Czy filozofia i teologia mogą mieć europejskie obywatelstwo?

 

Żyjący w latach 1007-1072 św. Piotr Damian mówił, że „Ludzki umysł ma taką naturę, że nie może nie myśleć”. To myślenie, które określa istotę człowieka, zrodziło filozofię i teologię. Najkrócej rzecz ujmując można powiedzieć, że filozofia to myślenie, które chce zrozumieć rzeczywistość, a teologia to myślenie, które chce zrozumieć wiarę. Ze względu na myślenie teologia i filozofia tworzą parę bliźniąt, pomimo, że mają inne zadania. W przeszłości filozofia i teologia były uznawane za królowe nauk. Były one podstawą powstających uniwersytetów. Powołany do życia w 1364 roku Uniwersytet Jagieloński został odnowiony w 1400, ponieważ dzięki zabiegom królowej św. Jadwigi powstał na nim wydział teologiczny. Czy teologia i filozofia, dawne królowe nauk, mogą mieć dzisiaj obywatelstwo europejskie?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest obywatelstwo europejskie? Jest ono czymś więcej niż urzędowa definicja, według której obywatelstwo europejskie to: „więź prawna łącząca osobę fizyczną z Unią Europejską oraz dającą tej osobie określone prawa i nakładającą na nią określone obowiązki”. W szerszym znaczeniu określenie „obywatelstwa europejskiego” zależy od wizji Europy. Można wyróżnić dwie wizje Europy. Pierwsza z tych wizji połączona jest symbolicznie z trzema miastami: Jerozolimą, Rzymem i Atenami. Jerozolima symbolizuje religię. W niej narodziło się chrześcijaństwo. Rzym symbolizuje prawo, które reguluje stosunki pomiędzy ludźmi i narodami. Natomiast Ateny wyrażają mądrość i naukę, dzięki którym człowiek poszukuje sensu swojego życia i poznaje otaczający go kosmos. Druga wizja Europy powiązana jest z trzema rewolucjami: rewolucją francuską z 1789 roku, rewolucją październikową z 1917 roku i rewolucją obyczajową z 1968 roku. Wszystkie trzy rewolucje – każda w różnym stopniu- odrzuciły chrześcijaństwo, kreując wolność rozumianą jako dowolność, oraz rozbudziły obietnicę zrealizowania biblijnej obietnicy raju na ziemi wyłącznie rękami człowieka dzięki potędze nauki. Nauka stała się jakby mesjaszem mającym rozwiązać wszelkie problemy człowieka. Choć obydwie wizje Europy różnią się przede wszystkim swoim odniesieniem do chrześcijaństwa, to jednak nadają wielkie znaczenie nauce.

Ponieważ od wizji Europy zależy rozumienie obywatelstwa europejskiego w szerszym znaczeniu, dlatego można powiedzieć, że jednym z wyznaczników tego obywatelstwa jest nauka. Nauka obejmuje różnego rodzaju czynności poznawcze, które w sposób metodyczny zmierzają do osiągnięcia wiedzy o czymś. Są jednak różne koncepcje nauki. Dwie z nich znajdują odbicie na budynkach dwóch uniwersytetów: Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Humboltów w Berlinie. Na tarasie wieży Uniwersytetu Wrocławskiego w narożnikach balustrady stoją cztery posągi symbolizujące dyscypliny akademickie: Teologia – w rękach trzyma krzyż i księgę, Filozofia – globus i cyrkiel, Temida – wagę i papieską tiarę, a Medycyna – wężową laskę Eskulapa. Natomiast w holu głównego budynku Uniwersytetu Humboltów w Berlinie wypisane jest zdanie dawnego studenta Karola Marksa: „Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby go zmienić”. Budynek Uniwersytetu Wrocławskiego oddaje klasyczną koncepcję nauki, która chce wyjaśniać świat odpowiadając także na pytania: dzięki czemu? dlaczego? W takiej koncepcji nauki mieści się zarówno filozofia jak i teologia. Z kolei budynek Uniwersytetu Humboltów w Berlinie oddaje pozytywistyczną koncepcję nauki. Według tej koncepcji nauka powinna ograniczyć się do odpowiedzi na pytanie jak? Odpowiedź na to pytanie powinna przyczyniać się do przemiany świata, tak aby ułatwiał on człowiekowi życie i zaspokoił wszystkie jego potrzeby. Taka koncepcja nauki za zbyteczną uznaje filozofię i teologię. Czy zatem filozofia i teologia mogą mieć europejskie obywatelstwo, skoro podważa się ich statut jako nauki? Czy rzeczywiście nie są one w stanie zmieniać świata na lepsze?

 

I Magdalena Piekarska

  1. Filozofia jako nauka

 

By odpowiedzieć na pytanie czy filozofia może być europejskie obywatelstwo, należałoby najpierw przyjrzeć się jakie jest jej miejsce w Europie. Dotychczas zostało powiedziane, że jedna z wizji Europy łączy symbolicznie Jerozolimę, Rzym i Ateny. Co zatem Ateny dały Europie?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, wyjaśnijmy czym jest filozofia. Termin „filozofia” to określenie powstałe z połączenia dwóch wyrazów „filia” – miłość i „sofia” – mądrość. Filozofia jest więc umiłowaniem mądrości, a więc wyraża się korzystaniem z rozstrzygnięć dokonywanych przez rozum. Jeden z najbardziej znanych starożytnych mędrców, Platon (427 – 348 p.n.e.), sytuował filozofię między mądrością a głupotą: mądrość cechowała bogów – oni jednak nie filozofowali, gdyż posiadali mądrość i jej nie pragnęli; z kolei głupi nie mogli być według Platona mądrymi, gdyż nie interesowali się filozofią. Mądrość, którą dawać mogło zajmowanie się filozofią była więc według Platona czymś nieosiągalnym, do czego człowiek mógł jedynie dążyć.

Filozofię nazywano wiedzą o prawdzie1 (Arystoteles (ok. 384 – 322 p.n.e.) i uważano, że powstała ona dzięki dziwieniu się spotykanym na co dzień zjawiskom i pragnieniu poznania2. Filozofia pierwotnie zajmowała się całością rzeczywistości, a więc była wszechnauką3. Ze względu na rozległość zakresu przedmiotowego filozofii, wskazuje się, że jest ona królową nauk.

 

  1. Jakie znaczenie dla kultury europejskiej ma filozofia?

Próbując odpowiedzieć na pytanie jakie miejsce w Europie zajmuje filozofia możemy przywołać wypowiedź jednego z filozofów, Edmunda Husserla (1859 – 1938), który pisząc o „duchowej postaci Europy”, definiowanej jako początek rozwoju nowej epoki ludzkości, uznał, że duchowym miejscem urodzenia Europy była Grecja VII i VI wieku przed Chrystusem. To tam zrodziła się nauka będąca uznawaną za uniwersalną, mówiącą o wszechświecie oraz o bycie4 i tam zrodziło się pojęcie „filozofia”.

