Kazanie Pasyjne – V Niedziela Wielkiego Postu

Gorzkie żale, Mysłakowice – V Niedziela Wielkiego Postu 2008.

Gorzkie żale łączą się z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Część tej Litanii nawiązuje również do męki Jezusa: Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze; zelżywością napełnione, dla nieprawości naszych starte, aż do śmierci posłuszne, włócznią przebite.

Zadaniem serca jest w zasadzie zachowanie siebie. Ono podporządkowuje sobie cały organizm, aby żyło. Przebite serce Jezusa obala tą definicję serca. Ono nie ocala siebie, lecz nas. Ono ocala nas przez to, że się otwiera. Nasze ocalenie przychodzi z otwartego Serca Jezusa, o ile nasze serca będą zdolne do szukania ocalenia nie przez zamknięcie w sobie lecz przez otwarcie na Serce Jezusa.

Serce oznacza nie tylko fizyczny organ, lecz także najgłębszy pokład duchowego istnienia człowieka, w którym dokonuje się kontakt z Bogiem. Serce można określić jako siedlisko Boga w człowieku. Jednak to siedlisko Boga w człowieku staje się dziś często siedliskiem różnych współczesnych bożków. A współczesnym bożkiem jest to wszystko, co człowiek stawia ponad Boga.

Kult Serca Jezusowego jest wezwaniem do nawrócenia. Serce człowieka powinno stać się siedliskiem Boga a nie być siedliskiem współczesnych bożków. Do tak rozumianego kultu Serca Jezusowego wzywał papież Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do Polski w czerwcu 1991 roku. We Włocławku, Płocku i Rzeszowie Jan Paweł II mówił o kulcie Serca Jezusowego. W Rzeszowie cytował bp. Józefa Sebastiana Pelczara: „uczyń serce moje według Serca Twego”. Te słowa powinny stać się naszym programem: skoro Serce Jezusa jest otwarte dla nas, to powinniśmy otworzyć nasze serca na to Serce, czyli uczynić nasze serca siedliskiem Boga.

Kazanie na Niedzielę Palmową 2008 r.

Kazanie na Niedzielę Palmową wygłoszone w Kościele Metodystów 16.03.2008.

Towarzyszące wjazdowi Jezusa do Jerozolimy: Hosanna po kilku dniach zamieniło się w okrzyk: ukrzyżuj Go. Dlaczego? Jezusa chciano uznać za Mesjasza na życzenie, a życzeniem tłumu było odbudowanie ziemskiej potęgi Izraela. Było to więc życzenie polityczne. Tymczasem sam wjazd Jezusa do Jerozolimy pokazuje, że nie jest On Mesjaszem na życzenie, bo jest przeciwieństwem politycznych życzeń tłumu. Dlatego w przeciwieństwie do mesjaszy politycznych Jezus manifestuje swoją pokorę a nie potęgę, za którą stoi pycha. Jezus jest Mesjaszem, którego można określić za pomocą hebrajskiego słowa anawim, które w Biblii greckiej tłumaczono jako: łagodni, cisi, pokorni. Wjazd Jezusa do Jerozolimy jest ilustracją jednego z błogosławieństw z Kazania na Górze: Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Wjazd Jezusa do Jerozolimy uczy więc cichości, łagodności, pokory.

1.Być pokornym to znaczy uznać swoją grzeszność. Nie jest to wcale łatwe zadanie we współczesnym świecie, dla którego jedynym grzechem jest przekonanie, że jest grzech. Dzisiaj promuje się grzech jako postęp, co prowadzi do zaniku poczucia grzechu. Kto zaś jest przekonany, że nie ma grzechu, ten nie zrozumie, co to znaczy, że „Chrystus umarł …za nasze grzechy” (1 Kor 15, 3), i co to jest Jego Krew Przymierza wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26, 28), a przede wszystkim nie zrozumie i nie zapragnie łaski usprawiedliwienia.

2. Pokora przejawia się w wierze, dzięki której grzesznik dostępuje usprawiedliwienia. Bóg nie jest Temidą. Temida to mityczna bogini sprawiedliwości, która była przedstawiana z wagą i mieczem oraz z opaską na oczach. Za takim przedstawieniem Temidy stoi rozumienie sprawiedliwości jako oddanie każdemu tego, co mu się słusznie należy. Gdyby Bóg był Temidą i oddawał każdemu to, co mu się słusznie należy, to moglibyśmy tylko zacytować psalm 130: Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi. Ponieważ Bóg nie jest Temidą, dlatego usprawiedliwia grzesznika.

3. Pokora przejawia się też w otwarciu na Ducha Świętego, który usprawiedliwionego grzesznika uświęca. Owoce tego uświęcającego działania Ducha wymienia św. Paweł w Ga 5, 22-23. Jednym z tych owoców jest łagodność. Jan Wesley w rozprawie drugiej o Kazaniu na Górze naszego Pana w związku z łagodnością napisał: „Potrzeba nam poddania się woli Bożej, abyśmy niezależnie od okoliczności mogli powiedzieć: Nie jako ja chcę, ale jako Ty. Potrzeba nam uprzejmości dla wszystkich ludzi, ale w szczególności w stosunku do ludzi złych i niewdzięcznych; jeśli nie, damy się zwyciężyć złu zamiast zło dobrem zwyciężać”.

