zmarłych. Możemy przez naszą modlitwę dopomóc naszym zmarłym, znajdującym się jeszcze w czyśćcu.

Wiara w Boga żywego, z której wynika wiara w duszę, czyli istnienie i życie po śmierci ludzkiego ja, oraz wiara w obcowanie świętych, jest podstawą chrześcijańskiego Halloweenu. 

  1. Liturgia Eucharystii doświadczeniem chrześcijańskiego Halloweenu

  Doświadczeniem chrześcijańskiego Halloweenu jest przede wszystkim msza św. Dużą pomocą w przeżyciu mszy św. jako chrześcijańskiego Halloweenu jest Pierwsza Modlitwa Eucharystyczna zwana Kanonem rzymskim.

Jednym z wymiarów mszy św. jest uczta, w czasie której wierni przyjmują Ciało i Krew Chrystusa pod postacią chleba i wina. Z Komunią św. Jezus powiązał obietnicę zmartwychwstania (J 6, 54), które jest śmiercią śmierci. Sobór Florencki z 1439 naucza o Komunii św.: „wszystkich tych skutków, jakie pokarm i napój powodują dla życia ciała, sakrament ten dokonuje dla życia wiecznego”.

Przyjmując Ciało Chrystusa stajemy się Jego Ciałem. Wyrażenie „Ciało Chrystusa” ma dwa znaczenia: oznacza zarówno Komunię św. jak i Kościół, który również jest Ciałem Chrystusa. Przyjmując Ciało Chrystusa w Komunii Świętej stajemy się Jego Ciałem, którym jest Kościół. Komunia św. łączy bowiem z Chrystusem Głową Kościoła, jak i z wszystkimi członkami Kościoła. A zatem we mszy św. dokonuje się obcowanie świętych, które jest istotą chrześcijańskiego Halloweenu. 

Ten chrześcijański Halloween dochodzi dobitnie do głosu w Kanonie rzymskim. Wspomina on trzy rodzaje członków Kościoła, czyli tych, którzy pielgrzymują na ziemi, tych którzy dokonawszy żywota poddają się oczyszczeniu, jak również tych, którzy już zażywają chwały, widząc <wyraźnie samego Boga troistego i jedynego, jako jest>. Kanon wspomina zatem Kościół pielgrzymujący będący z racji na stan pielgrzymowania Kościołem walczącym. Kościół walczący, to my, żyjący na tej ziemi i zmagający się z potrójną pożądliwością: oczu, ciała i pychy, ze światem, czyli ideologiami zwalczającymi chrześcijaństwo i wreszcie z pokusami szatana. Ta walka będzie trwała aż do śmierci, bo jak powiedział biblijny Hiob: „Czyż nie do bojowania podobne jest życie człowieka?”. Dla Kościoła walczącego kanon rzymski prosi o pokój, jedność, opiekę i rządy Boga. Kanon rzymski wspomina również Kościół oczyszczający, czyli tych, którzy dostępują oczyszczenia w ogniu Bożej miłości. To oczyszczenie jest procesem bolesnym i dlatego jest to Kościół cierpiący. Największym cierpieniem dla duszy w czyśćcu jest widzieć w sobie coś, co nie podoba się Bogu. Jest to jakby rdza grzechu pokrywająca duszę. Kanon rzymski prosi dla Kościoła cierpiącego o udział w Bożej radości, światłości i pokoju. Wreszcie kanon rzymski wspomina Kościół tryumfujący, czyli tych którzy osiągnęli pełnię i szczęście, czyli coś „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, w serce człowieka nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). W kanonie rzymskim są dwa wspomnienia świętych. Pierwsze otwiera Matka Pana, a drugie Jan Chrzciciel. W drugim wspomnieniu świętych znajduje się 7 kobiet: Felicyta, Perpetua, Agata, Łucja, Agnieszka, Cecylia i Anastazja. Przez zasługi i modlitwy świętych Bóg otacza we wszystkim swoją przemożną opieką Kościół walczący oraz udziela przebaczenia, które dopuszcza do grona świętych członków Kościoła walczącego. Kanon rzymski jest zatem doświadczeniem świętych obcowania, czyli communio sanctorum; tych, którzy należą do Kościoła walczącego, cierpiącego i tryumfującego. Jest to istota chrześcijańskiego Halloweenu.

Wnioski 

Już starożytni chrześcijanie byli przekonani, że w religiach pogańskich istnieją ziarna Prawdy. U Celtów takim ziarnem był kult zmarłych. Dlatego niektóre jego elementy mogły być włączone w uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Te święta są wypełnieniem tego, co Celtowie szukali po omacku. Wypełnienie poszukiwań Celtów przyniósł Chrystus: zwycięzca śmierci, piekła i szatana. Trafnie oddaje to poeta: „Z wieku na wiek Izrael, Grecy i Rzymianie Ibery i Gallowie Celty i Słowianie i wszyscy z głodu serca chrześcijanie to tylko jak po stopniach ku Światłu wspinanie” (Marian Piechał, z Tetralogu historycznego). Celtowie byli więc z głodu serca chrześcijanami wspinającymi się jak po stopniach ku Światłości, czyli Chrystusowi. Jego szukali po omacku przez swoją eschatologię, która znała nie tylko budzące strach złe duchy, ale również znała Wyspę Wiecznej Młodości, będącą krainą wiecznego szczęścia dla błogosławionych dusz. 

Chrystus objawił tajemnicę życia po śmierci. Tą tajemnicę przybliżają różne obrazy. Jednym z nich jest perychoreza. To greckie słowo oznacza tańczyć wokół. Za pomocą tego słowa próbuje się wyjaśnić tajemnicę Trójcy Świętej, czyli jedność boskiej natury i różnicę Osób. Jedność osób w działaniu i zarazem ich odrębność dochodzi do głosu w klasycznym tańcu. Dlatego on niedoskonale przybliża jedność i odrębność Osób Trójcy Świętej. Do tego tańca Osób boskich można dołączyć wszystkich świętych. Życie po śmierci możemy sobie przybliżać za pomocą niedoskonałego obrazu tańca Osób Trójcy Świętej z osobami świętych. Dlatego z teologicznego punktu widzenia uroczystość Wszystkich Świętych domaga się tańca. 

W świetle chrześcijańskiego Halloweenu współczesne wskrzeszanie pogańskiego Halloweenu jest parodią i to w potocznym rozumieniu tego słowa – nieudolnym naśladownictwem, niezdarną imitacją. Jest to cofnięcie się wstecz do szukania po omacku, tego co objawił Chrystus i o czym przypomina chrześcijański Halloween. Apostoł Paweł zdefiniował chrześcijan jako tych, którzy nawrócili się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu  i oczekiwać z niebios Jego Syna.  (1Tes 1, 9-10). Chrześcijanin nie może zatem odwracać się od Boga żywego i prawdziwego do bożków – od chrześcijańskiego Halloweenu do pogańskiego. Oczekując z niebios Jezusa ma we mszy św. doświadczać chrześcijańskiego Halloweenu, którym jest świętych obcowanie – communio sanctorum, czyli jedność Kościoła walczącego, cierpiącego i tryumfującego.