Na kształt „duchowej postaci Europy” filozofia starożytna wpłynęła bardzo znacząco. By wskazać choćby kilka przykładów, należy przyjrzeć się przedmiotom, które ta nauka badała w różnych okresach. Pierwsi greccy filozofowie zastanawiali się skąd pochodzi świat i z czego się składa. Wskazywano najpierw na jeden składnik (np. wodę bądź ogień), następnie ich mnogość. Po znanym filozofie z tamtego czasu, Heraklicie (który wskazywał na ogień jako główną zasadę świata) powtarzamy, że „nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki”.

Późniejsi starożytni badacze podejmowali refleksję antropologiczną, a więc czynili swym przedmiotem człowieka próbując wyjaśnić kim jest, jaki jest sens i cel jego życia. Znana maksyma „Poznaj samego siebie” to starożytne przykazanie. Dzięki starożytnej filozofii mamy definicję człowieka jako istoty złożonej z duszy i ciała. Starożytni myśliciele podejmując namysł nad człowiekiem, zajmowali się duszą, dając podłoże psychologii (psyche – dusza, logos – słowo, myśl). Choć określenie „psychologia” pojawiło się później, jednak to dzięki filozofii definiujemy duszę jako życiodajną zasadę. Już w tamtym czasie psyche przypisywano nieśmiertelność, jej dążenie do dobra; ciało zaś uznawano za więzienie, w którym psyche przebywa przez pewien czas, cierpiąc. Współczesna Europa zachęcając nas do konsumpcjonizmu być może za bardzo akcentuje ważność materialnego wymiaru człowieka. Starożytna filozofia podpowiada, że to nie jedyny wymiar i że człowiek może żyć szczęśliwie tylko wówczas, gdy o psyche dba.

Mówiąc o roli filozofii w budowaniu Europy należy również wspomnieć o starożytnej definicji człowieka jako istoty powołanej do życia w społeczeństwie. Człowiek to politikon zoon (łac. animal sociale), co znaczy, że jest ze swej natury przeznaczony do życia w społeczeństwie5, którym jest państwo i to w nim może osiągnąć swój ostateczny cel, jakim jest dobro i szczęście. Według starożytnych ujęć państwo ma być wspólnym mieszkaniem ludzi pomagających jeden drugiemu i ma za zadanie wychowywać ludzi cnotliwych. To w starożytnej Grecji narodziła się demokracja, a więc system społeczny pozwalający wolnemu zgromadzeniu sprawować władzę (starożytna demokracja nie przyznawała jednak stanu wolności obywatelskiej niewolnikom, kobietom czy też obcokrajowcom).

Na kształt „duchowej postaci Europy” wpłynęła też filozofia starożytna ze swoją nauką etyki, będącej wykładem moralności. Dzięki myślicielom tamtych czasów dokonana została klasyfikacja wartości moralnych, którymi uznano m.in.: męstwo, umiarkowanie, sprawiedliwość, cierpliwość, przyjaźń, łagodność6. Starożytne pisma podkreślały ich społeczny wymiar. Przykładowo o sprawiedliwości wskazywano, że jest ona podstawą porozumienia międzyludzkiego i dzięki niej człowiek trzyma się prawa i przestrzega tego, co słuszne. Tylko sprawiedliwy może według starożytnych etyków zdobyć przyjaźń7.

Pozostając wciąż w kręgu starożytnej wykładni o moralności, możemy mówić o wskazaniach dotyczących sensu ludzkiego życia. Wymieniając tylko nieliczne przykłady, możemy mówić np. o filozofii epikureizmu, która celem najwyższym czyniła szczęście człowieka i jemu podporządkowywała wszelkie działanie. Dla Epikura najważniejszym dobrem była przyjemność; pozostawała ona w nierozłącznym związku z ciałem. Zadaniem człowieka było więc według epikurejczyków uwalnianie się od cierpienia i dokonywanie takich wyborów, które owocowałyby korzyściami dla duszy i ciała8. Obok epikureizmu ważnym nurtem wywodzącym się ze starożytności był stoicyzm. Szczęście upatrywał on w życiu zgodnym z naturą, a więc w takim postępowaniu, które bazowałoby na rozumie. Stoicy nauczali o cnotach sprzeciwiających się bezrozumnym namiętnościom i definiowali mędrca jako człowieka niewzruszonego uczuciowo, który oddalony, zarówno od świata jak i siebie samego, może pomagać innym, będąc w razie potrzeby ustawodawcą, etykiem, teoretykiem działania, bądź wodzem9.

Obok etyki, ważną nauką, która zrodziła się dzięki starożytnej filozofii była logika, a więc nauka o regułach rozumowania i uzasadniania twierdzeń10. Sławne „Wiem, że nic nie wiem” wypowiedziane przez jednego z najważniejszych starożytnych myślicieli, Sokratesa (ok. 469 – 399 p.n.e.) oznaczało wezwanie do poszukiwania prawdy i mądrości. Sokrates nauczył nas metody indukcji, a więc wnioskowania o całości na podstawie sumowania pojedynczych wniosków. Dzięki logice wiemy, że nie możemy sprzecznie o czymś twierdzić (np. o będącym w szkole uczniu mówić że nie go nie ma lub o nie będącym mówić, że jest).

O „duchowej postaci Europy” zadecydowała również starożytna estetyka, a więc nauka o pięknie. Wraz z narodzinami igrzysk zaczęto w Grecji przykładać dużą wagę do sylwetki, dbając o to by była odpowiednio umięśniona. Ciało sportowców wyznaczało kanony piękna. Filozofowie łączyli piękno z harmonią a więc zachowaną proporcją. Starożytni rzeźbiarze bazując na filozoficznych ujęciach wyznaczyli teoretyczne podstawy proporcji ciała, zgodnie z którymi stopa miała stanowić 1/6 długości ciała, głowa 1/8, zaś twarz 1/1011). Inna starożytna definicja miała charakter moralistyczny i łączyła piękno z dobrem. Można też wspomnieć o platońskiej definicji, według której miarą piękna jest jego doskonała idea, a więc pewien wzór jaki człowiek ma w umyśle i dzięki niej jest w stanie nazywać pięknem, to co widzi12.

Podsumowując możemy wskazać, że starożytni myśliciele zainicjowali drogę, która będąc umiłowaniem mądrości, stawia sobie za cel bezinteresowne dążenie do poznania prawdy, na którą jest maksymalnie otwarta13. W tym celu dokonuje obserwacji i oceny rzeczywistości, odpowiadając jednocześnie na jej potrzeby. Odpowiadając na pytanie co Ateny dały Europie możemy mówić o stworzeniu podstaw w antropologii filozoficznej, psychologii, etyce, socjologii, logice, estetyce. Filozofia dała staremu kontynentowi wszechnaukę, będącą początkiem dla innych dyscyplin, które zrodziły się później. Można więc powiedzieć, że Ateny stworzyły Europę. Filozofia zdaje się więc mieć swoje zasłużone miejsce w Europie.