4. Pokory potrzebuje ekumenizm. Ekumeniczna pokora to uznanie, że Ecclesia semper reformanda – Kościół zawsze potrzebuje reformy. Głównym Reformatorem Kościoła jest Duch Święty. On reformuje Kościół uświęcając chrześcijan, aby wydawali owoce takie jak: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5, 22-23). Duch Święty nigdy nie reformuje chrześcijan przez podział, bo On jednoczy. Pięćdziesiątnica pokazuje, że On jednoczy w Kościele tych, którzy chociażby ze względu na narodowość powinni się podzielić. Jednoczące działanie Ducha Świętego stoi w służbie Jezusowego przykazania: aby byli jedno.

Wjazd Jezusa do Jerozolimy przypomina, że nie jest On Mesjaszen według naszych życzeń, ale to my mamy być Jego uczniami według Jego życzenia z Kazania na Górze: Błogosławieni cisi. Ewangelicki teolog rodem z Wrocławia Dietrich Bonhoeffer w swojej książce: Naśladowanie napisał: „chrześcijaństwo bez pójścia za Jezusem jest zawsze chrześcijaństwem bez Jezusa Chrystusa”. Takie chrześcijaństwo bez Jezusa Chrystusa, czyli bez pójścia za Nim szybko zamieni okrzyk Hosanna w Ukrzyżuj Go.

Kazanie – V Niedziela Wielkiego Postu

Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu 9.03.2008 Mysłakowice


(proboszcz parafii: ojciec prałat, dziekan, dr, biskup in spe Mieczysław Bętkowski)

W czasie niedzielnej mszy św. składamy wyznanie wiary. W dzisiejszej Ewangelii usłyszymy wyznanie wiary Marty z Betani, siostry Łazarza: „Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. To jej wyznanie przypomina wyznanie wiary św. Piotra, które złożył pod Cezareą Filipową: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.


Marta składa swoje wyznanie wiary w trudnej sytuacji życiowej, po przedwczesnej śmierci swojego brata. Nie czyni jednak Bogu wyrzutów, dlaczego przedwcześnie zabrał jej brata? lecz wyznaje wiarę w Jego Syna, którego posłał na świat. Marta wyznaje wiarę w Syna Bożego, gdy nad Jezusem zbierają się ciemne chmury, bo już dojrzewała decyzja arcykapłanów i faryzeuszów, aby zabić Jezusa. Marta składająca wyznanie wiary, w tak niekorzystnej sytuacji, jest przypomnieniem, że dla wiary nie ma pomyślnych wiatrów; wierzyć to znaczy iść pod wiatr. Wiele przeciwnych wierze wiatrów, a nawet huraganów silniejszych od Emmy, szaleje dzisiaj. Jeden z tych przeciwnych wierze huraganów chciałby rozmiękczyć wiarę. Tak jak mamy dziś kawę bez kofeiny, czekoladę bez cukru i kotlety bez mięsa, tak jeden z przeciwnych wierze huraganów chciałby ją uczynić wiarą –light, wiarą bez Chrystusa i Jego przykazań, wiarą będącą dodatkiem do świąt i ważnych sytuacji życiowych.


W obliczu tego huraganu, który chciałby rozmiękczyć wiarę, nie jesteśmy bezbronni. Bóg uczynił nas ludźmi myślącymi i dał nam Kościół – Ciało Chrystusa.


Pochodzący z Wrocławia ewangelicki teolog Dietrich Bonhoeffer, męczennik nazizmu z 1945, ubolewał nad szerzącą się w III Rzeszy bezmyślnością owocującą głupotą. Według Bonhoeffera w rozmowie z głupcem wyczuwa się, że nie ma się z nim do czynienia osobiście, lecz z panującymi nad nim sloganami i hasłami, którymi jest zniewolony i zaślepiony. Urobiony na bezwolne narzędzie głupiec będzie zdolny do wszelkiego zła, a zarazem niezdolny to zło rozpoznać Przeciwieństwem bezmyślnej głupoty jest myślenie. Myślenie wsparte pochodzącym od Ducha Świętego darem wiedzy (rozumu) jest sprzymierzeńcem wiary. Człowiek myślący zauważa dzisiaj to, przed czym prawie 100 lat temu przestrzegał papież Pius XI, gdy nauczał, że gdy „w sercach ludzkich gaśnie idea Boga, wtedy następuje rozluźnienie obyczajów, co nieuchronnie spycha ludzi w najokrutniejsze barbarzyństwo”. W XX wieku próbowano urządzić świat bez Boga i kończyło się to na barbarzyństwie.


Oprócz myślenia sprzymierzeńcem wiary jest przede wszystkim Kościół. Według D. Bonhoeffera „Jezus Chrystus od zesłania Ducha Świętego żyje na ziemi w postaci swojego Ciała, Kościoła…Nie można zatem traktować go tylko jako jednej z wielu instytucji”. Kościół daje Tego, w którego wierzymy – Chrystusa, a daje Go przede wszystkim w Słowie Bożym i Eucharystii. Nie znajdziemy Chrystusa na dyskotece, w supermarkecie czy w kolorowych czasopismach. Znajdziemy go w Jego Ciele Kościele i dlatego Kościół jest naturalnym środowiskiem wiary. Trzeba zatem odrzucić eklezjofobię, fobię na punkcie Kościoła wszędobylską w dzisiejszych mediach.


Za chwilę złożymy wyznanie wiary. Jest ono męczennikiem ze względu na bezmyślne odmawianie. Spróbujmy je wypowiedzieć jak Marta, siostra Łazarza świadomie i z pokryciem w naszym życiu. Pomimo huraganu przeciwnego wierze bądźmy ludźmi myślącymi odnajdującymi Chrystusa w Jego Ciele Kościele.