 

  1. Filozofia jako najbardziej „praktyczna” nauka

 

W przedstawionej dotychczas analizie wskazane zostały „zasługi” filozofii. Wskazaliśmy, że Ateny stworzyły Europę, dając jej nauki wraz z bazą pojęciową. Wszystko to wyrosło z obserwacji rzeczywistości i miało służyć jeszcze większemu poznaniu prawdy o człowieku, świecie, a więc dojściu do mądrości. Filozofia swym narzędziem uczyniła rozum, dzięki któremu podobnie jak w starożytności, w sposób nieskrępowany mogła dokonywać ocen, reagować na zastaną sytuację.

Taką reakcją można uznać filozofię dialogu, która pojawiła się w XX wieku jako odpowiedź na doświadczenie wojny. Pierwsi myśliciele, których uznaje się za przedstawicieli tego nurtu, niezależnie od siebie dokonali podobnych spostrzeżeń. Reakcją na okrucieństwo wojny, która miała doprowadzić do powstania „rasy panów”, kosztem unicestwienia „rasy gorszej”, uznali filozofię akcentująca wartość każdego człowieka i mówiąca o spotkaniu osób jako o wydarzeniu nieprzewidywalnym w konsekwencjach. Filozofia dialogu uświadomiła Europie, że człowiek staje się naprawdę sobą spotykając drugiego, stąd tak ważna jest rozmowa i otwartość.

Reakcja na kryzys wyrażona w powstaniu filozofii dialogu uświadamia, że Europa wciąż potrzebuje nauki definiowanej jako umiłowanie mądrości. Aby to zrozumieć, możemy dla kontrastu posłużyć się przykładami odejścia od filozofii.

Postmodernizm, choć jest nurtem filozoficznym, w swojej podstawie ma zaprzeczenie tego wszystkiego, co filozofia dotychczas stwierdziła, a więc jest odcięciem się od wielowiekowej spuścizny. Postmodernizm odrzuca pojęcie prawdy definiowanej jako wartość bezwzględna, zastępując ją tym, co pozwala danej osobie uzyskać korzyści, a więc pragmatyzmem. Dla postmodernizmu racjonalność nie stanowi żadnej wartości, krytyka postmodernistyczna nie uznaje jej za uprzywilejowaną dziedzinę, która wpływa na kształt społeczeństw. Możemy więc mówić o postmodernistycznym wezwaniu do odrzucenia całego bogactwa myśli, które liczy ponad dwa tysiące lat. Tylko czy moglibyśmy się odważyć zaufać nowym ujęciom.

Rozległość czasu, w jakim filozofia istnieje w Europie sprawia, że uznajemy, iż jest ona zadomowiona w Europie, jest obywatelem Europy. Zdaje się również, że wciąż chciałaby nam mówić jak powinniśmy żyć. Jest to tym bardziej ważne, ponieważ Europa doświadcza kryzysu. Gdy Husserl podejmował namysł nad „duchową postacią Europy” był rok 1935. Filozof wygłosił wówczas w Wiedniu wykład, którego tytuł brzmiał: Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia. Według filozofa mamy do czynienia z kryzysem rozumu, wyrażającym się zaniedbaniem podejmowania istotnych dla ludzkości w danej chwili kwestii na rzecz tego, co narzuca nauka. Przyglądając się aktualnym czasom dostrzegamy, że żyjemy w rzeczywistości gloryfikującej technikę. Tymczasem ona dokonuje degeneracji tego, co nią nie jest, a więc np. transcendencji, negując istnienie Boga, gdyż dla techniki Bóg nie jest czymś materialnym14. By człowiek nie doświadczał kryzysu musi się też kształtować fizycznie, intelektualnie i moralnie15. Konieczny jest więc zwrot człowieka ku filozofii, gdyż dzięki nieustannie podejmowanej refleksji i postawie krytycznej, jakie ją cechują, człowiek ma większą świadomość rzeczywistości i może dokonywać słusznych wyborów.

Przechodząc do ostatecznych wniosków zauważamy, że „duchowa postać Europy” została ukształtowana przez kult rozumu i umiłowanie mądrości. Filozofia ukształtowała Europę. Filozofia jako wszechnauka dała początek innym dziedzinom. Na jej gruncie wyrastały liczne ujęcia społeczne, polityczne, budowana była logika, psychologia, etyka i estetyka. Dzięki filozofii możemy całościowo spoglądać na rzeczywistość, nazywać po imieniu pewne zjawiska. Husserl wyrażał pragnienie aby filozofia wciąż była w Europie nauką przewodzącą. Ze względu na swoją uniwersalność powinna być fundamentem w nauczaniu (tak jak fundamentem jest np. informatyka). Na pytanie czy filozofia może mieć europejskie obywatelstwo odpowiadamy twierdząco. Co więcej – nie może być inaczej. Powyższe przedstawienie pozwala wnioskować, że pomijanie filozofii oznaczać może odrzucenie racjonalności. Według Platona umiłowanie filozofii przybliża nas do boskiej mądrości. Warto więc się nią zajmować, by nie przybliżyć się do drugiej skrajności – głupoty.

 

II ks. Julian Nastałek

 

Powrót wydziałów teologicznych na uniwersytety w Polsce nie powinien przysłonić prawdy, że żyjemy w świecie nieprzychylnym wobec teologii. Powszechnie uważa się tę dziedzinę za trudną i nudną. Spora część naukowców albo zupełnie ignoruje teologię albo patrzy na nią nieprzychylnie bądź podejrzliwie. Sytuację, jeśli chodzi o wydziały teologiczne na uniwersytetach państwowych w Unii Europejskiej, można opisać następująco: o ile w Polsce teologia powróciła w mury uniwersyteckie, o tyle w zachodnich krajach Unii zasadniczo nastąpiło zjawisko przeciwne.

Czy zatem teologia może posiadać europejskie obywatelstwo. Przewodnikiem w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie niech będzie dla nas Joseph Ratzinger – Benedykt XVI, jeden z największych teologów współczesności, który pochylał się niejednokrotnie nad tym zagadnieniem i jako profesor akademicki, i jako papież.

 

1. Czy teologia jest nauką?

Na pierwszym miejscu jest podnoszona sprawa naukowego charakteru teologii. Chodzi tu o zagadnienie sprawdzalności jej twierdzeń: każda nauka bada pewien przedmiot, formułuje dotyczące go tezy, hipotezy i teorie oraz poprzez właściwe sobie procedury weryfikuje ich zasadność.

Nie ulega wątpliwości, że dla Benedykta XVI teologia jest nauką; uniwersytet zaś powstał z inicjatywy Kościoła właśnie na bazie teologii – jako nauki o prawdzie objawionej człowiekowi przez Boga w historii. To zagadnienie zostało obszernie podjęte przez Papieża podczas tzw. wykłady ratyzbońskiego podczas podróży apostolskiej do Niemiec w 2006 r. Zarówno teologia jako theologos, jak też uniwersytet jako metodyczne poszukiwanie i służenie prawdzie oraz nauka jako systematyczne i metodologiczne uzyskiwanie pewności prowadzonych badań – nie mogą wykluczyć problemu Boga, lecz muszą Go próbować pojąć za pomocą rozumu. Rozumność nie dotyczy tylko nauk przyrodniczych jako sposobu poznania rzeczywistości materialnej. Teologia w ścisłym sensie jest poszukiwaniem rozumnego uzasadnienia wiary, które dokonuje się na uniwersytecie w żywym dialogu nauk16. Etos naukowości polega na woli posłuszeństwa prawdzie, a zatem rzeczywistość Boga nie może być wykluczona z uniwersyteckiego obszaru rozumu. Zdaniem Papieża, ludzkość winna otworzyć się na pełen zakres możliwości rozumu, a więc nie może ograniczać roli rozumności wyłącznie do świata materii, którą poznajemy, lecz powinna odnosić ją także do ducha ludzkiego i boskiego – „Nie działać zgodnie z rozumem, nie działać z logosem jest sprzeczne z naturą Boga”17. Wspominając swoją pracę wykładowcy uniwersytetu w Bonn Papież podkreślił, że są na nim wydziały teologii katolickiej i ewangelickiej, których zadaniem było zadawanie pytań o rozumność wiary. Nawet gdy jeden z naukowców stwierdził, że na uniwersytecie „działają dwa wydziały, zajmujące się czymś, co nie istnieje – Bogiem”, uniwersytet jako całość uważał za oczywiste, że „jest sprawą potrzebną i rozsądną, aby na drodze rozumu stawiać pytania o Boga i czynić to w kontekście tradycji wiary chrześcijańskiej”18. Widać stąd, że w latach 60. XX w. obecność teologii jako nauki na uniwersytecie była zjawiskiem naturalnym i powszechnie akceptowanym.

Problem statusu teologii krystalizuje się w zderzeniu z nowożytną koncepcją rozumu i nauki, która „opiera się — mówiąc krótko — na syntezie platonizmu (kartezjanizmu) i empiryzmu, którą utrwaliły zdobycze techniki. Z jednej strony zakłada się, że materia ma strukturę matematyczną, że jest — by tak rzec — z natury racjonalna, dzięki czemu można rozumieć jej działanie i skutecznie je wykorzystywać (…). Z drugiej strony jest kwestia funkcjonalnej przydatności natury dla naszych celów, i tutaj tylko eksperymentalne stwierdzenie prawdy lub fałszu może dać całkowitą pewność”19. I dlatego „tylko ten rodzaj pewności, który jest wynikiem współdziałania matematyki i empirii, pozwala mówić o naukowości. To, co chce być uznane za naukę, musi się zmierzyć z tym kryterium. W konsekwencji również nauki o sprawach ludzkich, takie jak historia, psychologia, socjologia i filozofia, starały się zbliżyć do tego kanonu naukowości. Dla naszej refleksji istotny jest jednak również fakt, że sama ta metoda wyklucza problem Boga, sprawiając, że jawi się on jako problem nienaukowy lub przednaukowy. W ten sposób jednak dochodzi do zawężenia horyzontu nauki i rozumu, czego zasadność należy zakwestionować”20. Papież wskazuje w dalszej części wykładu na ograniczenia, jakie przynosi naukowość oparta wyłącznie na metodach empirycznych: „jeśli cała nauka sprowadza się tylko do tego, to także sam człowiek zostaje umniejszony. W takim wypadku bowiem właściwe człowiekowi pytania, typu: «skąd?» i «dokąd?» — dociekania z dziedziny religii i etyki, nie znajdują już miejsca w przestrzeni wspólnego rozumu określonego przez tak pojmowaną «naukę» i muszą zostać zepchnięte w sferę subiektywizmu”.

Benedykt XVI jako lekarstwo na taki stan rzeczy widzi nowe zjednoczenie wiary i rozumu oraz odrzucenie nowożytnego ograniczenia nałożonego na rozum. Wówczas „teologia, nie tylko jako dyscyplina historyczna i humanistyczno-naukowa, ale jako teologia w ścisłym sensie, czyli jako poszukiwanie rozumowego uzasadnienia wiary, powinna mieć swoje miejsce na uniwersytecie i w rozległym dialogu nauk”21. Papież podkreśla również, że istnieją pytania przekraczające zdolności nowożytnego rozumu naukowego, typowego dla nauk przyrodniczych i muszą one zostać powierzone filozofii i teologii, które działają na innych płaszczyznach i posługują się odmiennymi metodami22. Konkluzja Benedykta XVI jest oceną sytuacji obecnej i wezwaniem do jej zmiany: „Od długiego czasu Zachodowi zagraża taka właśnie niechęć względem fundamentalnych pytań dotyczących jego własnej racjonalności, co może przynieść mu tylko poważną szkodę. Otwierać się odważnie na cały zakres możliwości rozumu, nie odrzucać jego wielkości — oto program, z jakim teologia, prowadząca refleksję nad wiarą biblijną, włącza się we współczesną debatę”23.

 

2. Teologia w kulturze europejskiej

Już wiele lat temu Joseph Ratzinger w książce „Kościół – ekumenizm – polityka” zauważył, że z punktu widzenia historii ducha ludzkiego teologia stanowi zjawisko wynikające ze swoistej struktury chrześcijańskiego aktu wiary, a zarazem wyróżniające kulturę europejską spośród innych kultur świata24. Jako Papież powtórzył tę myśl także w wykładzie ratyzbońskim25 oraz w nie wygłoszonym wykładzie na rzymskim Uniwersytecie La Sapienza26.

Papież rozpoczyna swój wywód od jasnego stwierdzenia, że uniwersytet jest instytucją świecką. Uniwersytet rzymski został założony przez papieży, a następnie przejęty przez państwo. Był jednakże świecki, tak jak jest świecki obecnie, ponieważ jedynym jego celem zawsze była służba prawdzie. Tym, co łączy Kościół i uniwersytet – mówi Papież – jest temat poszukiwania. Ludzkość poszukuje dzisiaj nowego określenia swojej tożsamości i przeznaczenia. Kościół i uniwersytet uczestniczą, każde na swój sposób, w tym poszukiwaniu. Właśnie dlatego prowadzą dialog27. Oczywiście ten, kto nie poszukuje, nie ma potrzeby dialogu.

Uniwersytet zrodził się dlatego, człowiek pragnie wiedzy i poszukuje prawdy. To z kolei domagało się rozszerzenia na wszystkie płaszczyzny ludzkiego poznania, wskutek czego powstały różne wydziały akademickie. Od początku, zgodnie z tradycyjnym programem, uniwersytet zajmuje się nie tylko wiedzą typu scientia, lecz także sapientia, czyli prawdą o człowieku i właściwym wykorzystaniem poznania. Takie jest właśnie – przypomina Papież – zadanie wydziałów prawa, filozofii i teologii. Perspektywa ta nie pozostaje też obca wydziałowi medycznemu, który przecież należy do pierwotnego rdzenia uniwersytetu. Medycyna jest bowiem nauką przyrodniczą, lecz także nauką humanistyczną. Dotyczy sposobu, w jaki różne substancje naturalne (środki lecznicze) mogą służyć zdrowiu człowieka, będącemu jednym z elementów jego prawdziwego dobra.

Później do programu uniwersyteckiego włączono nauki przyrodnicze i humanistyczne. Funkcją tych ostatnich jest badanie serca człowieka, przez co pomagają one uniknąć sytuacji, w której nauki przyrodnicze stają się narzędziami panowania, czystym rozumem instrumentalnym w rękach władzy.

Oczywiste jest, że nauki społeczne mają inną metodę niż nauki przyrodnicze. Nauki humanistyczne nie mogą (lub mogą w bardzo ograniczonym stopniu) posługiwać się metodą upraszczania rzeczywistości, która w naukach przyrodniczych jest tak bardzo pomocna przy konstruowaniu modeli poznania. To, co jest ujmowane w nawias w naukach przyrodniczych (serce człowieka, jego pragnienia, wolność i podmiotowość, czyli to, co jest nieredukowalne do czystej przedmiotowości), jest właściwym przedmiotem filozofii i teologii. Ponieważ serce człowieka jest wolne, badania prowadzone w ramach nauk humanistycznych, a zwłaszcza filozofii i teologii, nigdy nie będą miały końca.

Papież wskazuje na możliwość poddania się człowieka w kwestii prawdy jako na wielkie niebezpieczeństwo grożące światu zachodniemu. „A to oznacza zarazem, że rozum ostatecznie ulega naciskowi interesów i poddaje się wymogowi użyteczności, i jest zmuszony uznać ją za ostateczne kryterium. A patrząc z perspektywy struktury uniwersytetu: istnieje niebezpieczeństwo, że filozofia, czując, że nie jest już zdolna wywiązać się ze swojego prawdziwego zadania, zawęzi się do pozytywizmu; że teologia ze swoim przesłaniem skierowanym do rozumu zostanie zepchnięta do prywatnej sfery mniejszej lub większej grupy. Jednak jeżeli rozum – w trosce o swoją domniemaną czystość – staje się głuchy na wielkie przesłanie, jakie mu ofiaruje wiara chrześcijańska i jej mądrość, usycha niczym drzewo, którego korzenie już nie dosięgają życiodajnych wód. Traci odwagę prawdy i przez to nie staje się większy, lecz mniejszy. W odniesieniu do naszej kultury europejskiej oznacza to: jeżeli pragnie ona jedynie budować samą siebie, przyjmując za podstawę krąg własnych argumentacji i to, co w danej chwili jest dla niej przekonujące, i – w obawie o swój świecki charakter – odcina się od korzeni, z których czerpie życie, wówczas nie staje się bardziej racjonalna i czysta, lecz ulega rozpadowi i rozbiciu”28.

Dzisiaj, w dojrzałych demokracjach, poszukuje się modelu autonomii państwa i wspólnoty religijnej, a zarazem przyjaznej współpracy obu tych podmiotów dla dobra wspólnego. Jednocześnie jednak w instytucjach europejskich zdaje się powracać oświeceniowa tendencja, aby religię traktować jako „prywatną sprawę” obywatela. W takiej koncepcji czy wizji religia rzeczywiście „nie potrzebuje uniwersytetu”. Ale przecież jest to wizja fałszywa – życie społeczne potrzebuje kryteriów i zasad przeżywanej religijności, biorąc pod uwagę jej rozległy wachlarz.

W naszej epoce — kiedy to, przynajmniej w krajach wywodzących się z kultury romańskiej, aż do przesady akcentuje się świeckość państwa i instytucji państwowych i żąda się wręcz usunięcia z nich wszystkiego, co ma cokolwiek wspólnego z Kościołem, chrześcijaństwem, wiarą — istnieją powiązania, z których nie można wyłączyć ogółu zagadnień nazywanych teologią (a więc tego właśnie, co jest związane, i to w sposób bardzo zasadniczy, z Kościołem, wiarą i chrześcijaństwem). Staje się zatem oczywiste, że myśl chrześcijańska, jej pytania i jej odpowiedzi wciąż są obecne i widoczne w naszych europejskich realiach — jakkolwiek w pewnym wymiarze są one i muszą być świeckie”29.

 

3. Praktyczne korzyści z teologii

Papież w rzymskim wykładzie przypomina spór, który w ubiegłych latach toczył się w kulturze światowej – spór o instrumentalizację nauki. Wiedza o czystych przedmiotach uzyskiwana przez naukę jest do dyspozycji wszystkich, lecz nie wszyscy są przygotowani do tego, by z niej korzystać. Ludzie, którzy finansują badania naukowe, kontrolują również ich zastosowania, a te łatwo mogą zwrócić się przeciwko człowiekowi. Spór o instrumentalizację nauki był w pewnym sensie skutkiem tragedii Hiroszimy – gdy nauka straciła swoją niewinność czy też do niej pretensję. Od tamtej chwili pytanie o odpowiednie wykorzystanie wiedzy naukowej stało się nie tylko prawomocne, lecz także nieusuwalne. Nie wszystko, co jest technicznie możliwe, jest także dozwolone, a publiczna debata nad wykorzystaniem nauki oraz nad kierunkami badań naukowych stała się konieczna. Czy dozwolone jest finansowanie badań mających na celu tworzenie chimer, czyli istot wyposażonych częściowo w ludzkie, częściowo w zwierzęce DNA? Czy słuszne jest prowadzenie badań nad doskonaleniem broni atomowej? Czy słuszne jest prowadzenie badań, które przyczyniają się do niszczenia istot ludzkich? Ludzie naszych czasów stawiają sobie te pytania i szukają odpowiedzi w debacie wolnej od nacisku, w której również chrześcijanie mają również prawo uczestniczyć.

Niebezpieczeństwem grożącym światu zachodniemu […] – pisze Papież – jest to, że człowiek, właśnie ze względu na swą wielką wiedzę i potęgę, może się poddać w kwestii prawdy. A to oznacza zarazem, że rozum ostatecznie ulega naciskowi interesów i poddaje się wymogowi użyteczności, i jest zmuszony uznać ją za ostateczne kryterium”30. Nauce grozi to, że stanie się ona narzędziem władzy w rękach nielicznych – tych, którzy mają wystarczające środki i wiedzę, aby naukę wykorzystać. Uczony, który żyje w pozornym odseparowaniu od społeczeństwa, niejako w wieży z kości słoniowej, gdy tylko ją opuści, oddaje siebie samego i wyniki swoich badań tym, którzy sprawują władzę w społeczeństwie. Ponadto coraz częściej również podstawowe kierunki badań prowadzonych wewnątrz wieży zależą od władzy, która jedne linie badań finansuje, a innych nie. Nauki przyrodnicze, służące rozwojowi techniki, gromadzą coraz doskonalszą wiedzę o środkach pozwalających panować nad przyrodą, lecz nie potrafią nic powiedzieć o celach, do których powinna zmierzać poddana panowaniu przyroda. Dlatego nauki przyrodnicze, jeśli pozostają same – mówi Papież – są „smutne”31.

Jakie jest zadanie teologii? Jaka jest rola Kościoła? Bóg przekracza każdy ludzki system rozumienia i poznania; w tym sensie transcendentna jest również osoba ludzka jako widzialny obraz niewidzialnego Boga. Kościół broni transcendentnego charakteru osoby ludzkiej. Co pewien czas nauka lub filozofia głoszą, że posiadły tajemnicę człowieka i osiągnęły absolutną wiedzę. Oczywiście, gdyby ktoś miał absolutną wiedzę, słusznie mógłby wysuwać roszczenie do absolutnej władzy. Teologia przypomina jednak, że tajemnica Boga i człowieka transcenduje ten świat, tak że nikt (nawet Kościół) nie może nią zawładnąć.

 

Poważnym problemem społecznym staje się dzisiaj rozpatrywanie człowieka w ramach samego tylko dyskursu biologicznego i bioetycznego, a wiedzy – w kategoriach ekonomicznych. Właśnie w takim świecie model uniwersytetu z teologią może być widziany jako rodzaj sprzeciwu wobec modelu już nie tylko życia akademickiego, ale – szerzej – społecznego, które jest nastawione na konkurencję i „produkcję” wiedzy służącej do ekonomicznego spożytkowania.

Pojęcie życia jest tymczasem zbyt złożone, aby ujmować je tylko w ramach wyjaśnień fizykalnych i biologicznych. Genetyka, w ramach swoich założeń, nie uwzględnia wolności, historyczności i kultury, interakcji tego, co fizyczno-ewolucyjne, i tego, co kulturowo-wolnościowe. Człowiek, dzisiaj jeszcze wyraźniej niż wczoraj, staje przed pytaniem, czy jego świadomość, refleksyjna myśl i wolność, są tylko przypadkiem, mają sens czy też opierają się na absurdzie. Teologia, zwłaszcza teologia fundamentalna i teologia moralna, dają na nie odpowiedź, która dla „człowieka z zewnątrz” pozostaje tylko możliwością. Uniwersytet, pozbawiający się jednak tej odpowiedzi, pozbawia się pewnej niezwykle znaczącej perspektywy.

Aby być teologiem, żeby pełnić posługę dla dobra uniwersytetu i — śmiem powiedzieć — dla dobra ludzkości, a więc posługę, jakiej się od niego oczekuje, musi on posunąć się dalej i postawić pytanie: czy jest prawdą to, co tu zostaje powiedziane? A jeśli to prawda, to czy nas dotyczy? I w jaki sposób nas dotyczy? Po czym możemy poznać, że to prawda i że nas dotyczy? Uważam, że w tym sensie teologia, choć należy do obszaru nauki, jest potrzebna i musi odpowiadać na pytania stawiane także poza tym obszarem. Uniwersytet i ludzkość potrzebują pytań. Tam gdzie nie stawia się już pytań, także takich, które dotykają istoty rzeczy i przekraczają granice wszelkich specjalności naukowych, tam nie uzyskujemy odpowiedzi. Tylko wówczas, gdy pytamy i gdy jesteśmy radykalni w zadawaniu pytań, tak radykalni, jak radykalna musi być teologia, gdy przekraczamy granice specjalizacji naukowych, możemy mieć nadzieję na uzyskanie odpowiedzi na fundamentalne pytania, które dotyczą nas wszystkich. Przede wszystkim musimy pytać. Kto nie pyta, nie otrzymuje odpowiedzi. Dodałbym jednak, że w przypadku teologii potrzebna jest nie tylko odwaga zadawania pytań, ale także umiejętność pokornego słuchania odpowiedzi, jakich udziela nam chrześcijańska wiara; pokora, która pozwala dostrzegać racjonalność tych odpowiedzi, dzięki czemu stają się one na nowo dostępne dla naszej epoki i nas samych. W ten sposób nie tylko tworzy się uniwersytet, ale także pomaga się ludziom żyć”.

 

 

Podsumowanie

 

Zadania teologii rozpatrywane przez Josepha Ratzingera – Benedykta XVI można zgrupować w czterech obszarach: wiara, rozum, uniwersytet, świat.

Najistotniejszym zadaniem teologii jest „służenie poznaniu prawdy Objawienia”32, czyli rzeczywistości przychodzącej do człowieka, a nie przez niego wymyślonej. Teologia jako nauka wskazuje na możliwość i skuteczność współpracy rozumu i wiary. Dopóki istnieje dobra teologia w kulturze euroatlantyckiej i w dzisiejszej cywilizacji, trwa gwarancja obecności wiary w ludzkim horyzoncie poznawczym i trwa zbawienny wpływ wiary na rozum33.

Joseph Ratzinger widzi ważne zadanie teologii w służbie rozumu: „rolą teologii jest utrzymywanie ludzkiego rozumu w otwartości na spotkanie z prawdą, wprowadzenie go na drogę nieskończoności”34. Teologia ujawnia i interpretuje wydarzenia, w których Bóg wchodzi w nasz ludzki świat.

Uniwersytet został ufundowany historycznie na wydziale teologii i również dziś ma ona, jak przez minione siedem wieków tradycji akademickiej, dawać innym naukom, to co posiada najcenniejszego. Teologia poszerza i pogłębia pojęcie racjonalności a jednocześnie poddaje krytyce rozum, a zwłaszcza jego uzurpacje. Racjonalność i zdolność krytycznego myślenia to wszak istotne elementy europejskiej tożsamości35.

Teologia, choć obecna na uniwersytecie, posiada również potencjał pozanaukowy. Jest przecież wiedzą duchową i żyje w kontekście Kościoła. Jest nauką o Bogu dla człowieka Teologiczna służba światu rozpoczyna się na poziome naukowej theoria, aby przejść do życiowej praxis. Przykładem może być proces ukształtowania przez teologię chrześcijańską w cywilizacji euroatlantyckiej pojęcia osoby36. Zadaniem teologii wobec „świata, który cierpi z powodu braku myśli” jest nadanie „nowego rozmachu w myśleniu (…), aby w sposób jasny pojąć transcendentną godność człowieka”37.

 

III Bogdan Ferdek

 

Wydaje się, że filozofia i teologia to zdetronizowane królowe nauk, a nawet dyscypliny pozbawione statusu naukowości i tym samym europejskiego obywatelstwa. Jednak filozofia i teologia dają zrozumienie rzeczywistości i tą rzeczywistość zmieniają.

Apologię naukowego charakteru teologii i filozofii przedstawił papież Benedykt XVI w słynnym wykładzie na uniwersytecie w Regensburgu. „ Nowożytny rozum naukowy, typowy dla nauk przyrodniczych […] nosi w sobie […] pytanie, które przerasta jego samego i jego możliwości metodologiczne. On sam musi po prostu przyjąć, że materia ma strukturę racjonalną […]. Ale pytanie o przyczyny tego faktu istnieje i nauki przyrodnicze muszą je powierzyć filozofii i teologii, a więc refleksji prowadzonej na innych płaszczyznach i innymi sposobami”. Przykładowo, na racjonalną strukturę materii wskazuje celowość. Według św. Tomasza z Akwinu: „Widzimy bowiem jak rzeczy pozbawione [wszelkiego] poznania działają celowo. Objawia się to w tym, że zawsze lub bardzo często działają jednakowo, a działają po to, by dopiąć tego, co dla nich najlepsze. Jasne więc, że nie dochodzą do celu mocą przypadku, ale w sposób zamierzony”. Ta celowość materii domaga się wyjaśnienia. „Otóż rzeczy pozbawione [wszelkiego] poznania o tyle dążą do celu, o ile są kierowane ku niemu przez kogoś obdarzonego zdolnością poznania i myślenia, tak jak strzała przez łucznika. A więc istnieje ktoś myślący, kto kieruje wszystkimi naturalnymi rzeczami ku celowi – i jego to zwiemy Bogiem”38. Inne wyjaśnienie celowości daje lider światowego ateizmu Richard Dawkins, autor książki „Bóg urojony”. Dla Dawkinsa łucznikiem wypuszczającym strzałę do celu jest niepoznający, niemyślący, ślepy przypadek. A zatem wraca pytanie: co jest bardziej racjonalne: przyjęcie ślepego łucznika bez zdolności poznania i myślenia, który pewnie kieruje strzałę co celu, czy też Łucznika obdarzonego zdolnością poznania i myślenia? Który dogmat jest bardziej racjonalny, czy ten ateistyczny, że u podstaw celowości stoi przypadek?, czy też ten mówiący, że u podstaw celowości jest Poznanie i Myśl. Sam lider światowego ateizmu Richard Dawkins raczej nie jest na sto procent przekonany o dogmacie przypadku, bo czwarty rozdział Boga urojonego nosi tytuł: „Dlaczego niemal na pewno nie ma Boga”39. Owo niemal otwiera na wątpliwość, że urojeniem może być dogmat o niepoznającym, niemyślącym i ślepym przypadku, który daje początek celowości. Próba wyjaśnienia racjonalnej struktury materii pokazuje, że „teologia nie da się zepchnąć ani do laboratorium, ani do zakrystii, lecz mówi człowiekowi to, czego nie powie mu żadna inna nauka […].

Podobnie i filozofia chce powiedzieć człowiekowi to, czego nie powie mu żadna inna nauka. Czasami filozofia chce być mini wykładem o maxi sprawach. Takie mini wykłady o maxi sprawach pisał Leszek Kołakowski. Jeden z nich dotyczy tolerancji, która jest nadzwyczaj popularnym dzisiaj słowem. Słowo to używane jest tak często, że w końcu nie wiadomo o co w nim chodzi. Istotę tolerancji streszcza zdanie: „nie zachowuję się agresywnie w stosunku do czegoś, czego wyraźnie nie lubię”. Kołakowski tłumaczy to na przykładzie praktyk homoseksualnych. Kościół uważa praktyki homoseksualne za moralnie niedozwolone odwołując się do Pisma Świętego. Gdyby Kościół wzywał do agresji w stosunku do homoseksualistów, to byłaby to nietolerancja. Ale organizacje homoseksualistów żądają, żeby Kościół odwołał swoje nauczania. Te żądania prowadzą do agresji w stosunku do chrzescijan. Jeśli homoseksualiści są przekonani, że Kościół błądzi, to mogą z niego wystąpić i nic im nie grozi z tego powodu. Jeśli jednak chcą agresywnie narzucać swoje opinie Kościołowi, to propagują nietolerancję. Tolerancja, czyli brak agresji w stosunku do tego, co nie lubię, musi być obustronna. Jednak zdaniem Kołakowskiego tolerancja nie może być obojętnością, czyli brakiem stanowiska lub aprobatą wobec wszystkiego, co się zdarza, a nawet traktowaniem wszystkiego jako zabawy. Pogarda dla prawdy niszczy cywilizację nie mniej aniżeli fanatyzm prawdy40. Mini wykład Kołakowskiego o maxi sprawie, jaką jest tolerancja, pokazuje, że filozofia, podobnie jak teologia, mówią człowiekowi to, czego nie powie mu żadna inna nauka. To ich nauczanie pomaga zrozumieć rzeczywistość, a nawet może być dla niej ratunkiem.

Filozofia i teologia potrafią również zmieniać rzeczywistość. Thomas Carlyle ( 1795 1881), szkocki pisarz, historyk i filozof historii, rektor uniwersytetu w Edynburgu, został kiedyś skarcony w czasie obiadu za to, że bez końca mówił o książkach: „Idee, nic tylko idee”. Na to odpowiedział: „Żył sobie niegdyś człowiek o nazwisku Rousseau, który napisał książkę o niczym innym, jak tylko o samych ideach. Tylko, że drugie wydanie tej książki oprawiono w skóry tych, którzy lekceważąco naśmiewali się z pierwszego wydania”. Jean-Jacques Rousseau napisał książkę, która stała się inspiracją dla okrucieństw rewolucji francuskiej. Popularnym w okresie rewolucji francuskiej dziełem Rousseau był traktat polityczny „Umowa społeczna” (1762), Przedstawił w nim model doskonałego społeczeństwa, żyjącego w małym, zamkniętym państwie o ustroju demokratycznym, którego obywatele współpracują ze sobą, dobrowolnie przestrzegając ustalonego prawem porządku. Takie państwo próbowano budować w czasie rewolucji francuskiej. Komu nie odpowiadał ideał takiego państwa, to przykrawano go do tego ideału gilotyną.

Filozofia może jednak zmieniać świat pozytywnie. W zglobalizowanym świecie wzrasta znajomość języków obcych, ale wciąż najtrudniej mówić ludziom wspólnym językiem. Uczyć tego wspólnego języka chce filozofia dialogu. Według tej filozofii człowiek odkrywa swoje „ja” ze względu na czyjeś „Ty”. To odkrycie dokonuje się poprzez dialog, który konstytuuje osobę. Można to zilustrować biblijnym przykładem: Adam stał się osobą dzięki nawiązaniu dialogu z Ewą. „Ty” Ewy uświadomiło mu własne „ja”. Skoro odkrywam moje „ja” ze względu na czyjeś „Ty”, to trzeba z tą drugą osobą znaleźć wspólny język. Instrumentem znajdowania wspólnego języka pomiędzy osobami jest dialog. Dialog jest w swojej istocie porozumiewaniem się osób na bazie prawdy. W starożytności mówił o tym Sokrates, dla którego dialog był środkiem dochodzenia do prawdy. Mówił o sobie, że pomaga w wydobywaniu prawdy na światło dzienne zupełnie tak samo, jak akuszerka pomaga w wydawaniu na świat dzieci. Swoją metodę prowadzenia dialogu nazywa maieutyczną, od maieutike – sztuka akuszerska41. Dialog nie może sprowadzać się do tzw. komunikatu TY42. Tym komunikatem są dyrektywy pod adresem partnera dialogu, których celem jest przeforsowanie własnej interpretacji faktów pod jakiegokolwiek rodzaju groźbą czy w zamian za jakiekolwiek korzyści. Najkrótszym komunikatem Ty jest jednostronne zerwanie dialogu.

Podobnie jak filozofia, również teologia, może pozytywnie zmieniać rzeczywistość. Znany publicysta, filozof i teolog, Tomasz Terlikowski uważa, że: „Ateiści – jako ludzie wierzący w nieistnienie Boga – mają potrzebę misjonowania i dzielenia się swoją wiarą. I dlatego rozpoczęli kolejną akcję billboardową pod – nie ma co ukrywać – absurdalnym hasłem: <ateiści są boscy>”. Według Terlikowskiego są różne możliwości rozumienia tego hasła. „Otóż może być ono […] wyrażeniem przekonania, że dla ateisty on sam albo szerzej ludzie są Bogiem, że nie ma on nikogo nad sobą, a zatem może powiedzieć, że sam jest sobie bogiem. Kłopot jest tylko taki […] Nikt z nas nie jest w stanie zapewnić sobie nieśmiertelności […] Jesteśmy bezsilni, ograniczeni i skazani na śmierć. I tylko Bóg, przez Jezusa Chrystusa, może nas od niej wybawić. Jeśli zaś go nie ma, to boscy ateiści zostaną zjedzeni przez nieboskie robactwo i nic po nich nie zostanie. A cóż to za Bóg, którego zniszczyć mogą insekty?” Ateizm odrzucając istnienie najdoskonalszej istoty, od której wszystko zależy, uderza w rozwój duchowy człowieka. Ukazał to papież Benedykt XVI w encyklice „Caritas in Veritate”. „Oprócz wzrostu materialnego rozwój musi obejmować również wzrost duchowy, ponieważ osoba ludzka stanowi «jedność cielesną i duchową»”. Człowiek zaś rozwiją się, „gdy prowadzi dialog ze swym Stwórcą. Pozostając z dala od Boga, człowiek jest niespokojny i chory. Wyobcowanie społeczne i psychologiczne oraz tak liczne nerwice występujące w bogatych społeczeństwach mają również przyczyny natury duchowej. Nowe formy zniewolenia przez narkotyki i rozpacz, w jaką popada tak wiele osób, znajdują wyjaśnienie nie tylko socjologiczne i psychologiczne, ale zasadniczo duchowe. Pustka, w jakiej dusza czuje się pozostawiona, mimo licznych terapii dla ciała i dla psychiki, przynosi cierpienie. Nie ma pełnego rozwoju i powszechnego dobra wspólnego bez dobra duchowego i moralnego osób, pojmowanych w ich pełni duszy i ciała” (76). Teologia ukazując pełną prawdę o człowieku jako jedności duszy i ciała przyczynia się do duchowego rozwoju człowieka. Redukcja człowieka tylko do ciała uderza także w jego rozwój materialny.

„Ludzki umysł ma taką naturę, że nie może nie myśleć”. Potrzebne są mu zatem nauki będące myśleniem, czyli filozofia i teologia. Mogą one przeżywać dzisiaj kryzys ze względu na karierę bezmyślności. Jednak filozofia i teologia, dając zrozumienie rzeczywistości i zmieniając tą rzeczywistość, mają prawo do bycia w panteonie nauk i dlatego zasługują na europejskie obywatelstwo.

 

1Zob. Arystoteles, Metafizyka, s. 41.

2Zob. ibidem, s. 8.

3Zob. M. Szyszkowska, Filozofia w Europie, Białystok 1998, s. 107.

4Zob. E. Husserl, Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia, przeł. J. Sidorek, Warszawa 1993, s. 19.

5Zob. Arystoteles, Etyka nikomachejska, 1097b.

6Zob. J. Legowicz, Historia…, s. 248.

7Zob. ibidem, s. 249 – 250.

8Zob. J. Legowicz, Historia…, s. 320 – 321.

9Zob. ibidem, s. 366 – 367.

10Zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Logika z dn. 22.09.2013.

11Zob. J. Legowicz, Historia…, s. 43.

12Zob. W. Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 1., Warszawa 2009, s. 138.

13Zob. K. Tarnowski, Człowiek i transcendencja, Kraków 2007, s. 285.

14Zob. R. Ilnicki, Doświadczenie teowirtualności [w:] ………………………….., s. 382.

15Zob. T. Gadacz, Pochwała mądrości, www………………………….. z dn. 21.09.2013.

16Benedykt  XVI, Wiara, rozum, uniwersytet – wspomnienia i refleksje (wykład na uniwersytecie w Ratyzbonie, 12 IX 2006), „L’Osservatore Romano” wyd. pol. 27(2006) nr 11, s. 25-27.

 

17Tamże.

 

18Tamże.

 

19Tamże.

 

20Tamże.

 

21Tamże.

 

22Tamże.

 

23Tamże.

 

24Teologia a polityka Kościoła; w: J. Ratzinger, Kościół – ekumenizm – polityka, Poznań-Warszawa 1990, s. 201-205.

 

25Benedykt  XVI, Wiara, rozum, uniwersytet, op. cit.

 

26Benedykt  XVI, Papież nie narzuca wiary, lecz zachęca do szukania prawdy,

 

27Tamże.

 

28Tamże.

 

29Benedykt XVI, Teologia i uniwersytet. Przemówienie do delegacji wydziału teologii uniwersytetu w Tybindze,

 

30Benedykt  XVI, Papież nie narzuca wiary, lecz zachęca do szukania prawdy

 

31Tamże.

 

32J. Ratzinger, Prawda w teologii, Kraków 2001, s. 7.

 

33J. Szymik, Theologia benedicta. T. I, Katowice 2010, s. 127.

 

34Dialog jest koniecznością. Kardynał Joseph Ratzinger odpowiada na pytania „Znaku”, „Znak” 51(1999) nr 4 11(534), s. 5.

 

35J. Szymik, Theologia benedicta. T. I, op. cit., s. 131.

 

36Zob. J. Ratzinger, Znaczenie osoby w teologii, „Fronda” 2006 nr 40, s. 70-87.

 

37Benedykt XVI, Encyklika Caritas in veritate (29.06.2009), Poznań 2009, nr 53.

 

38Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna I, q. 2, a. 3.

39R. Dawkins, Bóg urojony, dz. cyt., 161.

40L. Kołakowski, Mini wykłady o maxi sprawach, Kraków 2004, 38-39.

41K. Szymanek, Sztuka argumentacji, Warszawa 2001, 109-110.

 

42W. A. Salwa, Dialog, Fronda Nr 51, Rok 2009, 142.

 

Dodaj komentarz